Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Janek_snieg

Zamieszcza historie od: 7 maja 2017 - 11:26
Ostatnio: 12 listopada 2020 - 10:10
  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 249
  • Komentarzy: 24
  • Punktów za komentarze: 191
 
zarchiwizowany

#82578

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Hipokryzja? Podwójne standardy?
Muszę zacząć od faktu, że nie jem mięsa, do tego o zgrozo z przyczyn etycznych a nie zdrowotnych (chipsy mają u mnie zaszczytne miejsce w piramidzie żywieniowej). Warto wspomnieć, że nikogo siłą nie nawracam, właściwie to w rozmowy na ten temat wchodzę tylko kiedy druga strona na to nalega. Według mnie oskarżeniami i wyzwiskami nikt jeszcze nikogo nie przekonał, a a nuż ktoś ze znajomych przekona się do bezmięsnych dań, kiedy po prostu je przygotuję. To tyle niezbędnym dla historii słowem wstępu.
Ze wszystkimi pod tym względem żyje mi się całkiem dobrze, z jednym wyjątkiem. Znajomy znajomych, [G], uprzykrza mi dość skutecznie imprezy i spotkania towarzyskie, na których się razem znajdujemy. Dowiedziawszy się przy okazji zamawiania jedzenia że nie jem mięsa najpierw usilnie zaczął dopytywać się dlaczego, a odpowiedź "ze względów etycznych" absolutnie go nie satysfakcjonowała (tu muszę zaznaczyć, że takie natarczywe pytania w towarzystwie są dość niezręczne; roztaczanie wizji współczesnego przemysłu mięsnego średnio w moim odczuciu nadaje się na imprezy). Po moich zdawkowych odpowiedziach [G] postawił sobie za punkt honoru zmienić moje zdanie argumentami z puli: "zwierzęta są po to, żeby służyć człowiekowi", "kiedyś to nie było takich fochów, ludzie jedli co było" albo (mój faworyt) "niby nie jesz zwierząt, żeby nie cierpiały, ale jakoś używasz sprayu na komary!". Początkowo nawet odpowiadałam coś na te argumenty, ale kiedy zauważyłam, że [G] kompletnie nie słucha moich odpowiedzi, dałam sobie spokój i uwolniłam się od jego towarzystwa.
Od tego czasu widzieliśmy się na kilku spotkaniach, i za każdym razem [G] dawał głośno wyraz swojemu przekonaniu, jaka moja dieta jest głupia. Najpierw stwierdził, że ze względu na to, że ja nie jem mięsa, on go specjalnie będzie jadł dwa razy więcej (chyba nie spodobał mu się mój argument, że będąc wege może uda mi się chociaż odrobinę zmniejszyć popyt na produkty odzwierzęce). Doszło do takiej abstrakcji, że raz chodził za mną z kanapką z szynką w ręce głośno ją ciamkając i rzucając błyskotliwe uwagi: "mmm, pyszna świnka" "żałujesz biednej świnki, [janek_snieg]?" Uprzedzając, nie mamy po trzynaście lat, jesteśmy, zdawałoby się, dorosłymi ludźmi. Ja na imprezy przestać przychodzić nie mam zamiaru, bo bardzo lubię ludzi, którzy je wyprawiają, a i przyznam bez bicia, zachowanie [G] jest bardziej śmieszne niż irytujące. Raz tylko wyjątkowo mnie wkurzył, kiedy przesłał mi na internetowym czacie wyjątkowo brutalny filmik z hodowli nierogacizny, z jakimś prześmiewczym komentarzem. Natychmiast zablokowałam go na portalu i pewnie zapomniałabym o sprawie, gdyby nie zdarzenie z ostatniej imprezy.
Siedzę sobie z boku i słyszę rozmowę kilkorga znajomych w tym [G]. Mówią o życiu na wsi, ktoś snuje wspominki z dzieciństwa. Do słowa dochodzi [G].
"Ja bym jajca obciął tym wszystkim wsiokom, co psy trzymają na łańcuchach całe życie. Byłem ostatnio na wsi, i patrzyłam w jakich warunkach one muszą żyć. Jak tak można? Co ci idioci mają w głowach?"
Tak że ten. Ja też nie wiem.

Stosunki międzyludzkie

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (29)

1