Profil użytkownika
Mikidz ♂
Zamieszcza historie od: | 11 lutego 2014 - 23:07 |
Ostatnio: | 21 lutego 2017 - 20:46 |
- Historii na głównej: 5 z 5
- Punktów za historie: 2062
- Komentarzy: 74
- Punktów za komentarze: 381
Zamieszcza historie od: | 11 lutego 2014 - 23:07 |
Ostatnio: | 21 lutego 2017 - 20:46 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@mongol13: jak ktoś bez pozwolenia chciałby sięgnąć do schowka, to sądzę, że nawet mógłby użyć środków przymusu bezpośredniego. Wszak, nie wiadomo, czy w schowku nie ma broni i nagły paniczny ruch w stronę schowka mógłby spotkać się z ostrą reakcją policjanta. Może niekoniecznie w Polsce, ale warto o tym pamiętać będąc za granicą. Prosta zasada, nie masz pozwolenia to NIE WYSIADASZ z pojazdu i NIE RZUCASZ się po dokumenty do schowka. Była nawet historia tutaj, gdzie policjant bodajże z Australii opisywał jak to Polak wysiadł z auta, jakieś dziwne ruchy wykonywał i policjant wyciągnął broń, co dalej nie dało do myślenia Polakowi, że to nie zabawa.
Teoretycznie, w trakcie kontroli dokumentów przy sobie nie miałaś, policjant miał rację. Bez pozwolenia nie możesz opuścić pojazdu, a policjant ma prawo nie udzielić Ci takiego pozwolenia, oczywiście to uzasadniając, że np. Twoje spacery nocą po autostradzie stwarzają zagrożenie. Wprawdzie nie ma definicji 'przy sobie'. Ale sprowadzając to do absurdu, to skoro w bagażniku jest 'przy sobie', to czy np. w samochodzie jadącym za Tobą, to dalej jest 'przy sobie'? A czy np. w samochodzie jadącym kilometr dalej? Albo 100km dalej? No gdzie jest magiczna granica 'przy sobie'? Ok, ktoś powie 'w śrdku transportu, w którym się znajduje dana osoba'. To czy np. na jednym z największych statków wycieczkowych mających 360m długości, to posiadanie dokumentu w kajucie, będąc na 'drugiej stronie' statku, to dalej jest 'przy sobie'? Jak powiedziałem, sprowadziłem to trochę do absurdu, ale chciałem wam pokazać, że są sytuacje, w których 'w bagażniku', to nie jest 'przy sobie', bo nie masz do tych dokumentów nieograniczonego dostępu w dowolnej chwili. Oczywiście podejrzewam, że w tym, opisanym przez Ciebie przypadku, nic nie stało na przeszkodzie żebyś wysiadła i wyjęła te dokumenty... no może poza nadgorliwością policjanta
@kijek: sprawdzić to może nawet poziom oleju w silniku, nikt mu nie zabroni. Inna sprawa, że nie wszystkiego może się 'przyczepić'. Tak na przykład z tego co wymieniłeś: 1. malutkie ślady korozji, jeżeli nie ma wystających ostrych elementów, to możesz mieć całe ałto w korozji. Nawet istnieje taki tuning samochodu, gdzie specjalnie auto pozbawia się lakieru i moczy w różnych roztworach, żeby było całe zardzewiałe, albo tylko niektóre elementy. 'Rost style' o ile pamiętam. 2. ważność gaśnicy. Nie ma przepisu mówiącego, że musi być ona ważna, ma być jedynie sprawna. Jak użyję 'przeterminowanej' gaśnicy, to chyba wystarczający dowód, że jest sprawna. 3. Brak apteczki. Apteczka jest nieobowiązkowa, więc za jej brak to możesz co najwyżej wkurzyć się na siebie, jak pilnie plastra potrzebujesz. także po części masz rację, aczkolwiek nieznajomość prawa szkodzi i warto wiedzieć za co możemy mandat dostać, a za co nie.
jak to zwalczyć? Nie wiem... hm... może wyprowadzić się od mamusi? Jak rozmowa nie pomaga, to tylko to Ci pozostaje.
