Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Tibka

Zamieszcza historie od: 18 lipca 2013 - 1:33
Ostatnio: 19 lipca 2016 - 23:28
  • Historii na głównej: 1 z 6
  • Punktów za historie: 947
  • Komentarzy: 30
  • Punktów za komentarze: 161
 
zarchiwizowany

#59347

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W szoku sobie jestem. Wchodzę do znajomej Basi, tam już inna znajoma Monika sobie na kanapie siedzi. I jako, że Basia wielce radosna i uśmiechnięta, a wręcz parska śmiechem co chwilkę, tak już Monisia nie za bardzo. Basia co chwilę rzuca to pocieszające komentarze a to ironiczne w kierunku Moniki w stylu, że "będzie dobrze, nie martw się dasz radę, idź spróbuj jeszcze raz" a za chwilę "lekarz się w razie czego pośmieje ha ha ha".
Nieco zdezorientowana pytam co jest na rzeczy. Basia grzecznie aczkolwiek nadal powstrzymując śmiech, pyta Moniki czy może mi powiedzieć co się stało. No może.
Otóż nasza koleżanka Monika od dawna kochała się w pewnym chłopaku. On raczej nie wyrażał tych samych uczuć co ona , ale dziewczyna się nie poddawała. No i ostatniej nocy, przed tym dniem zwierzeń, nadszedł dzień gdy byli wspólnie na imprezie, troszkę wypili i ku wielkiej radości Moniki, chłopak zaprosił ją do domu. Było im miło, tak bardzo miło, że aż wylądowali w łóżku. Spełniły się więc senne marzenia Moniki.
No to czemuż to dziewczyna ma teraz tak ponurą minę pytam.
A dlatego, że w tej spędzonej wspólnej nocy tkwił (:D dosłownie) jeden szkopuł. Otóż Monika akurat miesiączkę miała i zakorkowała wyciek tamponem. Ukochanemu się nie przyznała a i nie wyjęła go przed stosunkiem. Także miała w sobie przedłużenie jego penisa w trakcie.
Ponoć przez jakieś pół godziny przed moim przyjściem już go wyciągać próbowała, no ale niestety bez rezultatów, bo sznurek się schował więc tym bardziej kij wie gdzie jest tampon. (No to już wiem czemu Monika nie skacze z radości pod sufit, że wreszcie gościa uwiodła :)). Już przy mnie kolejne razy Basia wysyłała ją do toalety
i eureka, wreszcie po którymś wygrzebała i dopiero skakać z radości zaczęła. Żartowałyśmy po tym, że przynajmniej lekarz nie zobaczy dwóch kręgosłupów na prześwietleniu.
Dodam jeszcze, że Monika to nie jakaś głupiutka nieświadoma nastolatka, tylko wykształcona :D dziewczyna mająca lat wtedy 26 więc tym bardziej szok, bo tego bym się nie spodziewała. Zastanawiałyśmy się potem czy facet coś w trakcie poczuł. Niewyjaśnione bo nikt wprost nie zapytał, ale z Moniką więcej już się nie spotkał.
Myślałam, że takie rzeczy to tylko w tv w programach w stylu "dlaczego ja", ale się przekonałam, że faktycznie głupota nie ma granic.

kontakty międzyludzkie

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (34)
zarchiwizowany

#58625

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Laptop & pewien serwis.
Jakieś dwa lata temu synek wylał mi sok na laptopa-szybkie wycieranie, odwrócenie lapka żeby, jak najmniej we wnętrze wniknęło, ale jednak padł kompletnie, nie dał się już włączyć :(. Siostra namawia na oddanie do serwisu, z którego sama korzystała - oddałam, mimo, że w międzyczasie kolega namawia na oddanie do znajomego, cóż siostra przekonała. Lapek oddany... o głupia ja z dyskiem... bo cholera wie czy ktoś zawartości nie wykorzystał, różni ludzie w końcu są. Druga głupota moja to to, że powiedziałam że zalany jak pytali co jest, niepotrzebnie bo w sumie umowa polegała na tym, że diagnostykę przeprowadzą co tam się dzieje (za 80zł- małe miasteczko, nie warszawa więc drogo), sprawdzą jaki koszt naprawy, i dopiero po mojej decyzji i informacji o kosztach naprawy poproszę o naprawienie bądź nie, miało to trwać dwa tygodnie.(Przestroga dla innych naiwnych jak ja wcześniej). Po ponad miesiącu udało się komputer odebrać, bo ilekroć się pojawiałam po umówionym czasie, serwisant odsyłał mnie z kwitkiem, mówiąc, że komputera mojego na stanie nie ma, jest na diagnozie poza serwisem (no szlag i wściekłość, która nie omieszkała wyjść na zewnątrz). W końcu po tym miesiącu komputer odebrał mój brat i nagle cena do stówki wzrosła za samą diagnozę, która brzmiała, że koszt naprawy przewyższa wartość komputera.
I tak laptopek mój przeleżał sobie pod szafą ponad rok, już następnego kupować miałam, ale kolega znowu mówi dawaj do znajomego. No i tak oto piszę sobie teraz z mojego laptopa, za którego naprawę dałam 150 zł u znajomego kolegi i śmiga sobie już pół roku, lepiej niż wcześniej wręcz, a i mam ochotę od momentu naprawy wpaść do tego serwisu i jak tylko będzie czas to pewnie tak zrobię, bo sami sobie antyreklamę robią

