Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Mikidz

Zamieszcza historie od: 11 lutego 2014 - 23:07
Ostatnio: 21 lutego 2017 - 20:46
  • Historii na głównej: 5 z 5
  • Punktów za historie: 2062
  • Komentarzy: 74
  • Punktów za komentarze: 381
 
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
9 sierpnia 2015 o 16:17

@Litterka: zgadza się, ale akurat w tym przypadku sprawa jest o tyle dobra, że autoryzowany serwis nie będzie bawił się w naprawę, tylko wystawią kosztorys na części i naprawę. A na liście części... nowy telefon jako część zamienna. Traktują to jako naprawę, ale w rzeczywistości dostajemy nowy sprzęt.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
9 sierpnia 2015 o 15:48

Chyba metody się zmieniły. Parę lat temu jak mieszkałem w bloku, to miałem podobną przygodę, z tym, że Pan akwizytor usilnie próbował wprosić się do mieszkania, też używając różnych sztuczek psychologicznych. Wtedy weź takiego natręta wyproś. Szarpać się z nim będziesz, policję wzywać? Siłą rzeczy pewnie wszyscy wysłuchują co ma do powiedzenia. Jak już widział, że nie ma opcji żeby wszedł do mieszkania to zaczął pokaz na klatce... i dokładnie te same śpiewki, że nowo otwarta galeria itd., oczywiście nic nie sprzedał. Na drugi dzień byłem u znajomego, to aż go duma rozpierała, że zrobił interes życia i w ogóle... Pytam się o co Ci człowieku chodzi? A on mi wyciąga te perfumy... także są jelenie :)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
9 sierpnia 2015 o 15:05

@PaniPatrzalska: Moim zdaniem, nawet jeżeli wypadek nie był z jego winy, to powinien surowo być ukarany za samo prowadzenie bez uprawnień. Jeżeli sądzisz inaczej, to gdzie jest granica? Prowadzenie ciężarówki? autobusu z pasażerami? małej awionetki? samolotu liniowego? Jasne, górnik mógł być pijany, ale np. kierowca z prawem jazdy, po kursie prawa jazdy mógł się zachować inaczej, np. próbować omijać czy coś? Nie mówię, że na pewno, bo nie znamy okoliczności, jak też nie znamy doświadczenia kierowcy... ale mówię że jest taka możliwość. Pomijając to, że jest to jawne i lekceważące łamanie prawa. Co, nie wiedział że nie można bez prawa jazdy jeździć? Nie wiedzieć to można np. że piwa nie można pić w parku, więc zrobił to świadomie i wiedział że łamie prawo.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
9 sierpnia 2015 o 14:56

@Day_Becomes_Night: a nawet trzeba. Ja bym się nie szczypał, tylko poprosił klienta o przesłanie pisemnych wyjaśnień, że paczka nie dotarła i czego oczekuje, czy zwrotu pieniędzy czy nowej wysyłki. Z takim kwitem zgłosić sprawę na policję, bo skoro podpis kurier ma, to sprawa prosta. Fakt, jest to piekielne, ale skoro taki Janusz tego próbuje bo ktoś mu powiedział, to raz że ten ktoś też tego pewnie próbował, a może też jeszcze ktoś mu tak doradził... i tak łańcuszek się ciągnie. Jak jeden Janusz dostanie wyrok, jakąś tam grzywnę, to łańcuszek pójdzie, że jednak tak się nie robi.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
9 sierpnia 2015 o 14:49

Ach te strajki lekarzy i pielęgniarek. Pomijając to czy mają lepiej, czy gorzej jeżeli chodzi o warunki pracy, to oni są od tego żeby leczyć. Takie strajki rządzący mają głęboko gdzieś, po tyłku dostają tylko pacjenci. Jak strajkują w zakładzie szyjącym ubrania to ok, producent dostanie po kieszeni, ale nikomu krzywda się nie stanie... ale dlaczego pacjenci mają znosić ból tylko dla tego, że Pan lekarz strajkuje? To jest wina pacjenta? Czy ktoś słyszał o strajku jak np. prezydent się źle poczuł? Wtedy trzeba było strajkować... ale nie, bo wtedy trzęsą się że pracę stracą. Ale jak poczuje się źle obywatel to mają to gdzieś. TO JEST CHORE!