@goodfather: ale ja się z tym zgadzam w 100%, zasada ograniczonego zaufania musi funkcjonować, mimo, że zgodnie z ustawą prawo o ruchu drogowym, mamy prawo przypuszczać, że inni kierujący stosują się do przepisów. A jeżeli chodzi o te minusy do komentarzy, w tym do Twojego, sądzę, że są one za to, że niektórzy odebrali Twój komentarz jako stwierdzenie 'nie upewnił to sam jest sobie winien'. Piszesz, że wyprzedzający wykazał się głupotą, ale gdyby skręcający się upewnił, to by się nic nie stało. Nie wiemy czy się upewnił, czy może się źle upewnił. Jaka jest definicja 'odpowiedniego upewnienia się'? Może w jego ocenie, było ono odpowiednie, bo może zrozumiał to tak, że np. ustąpił pierwszeństwa nadjeżdżającym z na przeciwka? Pewne jest to, że wyprzedzający nie miał prawa się znaleźć w tym miejscu i dyskusja 'upewnił/nie upewnił się' jest tu zbędna, tym bardziej, że skończyło się tragedią.
@krusty4: GDZIE tak jest napisane? Konkretnie, zacytuj mi taki przepis, albo chociaż podaj Art. i ustawę na którą się powołujesz? No chyba, że to jeden z tych przepisów 'tak jest, bo tak mi cioci brata wujka syn powiedział'
@1001z: Art. 13. 1. Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem. ust. 2 dotyczy odległości od przejścia dla pieszych ust. 3 jasno mówi, że pieszy może przejść przez jezdnię poza pasami pod warunkiem że nie spowoduje zagrożenia ruchu i nie utrudni ruchu pojazdów. Nie ma tu żadnej mowy o niepełnosprawnych. Skoro nie ma wprost napisane, że mogą chodzić jak im się podoba, to nie mogą. Koniec kropka. Idąc Twoim tokiem myślenia, rozumiem, że przez autostradę może przejść osoba niepełnosprawna tak? Ten przepis na który się powołujesz jest niejednoznaczny. Ciężko stwierdzić 'co autor miał na myśli', tak jak niestety u nas bywa z prawem. Moim zdaniem chodzi o to, że widząc osobę, która powiedzmy dochodzi do przejścia dla pieszych, ale jest niepełnosprawna, to mam się zatrzymać i ustąpić jej pierwszeństwa. W Polsce przypominam nie ma obowiązku ustąpienia pierwszeństwa pierwszemu zbliżającemu się do przejścia i sądzę że tu chodzi o taki przypadek właśnie. PS. Taki obowiązek jest np. w Szwajcarii, gdzie widząc pieszego, który zbliża się do przejścia dla pieszych masz obowiązek go przepuścić, bez żadnego 'ale'. U nas niestety nie ma takiego przepisu, dlatego pełnosprawny pieszy może sobie stać na przejściu nawet godzinę i czekać jak trafi na chamów. Jeszcze jedno, jak w miejscu niedozwolonym przechodzi osoba niepełnosprawna, to kierujący ma obowiązek się zatrzymać i umożliwić przejście tak? Ale jak w tym samym miejscu przechodzi osoba pełnosprawna, to rozumiem że może go rozjechać? Bo nie ma przecież napisane że ma obowiązek go przepuścić, to gaz do dechy? Wiadomo, że jak ktoś mi przebiega czy przechodzi przed autem, nawet gdy nie powinien, to się zatrzymam i go nie rozjadę tak?
@takeeasy: zgoda, kierowca skręcający ma obowiązki. Ale tak jak jest obowiązek 'upewnienia się', tak samo jest ZAKAZ wyprzedzania na podwójnej ciągłej i ZAKAZ wyprzedzania na skrzyżowaniu prawda? Więc ok, może gdyby się upewnił to by się nic nie stało. Z jego strony było to zaniechanie, nie wiem czym spowodowane. Może był niedoświadczony, może się zamyślił, może za wcześnie spojrzał w lusterko. Ze strony tego człowieka, który wyprzedzał, było to ewidentne złamanie 2 zakazów. Nie chcę wyrokować kto był winny, nie leży to w moich kompetencjach i nie o tym jest historia. Każdy niech sobie na to pytanie sam odpowie.
