Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Keira87

Zamieszcza historie od: 23 marca 2011 - 11:19
Ostatnio: 25 grudnia 2014 - 18:46
O sobie:

http://www.youtube.com/watch?v=9E-yYkVQmg8

  • Historii na głównej: 10 z 19
  • Punktów za historie: 5921
  • Komentarzy: 121
  • Punktów za komentarze: 639
 

#55203

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czego nie wolno kasjerowi?

1. Kasjer nie może rozmawiać z klientem.

Piątek, godziny późno wieczorne.
Kolejka długa, klienci niecierpliwi... Bach, stało się. Skończyła się rolka fiskalna. Nic, wymienić trzeba. Przepraszam klienta przed kasą. Klient się uśmiecha, uspakaja. Wymiana rolki trwała niecałe 30 sekund, a już słyszę poddenerwowany głos:
- K***a, co to za zwyczaje! Żeby kasjer z klientem rozmawiał! Ty od kasowania jesteś, a nie od gadania!
Nerwowy pan podchodzi do kasy, ciągnie swój elaborat... Podaję kwoty do zapłaty, kwotę reszty i słyszę na odchodne, że on zgłosi, że ja rozmawiam z klientem.
Trzeba zaopatrzyć się w notesik...

2. Kasjer nie może patrzeć na klienta.

Sklep samoobsługowy, koszyczki w widocznym miejscu. Do kasy podchodzi Pani, za nią rządek uczniów, którzy dopiero co lekcje skończyli.
- Poproszę bombonierkę.
- Może Pani spokojnie podejść do regału i wybrać bombonierkę, która Pani odpowiada. Sklep jest samoobsługowy. Jeśli ma Pani chwilę czasu to z chęcią Pani pomogę, jednak niestety nie mogę zostawić stanowiska kasowego, ponieważ jest kolejka.
Gdyby spojrzenie zabijało padłabym trupem na miejscu... Pani wybrała, dochodzi do płatności.
- Chcę zauważyć, że nie każdy jest klientem Państwa sklepu, więc proszę się na mnie nie patrzeć!

4. Kasjer nie ma potrzeb fizjologicznych.

Byłam sama na zmianie. Karteczka "zaraz wracam". Natury nie oszukam. Sklep zamknięty może minutę. Przekręciłam klucz w drzwiach i wpada ona:
- Co za polityka, żeby sklep zamykać! Człowiek zakupy chce zrobić, a nie może!
- Proszę Pani, przepraszam, ale musiałam skorzystać z toalety.
- Na następny raz to se pampersa włóż!

I słowa Lady Pank znajdują w tym momencie sens - "Myślisz może, że więcej coś znaczysz, bo masz rozum, dwie ręce i chęć..."

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 685 (741)

#54463

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sklep, w którym pracuję znajduje się w dość specyficznej okolicy. Każdy każdego zna, każdy każdemu tyłek chroni, a wszystkie konflikty najlepiej załatwiać po znajomości. "Konfidentem" jest każda osoba, która zgłosi naruszenie ciszy nocnej, kradzież, itp., itd. Wizyta municypalnych na fyrtlu jest dla okolicznych tym, czym dla astronomów pojawienie się komety Halleya.

Ano jakiś czas temu zawitało do nas dwóch mundurowych.
Koleżanka, której już ręce opadają na panujące chamstwo i złodziejstwo, zaczepiła panów:
- Panowie, jak miło. A dlaczego częściej nie widać was, albo kolegów?
- Bo tu jest niebezpiecznie - padła szybka odpowiedź policjanta.

Brak słów...

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 731 (767)

#52025

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czy piekielność czas dopiero pokaże...

Wybrałam się dziś do ING łatwić pożyczkę. Zachęcona reklamami, że prosto i superszybko. Pierwsze koty za płoty, ja uradowana. Pani z banku sprawdza zdolność kredytową...
Standardowe pytanie - czy mam jakieś zobowiązania. Owszem, pożyczka w Millenium, rata 207 zł/msc i spłata do 2017 roku.
Pani z banku podaje mi wydruk z BIK - obciążenia o wartości 884 zł/msc i spłata do 2014 roku...
Powrót do domu, szybki telefon na infolinię Millenium o co w tym wszystkim chodzi... Wiem ile płacę i wiem do kiedy.

