Profil użytkownika
NiebieskaOrzelka
Zamieszcza historie od: | 8 maja 2023 - 11:31 |
Ostatnio: | 23 sierpnia 2024 - 20:55 |
- Historii na głównej: 6 z 6
- Punktów za historie: 475
- Komentarzy: 28
- Punktów za komentarze: 89
« poprzednia 1 2 następna »
ja_2: "Wolność, po co wam wolność? Macie przecież telewizję". Tak mi się skojarzyło. Kiedyś telewizja, dzisiaj Internet.
Problem braku toalet da się rozwiązać, pisząc prośbę o pomoc do sanepidu. Codziennie czekam na pociąg w pewnej wsi. Jest dworzec, ale od kilkudziesięciu lat zamknięty. Wokół brak toalet. Napisałam do sanepidu, oni do burmistrza i postawiono toi toia.
@Nanatella A co do zarobków, to u nas zarabia się tyle samo (minimalną), w każdej kancelarii, nieważne, czy ma mało klientów i małe obroty, czy zarabia kilkaset tysięcy rocznie. Pracowałam w kilku, mam też wielu znajomych i nikt nie zarabia więcej, niż minimalna. Nieważne, czy zakłada perfekcyjnie sprawy na dłużników u komornika, oraz wykonuje szereg innych prac, czy pisze najtrudniejsze akty notarialne u jednego z najbogatszych notariuszy w mieście. Nawet przy pełnym wymiarze godzin, i tak pracując u kogoś, nie dorobi się. Ale pewnie w innych branżach jest podobnie.
@Nanatella Miasto jest bardzo duże, wojewódzkie, znam kancelarie, w których pracuje się tam od rana do nocy, 6 dni w tygodniu. Gdy szukałam pracy, akurat nie było jej w takich miejscach. Na rozmowie o pracę szefostwo było bardzo miłe i ustnie zaakceptowało moje warunki. Rozumiało moją sytuację związaną z dojazdem. Akurat wtedy pracowałam w niepełnym wymiarze godzin u innego zleceniodawcy. Na rozmowie o pracę wskazałam termin, w którym mogłabym się przenieść do nich docelowo, bo zależało im na tym, w dalszej perspektywie. Ustnie zaakceptowano moje warunki, w tym to, żeby wzywano mnie, gdy będę potrzebna np. na 6 godzin albo więcej, tylko w praniu wyszło, że kancelaria zaczęła mieć słabszy okres i w którymś miesiącu z rzędu zaczęły się dziać takie rzeczy. Szefostwo znało nadchodzący termin rozwiązania mojej umowy z poprzednim zleceniodawcą. Gdy moja umowa z poprzednią kancelarią uległa rozwiązaniu, na co złożyło się kilka czynników, w tej, o której piszę, nagle brakowało dla mnie pracy, choć było zapowiadane, że będzie jej więcej niż wcześniej. Gdy miałam dwie prace, pasowało mi dorabianie sobie w tej, którą opisuję, np. 5 albo 6 godzin, ale gdy zostałam z jedną pracą, w której bywałam 2 i pół godziny, przestało to być opłacalne. Pracowałam w życiu w kilku kancelariach na zleceniach i w żadnej umowie nie było wskazanej liczby godzin - widocznie u nas to powszechna praktyka. Na szczęście teraz mam normalną pracę.
@marcelka A umowa to zwyczajne zlecenie, bez podanej liczby godzin, jak każda moja (i pewnie moich znajomych też), umowa w kancelarii. Z reguły nie możemy liczyć na nic lepszego.
@marcelka Umawiałam się na te około 6 godzin dziennie, mniej więcej, a w dalszej perspektywie na jeszcze więcej. To jeszcze było dla mnie opłacalne. Gdy byłam w pracy w środę, wyglądało na to, że w piątek będzie dużo czynności i będę potrzebna na 6 albo 8 godzin. W piątek, gdy byłam na miejscu, dowiadywałam się, że czynności prawie nie ma, bo odwołane. Skoro wiedzieli o tym w czwartek, to dlaczego mnie nie powiadomili i całkiem nie odwołali? Mówiłam im, żeby mnie wołali, gdy będzie więcej pracy. Rozsądny człowiek wie, że dorosła osoba po studiach musi z czegoś żyć i nie ma sensu zabierać jej czasu, w którym mogłaby pracować u kogoś innego. Pracodawca nie prowadzi działalności charytatywnej, ale ja też nie.