@Armagedon: Nie troluję, ani nie węszę po cudzych kontach. Jak już powiedziałem, ta klientka sama się wszystkim żaliła jak to ona ma źle. Sama mówiła ile dostaje, to że widziałem te kwoty na koncie nic nie zmienia w historii. Mógłbym opisywać z punktu klienta siedzącego sobie w banku na stanowisku obok, wiedziałbym pewnie prawie tyle samo. Więc proszę, nie obrażaj mnie, bo i ja tego nie robiłem. Aczkolwiek dostosuję się do Twojego, jakże niskiego poziomu dyskusji. Nie wiem czy beneficjenci OPS prawie nigdy nie posiadają kont bankowych, nie interesuje mnie to, ani nie pracowałem nigdy w tej instytucji. Jak widać w tym przypadku, ta Pani posiadała więc gdzie masz problem z tym? Widocznie miała taki kaprys albo taki wymóg był z OPS? Może nie mogą rozliczać się gotówkowo? Jak powiedziałem, nie jest to dla mnie istotne. Widać, że nie pracowałaś/łeś nigdy w banku, ale wypowiadasz się jak byś znała wszystkie procedury (których jest po kilka segregatorów, w zależności od banku). Nie znasz, a wyzywasz, że ktoś jest śmieszny, sama/sam się ośmieszając. Każdy klient ma prawo dysponować swoimi środkami, ale są od tego wyjątki, np. egzekucja komornicza, blokada na rachunku w celu zabezpieczenia jakiejś transakcji (dotyczy to głównie firm). Nie będę wszystkich przypadków wypisywał, bo to nie ma sensu. Ta klientka miała adnotację na swoim koncie o zakazie wypłaty, tak jak w historii. I nie, to nie było widzimisie moje czy pracownika OPS, ale pracownika centrali. Chyba nie sądzisz, że każdy pracownik ma dostęp do całych akt klientów, wszystkich pism jego dotyczących, wyroków sądowych itd.? Idąc Twoim tokiem... NIE BĄDŹ ŚMIESZNA/Y! Jeżeli każdy pracownik, przy każdym kliencie musiał przegrzebać się przez setki dokumentów, sprawdzać wyroki itd., to wiesz co by było? Od tego są odpowiednie działy, które się tym zajmują i jak mają PODSTAWY PRAWNE to nakładają takie, a nie inne ograniczenia na kontach klientów i nikt z pracowników 'na dole' z tym nie dyskutuje. Podany jest nr sprawy przy takiej adnotacji i tyle, a nie sentencje wyroków! Co to interesuje kasjera za co ktoś ma ograniczenie? Ma i tyle. Najpierw zarzucasz mi, że wtykam nos w nie swoje sprawy, a za chwilę piszesz, że powinienem mieć podgląd do całej dokumentacji klientki. Może trochę konsekwencji w tym co piszesz, co?! A i bym zapomniał... nie bądź śmieszna/y! Jeżeli chodzi o 'wtykanie nosa', to naprawdę setki spraw było gdzie mogłem 'wetknąć nos', ale tego nie robiłem i nie będę tego opisywał. W historii opisałem tylko tyle, że są ludzie, którzy MAJĄ CIĘŻKIE ŻYCIE i się tym żalą na prawo i lewo, nie przyjmując do wiadomości, że niektórzy mają gorzej i mają roszczenie 'bo mi się należy'. Jak powiedziałem, nie wiem za co i ile ta kobieta dostawała, naprawdę mnie to nie interesowało. Mówiła, że dostaje z 'opieki', to chyba wiedziała że nie dostaje tego od cioci z Ameryki? Jasne, może dostawała część z OPS, część z ZUS, a część od samego papierza. Ja nie miałem ani czasu, ani ochoty bawić się w przeglądanie historii jej konta. I widać nie zrozumiałaś/łeś o co chodziło mi w historii. Nie o to, że ktoś coś dostaje za darmo, nie mam nic przeciwko jak jest ktoś potrzebującym. Może ta Pani była, może nie. Chodziło tylko o to, że jak już coś dostajesz, to nie narzekaj i przyjmij do wiadomości, że dostajesz to z naszych podatków, a nie jako mannę z nieba i niektórzy na takie kwoty muszą ciężko pracować... więc to uszanuj. Dodatkowo chciałem pokazać jaki nasz kraj jest chory, bo niektórym opłaca się być zawodowym bezrobotnym (a chyba potwierdzisz, że nie brakuje ludzi którzy wyłudzają te wszystkie świadczenia... nie koniecznie mówię tu o mojej historii), niż iść do pracy i zarabiać 1200 zł miesięcznie. Nikomu źle nie życzę i nie jestem zawistny, nie o to mi chodzi. I może dojdę do fortuny, a może skończę na zasiłku, nigdy nie wiadomo.
