Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TrissMerigold

Zamieszcza historie od: 3 lutego 2012 - 14:21
Ostatnio: 15 grudnia 2016 - 19:07
O sobie:

No i wróciłam :) Nie ma jak uzależnienie od piekielnych ;)

  • Historii na głównej: 13 z 22
  • Punktów za historie: 11032
  • Komentarzy: 1718
  • Punktów za komentarze: 14736
 
zarchiwizowany

#12994

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rejon pocztowy, w którym mieszkam obsługuje pewien młody listonosz. Na oko facet całkiem miły i do dogadania się, szkoda tylko, że prawda wygląda nieco inaczej.
Swego czasu moja babcia poinformowała listonosza (bez jakiejkolwiek konsultacji z nami), że ma zostawiać nasze przesyłki u niej i co z tego, że my nazywamy się Iksińscy i mieszkamy pod 14, a babcia nazywa się Chodkiewicz i mieszka pod 16; ma tak być i koniec. Listonoszowi w to mi graj, bo zawsze jeden dom do oblecenia z paczką/ listami mniej.
Wszystko grało całkiem dobrze do czasu.
Listonosz uznał, że nie musi sprawdzać czy pod numerem domu adresata ktoś jest, tylko jeśli nie było babci, a on miał list z zpo (zwrotne potwierdzenie odbioru). Dwa razy zostawiał awiza u babci i dwa razy udało mi się go dorwać i próbować przetłumaczyć, że ma przestać tak robić. Efekt? Jak grochem o ścianę. Za trzecim razem nie wytrzymałam. Czekałam na paczkę z książką, listonosz zwykle w środy przychodził o 12. 12 mija, listonosza nie ma. O 13 przychodzi babcia z awizo. Zagotowałam się, wzięłam awizo i poszłam na pocztę. Poprosiłam o rozmowę z kierowniczką i wytłumaczyłam wszystko, doręczyciel tłumaczył się, że mamy groźne zwierzę. Owszem, mamy niezrównoważonego kota, który na pewno nie jest ludożercą. Listonosz został upomniany, ja paczkę dostałam i to mógłby być koniec gdyby nie urażona duma listonosza. W środę byłam na poczcie, a w piątek pan szanowny przy okazji dostarczania przesyłek... poskarżył się mojej babci, że jaki to on biedny, a jej wnuczka tak mściwa i zawzięta i on przez nią dostał upomnienie. Babcia przyleciała z pretensjami i żądaniem (!) przeproszenia listonosza (taa, jasne, już lecę), a na sam koniec odleciała przy akompaniamencie trzaskających drzwi. Finał jest taki, że listonosza nie przeprosiłam bo nie mam za co, babcia jak odleciała tak do tej pory nie wylądowała, a doręczyciel przynosi mi paczki prosto pod same drzwi, nerwowo szukając kota.

Poczta Polska

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 208 (244)