serwis komputerowy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -15 (27)
zarchiwizowany

#53488

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wkurzyłam się, żeby nie napisać wulgarniej choć raczej wulgaryzmów nie używam.
Znajoma M urodziła dziecko. Jako, że ja już mam starsze, zapytała czy mogę użyczyć jej ciuszków po moim maluchu. No ok, chciała zapłacić, fajnie, ale zaznaczyłam, że nie chcę sprzedawać, pożyczę, jak jej dziecko wyrośnie to niech odda. Sama miałam użyczane ciuszki od rodzinki, które oddawałam a i dzieci się w tych ciuszkach multum wychodziło. Jej pożyczyłam te nówki, które młody miał. No ok, przystała z podziękowaniami, aczkolwiek ze zgryźliwością czy jeszcze dziecię kolejne planuję skoro zwrotu chcę ( zapaliła mi się mała lampka ostrzegawcza, ale zbyt ufna jeszcze byłam). No może nie planowałam wtedy ale i nie wykluczałam, a każdy rodzic wie ile to kosztuje i że dziecko wyrasta bardzo szybko.
Dzisiaj spotkałam inną znajomą, w ciuszkach po moim synku (poznałam a reszta mnie utwierzdziła), była zadowolona, że jaka cudna jest M bo jej dała ciuszki po swoim synku.
Świetnie, że taka miła, ale chyba nie powinna rządzić się moimi! Szykuję się do kategorycznego zwrotu ciuszków, wyraźnie zaznaczyłam, że pożyczam, nie sprzedaję i nie daję darmo. Nie s*am pieniędzmi za przeproszeniem i chciałabym, żeby moje kolejne dziecko, jak się na nie zdecyduje, miało te ubranka. A hojna pani M, która tak pięknie porządziła się nieswoimi rzeczami ma kasy po pachy, rączek sobie nie skaziła pracą, pan mąż zza granicy pieniązki przysyła, wszystko jest, ja tego nie mam a większość tych ślicznych ciuszków to były prezenty od rodziny.
Przelała się czara goryczy, koniec bycia miłym i pomocnym we wszystkim bo i przez inne sprawy się tego nauczyłam. Niech wyzywają od chamskich, trudno, w tej chwili to na wszystko kategoryczne "nie"!

wykorzystywanie?

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 53 (363)

#52894

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mała miejscowość. Matka z dzieckiem, które miało wypadek czekają na karetkę. Karetek w obrębie mało.
W końcu po 40 minutach karetka przyjeżdża.
Matka zestresowana, dziecko odpływa, panowie z karetki w trakcie podróży do szpitala, dają wskazówki rozhisteryzowanej mamie aby nie dała zasnąć dziecku, bo może skończyć się źle. W międzyczasie tłumaczą i przepraszają czemu tak późno dojechali.

Ano wcześniej byli u pani która mdlała, a czemu mdlała? Ano bo w ten sposób syna chciała w domu zatrzymać, bo syn ma już swoje życie, pracę za granicą, to trzeba syna zmanipulować przy asyście ratowników żeby bardziej wiarygodnie wyglądało, aby syn mamusi nie opuścił, a kobita zdrowa jak ryba jak to się mówi.
Dla panów ratowników było to piekielne, dla tej mamy z poszkodowanym dzieckiem to już w ogóle. Panowie oprócz straconego czasu u manipulantki, musieli pokonać ponad 30 km w jedną i kolejne ponad 30 w drugą do faktycznej ofiary. A niektórzy tyle czasu nie mają.