@raptor321: też się nie dziwię... Nawet gdyby pracowała i zarobiłaby tyle samo, a nawet trochę więcej, to dalej by to się nie opłacało... po co się przemęczać. Dokładnie problem jest w naszym systemie socjalnym, ostatnio się słyszało że jakiejś babci zabrali wnuki do rodziny zastępczej (płacąc im za to), które wychowywała po śmierci ich matki, bo za mały dochód... ale jak inny przypadek jest, gdzie matka jest zawodowym bezrobotnym? To wtedy urzędnicy mówią 'aaaa to przepraszamy, proszę przyjąć te 2000 zł'
@Vendere: ok, teraz rozumiem. Myślałem, że dostałaś rok abonamentu za darmo, co jest niemożliwe, nawet jak by konsultant by Ci zdzielił w twarz. Dodatek do doładowania, to jest całkiem prawdopodobne, tzw. goodwill :)
@mlodaMama23: Skoro policjant dzwoni przy świadkach/poszkodowanych/sprawcach do dyżurnego i pyta się co ma robić, a w dodatku podając publicznie numery pesel/adresy w/w osób, gdzie osoby postronne, tak jak Ty, mogą bez problemu taką rozmowę słyszeć, to ręce opadają. 1. Jak nie wie co robić, to prawidłowo robi, że się pyta. Ale niech to robi dyskretnie, a nie tak, że przykładowo sprawca widzi, że policjant się gubi i może mu zaserwować swoje mądrości... które skutkują olaniem sprawy przez policjanta. 2. Podawanie danych osobowych świadków/sprawców/pokrzywdzonych chyba nie wymaga komentarza? W tej sprawie akurat wszyscy się znali, ale np. będąc świadkiem w sprawie o pobicie, nie chciałbym, żeby np. koledzy jakiegoś kibola, który kogoś pobił, wiedzieli gdzie mieszkam i jak się nazywam. 3. Właśnie potem wychodzi to, że dyżurny rzuca urwami i innymi takimi. Akurat w tym przypadku użył jako wtrącenia, ale co np. jak by powiedział 'ta głupia pi... niech już się tam nie mądruje'? Także kompetencja policjantów w tym przypadku była niska. Przykładowo raz jak mój dziadek był pokrzywdzonym w pewnej sprawie, to policjant poprosił go żeby wsiadł z nim do samochodu w celu podania danych osobowych, bo jak stwierdził, 'po co inni mają słyszeć'. I to jest prawidłowe działanie i obchodzenie się z naszym bezpieczeństwem/prywatnością.
@FireWall: Nie wiem, nie pisałem nic o wyciąganiu wniosków z wypadku Cioci.
@myszolow: jak napisał Garrett we wcześniejszych komentarzach, ja bym poszedł właśnie tą drogą. Tylko zrobić takie naklejki rzucającego się w oczy koloru (jakieś żółte?) wielkości A4 na zasadzie ogłoszenia 'sprzedam' i numer telefonu, nakleić na przednią i boczne szyby. Naklejki zrobić coś na zasadzie tych z akcji o parkowaniu na miejscach dla niepełnosprawnych. Skutecznie utrudni życie Januszowi biznesu zrywanie tych naklejek (każde auto pewnie z 10-15 minut skrobania x ilość aut x 7 dni w tygodniu... przy założeniu że Janusz by codziennie doglądał tych aut). Naklejki zrobić na mocnym kleju i pocięte na drobne kawałki tak, że przy próbie ich zerwania trzeba każdy taki kawałek oddzielnie zrywać. Nie wiem czy rozumiesz o co mi chodzi, napisz na pw to wytłumaczę dokładniej. Fajny jest też ten pomysł z przebitymi numerami, ale to już trzeba sobie dać czas na to odbieranie telefonów itd. Trochę mniej skuteczne będzie po prostu jak będzie 'nie ma takiego numeru', albo 'zostaw wiadomość'. Też zniechęci potencjalnego klienta, a przynajmniej nie da możliwości kontaktu z organizatorem akcji, w razie jak by Janusz chciał zadzwonić i straszyć czymś tam, a pewnie po którymś razie wyjdzie z siebie...
