Profil użytkownika
Eris
Zamieszcza historie od: | 7 grudnia 2015 - 11:31 |
Ostatnio: | 15 czerwca 2018 - 15:19 |
- Historii na głównej: 1 z 2
- Punktów za historie: 447
- Komentarzy: 6
- Punktów za komentarze: 24
Historia o tym, że każdy uczy dzieci, że na ulicę nie wolno wychodzić, bo jest niebezpieczna, ale ścieżka rowerowa jest po prostu przedłużeniem chodnika.
Akcja dzieje się latem przy ul. 27 grudnia w Poznaniu. Kolejka do budki z lodami zawiera w sobie zazwyczaj sporo dorosłych i trochę dzieci. Mama czeka w kolejce, a dziecko biega po chodniku. Wszystko ok, bo to w końcu dziecko, a chodnik nie jest morderczym torem najeżonym pułapkami. Ale owa Mama chyba zapomniała wyedukować swojego potomka, że na ścieżki rowerowe, tak samo jak na ulicę nie wchodzimy. W związku z powyższym rozpędzona rowerzystka podjęła gwałtowne hamowanie przed brzdącem i jakimś cudem go ominęła.
Piekielna Mamuśka chwyciła dziecko za ubranie, krzyknęła że ma stać przy niej i na tym metody wychowawcze się skończyły, bo dziecko po chwili znów znalazło się na ścieżce rowerowej. Dosłownie 4 minuty po pierwszej akcji, jechał ścieżką rowerową odziany w kask facet sportowym rowerem (kolarką chyba), więc prędkość bynajmniej nie była spacerowa. Ów Pan nie zdążył wyhamować i wpakował się z dość sporą prędkością w dziecko.
Oczywiście ryk, lament, krzyki... A ja się zastanawiam, czy to aż takie trudne, żeby przetłumaczyć maluchowi, że ścieżki rowerowe są również niebezpieczne i nie należy się na nich bawić?
Akcja dzieje się latem przy ul. 27 grudnia w Poznaniu. Kolejka do budki z lodami zawiera w sobie zazwyczaj sporo dorosłych i trochę dzieci. Mama czeka w kolejce, a dziecko biega po chodniku. Wszystko ok, bo to w końcu dziecko, a chodnik nie jest morderczym torem najeżonym pułapkami. Ale owa Mama chyba zapomniała wyedukować swojego potomka, że na ścieżki rowerowe, tak samo jak na ulicę nie wchodzimy. W związku z powyższym rozpędzona rowerzystka podjęła gwałtowne hamowanie przed brzdącem i jakimś cudem go ominęła.
Piekielna Mamuśka chwyciła dziecko za ubranie, krzyknęła że ma stać przy niej i na tym metody wychowawcze się skończyły, bo dziecko po chwili znów znalazło się na ścieżce rowerowej. Dosłownie 4 minuty po pierwszej akcji, jechał ścieżką rowerową odziany w kask facet sportowym rowerem (kolarką chyba), więc prędkość bynajmniej nie była spacerowa. Ów Pan nie zdążył wyhamować i wpakował się z dość sporą prędkością w dziecko.
Oczywiście ryk, lament, krzyki... A ja się zastanawiam, czy to aż takie trudne, żeby przetłumaczyć maluchowi, że ścieżki rowerowe są również niebezpieczne i nie należy się na nich bawić?
Poznań
Ocena:
280
(372)
1
« poprzednia 1 następna »