Co się dowiedziałam?
Że oni co miesiąc wysyłają aktualizację, że powinno być dobrze. Na pytanie jakim cudem w BIK-u jest informacja o 4-krotnie wyższej racie i 4-krotnie krótszym terminie spłaty, odpowiedzi już nie uzyskałam. Pani nie wie.
Jutro wizyta w oddziale...

Millenium

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 469 (555)

#50562

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Były zwykł mawiać- "Ludziom się w dupach poprzewracało".

Zielone Świątki. Kolejny z wielu dni wolnych od pracy. Mały sklepik osiedlowy, bodajże jedyny otwarty w promieniu kilometra. Za kasą miła Pani cierpliwie obsługująca pielgrzymki podążające z kościoła, biegające dzieciaki i zapominalskich, którym mleka/chleba/ciastek/piwa zabrakło. Temperatura wysoka, to i oblężenie wielkie.

Nagle do sklepu wpada ONA. Wieku i postury słusznej, odwalona jak stróż w Boże Ciało. Na widok tłumu okupującego sklep z ust wydobywa się- "O k**wa! Jaka kolejka!". Podbiega do pieczywa, wybiera bułki i co by czasu nie stracić do każdego czekającego z prośbą:
- Przepuści mnie, ja tylko po bułki!

Kolejkowicze, swoje już odstali i jeden za drugim, że nie. Bo oni tylko po:
- lody;
- piwo;
- papierosy;
- chleb, itd.

A że zaczynała od końca to się dostała aż do kasy, gdzie to samo do Pani sprzedającej:
- Skasuje te bułki! Ja tylko po nie!

Pani za kasą odpowiada, że nie, że każdy czeka, że by lincz jej groził, że prosi ustawić się w kolejce. Kobiecina napęczniała:
- A wsadź je se w dupę!
I woreczek z bułkami wylądował na twarzy Pani sprzedającej...

sklepy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 755 (803)
zarchiwizowany

#46836

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja współlokatorka jest dla niektórych ewenementem w świecie zdominowanym przez sieć, elektronikę i inne gadżety. Generalnie równa z niej kobitka, taka i do tańca i do różańca. Co dla niektórych dziwne- nie posiada konta na naszej klasie, facebooku czy twiterze. Jak spotykać się ze znajomymi to twarzą w twarz, a nie siedzieć po nocach na "gadach" czy innych wytworach myśli techniczno- elektronicznej. Z zasobów www korzysta sporadycznie i generalnie wyznaje zasadę, że to co modne i na czasie do szczęścia nie jest jej potrzebne. Grunt, żeby działało jak należy.
Halince padł telefon. Ot bateria umarła śmiercią naturalną. Decyzja podjęta- czas na kupno nowego. Model wybrany, papiery z pracy załatwione i wycieczka do salonu Play w Toruniu.
Twarzą w twarz z konsultantką. Halinka przedstawia co ją interesuje- ot aparat z klawiaturką co by wygodniej było wiadomości wysyłać.
[K]- Pani chce telefon z klawiaturą? Ale to dla starych bab jest co im się ręce trzęsą i nie mogą trafić! Pani powinna wziąć coś lepszego.
Pierwszy trzask zaliczony. Konsternacja, Halinka przemogła się, w końcu wybrała- Samsung, rozsuwany, ekran dotykowy i klawiatura QWERTY. Wilk syty i owca cała? Niekoniecznie.
Konsultantka w pocie czoła wychwala cudo techniczne, jego możliwości, zalety. W końcu pada pytanie:
[K]- A korzysta Pani z internetu?
[H]- Rzadko. Jedynie co to sprawdzam stan konta, rozkład jazdy...
[K]- Aha... a czy ma Pani konto na facebooku, albo naszej klasie?
[H]- Nie, wolę spotykać się ze znajomymi niż szukać ich w sieci...
Ironiczny śmiech konsultantki.
[K]- To po co Pani telefon z dostępem do internetu? To sensu nie ma, a tak to ktoś inny skorzysta.
Drugi trzask zaliczony. Na trzeci Halinka ani ochoty, ani chęci nie miała. Wzięła torebkę i wyszła.