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
9 sierpnia 2015 o 14:07

@cher: a dziękuję za lekcję. Co do bynajmniej/przynajmniej umówmy się, że uwierzę na słowo bo z niedzielnego lenistwa nie chce mi się studiować przypadków użycia i poprawiłem... Co do noży :) dzięki, sprawdziłem, poprawiłem... całe życie w błędzie :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2015 o 14:12

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
9 sierpnia 2015 o 13:59

@bloodcarver: właśnie nie wiem do końca jak to jest, ale wiem, że sprzedawca ponosi koszty na pewno w jedną stronę. Nie wiem w którą, czy wysyłka do mnie, czy zwrot.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
4 lipca 2015 o 17:39

@bazienka: Twoja wypowiedź dla mnie ma sens do momentu 'życia na zachcianeczkach u rodziców'. Po co to? Tak jak Ty nie masz napisu na czole Caritas, tak sądzę że autorka nie ma na czole napisu 'matka Polka'. Czemu wszyscy od razu generalizują i nie potrafią uszanować tego, że ktoś nie ma rodziny? To znaczy, że od razu żyje na 'zachcianeczkach u rodziców'? Tym bardziej, że autorka napisała, że zbiera na suknię ślubną, więc chyba coś planuje. Jasne, możesz się wyżalić że za 1400zł musiałaś żyć. Ja na studiach musiałem wyżyć za 1000zł, ale czy to mnie upoważnia, żeby na kogoś najeżdżać, że jak on śmie narzekać na zarobki? No dajcie spokój.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 lipca 2015 o 12:56

@Graviter: No to uwierz mi, że przejdzie na 100%. Pracujesz jako kurier dla przewoźnika? Ktoś kiedyś z DPD chciał jakieś dokumenty potwierdzające Twoje zatrudnienie? Możliwe, że w Twoim oddziale DPD jest ktoś, kto rzeczywiście to kontroluje, ale akurat w oddziale DPD w moim regionie dużo kurierów jeździ na czarno. Nawet nie jestem pewien na 100% czy w firmie kurierskiej z którą ja współpracuję wszyscy przewoźnicy zatrudniają legalnie, a tam to już się potrafią czepiać wielu rzeczy. Ja na szczęście się w takie rzeczy nie bawię.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 czerwca 2015 o 11:11

@Komandos1990: Własna działalność to fajna rzecz i nie ma się co zniechęcać pracownikami, bo są też uczciwi ludzie których mam przyjemność zatrudniać. W tej historii opisałem tylko przez co trzeba przejść, żeby w końcu zatrudnić kogoś wartościowego do firmy. Uwierz mi, że bardziej krwi Ci napsuje nasza największa armia w Polsce... urzędników. Taki 'bus z żarciem' to dla nich dopiero pole do popisu bo jeszcze Sanepid może pokazać co potrafi. Przeraża mnie to, że w Polsce właściciel firmy, czy nawet zwykły obywatel jest traktowany jak złodziej, naciągacz, krętacz i w ogóle 'dajcie mi człowieka, a znajdzie się paragraf'. Mówię tu o traktowaniu przez urzędników, ale także przez innych ludzi (wystarczy spojrzeć na niektóre komentarze pod tą hisorią, które nazywają mnie złodziejem, bo śmiem komuś dać pracę na umowę zlecenie), na zachodzie tego nie ma. Tam jak wchodzisz do tamtejszego odpowiednika Urzędu Skarbowego, to urzędnik jest po to, żeby Ci pomóc zapłacić jak najmniejszy podatek, podpowie z jakich ulg skorzystać itd. U nas urzędnik jest po to, żeby coś ZNALEŹĆ. Kiedyś rozmawiałem ze znajomym z US, to powiedział że mają taki przykaz, żeby jakiś % kontroli kończył się karami/mandatami. Czyli w skrócie, jak przyjdą do Ciebie do firmy, to pewnie będą tak długo siedzieć, aż coś znajdą... bo muszą. To jest chore.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
25 czerwca 2015 o 17:15

