Profil użytkownika
NiebieskaOrzelka
Zamieszcza historie od: | 8 maja 2023 - 11:31 |
Ostatnio: | 23 sierpnia 2024 - 20:55 |
- Historii na głównej: 6 z 6
- Punktów za historie: 475
- Komentarzy: 28
- Punktów za komentarze: 89
Niektórzy nie powinni mieć dzieci (i zwierząt chyba też nie). Mam krewną, z którą mam rzadki kontakt, ale przekładając to na język potoczny jest niezłą "krejzolką". Kobieta lat 30+ o mentalności nastolatki, chaotyczna, niezorganizowana, bezmyślna.
Krewna i jej mąż mają dziecko, niespełna dwuletnią dziewuszkę. Ostatnio temat nr 1 zarówno z jej ust, jak i plotek rodzinnych jest to, że przygarnęli oni również pieska, szczeniaka, którego zresztą ktoś za wcześnie zabrał od matki, wzięli więc psiego dzidziusia.
Kilka przykładów, które usłyszałam z ust krewnej (bo plotek nie chce powtarzać - nie wiadomo ile w nich prawdy). Krewna opowiada to jako bardzo zabawne anegdotki, a ja zastanawiam się czy przypadkiem czegoś w tej sprawie nie zdziałać i nie zgłosić gdzieś, bo włos się na głowie jeży.
1. Krewna i mąż postanowili pojechać i wybiegać psie dziecko do lasu. Ludzkie też wzięli. Była to jedna z pierwszych wycieczek z psem i zachowywał się on bardzo niespokojnie wsiadając do auta. Dobre kilka minut trwało pakowanie go do pojazdu, ale w końcu się udało, krewna z przodu z pieskiem na kolanach, mąż za kierownicą i młoda z tyłu. Dojechali do pierwszego skrzyżowania, kierowca zahamował dość ostro przed światłami, a tu dziewczynka z tyłu poleciała do przodu. Ale jak to? A tak to, że rodzice zaaferowani pieskiem zapomnieli ją zapiąć w foteliku po usadzeniu.
2. Krewna wybrała się do parku z pieskiem i dzieckiem. Problem był taki, że z pieskiem na plac zabaw nie wolno, co więc zrobiła krewna? Zostawiła niespełna dwuletnie dziecko samo na placu zabaw i poszła sobie na spacer z pieskiem. Gdy wróciła po paru albo i parunastu minutach dziecko siedziało zapłakane w piaskownicy, a rodzice innych dzieci wokół niej dyskutowali o tym, czy nie dzwonić na policję, bo opiekuna ni widu ni słychu. Krewna wróciła i pyta ludzi, jak problem, przecież córka to nie niemowlę, a ona musiała pieska wychodzić.
3. Innym razem krewna zostawiła dziecko samo w domu, bo pies dostał rozwolnienia i musiała go wyprowadzić na dwór, a nie chciało jej się dziecka ubierać. I tak mówi:
- no i tak chodzę z nim, ten sra co chwilę, a mi się przypomniało, że makaron postawiłam na kuchence. I tak sobie myślę, że pewnie mi wykipi, więc zabrałam psa i wracam i dobrze, że to zrobiłam, bo mała już łapy do tego gara pchała. Jeszcze chwilę i by na siebie wrzątek wylała, hahaha.
4. Córka krewnej ma za małe buty. "Ale jeszcze miesiąc musi się przemęczyć, bo teraz to nas dużo weterynarz kosztował, musimy oszczędzić w tym miesiącu".
Co myślicie? Już pora to gdzieś zgłosić?
Krewna i jej mąż mają dziecko, niespełna dwuletnią dziewuszkę. Ostatnio temat nr 1 zarówno z jej ust, jak i plotek rodzinnych jest to, że przygarnęli oni również pieska, szczeniaka, którego zresztą ktoś za wcześnie zabrał od matki, wzięli więc psiego dzidziusia.
Kilka przykładów, które usłyszałam z ust krewnej (bo plotek nie chce powtarzać - nie wiadomo ile w nich prawdy). Krewna opowiada to jako bardzo zabawne anegdotki, a ja zastanawiam się czy przypadkiem czegoś w tej sprawie nie zdziałać i nie zgłosić gdzieś, bo włos się na głowie jeży.
1. Krewna i mąż postanowili pojechać i wybiegać psie dziecko do lasu. Ludzkie też wzięli. Była to jedna z pierwszych wycieczek z psem i zachowywał się on bardzo niespokojnie wsiadając do auta. Dobre kilka minut trwało pakowanie go do pojazdu, ale w końcu się udało, krewna z przodu z pieskiem na kolanach, mąż za kierownicą i młoda z tyłu. Dojechali do pierwszego skrzyżowania, kierowca zahamował dość ostro przed światłami, a tu dziewczynka z tyłu poleciała do przodu. Ale jak to? A tak to, że rodzice zaaferowani pieskiem zapomnieli ją zapiąć w foteliku po usadzeniu.
2. Krewna wybrała się do parku z pieskiem i dzieckiem. Problem był taki, że z pieskiem na plac zabaw nie wolno, co więc zrobiła krewna? Zostawiła niespełna dwuletnie dziecko samo na placu zabaw i poszła sobie na spacer z pieskiem. Gdy wróciła po paru albo i parunastu minutach dziecko siedziało zapłakane w piaskownicy, a rodzice innych dzieci wokół niej dyskutowali o tym, czy nie dzwonić na policję, bo opiekuna ni widu ni słychu. Krewna wróciła i pyta ludzi, jak problem, przecież córka to nie niemowlę, a ona musiała pieska wychodzić.
3. Innym razem krewna zostawiła dziecko samo w domu, bo pies dostał rozwolnienia i musiała go wyprowadzić na dwór, a nie chciało jej się dziecka ubierać. I tak mówi:
- no i tak chodzę z nim, ten sra co chwilę, a mi się przypomniało, że makaron postawiłam na kuchence. I tak sobie myślę, że pewnie mi wykipi, więc zabrałam psa i wracam i dobrze, że to zrobiłam, bo mała już łapy do tego gara pchała. Jeszcze chwilę i by na siebie wrzątek wylała, hahaha.
4. Córka krewnej ma za małe buty. "Ale jeszcze miesiąc musi się przemęczyć, bo teraz to nas dużo weterynarz kosztował, musimy oszczędzić w tym miesiącu".
Co myślicie? Już pora to gdzieś zgłosić?
madka roku
Ocena:
166
(180)
1
« poprzednia 1 następna »