Salon Play Toruń

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 288 (350)
zarchiwizowany

#37240

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po dość długiej przerwie...
Praca w handlu jaka jest każdy wie. Wszechobecna zasada- nasz klient, nasz pan. Jednak bywają sytuacje, kiedy sprzedający, chcąc nie chcąc, musi zwrócić uwagę klientowi.
Sobotni wieczór. Z koleżanką na zmianie uwijamy się jak w ukropie. Wiadomo- pogoda dopisuje, a człowiek nie wielbłąd- napić się musi. Nagle wchodzi ON z kolegą. Chłopak w moim wieku, kulturą nie grzeszący. Od progu pretensje- że kolejka za długa, że za wolno obsługuję, że jego ukochany Lech nie jest zimny, że zanim dojdzie do kasy zdąży wypić piwo. Wszystko okraszone solidną dawką przekleństw. Na twarzach pozostałych klientów wyraz współczucia i totalnej dezaprobaty. W końcu ON podchodzi do kasy. Zajęty rozmową z kolegą nawet nie zauważył mojej obecności, dopóki nie zapytałam:
- Czy byłbyś tak uprzejmy i nie przeklinał na sklepie? Tutaj przychodzą starsi ludzie i rodzice z dziećmi. Komuś może się to nie podobać.
- O co tobie k***a chodzi? P***rdalasz się o nie wiadomo co. Kasuj k***a jak masz!
- Moment, ja Tobie tylko zwracam uwagę.
- A h*j mnie to obchodzi!
- Jeszcze słowo, a butelką ci przy***dolę!- usłyszałam jak odchodził od kasy.
Dziś powtórka z rozrywki. Osiedle małe, wszyscy się znają, wieści się szybko roznoszą. Koleżanka ze zmiany wspomniała jednemu panu o wczorajszym zachowaniu GWIAZDY. GWIAZDA wchodzi do sklepu, kasuje go i słyszę:
- Zniszczę cię k***a, zniszczę.
Pierwszy raz bałam się wychodzić z pracy....

sklepy

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 10 (42)

#32806

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Temat niejednokrotnie poruszany - wydawanie reszty.
Sklep to nie bank. Kto pracował "na kasie" ten wie, że są takie dni, kiedy drobnych jak na lekarstwo. Klienci niekoniecznie zdają sobie z tego sprawę. A obok mojego miejsca pracy stoi sobie bankomat...

Przychodzi jeden z sądnych dni - Matki Boskiej Pieniężnej. Kasa rozwalona - zielone, niebieskie pieniążki i bilon. Bieganie po okolicznych sklepach - bezcelowe. Nikt nie ma rozmienić.
Wchodzi ON, dumnie szastając żółtym pieniążkiem. Od progu:
- Niech pani rozmieni, bo na bilet nie mam, a pani w kiosku nie wyda.
Ani dzień dobry, ani proszę...
- Przykro mi proszę pana, ale nie mam jak panu rozmienić. Dzień wypłat, to z drobnymi krucho.
Uśmiech grincha, szatańskie "to ja coś kupię" i kładzie mi przed nosem wafelek za 49 gr.
- Proszę pana, czy jest pan pewien? Nie chcę zasypać bilonem.
- To twój psi obowiązek wydać mi resztę.
Psi obowiązek? I tak od razy "per Ty"? No to proszę... reszta - zielony pieniążek, niebieski pieniążek i 49,51 zł w bilonie.
- Zwariowałaś? Gdzie mam to schować?
- Przecież pieniądze chciał pan rozmienić. Może woreczek podać?
Złorzecząc, zgarnął do portfela resztę...

sklepy

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 676 (728)
zarchiwizowany

#23459

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po długiej nieobecności...

Z braków kadrowych zasilam szeregi drugiego sklepu szefowej. Zmiany popołudniowe, zazwyczaj wespół ze Zbyszkiem. Zbyszko to chłopcze inteligentne, jowialne, a co najważniejsze znające wszystkich okolicznych złodziejaszków i cwaniaczków.