@krogulec: Napisałem, że koszty związane z odprowadzaniem składek są takie same, podkreśliłem że początkowe koszty związane z zatrudnieniem na etat są dużo większe niż przy umowie zlecenie (badania, psychotesty itd.). I nie, nie boję się zatrudniać na etat, myślę że wytłumaczyłem już niejednokrotnie dlaczego POCZĄTKOWĄ umową jest u mnie zlecenie. Nikogo nie zmuszam do podejmowania pracy, nikogo nie zmuszam do podpisywania umowy, nikogo nie zmuszam do przychodzenia na rozmowy rekrutacyjne, NIGOGO NIE ZMUSZAM DO WYSYŁANIA CV. Napisałem tylko, że jeżeli szukasz pracy i decydujesz się wysłać CV i zostajesz zaproszony na rozmowę, to przyjdź na nią. Jeżeli przeszedłeś pozytywnie rekrutację, zgadzasz się na warunki zatrudnienia, podpisujesz umowę... to przyjdź do pracy/na szkolenie. Odnoszę wrażenie, że z tej całej historii niektórzy nie widzą piekielności w zachowaniu pracowników i kandydatów, ale za to widzą piekielność w pracodawcy, który chce dać komuś zarobić... no ale jak on śmie zatrudniać kogoś legalnie, na legalną umowę, na jasnych i przejrzystych warunkach.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
22 czerwca 2015 o 19:28

@Shaienne: nie może sobie nie przyjść, no ale nie przyjdzie... i co mu zrobisz? Mam się ciągać po sądach, bawić się w nagany? Nie mam na to czasu ani ochoty. Ja prowadzę firmę po to, żeby zarabiać na życie, a nie żeby chodzić po sądach. Niestety, kosztów jakie poniosę na badania i psychotestów nikt mi nie zwróci jak taki pracownik po 2 dniach sobie nie przyjdzie, albo zacznie mnie okradać.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
22 czerwca 2015 o 19:20

@krogulec: a gdzie napisałem że zatrudniam na umowę zlecenie na stałe? Napisałem wyraźnie po co to robie, a mianowicie po to, żeby uchronić moją firmę od niepotrzebnych strat jakie ponoszę w związku z zatrudnianiem niepoważnych i nieuczciwych ludzi. NIKOGO nie okradam i nie oszukuję, więc wypraszam sobie. Przed zatrudnieniem dokładnie wyjaśniam potencjalnemu pracownikowi warunki i mówię czemu umowa zlecenie NA POCZĄTEK i czy mu to odpowiada. Skoro odprowadzam DOKŁADNIE takie same podatki i ZUS jak przy umowie o pracę, to gdzie tu kradzież? Odnoszę wrażenie, że niektórzy myślą, że przy umowie zlecenie ja na tym zarabiam. BZDURA, kosztowo (poza początkowymi kosztami lekarza itd.) umowa zlecenie i o pracę wychodzi mi identycznie. Zrozum to i nie nazywaj mnie złodziejem.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
22 czerwca 2015 o 19:14

@soraja: Akurat jeżeli chodzi o ubezpieczenie emerytalne (i w ogóle ZUS), to płacę dokładnie takie same stawki jak przy umowie o pracę. Więc na logikę (wiem że na to nie można się powoływać w naszym pięknym kraju, no ale jednak), dlaczego pracownik miałby nie dostać emerytury i nie miałoby mu się to wliczać do okresu składkowego, skoro składki za niego odprowadzam? Więc chyba akurat tu księgowa ma rację i nie będę jej zmieniał. Jeżeli chodzi o chorobowe i zasiłek dla bezrobotnych, szczerze przyznam, że nie wiem. Sprawdzę to dokładnie jak to wygląda w ZUS, to chyba najpewniejsze źródło.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
20 czerwca 2015 o 20:58

