Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Samhain

Zamieszcza historie od: 1 listopada 2012 - 22:03
Ostatnio: 9 stycznia 2013 - 8:58
O sobie:

niewątpliwie kobieta. z wiecznym pms.

  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 2732
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 129
 

#42770

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś będzie smutno. Wrażliwi - nie czytać.

Moja matka pochodzi z rodziny wielodzietnej. Jej najmłodszy brat jest starszy ode mnie o piętnaście lat.

Nie byłam śmiałym dzieckiem. W związku z tym, że moja siostra dużo chorowała, często byłam pozostawiana samej sobie. Uciekałam w książki - bezmiar zupełnie innych światów, które chociaż na chwilę dawały zapomnienie.

Nie pamiętam dokładnie, kiedy TO się zaczęło. Miałam może pięć, może sześć lat. Huczne i wysoce zakrapiane imieniny któregoś z członków rodziny. Wujek, który zaofiarował, że położy mnie spać.
Jego słowa "pobawmy się w dorosłych". Strach, który zabrał mi głos i wręcz sparaliżował. Ręce, które dotykały małego, dziecięcego ciałka. Ohydny, alkoholowy oddech na twarzy... I groźba- "nie mów nikomu, bo wszystkich zabiję".

Sytuacja powtarzała się przy każdej okazji. Mówił mi, że jestem obrzydliwa. Że tylko wstrętnym dzieciom dorośli robią coś takiego. W swoich czynach posuwał się coraz dalej. Nie pozwalał mi być bierną. Kiedy próbowałam "wyłączyć się", on karał, mocno i dotkliwie.

Mając lat osiem zainspirowana słowami "Autobiografii"- odkręciłam gaz w kuchence, mając nadzieję, że umrzemy w nocy i koszmar się skończy. Przyłapał mnie ojciec. Po niesamowitym laniu zapytał, co mi przyszło do głowy. Płacząc, wręcz wyjąc, opowiedziałam jemu i matce wszystko.
Koniec historii? Nie.
Dowiedziałam się, że jestem nienormalna, brudna, zboczona. Że jak można w ogóle wymyślać coś takiego. Że powinnam iść się leczyć. Nie pozwolili mi już czytać książek, bo to pewnie w nich znajduję takie bezeceństwa.

Mój mały, prywatny koszmarek trwał nadal. Byłam chorobliwe chuda, z nerwów wypadały mi włosy, paznokcie miałam obgryzione do żywego mięsa. Nie pozwalałam nikomu się dotykać. Przypadkowe szturchnięcie w autobusie odchorowywałam kilka dni.

Dwulicowość ludzi, którzy sprowadzili mnie na ten świat była wręcz niesamowita. W ich oczach nie byłam ofiarą, tylko prowodyrką. Jakby dawali temu potworowi ciche przyzwolenie. Marzyłam, by wzięto mnie do domu dziecka. Gdziekolwiek, byle od nich.

Usamodzielniłam się tak szybko, jak było to możliwe.
Po wielu, wielu latach, z pomocą psychologa, doszłam do siebie. Mam rodzinę, dziecko, nie boję się współżycia. Ogromnie podziwiam mojego męża, który cierpliwie i wytrwale mierzył się z każdym moim lękiem. Do teściowej, jak nigdy do matki, mówię "mamusiu". Mieszkam ponad 800 km od domu rodzinnego.

Czemu opisałam to akurat teraz? Dziesięć minut temu zadzwonił telefon. ON pytał, czy nie zechciałabym być świadkową na jego ślubie. "Bo wiesz, hehe, tyle dobrych wspomnień nas łączy".

...jakieś pytania..?

Skomentuj (137) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1544 (1694)

#42188

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W życiu bardzo różnie bywa - raz pęka serce, raz prezerwatywa.

Dżesika* miała podwójnego pecha w swym krótkim, bo zaledwie siedemnastoletnim żywocie - najpierw zawiodła guma, a trzy miesiące później niedoszły tatuś dał w długą. Cóż było robić, rada-nierada oznajmiła przyszłym dziadkom wieść radosną. Nie było płaczu, rozdzierania szat i słów "bo ja dla ciebie wszystko, a ty mnie tak zawiodłaś, dziecko", nie. Rodzice Dżesiki otoczyli jedynaczkę opieką, jak dotąd zapewniając wikt i dach nad głową. Łożyli też na prywatnych lekarzy, no bo kto to teraz NFZ-owi ufa. Cud, miód, orzeszki - chciałoby się powiedzieć.

Otóż niekoniecznie. Dżesika bowiem lubiła się użalać. Nad sobą, swym marnym losem, nad brakiem przyszłości, no bo kto ją z dzieckiem zechce, no i że edukacja zmarnowana. Nie to, że chciała się uczyć, bo zdarzyło jej się kilka razy szkołę zmieniać z powodu "trudności". Ot taki typ człowieka, który sam sobie robi pod górkę.

Parę miesięcy później na świat przyszła Zuzia. Oczko w głowie dziadków, wrzód na d*pie matki. Dziecko zdrowe, bezproblemowe, śliczne jak z obrazka. Dżesika zajmowała się małą, acz niechętnie. Bo toto jej dupę zawraca, a ona właśnie odkryła nową pasję - erotyczne czaty internetowe. A jak tu kamerkę uruchomić, kiedy bachor w tle majaczy?
Mała Zuzia cały dzień, aż do 16, kiedy dziadkowie wracali z pracy, spędzała w łóżeczku. Babcia się dziwiła, że mała niechętnie chodzi, że nie mówi, że agresywna jakaś taka. Dlatego mama Dżesiki cieszyła się, że może przejść na wcześniejszą emeryturę. Poświęci czas wnuczce, na działce odpocznie, a córka może do szkoły wróci, albo do pracy jakiejś pójdzie, co ma się dziewczyna w domu marnować.

Dżesika jednak uczyć się nie chciała. Nie to, że leniwa i tłuk, to tylko zły świat się na nią uwziął. Bywa. Do pracy to by poszła, no ale na kasie za tysiącstonetto- nie opłaca się. I tak bujała się na alimentach od niedoszłego tatusia i pomocy dla samotnej matki z MOPSu. Co więcej, matka pretensje jakieś miała, że dziecko by wychowywać trzeba, że karmić, uczyć, na spacer wziąć. A Dżesika taka biedna! Nic z życia nie ma. I z rodzicielką coraz więcej koty darła, i imprezki się skończyły. Dramat, powiadam wam.

Zuzia ma już trzy lata. Dżesika rok temu poszła w tango - znaczy gacha znalazła. Ale on, ten gach, niechętny na chowanie cudzego dziecka. Którejś więc nocy spakowała swoje manatki i po prostu wyszła z domu. Zuzia, rzecz jasna, została z dziadkami.
Pojawia się czasem Dżesi na "dzielni". Głównie wtedy, jak jej się finanse skończą albo amant za mocno ryja obije.

Spotkałam ją ostatnio w sklepie. Zupkę pieczarkową, zalewaję taką, brała. Na pytanie ekspedientki (ot tak zapytała, z ciekawości), czy przepada za tą chemią, oburzona Dżesika rzekła (cytat słowo w słowo):
- Co pani, głupia jakaś? Ja bym miała świństwo takie żryć? Młodej dam na obiad, bo starzy na działkę pojechali, a ta ryja drze, że głodna. A ile taki bachor zjeść może, to chyba styka jej, nie?
I, jak bonie dydy, gdybym nie stała za nią w kolejce, to nie uwierzyłabym.

*imię zmienione, acz równie pretensjonalne.

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1072 (1144)

1