Ano wchodzi dziś jeden z powyższych. Grzeczne powitanie, skasowanie i pożegnanie. Jak się później dowiedziałam dżentelmen ten ma bardzo lepkie ręce, do których najbardziej kleją się piwa wszelkiego rodzaju. Razu jednego Zbyszek przyłapał go na kradzieży i głośno zakomunikował, że może już się nie pokazywać bo i tak piwa nie dostanie. Mija miesiąc, drugi, a nasz złodziejaszek się nie pokazuje. W końcu przyszedł, zapasy piwa się skończyły to i uzupełnić trzeba. Grzecznie podchodzi do kasy, coby wrażenie złe zmyć, a tu niespodzianka. Zbyszek piwa nie sprzeda. Raz- kliencina już zataczający się. Dwa- kliencina z gatunków kradnących. Argument pierwszy trafił do bohatera. Argument drugi został skwitowany:

- Zbyszek, nie bądź taki! Ja to piwo tylko pożyczyłem!

Pożyczka- nowa definicja kradzieży.

sklepy- Ropuszka

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 61 (149)

#15831

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od paru tygodni mam przyjemność pracować w osiedlowej Ropuszce. Kto pracował na kasie ten wie, że czasem problem z wydawaniem pieniędzy za "groszowe sprawy".

Akcja właściwa. Wchodzi do sklepu starowinka. Ano taka Mary Poppins na emeryturze. Kapelusik, parasolka, wielkie okrągłe okulary. Bierze chleb i podąża do kasy. Wita się i pytanie:

[S] Przepraszam panią, ale czy będzie miała pani wydać z 50 zł?
[J] Jak najbardziej proszę pani.

Starowinka banknot kładzie i próbuje przejrzeć zawartość kasetki. Ja wydaję resztę- 48,60 zł. 20 zł, 10 zł, 2 razy po 5 zł i w tym momencie słyszę:

[S] A czy mogłaby mi Pani te dwie pięciozłotówki zamienić na 10 zł? Bo ja mam problemy z kręgosłupem i dźwigać nie mogę...

Ropuszka

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 660 (776)

#12282

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu w Toruniu była kampania "Pokochaj psią kupę". Grupa docelowa- właściciele psów. Zadanie- zmusić tychże do sprzątania po czworonogach. Powód- chodniki oraz trawniki wyglądające, zwłaszcza po okresie jesienno- zimowym, jak pola minowe.
Zdarzenie dzisiejsze utwierdziło mnie, że akcja g*wno,za przeproszeniem, dała...

Blisko ropuszka, więc postanowiłam, że skoczę po małe co nieco. Telefonu nie brałam, bo i po co. Idę do sklepu, a przede mną Blondyneczka z pięknym labradorem. Zmierzałyśmy w tą samą stronę. Dziewczę zatrzymało się przy bankomacie, psina jakieś 2, 3 metry za nią. Chcę ominąć zwierzę, patrzę, a tu piesek centralnie przed schodami do sklepu zaczyna się wypróżniać...

Transakcja Blondyneczki zrealizowana, poczekała na zakończenie psiej potrzeby i zaczyna odchodzić.

[J]- Przepraszam panią. Chyba pani o czymś zapomniała...
[B]- Tak? O, rzeczywiście potwierdzenia nie wzięłam!
[J]- Wie pani, potwierdzenie przy bankomacie to raczej nikomu nie przeszkadza... Pani pies przed chwilą załatwił się przed wejściem do sklepu. Chyba wypadałoby posprzątać.

Uśmiech z twarzy Blondyneczki znikł, twarz przybrała wyraz "ju talkin tu mi".

[B]- Co? Posprzątać?! Za kogo ty mnie masz?! Od tego komunalni albo kasjerka, bo jej sklep.

Usłyszałam jeszcze parę zdań, że jej pies rasowy, że on może, że jak mi się nie podoba to mam posprzątać itp. itd. Obrażona poszła w swoją stronę. Cóż, na głupich mocnych nie ma... Sprawunki załatwione, wychodzę i oczom nie wierzę.

Przed wejściem ta sama Blondyneczka rzucając mięsem czyści swoje białe klapeczki. Wyzywa przy tym na psa... Panience widocznie przypomniało się, że ma coś kupić i kroki skierowała do ropuszki... I najzwyczajniej w świecie zapomniała o niespodziance zostawionej przez psa... A można było sprzątnąć? Można było:)

Przed ropuszką

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 882 (950)