Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

EmQa

Zamieszcza historie od: 20 lutego 2012 - 3:02
Ostatnio: 15 października 2013 - 15:03
  • Historii na głównej: 2 z 5
  • Punktów za historie: 1850
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 11
 

#35713

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając historię http://piekielni.pl/34627 (też nie przepadam za straszeniem dzieci ludźmi napotkanymi na ulicy), przypomniała mi się dość śmieszna sytuacja,którą opowiedziała mi mama.

Na przystanku [P]ani z około 5 letnim, marudzącym chłopczykiem i moja [M]ama.

[P]:(podnosząc głos) Jak będziesz nadal tak marudzić, to cię oddam tej pani i już nigdy nie zobaczysz mamusi i tatusia. Pani cię zabierze, rozumiesz... i już nie wrócisz do domu do zabawek! Nigdy!!!
[M]: Proszę mną dziecka nie straszyć.
[P]: (ignorując, nadal wygłasza groźby, jakie mogą spotkać młodego).
[M]: (po chwili, z uśmiechem, kucając). W sumie to mam dwie córki, ale takiego ładnego chłopczyka też bym chciała. Własny pokój byś miał i siostry do zabawy. Jak chcesz, to możemy teraz już iść, to się pobawicie razem.
Wyciągnęła rękę.
Chłopczyk popatrzył na swoją mamę, na moją mamę, po czym skierował swoje kroki do tej drugiej, złapał za rękę i powiedział "to chodźmy".
Kobiecie ponoć szczęka opadła.

Po oprzytomnieniu, ze złością, złapała młodego za rękę i podreptała jak najdalej od mojej mamy.

straszenie dzieci

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 914 (956)

#27804

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O lekarce.... 10 lat temu.

Miałam kiedyś ciocię. Kobieta 45 lat, szczupła, ciężko pracująca, z problemami zdrowotnymi w postaci wrzodów żołądka.
Ową chorobę ciocia miała potwierdzoną wcześniejszymi badaniami, tak więc lekarz rodzinny przepisywał jej zawsze te same leki itp. Niby pomagały i dało się jakoś wytrzymać tą niedogodność, aż do pewnego czasu.
Ciocia zaczęła się coraz gorzej czuć. Z miesiąca na miesiąc zaczęły występować u niej: ból brzucha, nudności, brak apetytu, spadek wagi. Lekarka rodzinna stwierdziła, że to musi być reakcja organizmu na leki, tak więc przepisała nowe i odesłała z kwitkiem.

Niestety nic nie pomogło. Jeszcze kilkakrotnie ciocia udawała się do lekarki na konsultacje, a ta uparcie zmieniała jej leki i proponowała zmianę diety i trybu życia. Gdy ciocia pytała się o możliwość wystawienia skierowania na badania żołądka lub temu podobnego, lekarka stwierdzała... że nie ma takiej potrzeby, że ciocia wymyśla(!), że przez takich ludzi są później kolejki do specjalistów, itd.
Na sam koniec skwitowała, że ona jest lekarzem i wie co mówi.

Gehenna trwała kolejne kilka miesięcy.
Ciocię zabrała karetka na ostry dyżur. W tym krytycznym dniu, nie mogła ona ustać na własnych nogach, traciła przytomność, ból brzucha był nie do wytrzymania.
Diagnoza rozległy rak żołądka i trzustki. Szybka operacja. Wycieli to co mogli, podali morfinę. Mijały dni. Ciocię wypuścili do domu, do córek, wraz z całą masą lekarstw i zapasem morfiny na uśmierzenie bólu. Już myśleliśmy że wszystko będzie dobrze. Niestety... przerzut raka na inne organy, kolejna operacja... ciocia nie dała rady - zmarła.

Morał tej historii: lekarz operujący stwierdził, że gdyby kilka miesięcy wcześniej ciocia przeszła badanie żołądka lub krwi byłaby szansa.

Lekarka rodzinna dowiedziała się o jej śmierci, gdy córki cioci przyniosły do przychodni worek z morfiną i innymi lekarstwami, położyły go na stole i zażądały zmiany lekarza rodzinnego dla ich dwójki.

przychodnia

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 658 (682)
zarchiwizowany

#28032

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Znowu o lekarce, tym razem ja w roli głównej.

Przez pewien okres czasu(ponad miesiąc) miałam dość uporczywy ból po prawej stronie podbrzuszu. Raz bolało dość lekko,innym razem doprowadzało mnie do pozycji kucającej. Poszłam do lekarza rodzinnego, by zdiagnozował co może mi dolegać.
Podałam objawy, lekarka zbadała mnie na kozetce,naciskając na podbrzusze(dziwny ból się nasilił) po czym stwierdziła z pewnością w głosie ze na pewno mam zaparcie ?!?! i przez to ten ból ?!?! Poinformowałam ją ,że to na 100% nie zaparcie.Zasugerowałam wyrostek robaczkowy, że może badanie krwi chociaż by zleciła na potwierdzenie swojej żałosnej diagnozy.
Usłyszałam od niej : "Nie Ty tutaj jesteś lekarzem, ja szkołę medyczną skończyłam, wiem co Ci dolega , więc nie dramatyzuj". I zaleciła mi zjeść śliwki i popić wodą!!!
Po tej wizycie coś mnie tknęło by pójść do innego lekarza ,innej specjalizacji- ginekologa.
Badanie wykazało dużego torbiela na jajniku ,którego leczenie trwało pół roku.
Po tej diagnozie udałam się do pierwszej lekarki i poinformowałam ją , że jej śliwkowa kuracja raczej nie pomoże mi na wyleczenie torbiela , "podziekowałam" za świetną diagnozę i pogratulowałam skończenia szkoły medycznej!!!

