Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SoSo

Zamieszcza historie od: 24 lutego 2012 - 21:17
Ostatnio: 21 sierpnia 2017 - 18:18
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 1507
  • Komentarzy: 16
  • Punktów za komentarze: 112
 

#79709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Auto z narzeczonym kupiliśmy. Wielka radość w domu Gucia, bo dla nas obojga to pierwsze własne :) Znaczy - wow, koniec z telepaniem się do pracy na 2 busy, ależ będziemy podróżować, normalnie wszystkie drogi świata stoją przed nami otworem!
...no i wiem już, który to otwór.

Jechaliśmy parę dni temu trasą dla nas nową i tak się złożyło, że późnym wieczorem. Ciemno jak du...szy złego człowieka, latarnie nie świecą, po jednym pasie i wąsko; N. w skupieniu wypatruje drogi. No nie jedziemy 110 na godzinę, ale i nie 40.

Za nami nikogo (oprócz jednego miszcza lokalnych dróg, który po pięciu minutach prób wjechania nam w d... i mrugania światłami w końcu wyprzedza), za to z przeciwka ruch większy. I żeby się nie rozpisywać - na czterdzieści aut trzech kierowców na czas zmieniło światła... o trzymaniu się prawej strony też większość nie pomyślała.

No i tak się zastanawiam: niby nic takiego, N. parę km zdążył już zrobić, więc tylko klął pod nosem i mrugał zapominalskim; ja za tydzień odbieram magiczny papierek. I jeździć będę od razu dużo. A przy moich obecnych umiejętnościach (świeżaka w sensie) gdzieś przy trzecim na długich wyrąbałabym w drzewo. Więc jeśli na prawku są jakieś zajęcia pt. "jedź tak, żeby ci było wygodnie, resztę świata możesz mieć gdzieś", to podrzućcie notatki, bo chyba je ominęłam.

droga na Warszawkę

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 51 (127)

#68751

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie znoszę czuć się bezsilna.

W ramach wstępu - jestem młodą, ale już nie taką smarkatą dziewczyną, no i - po prostu niską. Głównie ze względu na to prawie zawsze noszę obcasy, ale bliżej mi do szarej myszki, niż do szafiarki ;) Na pierwszy rzut oka jestem nieśmiała, nie lubię być w centrum uwagi, a wyrażam się kulturalnie.

Kiedy zaczęły się upały, pojechałam odwiedzić moją mamę. Samochodem nie dysponuję, więc czekał mnie spacerek z dworca. Gorąco, więc w sukience, oczywiście na obcasach i z niewielką walizeczką na kółkach. Centrum miasta, późne popołudnie, obok duży przystanek autobusowy, ludzi mnóstwo.

Na pobliskiej ławeczce zakończył drzemkę pan żul. Raz, że pod wpływem, dwa, że tryb życia chyba uszkodził mu szare komórki - podśpiewywał głośno, zaczepiał ludzi, wywrzaskiwał do przechodzących kobiet; pachniał nieszczególnie, pluł dookoła... tacy ludzie zawsze mnie zauważą. Wyjątku nie było:
- Ej! Ej ej ej ej! Daj mi na piwo! - rzecze on.
- Przepraszam, nie mam - mówię zgodnie z prawdą.
- No to chodź ze mną na piwo! Fajnie będzie!
... i tak z 5 minut. Idzie za mną, krzyczy coraz głośniej - raz wyzwiska, raz zaproszenia, coraz bardziej natarczywie. Ja tylko powtarzam "proszę odejść, proszę mnie zostawić, niech pan się odczepi, niech pan sobie idzie"...

Kiedy mijałam przystanek, zrównał się ze mną i zaczął szarpać walizkę. Że poniesie, pójdziemy na piwko, tralala. Nie sądzę, żeby chciał mi zrobić krzywdę, raczej się ze mną droczył, ale walizkę trzyma - ja, chuchro, próbuję mu ją wyrwać, bliska płaczu, a ludzie na przystanku (z 15 osób) się gapią z rozbawieniem/ciekawością/odrazą. Chwilę to trwało. W końcu złapał mnie za ramię, a ja, doprowadzona do ostateczności krzyknęłam "sp@$%@laj ty obleśny dziadu!" Pana przystopowało, ja złapałam walizkę i chodu.

No niby nic, ale szarpię się z pijanym idiotą, o połowę ode mnie większym, jego to bawi, ludzi dookoła najwyraźniej też... Nikt się słowem nie odezwał.

Oprócz jednej starszej pani - jak ją mijałam, uciekając przed facetem, pokręciła głową i westchnęła:
- Żeby młoda dziewczyna takich słów używała...

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 699 (785)

#25774

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historie o spadającym z dachu śniegu, przypomniały mi o pewnej zeszłorocznej przygodzie mojej koleżanki z roku.

Otóż mieszkamy sobie w Dużym Mieście, które to miejsce na Ziemi jest, wbrew pewnym stereotypom, całkiem sympatycznie. Ma jedną wadę - zimą nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby tak np. chodnik odśnieżyć... Po prostu leży sobie taki śnieżek, potem jest udeptywany na kamień, potem to-to sobie topnieje, a jak nie daj Bóg jaki jeszcze przymrozek się trafi, to mamy "gwiazdy robią po lodzie"...

Tak też właśnie było i w tym roku, i w zeszłym. Ludzie tuptali więc krokiem gejszy po chodniku, wywalając się co chwilę na całym odcinku z dworca do akademika, wzdłuż szarawych kamienic. Szła również wspomniana koleżanka, zapatrzona w chodnik, coby nie wywinąć orła razem z walizą. I przez to nie zauważyła, że z dachu przed nią leci sterta mokrego śniegu, która w efekcie grzmotnęła ją w plecy. Traf chciał, że za nią szła dwójka znajomych, ale że nie przepadali za nią, to się nie ujawniali. Na taki widok jednak pośpieszyli z pomocą, koleżanka dotarła jakoś do akademika, ale plecy bolą i bolą.

No to na pogotowie. Dojechała jakoś własnym sumptem, została objechana z góry na dół za nieposiadanie karty chip, w końcu - zbadana. Okazało się, że kręgosłup stłuczony i coś tam jeszcze i generalnie powinna leżeć. Więc - wypuszczono ją do domu, w myśl zasady "sama przyszła - sama wróci". No trudno, takie są, zdaje się, przepisy. Musiała jeszcze iść normalnie do lekarza po zwolnienie z zajęć (na naszej uczelni z tym problem bywa).
Można powiedzieć, że miała szczęście, jednak kierunek jej studiów wymaga sprawności fizycznej, a kontuzja jednej osoby blokuje pracę również pozostałym na roku.

Postanowiła ubiegać się o odszkodowanie. Więc zaczęły się spacery: zarządzający budynkiem odsyła do spółdzielni, spółdzielnia - do właściciela, który niedawno kamienicę kupił czy odzyskał, właściciel gdzieś tam jeszcze do władz miejskich, generalnie objechała całą metropolię. W końcu - zdjęcia budynku zrobione, badania lekarskie też, dwoje świadków złożyło zeznanie, wniosek poszedł, gdzie miał iść.

Jednak osoba, która miała podjąć decyzję o zasadności żądania powiedziała, że dokumenty są sfałszowane, zdjęcia - fotomontaż, a świadkowie kłamią, bo są jej znajomymi z uczelni. I jeszcze argument koronny: "właściciel powiedział że odśnieżone było".

centrum miasta

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 661 (689)

1