@tysenna: co do kontaktu, to niektórzy po prostu nie odbierali telefonów, niektórzy stwierdzili, że jednak nie chcą. Na moje pytania dlaczego nie poinformowali, wystarczył by sms przecież, to odpowiedź najczęstsza 'no nie pomyślałem'. Więc podejście jest do pracy, takie jakie jest. I nie wierzę w bezrobocie, bo jak chcesz dać uczciwą pracę (dobra, może i na umowę zlecenie), do duża część woli pracować na czarno (więc bez żadnej umowy, bez żadnego urlopu, żadnej emerytury... więc chyba umowa zlecenie nie taka straszna), albo woli zostać na zasiłkach... no więc co z tym bezrobociem? Nie mówię, jest... ale nie na pewno takie jakie się twierdzi że jest. Część osób jest zarejestrowana w UP i pracuje na czarno.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
20 czerwca 2015 o 20:52

@tysenna: W przypadku urlopu się zgadzam, ale chyba jasnym jest, że niekoniecznie pracodawca musi takiego urlopu udzielić od razu po podjęciu pracy? Nie sądzę, że jak ktoś zostaje zatrudniony na okres próbny, to od razu dostanie 2-3 tygodnie płatnego urlopu w jakiejkolwiek firmie. Poza tym jak napisałem, w późniejszym okresie nie ma problemu u mnie z umową o pracę. Jeżeli chodzi o emeryturę i zasiłek dla bezrobotnych, tu akurat umowa zlecenie działa tak samo, przynajmniej jeżeli chodzi o emeryturę. Odprowadzam przecież składki. Wg. mojej księgowej jak pracownik z umową zlecenie zarabia więcej niż najniższą krajową, to także ma prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Z chorobowym uczciwie mówiąc, nie wiem. Muszę się dowiedzieć. Dzięki za komentarz, trochę mi to uświadomiło.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
20 czerwca 2015 o 19:33

@pawel78: Akurat dyspozytorzy/koordynatorzy w tej firmie kurierskiej to są fajni ludzie i idzie się dogadać. Co do 'śmieciówki', to odprowadzam za pracowników wszystkie składki ZUS i zaliczkę na podatek dochodowy do US, więc nie wiem skąd taki pogląd, że umowa zlecenie jest bez składek? Składki są takie same, poza tą różnicą, że nie muszę zlecać badań lekarskich/psychotestów, za które bym musiał zapłacić, żeby ktoś przyszedł na 1 dzień szkolenia, albo na tydzień do pracy? Co do 'strat', była to ewidentna kradzież, a nie przypadek. Powiedz szczerze, jak by Cię jeden podpis klienta dzielił od tego, żeby nie zapłacić 250zł za wartość niedostarczonej lub nieopłaconej paczki, to byś wolał jechać na weekend do dziewczyny, czy jechać do klienta po podpis lub pieniądze jeżeli faktycznie taką paczkę dostarczłeś lub/i zapomniałeś pobrać pieniędzy? Ja bym wolał jechać do klienta i go prosić... tym bardziej że z tych kwot po 100-300zł uzbierało się 1500zł i nie potrafił wytłumaczyć skąd ten brak. Nie sądzę, że jak by nie pobrał tych pieniędzy od klientów i nie zabrał dla siebie, to by spokojnie pojechał na weekend do dziewczyny. Co do potrącenia od wypłaty, to co miałem zrobić? Rozłożyć mu na raty kradzież? Zapłacić za niego? Tym bardziej, że rozwiązałem z nim umowę ze skutkiem natychmiastowym (powód: kradzież), do czego nawet nie miał żadnych zastrzeżeń. Więc sądzę że sprawa ewidentna. Widocznie było tak, że po prostu potrzebował tej 100-200zł dziennie na jakieś swoje potrzeby/długi/życie i wybrał nieuczciwą metodę. Gdyby przyszedł do mnie i powiedział, 'słuchaj, nie mam co do garnka włożyć, potrzebuję zaliczki na wypłatę', to uwierz mi, że bym problemów nie robił. Ale w tej branży kradzieży nie można tolerować. Jak wspominałem, samochód warty 60tys zł, paliwa miesięcznie za 2000zł, paczek dziennie za kilkadziesiąt tysięcy zł, więc co by było jak by się kurier z samochodem rozpłynął? A wymóg (słuszny, czy nie) o niekaralności jest firmy kurierskiej. Z tym się po prostu nie dyskutuje. Jak ktoś ma coś na sumieniu, to nie może pracować w takiej branży, gdzie powierza się jednemu człowiekowi, który w każdej chwili może się rozpłynąć razem z samochodem i przesyłkami... i co wtedy?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 21) | raportuj
20 czerwca 2015 o 18:03