lekarz rodzinny

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 129 (171)
zarchiwizowany

#26524

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracując kilka lat w sklepie z markową odzieżą damską i męska byłam nie raz świadkiem komicznych sytuacji i nadętych klientów,którzy myślą ze wszystko im można.
Pewnego razu mieliśmy promocje : kup spodnie,spódnice itp. , a górę(t-shirt,sweter itp.) dostaniesz za pół ceny. Problem zawsze pojawiał się, gdy ktoś "sprytny" zwracał spodnie i oczekiwał ,że będzie mógł zrobić biznes życia,zatrzymując drugą rzecz za pół ceny. "Niestety "dla klienta zwracaliśmy im tylko różnice w cenie, co zawsze było wielkim szokiem dla nich i polem do argumentów.
I tak właśnie było z jedną ciężarną i jej koleżanką.
Owa ciężarna postanowiła zwrócić spodnie(54funty),ale zatrzymać sweter(30funtów,przy promocji 15f). Tak więc proszę ją o kartę by zwrócić pieniądze i tłumacze jej ze oddam jej tylko 39 funty ,bo to różnica i że tak musimy zrobić jeżeli nie chce ona wymienić towaru,tylko go zwrócić ...blaa blaa...
I wtedy się zaczeło:
[C](prawie krzycząc na mnie) A dlaczego Pani oddaje mi tylko 39 f, jak spodnie kosztowały 54f ??
[Ja] Bo o różnica w cenie ,a Pani nie chce wymienić towaru,tylko zwrócić jeden a jeden zachować tak więc w tym momencie promocja już Panią nie obejmuje.
[C](prawie krzyczy) Co???!!!!przecież to kradzież!!! ja chcę moje 54f.Nie będę płacić ekstra za sweter,kupiłam go w promocji,chcecie mnie okraść!!! CHCĘ ROZMAWIAĆ Z MANAGEREM, NATYCHMIAST!!!
[Ja] Managera nie ma,ja jestem jego zastępcą ,tak więc wiem co robię i na czym polegała promocja i jej regulamin
[C]( w tym momencie kobieta zrobiła się jeszcze bardziej czerwona na twarzy,zaczęła masować się po swoim brzuchu- by wywołać u mnie jakieś poczucie winy ??? ) PROSZĘ DAĆ MI NUMER DO WASZEGO SZEFOSTWA ,TO SKANDAL!!!!PRÓBUJECIE MNIE OKRAŚĆ!!!(krzyczy)
[Ja] (spokojnie z uśmiechem na twarzy)Niestety nie mogę dać Pani numeru do "szefostwa", ale mogę podać mail do obsługi klienta.
[C] PANI I MANAGERA IMIĘ I NAZWISKO PROSZĘ!!!(krzyczy)
Tak więc podałam jej dane wraz z mailem, oddałam 39 funtów i z pożegnałam z uśmiechem na twarzy :D , życząc miłego dnia .
Na odchodne:
[C] Właśnie straciliście klienta,już nigdy u Was nic nie kupię!!! A na Panią napiszę skargę za beszczelność(???)i niefachową obsługę klienta!!!
(wyszła!!!!)
Cała sytuacja trwała z dobre 15-20 min,a klienci czekający w kolejce za pieniącą się ze złości ciężarna odetchnęli z ulgą

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 50 (104)
zarchiwizowany

#25222

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Gdy piekielny spotka megapiekielnego!
Dawno temu....moja mama jadąc tramwajem była świadkiem oto takiej sytuacji :
Kobieta(piekielna) i jej dziecko(mały czort) siedzieli sobie w tramwaju ,a koło nich stała starsza kobieta. Mały czort notorycznie kopal starsza panią w nogę, ta kilkakrotnie pokiwała palcem na chłopca -żadnych rezultatów. Piekielna oczywiście "nie widziała" co jej dziecko robi ,no bo po co sobie zawracać głowę dzieckiem.
W pewnym momencie starsza Pani nie wytrzymała i zwróciła uwagę kobiecie:
[Pani] Przepraszam , ale czy mogłaby Pani powiedzieć coś swojemu dzieckiem. Cały czas mnie kopie po nodze ,a to nie jest przyjemne!
[Piekielna] Pfi...niech się Pani odczepi, ja swoje dziecko wychowuje BEZSTRESOWO . Niech robi co mu się podoba!!!

Świadkami tej krótkiej wymiany zdań była również grupka studentów. Jeden z nich(żujący gumę )nie wytrzymał bezczelności piekielnej. Podszedł do niej, wyciągnął gumę z ust , po czym z uśmiechem na buzi, przytknął ją do czoła piekielnej , zaczął kciukiem ją w tym miejscu umacniać ,po czym skwitował tymi słowami:
[Student] ...(bezczelny uśmiech)Wie pani co .... Ja też byłem wychowywany BEZSTRESOWO !!!!!
Cały tramwaj ryknął śmiechem.....Piekielna wraz z czortem pośpiesznie opuściła pojazd :)

Wrocek

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (35)

1