Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Torreador

Zamieszcza historie od: 15 lipca 2015 - 1:40
Ostatnio: 30 listopada 2016 - 22:32
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 825
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 

#76138

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj opiszę jedno z dwóch mało przyjemnych spotkań z naszą Policją. Generalnie, spotkań z drogówką miałem już wiele, na ogół było całkiem miło, jednak zdarzyły się dwie sytuacje, które zapadły w pamięć. Historia przedstawiona poniżej miała miejsce kilka miesięcy temu. Jechałem autem późnym wieczorem, po godzinie 23. Ogólnie na drodze pusto, jechało się więc całkiem przyjemnie. No ale, gdyby wszystko było pięknie, to nie byłoby tej historii.

No więc jadę poza terenem zabudowanym i dojeżdżam do starego Audi albo BMW. Nie ma to szczególnego znaczenia, po prostu starsze auto. Z tym, że to auto jechało z prędkością 30-40 km/h zygzakiem. Raz gość zjeżdżał na pobocze, żeby za chwilę znowu wyjechać na pas przeciwny. Zahaczył nawet o słupek przy drodze i mało brakowało, a wjechałby w znak. Zatrzymanie obywatelskie nie wchodziło w grę - w aucie były prawdopodobnie cztery osoby, kto wie czy nie są pijane albo naćpane. Mogło się to dla mnie źle skończyć w każdym razie. Zdecydowałem więc zadzwonić na Policję.

Dodzwoniłem się dość szybko. Przedstawiłem się i w skrócie opisałem sytuację. Pominę sam początek rozmowy, dalsza część wyglądała mniej więcej tak ([J]a, [P]olicjant):
[J] Jadę w miejscowości XXX za prawdopodobnie pijanym albo naćpanym kierowcą w samochodzie YYY o rejestracji ZZZ. Gość jedzie około 30-40 km/h, zygzakiem, dobrze by było gdyby go ktoś zatrzymał i sprawdził.
[P] Czy wie pan, że ten kierowca jest pijany?
[J] Słucham? Nie wiem, ale wygląda na to, że jest, bo jak już mówiłem gość...
[P] Ja mogę wysłać partol, ale jeśli kierowca nie będzie pijany, to pan będzie pociągnięty do odpowiedzialności za nieuzasadnione wezwanie patrolu. No i ta rozmowa przez komórkę podczas jazdy.
[J] ???
[P] To mam wysłać patrol?

Tu mnie całkowicie zatkało, odpowiedziałem, że moim zdaniem powinien wysłać patrol, ale niech robi co chce.

Rozłączyłem się, auto wyprzedziłem. Kawałek dalej zabudowany, zwalniam do 60 km/h. Zatrzymuje mnie patrol Policji. Policjant oznajmia, że kontrola trzeźwości i dokumentów. Przerywam mu:
[J] W porządku, zaraz wszystko panu pokażę, ale proszę zatrzymać to auto, które za chwilę będzie przejeżdżało, bo gość chyba pijany, jedzie zygzakiem, przed chwilą go wyprzedziłem...
[P] Tak, tak, oczywiście, pan chyba pił coś dzisiaj?

No i co? Chwilę później auto przejechało zygzakiem jakby nigdy nic, Policjanci nawet nie zwrócili na nie uwagi. Ja dmuchałem w alkomat dwa razy. Panowie przytrzymali mnie (chyba złośliwie) na jakieś 45 minut. Po 20 minutach stania zapytałem, ile jeszcze. Policjant odpowiedział, żebym mu nie przerywał w czynnościach służbowych i jak skończy to podejdzie. Podczas mojego postoju drugi Policjant czasami wyrywkowo zatrzymywał pojedyncze auta na dosłownie dwie minuty (dmuchnięcie w alkomat i rzucenie okiem na dokumenty).

