Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Fursti44

Zamieszcza historie od: 19 lipca 2011 - 17:02
Ostatnio: 19 lutego 2012 - 15:41
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2299
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 12
 
zarchiwizowany

#25227

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak jest zima, to jest zimno. A jak jest zimno, to często jest ślisko i dodatkowo ludziom serca zamarzają, albo i mózgi.

Idę sobie, któregoś pięknego wieczora i nagle czuję, że moje nogi lecą wyżej niż głowa. Głuche uderzenie i nagle widzę niebo gwiaździste nade mną i czuję lód zimny pode mną. Plecy bolą, głowa boli (a mamusia mówiła noś czapeczkę).
Lecz nie to było najgorsze.

Miejsce mojego wywrócenia graniczyło bezpośrednio z przystankiem autobusowym, który nie był pusty, a wręcz przeciwnie był przepełniony. Lekko zamroczony i obolały leżę sobie i się zastanawiam czy jestem w stanie wstać. W wyniku małego szoku chwilowo nie byłem.

Gdzie piekielność? Otóż tam, gdzie się już pewnie domyślacie, nie padło nawet pytanie czy nic mi nie jest, o podejściu i próbie podniesienia mnie nie wspomnę. Normalnie, jakbym wraz z upadkiem stał się niewidzialny. Jedyne co usłyszałem, to komentarz:

"O kolejny leży".

Po jakimś czasie się pozbierałem i odkuśtykałem. Gdyby wzrok potrafił zabijać, to byłbym winny masowego mordu.

ulica

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (184)
zarchiwizowany

#22907

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o mojej dziewczynie, a raczej o jej piekielnej uczelni.

Dziewcze studiuje na uniwersytecie medycznym w grodzie Łódź.
Nie studiuje kierunków lekarskich, ale jej program nie bardzo od
tamtych odbiega. Lecz nie o tym.

Wiele zajęć ma w szpitalach, różne oddziały, zajęcia praktycznie
te same, rozmowy z pacjentami.
Na początku roku zachorowała, z racji tego, że opuszczone zajęcia trudno odrobić, a czasem jest to niemożliwe i obecność obowiązkowa, Kochanie w weekend wykurowało się ile mogło i następny tydzień jeździła na zajęcia do kolejnego szpitala.
Gdzie tu piekielność, a raczej czyja?
Otóż nie tylko moja dziewczyna była chora, ale ponad połowa
grupy. I to było widać. Wykładowcom nie robi to żadnej różnicy, śmigajcie chorzy i wymieniajcie bakterie z chorymi z oddziału. Zamiast wyrzucić do domu i kazać się leczyć i ew zmienić zasady zaliczenia.
Druga piekielność, po tygodniu prowadząca zapytała czy ktoś ze studentów nie miał wiatrówki. Tak, od tygodnia na oddziale była mała epidemia tej choroby. Nie wszyscy ją przeszli.
I tak się uczy zdrowia na uczelni medycznej, równelegle z zajęciami z epidemiologii.

uczelnia pożal się zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (182)

#14525

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie do końca piekielna, ale w momencie jej zdarzenia miałem zupełnie inne odczucie.

Otóż wracam sobie pewnego niedzielnego wieczora do domu. Miasto wyludnione, wszyscy w domach przeklinają nadchodzący poniedziałek. Nagle, nieoczekiwanie z piskiem opon zahamował przede mną samochód mało szanowanej przeze mnie niemieckiej marki BMW. Jak łatwo się domyślić z wnętrza wysiadła para samców alfa, obleczonych niczym sierścią znaczkami Adidasa (chyba nawet oryginalnymi). Tu należy podkreślić parę szczegółów. Po pierwsze miałem wtedy włosy o wiele dłuższe niż jest to powszechnie akceptowane przez społeczeństwo dla osobników płci męskiej. Odziany byłem w glany, a dodatkowo na moje nieszczęście jak wtedy mi się wydało, niefortunnie założoną miałem bluzę w czołg (Marduk – Panzer division). Panowie zlustrowali okolice, czy nie ma innych ludzi, czy też „psów” i podeszli do mnie. Nie pozostało mi nic innego jak przełknąć ślinę. Jeden z nich, bardziej alfa niż ten drugi, położył mi dłoń na ramieniu (cięższą niż plecak przeciętnego ucznia uczęszczającego do podstawówki), jeszcze raz zlustrował okolicę i najbardziej konfidencjonalnym z konfidencjonalnych szeptem zapytał – „ Gdzie jest najbliższy sex-shop”.