@xpert17: czyli wg. Ciebie, lepiej dla pracownika jak zatrudnię go na umowę o pracę na 3 miesiące za najniższą krajową, niż na umowę zlecenie gdzie zarobi 2-2,5 tys. zł na rękę z okresem zatrudnienia na min. rok i wypowiedzeniem dwu miesięcznym? Ja nie powiedziałem w żadnym miejscu że jestem super pracodawcą, ale skoro ktoś się ZGADZA na takie warunki (mając kilka dni na spokojne przemyślenie, nie podsuwam umowy na rozmowie rekrutacyjnej 'podpisz, podpisz'), to dlaczego masz do mnie pretensję? Że próbuję w tym chorym kraju dać komuś zarobić i zapewnić mu stałe zatrudnienie?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 22) | raportuj
20 czerwca 2015 o 17:50

@Shaienne: Ok, tylko powiedz mi dlaczego nie? Co złego jest w wynagrodzeniu prowizyjnym lub umowie zlecenie? Przy umowie zlecenie to, że nie może np. urlopu na żądanie wziąć? Uwierz mi, że jeżeli jest to sytuacja awaryjna, typu zachorował/dziecko zachorowało/źle się czuję/samochód nie odpalił itd., to ani ja, ani firma kurierska nie kręcimy afery i zezwalamy na taki 'urlop' częściej niż dozwolone przy umowie o pracę 4 razy w roku. Ale jeżeli ktoś by chciał taki urlop bo mu się nie chce iść do pracy, to ok, proszę bardzo... ale nie u mnie, bo wszyscy tam jesteśmy żeby zarabiać pieniądze, a nie żeby leżeć tak? Przez kilka lat nie zdarzyło się, żeby ktoś nie dostał wolnego jak miał sytuację awaryjną. Jeżeli chodzi o dłuższy urlop tydzień-dwa, to zdarzało się że musieliśmy odmówić i przesunąć na inny termin (nie całkowicie odmówić), ale chyba na umowie o pracę pracodawca też nie ma obowiązku udzielenia urlopu poza urlopem na żądanie? A jeżeli chodzi o okres wypowiedzenia, to lepiej niż na umowie o pracę mają, bo wynosi 2 miesiące, a nie 2 tygodnie, więc stałość zatrudnienia jest. Poza tym, dla mnie jako pracownika lepsza jest umowa zlecenie na 1 rok z możliwością przedłużenia, niż umowa o pracę na okres próbny 3 miesięcy? Co do prowizyjnego wynagrodzenia, dlaczego jest to problemem dla ludzi którzy chcą pracować? Więcej paczek doręczysz, więcej zarobisz. Chyba lepiej zarobić więcej prowizyjnie, niż mieć stałą mniejszą pensję? Jeżeli się ktoś nie zgadza ze mną, to niech napisze. Może rzeczywiście odkryję złotego grala czemu nie 1/100 podejmuje ze mną dłuższą współpracę, bo już naprawdę tracę powoli wiarę w nasze wskaźniki bezrobocia.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
20 czerwca 2015 o 17:15