Czasem jesteśmy tak zszokowani, że nie wiemy, jak zareagować... Chyba każdy przeżył sytuację, w której go zamurowało.
@Ohboy I nie czuję się zobowiązana do tłumaczenia się im z powodów, dla których nie chcę konkretnego faceta. Gdy facet ma określone wady albo zachowania, których nie akceptowałabym w związku, ale są znośne w koleżeństwie, to nie będę tego rozgadywać na prawo i lewo. Mogę lubić kogoś jako kolegę, ale nie chcieć z nim związku i nie zamierzam go obgadywać, bo chcę być lojalna, a czasem mam wrażenie, że ktoś wymaga uzasadnienia, dlaczego nie chcę tak dobrej - jego zdaniem - partii.
@bloodcarver Ja nie zawracam głowy ludziom, których ostatecznie nie potrzebuję. Nie umawiałam się na dwie godziny pracy, czyli na jaja z pracownika, tylko na rozsądną ilość godzin. Nie tymi słowy, ale taki był sens naszej umowy. Gdy ją podpisywałam, mówiłam, na ile godzin opłaca mi się przyjeżdżać i zaakceptowano mój warunek, a potem przestali tego przestrzegać. Pacta sunt servanda - umów należy dotrzymywać. W zamierzeniu przy podpisywaniu miałam się przenieść za jakiś czas do nich na pełen wymiar godzin. W jednym miesiącu pracowałam po 5 lub 6 i mi to pasowało, ale wtedy nie było to moje główne źródło utrzymania. Miało być więcej godzin, a potem zrobiło się mniej.
@gawronek Umawiałam się na więcej godzin. Mieli do mnie pisać albo dzwonić, jak będę potrzebna na więcej godzin, a tu wychodziło w ten sposób. Szefostwu było głupio, ale nie na tyle, żeby tak nie robić.
@gawronek Jak się zgadzałam, to wyglądało na to, że będę pracować większą ilość godzin. A co do zlecenia, to w mojej branży jest to standard, tylko szczęśliwcy mają umowę o pracę, najczęściej osoby dużo starsze ode mnie. Nie umawiałam się na 3 godziny dziennie. Tak zaczęło się robić, gdy kancelaria miała słabszy okres.
@janhalb Szczerze, wątpię, żeby było wielu takich klientów, jeśli w ogóle. Wśród osób niepełnosprawnych współczynnik aktywności zawodowej jest niższy niż u osób pełnosprawnych, a na pewno jeszcze mniej jest ich wśród bogatych biznesmenów. Uważam, że taki wyjątek od zakazu wprowadzania psów powinien być dopuszczalny, w jakiejś strefie restauracji, ale wyjątków nie można interpretować rozszerzająco. ;)
@Lessa Częściej widzę psa, który wzbudza we mnie takie odczucia, niż człowieka. I człowiek nie macha ogonem tak, żeby mnie dotykać. ;) A co do ludzi, to uważam, że obsługa powinna mieć prawo do egzekwowania właściwego zachowania od ludzi. Żeby szef nie robił im problemów, gdyby chcieli wyrzucić kogoś, kto beka albo jeszcze gorzej, czy na przykład siorbie.
Popieram zakaz wchodzenia z psami nie tylko do restauracji, ale także aptek. W restauracjach powinny być co najwyżej strefy wydzielone dla osób z psami. Mam alergię, przeszkadza mi smród i hałas, a także to, gdy jakiś pies macha ogonem i mnie dotyka. Chciałabym móc zjeść posiłek w estetycznych i higienicznych warunkach. Widok niektórych ras psów, które są zaślinione albo mają widoczne, czerwone mięso przy oczach, też mnie brzydzi.
@mofayar Historie z tym kolegą rozgrywały się, gdy miałam 20 lat. Jestem przekonana, że chłopakom daje się większy luz, jeśli chodzi o związki. Oni mogą być niegotowi, skupiać się na nauce albo potem karierze, mieć hobby lub inne powody, dla których nie chcą być w związku, a w moich kręgach od kobiet wymaga się, żeby miały chłopaków/ facetów.
@mofayar Ja mam dwadzieścia parę.