@majkaf: ała, pomysł tak durny, że aż boli. Nie chcę Cię obrażać, ale pomysł na poziomie klasy podstawowej. Nękanie telefonami... serio? Wąsacz pomyśli 'ojejku, ktoś się notorycznie przez miesiąc umawia ze mną na kupno i potem nie przychodzi... powinienem zamknąć interes, mimo że samochody dalej dobrze się sprzedają... no truuuuudo'
@Armagedon: Jeszcze zapomniałaś/łeś dodać, że "Dyżurny stwierdza że: "Ku*wa, przecież to nie jest sprawa dla nas". Czy jakikolwiek dyżurny, po takim stwierdzeniu do osoby zgłaszającej, co jest nagrywane... nie wyleciałby z pracy z hukiem?
Tak z czystej ciekawości, jaka to usługa? Pytam, bo mam trochę wspólnego z branżą i coś mi się w tej historii nie zgadza.
@gbdlin: Akurat co do paragonu, a tym bardziej faktury można zrobić korektę. Np. kupując w sklepie nabiją już coś na kasę, ale stwierdzisz, że w sumie to tego nie chcesz, odwracasz się i wychodzisz... chyba jasne, że w takim przypadku robi się korektę i sprawa zamknięta.
@nieboniebonie: ok, czyli jesteś tym typem człowieka, pępek świata, wszystko wiesz najlepiej, tylko Twoje zdanie się liczy itd. W związku z powyższym nie widzę sensu dalszej rozmowy z Tobą.
@nieboniebonie: skąd u mnie takie przeświadczenie? Hm... z doświadczenia? Może być, czy dalej bzdura?
@Rak77: Nie wiem czy problem tablic rejestracyjnych jest aż tak duży. Tak, można tłumaczyć, że koszty przy zmianie miejsca zamieszkania itd. Ale nawet jak tablice byłyby przepisane do samochodu, to czy nasza administracja nic by sobie nie zażyczyła za wpis nowego właściciela i nowy dowód rejestracyjny? A nie oszukujmy się, samochód zmienia się częściej niż się przeprowadzamy, także i tak i tak nowy właściciel musiałby ponieść koszty.
@Taczer: Powiem Ci szczerze, że zazwyczaj nie mam problemu żeby zaparkować. Nie ważne czy to w centrum, czy to pod blokiem, czy to na peryferiach. Fakt, czasami trzeba stanąć ulicę dalej lub zrobić jedno okrążenie jednokierunkowymi uliczkami więcej, ale czy to jest 'wieczny brak miejsca'? No chyba nie do końca. Wiem, że czasami jak człowiek się spieszy to wkurza, że nie ma miejsca 'tu i teraz'... no ale trudno. Osiedla z PRL nie były przewidziane na tyle samochodów, sądzę że niektóre nie były nawet przewidziane żeby tyle lat wytrzymały. Co do Jarmarku to nie przesadzajmy, nie wińmy turystów że przyjechali zostawić trochę kasy lokalnym handlarzom. Jarmark każdy wie kiedy jest i czego można się spodziewać, dlatego sądzę że idzie przewidzieć że będzie problem z miejscem.
@katem: zastanawia mnie jedno, skoro Olsztyn taki zły i nie dobry... i wyliczasz tylko żeby czasami za dużo 1zł nie zapłacić, bo roztrwonią, to po co tam mieszkasz? Ulżyj sobie i mieszkańcom Olsztyna i się wyprowadź... może Bieszczady? PS. Nie, nie jestem z Olsztyna, nie wiem jak tam jest, raz przejeżdżałem. VAT nie idzie do budżetu samorządu.
@Toyota_Hilux: a za uczciwie 'dziękuję'? :)
@Robocik: dobre :) Ale swoją drogą, kto im tam zabroni? Dobrym prawnikiem nie zostaje się z przypadku. Znam osoby studiujące prawo, które 'do poduszki' zamiast czytać jakąś ciekawą książkę, to czytają kodeksy. Nie mówiąc już o normalnym uczeniu się i ciągłym poszerzaniu wiedzy, zdobywaniu doświadczenia, aplikacjach itd. Jak z lekarzami... im też nie mam za złe, że zarabiają więcej niż ja, no ale wiedza kosztuje. I to z wielu dziedzin...