@plokijuty: Nie masz się co dziwić, ja na początku też od razu skreślałem jak ktoś nie miał chociażby minimalnego doświadczenia w prowadzeniu busów. Nie ma się myślę co dziwić, ciężko mi powierzyć nowemu pracownikowi samochód warty grubo ponad 60tys. zł bez doświadczenia. Ale wyleczyłem się z tego, po prostu robiąc dłuższe szkolenia. Jak napisałem, wolę uczciwego bez doświadczenia na busach (bo jakieś doświadczenie w prowadzeniu jakichkolwiek samochodów musi mieć, tego nie odpuszczę, bo to nie nauka jazdy), niż doświadczonego kombinatora. A w przypadku kat. C, to takie samochody są warte po kilkaset tysięcy, więc nie dziw się że mają opory żeby cię zatrudnić. Wszak jak coś się stanie, to leasingu nie interesuje że zatarłeś silnik i auto 3 tygodnie na warsztacie stało, trzeba płacić... a za co jak auto nie zarobiło?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 17:16

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
20 czerwca 2015 o 17:10

@seemann: jeżdżenie jak jeżdżenie, można jeździć na międzynarodówce i wracać do domu raz na 3 tygodnie i zarabiać po 5-6tys., a tu praca pn-pt, święta, weekendy wolne i non stop na miejscu. Sądzę, że problemem nie są pieniądze tylko podejście młodych ludzi do pracy. Sam jestem młody, ale nigdy nie miałem założenia 'czy się stoi, czy się leży 2000 się należy'

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 23) | raportuj
20 czerwca 2015 o 16:59

@seemann: przy gorszych miesiącach 2100 zł netto, w okresie świątecznym ok. 3000zł , wiem, że za granicą to jest śmiech na sali i więcej płacą na zmywaku, ale na polskie warunki przy pracy bez doświadczenia, z założenia dla młodych ludzi? Czy tak źle? Chętnie bym zapłacił i 10000zł, ale z czego?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2015 o 17:00

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 kwietnia 2015 o 1:19

1. Nikt od nikogo niczego nie wymaga. Skoro firma, która bierze za coś pieniądze nie może się dostosować to trudno. Mnie, jako klienta nie interesuje że maja takie godziny pracy. Skoro ja robię na czymś biznes, to ja się dostosowuję do klienta... jak nie, to nie zarobię. Proste. 2. Czemu oni powinni się dostosować? Bo biorą za to pieniądze. 3. Czemu autor ma stawiać na nogi swoich znajomych, żeby doglądali jego mieszkania przez cały dzień (7-15, bo nie powiesz mi, że ktoś jest w stanie przewidzieć o której dokładnie ktoś powinien być w domu). Czemu to znajomi mają brać 'nadgodziny', a nie monterzy którzy, jak już powiedziałem, z dobroci serca nie montują tych liczników... robią to za pieniądze lokatorów.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 lutego 2014 o 23:31

@Timothy: Co robić? Nie dać. A przynajmniej nie dać tym co cwaniakują. Pracowałem kiedyś w banku. Przychodziła do nas pani która dostawała na konto co miesiąc pieniążki z pomocy społecznej na dzieci itd i miała dzienny limit wypłat. Ile dostawała? A no więcej niż ja zarabiałem siedząc po 8h dziennie w stresie i z dyrektorem nad głową. I oczywiście co parę dni przychodziła 'paaanie jak to mało dają... panie to się żyć nie da'... ale dzieci muszą mieć plecaki do szkoły pumy po 100zł każdy, w domu telewizja satelitarna z abonamentem po ok. 70zł miesięcznie. Dzieci jak i ich matka dostawały obiadki w szkole za darmo. Myślicie że taka do pracy pójdzie za najniższą krajową, jak co miesiąc dostaje po 1600zł na kotno? No pewnie, już biegnie ;]

« poprzednia 1 2 3 następna »