Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Gorgony

Zamieszcza historie od: 28 listopada 2015 - 22:45
Ostatnio: 24 stycznia 2016 - 18:14
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 978
  • Komentarzy: 39
  • Punktów za komentarze: 236
 
zarchiwizowany

#70503

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka lat temu jeszcze w liceum miałam dobrą koleżankę Zosię (imię zmienione, ale na pewno jeszcze kilka razy opowiem wam o niej.) Zosia pochodzi z dość biednej rodziny. Jej ojciec jest alkoholikiem, a matka pielęgniarka musi harować całymi dniami, aby Zosia i jej 3 rodzeństwa mogła żyć beztrosko jak jej rówieśnicy.

Sytuacja miała miejsce na początku klasy maturalnej. Kupiłam sobie bardzo fajny kalendarz w Empiku za 30 zł. Oczywiście Zosia od razu chciała taki sam, ale jej mama wydała strasznie dużo pieniędzy i nie chciała jej go kupić. Po kilku dniach można go było kupić -50%, a jako, że mamy do tego Empiku daleko pojechałam z mamą Zosi i nią do sklepu.

Kalendarzy było naprawdę dużo, a jednym z nich miał rysunek "spermy". Chmura plemników w takiej "białej kałuży" z zaznaczonym jednym "To ja".

[J] : Co za powalone czasy, aby kupować kalendarz szkolny z rysunkiem spermy.
Piekielna mamusia od razu zrobiła się czerwona niczym trzymany w jej rękach kalendarz z psem.
[PM] : Czy twoja mama nie ma problemu z tym, że używasz takich słów?
[J] : Nie proszę Pani. Jestem z biolchemu i omawiamy teraz układ rozrodczy. Do tego moją przyszłość wiążę z kierunkiem medycznym, a tam takie słowa jak sperma, plemniki, jajniki to norma.
[PM] patrząc na córkę : Mam nadzieję, że ty nie używasz takiego słownictwa.
[Z] : Nie mamusi. Nigdy nie wypowiedziałam tego słowa.

Jest pewnie problem. Zosia bluźniła jak szewc, a słowo zakręt wymawiała co najmniej jedno w każdej swojej wypowiedzi.
Jej mama była pielęgniarką, a po zerwaniu naszej przyjaźni (to ja ją zerwałam) cieszyła się, bo miałam bardzo wulgarne słownictwo.

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 34 (190)
zarchiwizowany

#69993

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wyznanie astor http://piekielni.pl/69981 przypomniała mi o sytuacji jaką miałam prawie rok temu z moją nie żyjąca babcią.

Babcia miała ponad 80 lat i jak na ten wiek była w bardzo dobrym stanie. Prawie nie brała leków, a jedynym problemem było to, że niechętnie wychodziła z domu. Pewnego dnia potknęła się złamała kość biodrową i to był początek końca. Po operacji babcia obudziła się w innym świecie. Okazało się, że miała ukrytego Alzheimera, a jej nie wychodzenie z domu pomagało jej w ukrywaniu przed nami problemów z pamięcią. Noga bardzo dobrze się leczyła, ale babcia nie kontaktowała ze światem, a na dodatek bywała agresywna. Rzucała przedmiotami w pielęgniarki, wyzywała ludzi z pokoju i ciągle wyrywała sobie cewnik.

Jednak to nie jest piekielność o jakiej chciałam napisać. Moja siostra jest lekarzem i została wysłana jako przedstawiciel rodziny aby porozmawiać z piekielną lekarką babci po tym jak przenieśli ją na inny oddział. Lekarka wiedziała o wizycie siostry i dzień wcześniej powiedziała, że nie ma problemu z podaniem wyników badań. Nawet dokładnie podała godzinę wizyty, aby miała czas odpowiedzieć na jakieś pytania siostry.

Moja siostra siedziała z babcią i jako tako próbowała z nią rozmawiać. Babcia pewna, że jest u fryzjera pytała jak ma pofarbować włosy nazywając siostrę imieniem sąsiadki. Wtedy pojawiła się Piekielna.
Siostra [S] Babcia [B] Piekielna Lekarka [PL]
[S]: Dzień dobry. Jestem Katarzyna Y i jestem lekarzem stażystą w szpitalu publicznym Z. Czy może mi pani powiedzieć w jakim stanie jest moja babcia i pokazać wyniki? (pokazała przy tym dowód i legitymację z szpitala Z)
[PL]: Katarzyny Y nie ma ciebie w karcie jako kontakt.
[S]: Mam takie samo nazwisko, znam pesel, adres, wiek i wszystkie inne dane na pamięć. Jestem jej wnuczką i proszę o informacje o pacjentce.
[PL]: Przykro mi muszę zweryfikować pani dane.
[S] (bardzo zdziwiona): Kto ma je zweryfikować?
[PL]: Pani babcia.
[S]: Ale babcia ma Alzheimera i nawet nie wie co się z nią dzieje. Ma objawy psychozy i faszerujecie ją lekiem na uspokojenie.

Piekielna doszła do babci i zapytała ją o 3 rzeczy jaką wyuczyli ją lekarze i babcia jak małpka powtarzała.
[PL]: Jak ma pani na imię?
[B]: Zuza
[PL]: Nazwisko?
[B]: Y
[PL]: Gdzie jesteśmy?
[B]: W szpitalu.
[PL]: Babcia jest przytomna. Czy ma pani wnuczkę Katarzynę Y?
[B]: Nie mam tylko małego wnuczka Karola. (Nie wiadomo dlaczego tak sądziła, bo ma tylko dwie dorosłe wnuczki)

Piekielna odeszła od babci i z tryumfalnym uśmieszkiem zagadała do siostry.
[PL]: Proszę zabrać rzeczy i wyjść.

Jak moja siostra zbierała rzeczy i zostawiała jakieś rzeczy do jedzenia (babcia podjadała to co jej się zostawiło na stoliku) jeszcze raz.
[S]: Babciu wiem, że mnie poznajesz.
[B]: Oj Kasiu jaki ten kościół duży.
Kiedy moja siostra wychodziła babcia na całe gardło śpiewała pieśni kościelne.

W karcie było wszystko opisane (stan pamięci babci bardzo dokładnie i ilość leków uspokajających), a rodzina mówiła o przyjściu siostry dzień wcześniej tej samej lekarce...
Rozumiem problem z danymi, ale jak można pytać o takie rzeczy kobietę, która rozmawia z zasłonką?

Edit: Tak tylko dopowiem, że wszystkie pielęgniarki wiedziały, że babcia nie kontaktuje, a osoby z tego samego pokoju co chwile tłumaczyły, że nie są w kościele, u fryzjera, w zoo... cały oddział wiedział, bo babcia miała napady agresji jak tylko dawka leku słabła. Nawet same mówiły (osoby z pokoju), że znają siostrę, bo kilka razy karmiła babcię.

słuzba_zdrowia idioci_wszędzie

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (206)

1