Ludzie pewnie zawsze byli wredni, oczywiście nie wszyscy, ale teraz stają się coraz bardziej zamknięci na siebie. Wolą pisać z kimś, kto jest daleko, albo jechać ileś kilometrów do kogoś, niż powiedzieć do sąsiada coś więcej niż "Dzień dobry". A kto wie, może za ścianą nie mieszkają same szuje, tylko jakieś fajne osoby? Gdybym mogła, kolegowałabym się i z tymi, których znam z przeszłości, i z nowymi. W naszych czasach widać też coraz mniejszą rolę społeczności, a potem ludzie zdziwieni, że zauważyli brak sąsiada, dopiero gdy poczuli smród na klatce schodowej albo w mieszkaniu. Coraz częściej jest tak, że ktoś umiera niezauważony.
@malopiekielna: Zjadło mi część komentarza. Myślałam o pracy w księgowości. Pozostałe rady też bardzo ciekawe, przemyślę to. Dziękuję.
@malopiekielna: Myślałam o pracy księgowości.
Uważam, że powinnaś to zgłosić, nawet anonimowo, zadzwonić albo napisać do jakiejś instytucji. Dopóki nie jest za późno - dziecko żyje i nie jest niepełnosprawne. Przy takich rodzicach ma bardzo dużą szansę na jakiś poważny wypadek i tylko szczęśliwy traf będzie mógł je wtedy uratować. Znam osoby, które uległy rozmaitym wypadkom. W przedszkolu miałam znajomą z poparzoną całą dłonią. Skóra pomarszczona jak u staruszki. To dlatego, że wsadziła rękę do wrzątku. Chłopczyk z mojego miasta, który prawie nie widzi na jedno oko, bo ukłuł się patykiem. Osoba, która będąc sama w mieszkaniu na wysokim piętrze, wypadła z okna i ma przerwany rdzeń kręgowy. Przykucie do wózka i konieczność noszenia pampersa przez całe życie. Wiele rzeczy może się zdarzyć nawet tym dzieciom, które mają odpowiedzialnych i ogarniętych rodziców, a co dopiero takim jak w opisanej historii. Jeśli dziecku nieodwracalnie coś się stanie, możliwe, że do końca życia będziesz się zastanawiać, czy mogłaś temu zapobiec i dlaczego nic nie zrobiłaś.
Część rodziców najpierw trzęsie się nad dzieckiem, gdy jest małe. Czepiają się nauczyciela, dlaczego dziecko dostało 5-, a nie 5. A kilka lat późnej już się tak nie przejmują.
@Samoyed: Widocznie muszę się przestawić i rzeczywiście zacząć się cenić. Zapomnieć o doświadczeniach z mojej branży. Pani Notariusz, która chciała mnie do pracy, zapowiedziała, że "to nie będzie jakaś średnia krajowa" (tylko minimalna). Moja koleżanka po prawie była na rozmowie w kancelarii. Gdy przyszło do rozmowy o pieniądzach, powiedziała, że chciałaby 3 tysiące. Rekruter i jednocześnie właściciel odpowiedział, że tyle mógłby zapłacić aplikantów. Czyli chciał ją za mniej niż minimalną. Dobrze, że w innych branżach (chyba) tak się nie robi.
@kurkaxkurka: W szkole uczyli nas, żeby pisać o liceum. Fakt wyróżnienia był moim atutem, ale nie w tej branży, tylko w mojej. Znajoma z banku mówiła, że kiedyś przyjęto do nich do pracy panią z piekarni i dobrze sobie radziła. Czyli mogą dać szansę komuś z zewnątrz. A wysłałam CV do banku i firmy ubezpieczeniowej, bo szukałam pracy bliżej domu. Lubię pracę w papierach i pracę z ludźmi. Powiedziałam to na rozmowie. Jeszcze to, że sprawdziłabym się w tej pracy.
@Bedrana: Moja koleżanka mieszkała w akademiku i nie musiała liczyć się z zużyciem wody. ;)
@Armagedon: Ja i moja rodzina zawsze próbujemy łyżką, a po oblizaniu wyciągamy nową do dalszego próbowania, żeby nie dodawać swojej śliny do jedzenia. :) To nie problem umyć potem kilka sztućców więcej. Brzydzi mnie czyjaś próchnica. Większość ludzi ma też kontakt ze śliną swojego partnera, a nie znajomych czy krewnych, u których je obiad. Sos koleżanki był na zimno.