Po około 45 minutach odzyskałem dokumenty i mogłem odjechać. Nie rozumiem o co tu chodziło - nigdy nie miałem mandatu, nie byłem pijany, żadnych konfliktów z prawem. Nie cwaniaczyłem w żaden sposób, nie nagrywałem kontroli, nie przyczepiłem się do Policjantów. A pijanemu gościowi, którego spotkałem, upiekło się. Mam nadzieję, że nikomu wtedy nie zrobił żadnej krzywdy. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego zostałem tak potraktowany. Czemu nikt nie zainteresował się potencjalnym nawalonym gościem? W końcu tyle się mówi o pijanych na drodze...

na drodze późnym wieczorem

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 353 (367)

#67431

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia miała miejsce jakiś rok temu. Zanim jednak przejdę do niej, zrobię wstawkę z egazaminu na prawo jazdy, który zdawałem kilka lat temu.

W dniu, w którym zdawałem egzamin, zdawała także moja koleżanka z liceum. Siedzieliśmy razem w poczekalni, została wyczytana, poszła zdawać. Wróciła po jakichś pięciu minutach, wynik więc oczywisty. Pytam więc, co się stało. Odpowiedziała, że nawet nie ruszyła samochodem. Odpowiedziała prawidłowo z płynów i świateł, a później, gdy wsiadła do samochodu egzamin został przerwany z wynikiem negatywnym. Dlaczego? Egzaminator odpowiedział, że nie obeszła pojazdu przed ruszeniem, przecież mógł za nim siedzieć na przykład pies lub dziecko. Śmieszne, prawda? Przecież na ogół ludzie po prostu wsiadają w auto i jadą. Jednak historia mnie nauczyła, że jednak czasem warto się rozejrzeć czy nie ma jakichś niespodzianek w okolicy naszego pojazdu.

Jakiś rok temu robiłem zakupy w sklepie Lidl. Zaparkowałem prostopadle przodem niedaleko wejścia do sklepu. Czyli chcąc wyjechać z parkingu musiałem wycofać. Na ogół, gdy moje zakupy są niewielkie i jadę sam, wrzucam je na siedzenie pasażera. Nieco większe, na przykład siatka z owocami, wrzucam do tyłu i przypinam pasem, żeby podczas ewentualnego wypadku rozpędzona siatka mnie nie zabiła. Gdy jednak robię większe i cięższe zakupy (butelki, puszki, ciężkie siatki) wrzucam wszystko do bagażnika. Pewnie sporo ludzi robi podobnie. Tego dnia na szczęście robiłem te większe zakupy.

Wychodzę ze sklepu z wózkiem, podjeżdżam pod bagażnik i o mało nie dostaję zawału. Za autem siedzą na ziemi dwie małe dziewczynki, pewnie między trzy a pięć lat. Co się okazało? Stanąłem na jakimś kredowym rysunku, a dziewczynki chciały go sobie dokończyć i po prostu przyszły, i rysowały dalej kredą. Nie miałem prawa ich zobaczyć, gdybym po prostu wsiadł prosto ze sklepu do auta. Zastanawiam się, ile lat bym oglądał świat w kratkę, gdybym wsiadł do auta, ruszył i je rozjechał.

Wiecie co jest najlepsze? Tego dnia był duży ruch na tym parkingu. Skąd w ogóle wzięły się tam dwie małe dziewczynki bez żadnej opieki? Otóż młode mamusie w stylu "trzy czwarte życia na solarium, jedna czwarta na tipsach" radośnie sobie plotkowały na ławeczce kilkadziesiąt metrów dalej. Podszedłem do nich, zwróciłem dość głośno uwagę, że może zainteresowałyby się córkami, bo o mało nie doszło do tragedii. Zostałem zwyzywany od zboczeńców i pedofilów. Najlepiej tak, gdy brak argumentów, a w głowie ma się siano zamiast mózgu.

Od tego czasu zawsze obchodzę samochód. Warto. Już kilka razy mogła na mnie czekać jakaś niespodzianka za samochodem lub pod kołami. Warto jednak stracić te kilka chwil, a mieć przynajmniej święty spokój i bezpiecznie sobie ruszyć pojazdem, zwłaszcza podczas cofania.

parking

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 453 (477)

1