Jest ciąg dalszy z zachowaniem policji w tym samym czasie, ale to może potem.

nie wiem jak to nazwać

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 546 (606)
zarchiwizowany

#52768

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Gorąco, a więc młodego do auta i jedziemy nad wodę.
Droga kręta, bardzo kręta a do tego wąska tak, że mijane auta mieszczą się na styk. Przez ok 30 km, zaobserwowałam jedynie dwa auta jadące odpowiednio do warunków.
Reszta to ścinanie zakrętów plus nadmierna prędkość.
Nie jestem kierowcą od miesiąca i wiem, że trafiają się tacy na drodze to też mam to na uwadze, ale do jasnej ciasnej na tyle mijanych aut tylko dwa były prowadzone przez odpowiedzialne osoby? Gdzie większość z okolic, a wypadków i to śmiertelnych na tych zakrętach multum było o czym dookoła wiadomo.

Niech się zabijają jak chcą, ale kurde, nawet jak sama jadę to mnie trafia na takich kierowców, ale jak mam dziecko na pokładzie to mnie szarpie wybitnie, bo na tej drodze nawet nie ma gdzie uciec przed takim piratem, tudzież świętą krową. I za każdym razem te wypadki zdarzały się właśnie z winy kierowcy, który nadmiernie skrzydła rozkładał a przez takich cierpią niewinni, i co zrobić żeby moje dziecko nie było jednym z nich? Jak zauważyłam dzisiaj stosunek jakieś 100/2? Jestem przerażona.

"a droga długa jest"

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (180)
zarchiwizowany

#52616

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miałam napisać komentarz, ale jak się rozpiszę to mi za długo jak na komentarz wychodzi :/

"Będę winna grosika"...

Temat wałkowany tak bardzo, że chyba już nudny, ale dodam jako historyjkę.

Tak więc mieszkam w maleńkim miasteczku. Na tyle maleńkim, że jak ktoś bardzo chce, to jest w stanie znać wszystkich :/
No i tu pojawia się taki grosik w sklepie... Przeważnie "latam" właśnie do tego sklepu bo najbliżej, a i ceny w sumie najatrakcyjniejsze spośród pobliskich sklepów, no ale właśnie grosik... W końcu zaczął być irytujący :(
Jako, że wiedziałam, że na pół miasteczka się rozlezie, jak się o swojego grosika upomnę, a i kasjerkom problemów robić nie chciałam nigdy, bo i poczytałam a i rozmawiałam z niektórymi, że to nie ich złośliwość, to i odpuszczałam , do czasu...

W zasadzie zaczęło być nagminne, że gdy robiłam zakupy, to był tekst "winna grosika będę" ( nie mylcie z "czy mogę być winna"). Wkurzać się zaczęłam gdy powtarzane "grosika będę winna", zaczęło zmieniać się w "dwa", "trzy". Jak już pisałam ceny w tym sklepie są dosyć atrakcyjne w porównaniu do oddalonych bardziej, to i nadal zakupy tam robiłam, bo i blisko i niby taniej. Jednak starałam się płacić kartą ( bo tutaj grosika winne być nie będą, no ale limit 10 zł a zdażało mi się po drobiazg wyskoczyć, więc za gotówkę czasem trzeba było).

Otworzyła mi oczy sytuacja gdy: przede mną stali dwaj panowie. Pierwszy coś tam kupił i pani kasjerka mu mówi, że nie wyda 3 groszy, pan odpuścił, kolejny kupuje i poważnie mu wyszło, że 3 grosze końcówki, okazało się, że panowie razem byli i pierwszy pan do kasjerki powiedział, "niech mu pani te trzy moje grosze odliczy"> I już wiem skąd mina pani... dla tego pana t3 grosze się znalazły.

Jak już pisałam, to ja odpuszczałam, bo mi głupio było (głupia bo dwa tyg. zakupów bez karty i syn na loda by uzbierał dobrego).

Jak pisałam małe miasteczko to i niestety grzecznym trzeba być, żeby diabła z człowieka nie zrobili, ale jak do 3 groszy wytrzyymywałam, tak już jak mi pani powiedziała, że 7 będzie winna to zapytałam " kiedy odda bo już się nazbierało" a jako, że panią zatkało, to podałam 10 gr a pani nadal bez słowa mi wydała, magia??? znalazło się poraz kolejny??? nie wiem czy tyłek mam już obrobiony, że o 7 groszy tak zareagowałam w końcu ( pomijając ile się przez kilka miesięcy uzbierało), ale jak ta pani miała dzisiaj czelność powiedzieć, że mi 3 będzie winna? bo lody dla małego kupowałam i wyszło 4,97 więc kartą nie płaciłam. Czy naprawdę trzeba bardzo chamsko, żeby zapamiętały (trzy na zmianę i zawsze to samo).

I poraz kolejny powtarzam, w tym sklepie mają wydać jak się ktoś upomni, a jak nie, to reszty nie ma. Co to?

sklepy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (41)

1