I w tym momencie przez głowę mi przeszło –„ Co jest kura?? Kradzież portfela, komórki ok, nawet wpierdol bym jakoś przeżył, a oni co? Chcą mnie wydymać? I to przy pomocy akcesoriów z sex-shopu? Co się z tym światem dzieje? A koledzy mówili, zetnij włosy bo kiedyś wezmą Cię za babę. Się doigrałem.

No ale grzecznie wskazałem im drogę. Pan grzecznie podziękował, poczęstował papierosem i odpalił. Wsiedli do samochodu i z takim samym piskiem jak zahamowali ruszyli. Dopiero jak pozbierałem szczękę z ziemi, a ich samochód zniknął mi z horyzontu pomyślałem.
Może trzeba było im powiedzieć, że jest niedziela?

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 643 (753)

#14504

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia w której to ja okazałem się dość piekielny, no ale cóż trafił swój na swego.
Jestem przedstawicielem pewnej firmy, która ma w swojej ofercie między innymi kosmetyki, chemię domową, tzw „tańsze odpowiedniki perfum”, rzeczy do makijażu.
Parę takich firm na rynku jest, nieistotne, o którą chodzi. A teraz historia właściwa.

Wychodzę sobie z hipermarketu i napada mnie przedstawiciel innej firmy .
Przedstawia się, że reklamuje nowe zapachy Pierra Cardina, (oczywiście na pudełku napisane z pięcioma błędami), psika mnie i wywiązuje się mniej więcej taki dialog.
J – Ja
PH – przedstawiciel handlowy.

PH- Ma pan prawdziwe szczęście, że pana spotkałem. Otóż od przyszłego tygodnia wchodzimy na rynek z nowymi perfumami, a teraz chodzimy i promujemy je.
(tu mnie psika)
PH- Czy podoba się panu ten zapach?
J – Tak niezły (był zbliżony do jednego z moich ulubionych)
PH- Czy uważa pan, że 200 zł to dużo za dobre perfumy?
J – 200 za markę to chyba standard.
PH- No właśnie, a dzisiaj dostaje pan za darmo!
(czerwona lampka mi się włącza, ale słucham dalej).
PH– Ma pan dziewczynę?
J - No mam.
PH– To niech pan powącha tego, podoba się?
J – No tak.
PH– W dzisiejszej super promocji, te dwa zapachy za 50zł!
(ej, moje miały być za darmo).
J – To naprawdę super oferta!! (po czym wyjmuję z torby mój cennik)
J – Ale u mnie te perfumy w cenie standard kosztują 24 zł za butelkę, a zdarzają się promocje.
(koleś przerażony, powoli szuka jak uciec)
J – Dodatkowo jak pan zacznie pracować dla nas dostanie pan zniżkę dla konsultanta (i tu zaczynam mu kreować wizję, co będzie jak u nas będzie kupował/pracował).

Tak szybko uciekającego przedstawiciela handlowego nigdy nie widziałem. No cóż, trafił swój na swego ]:->

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 707 (785)

#14483

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wybrałem się dziś do pewnego hipermarketu w celu kupienia ciasteczka z 10cioma płytkami dvd. Oglądam sobie na półce ich asortyment i wybieram promocyjną paczkę za 8.99zł. W drodze do kasy zabrałem z półki herbatę z pokrzywy i tik taki. Rachunek zatem nie powinien przekraczać 12-13 zł.
Podchodzę do kasy, panienka nabija moje zakupy i z uśmiechem oznajmia rachunek o wysokości 22 zł. Oczywiście nie tego się spodziewałem, więc proszę ją o sprawdzenie jeszcze raz ceny płyt. Kasa wyświetla 18 zł. Chwila przemyślenia, no w żadnym wypadku zwykłe jednostronne dvd marki K****** sztuk 10, nie może tyle kosztować.
Zwłaszcza, że przed wyjściem sprawdzałem gazetki innych sklepów i tam koszt takiego ciasteczka rzadko przekraczał 10zł.
Zatem wypalam do panienki:
[Ja] – No albo mnie robicie w konia, albo macie najdroższe-tanie płyty w mieście.
Ona oczy jak pięć złotych, nie wie co powiedzieć
[Ja] – Dziękuję, rezygnuje.
Odchodząc usłyszałem tylko westchnięcie panienki, które było zbyt głośne i reszta kolejki usłyszała.
[Panienka] – Mówiłam, że nie przejdzie...
Odwróciłem się i potwierdziłem z uśmiechem, bo mi jej się szkoda zrobiło.
[Ja] – No nie przeszło.
Parę osób zostawiło koszyki z zakupami i wyszło.
Zatem bywa i tak, że polityka firmy sama sobie szkodzi, a co gorsze szkodzi pracownikom.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 486 (570)

1