Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

TylkoJa

Zamieszcza historie od: 30 lipca 2018 - 13:19
Ostatnio: 22 czerwca 2020 - 22:16
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 283
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 

#82799

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem kasjerem w znanej i reklamowanej przez Przyjaciółki drogerii. Klienci - temat rzeka. :)

Do moich obowiązków należy m.in. obsługa klienta na sali sprzedaży i wykonanie innych prac - i o tym właśnie chcę napisać.

Dokładam towar z takich metalowych skrzynek na kółkach (kto chodzi tu na zakupy, pewnie widział, jak to wygląda). Mianowicie robię tam swoje, nie rozglądam się na boki, bo chcę to szybko skończyć.

Klienci chodzą, kupują, czytają, wybierają, rozmawiają, o, właśnie rozmawiają dla przykładu nawet dwie znajome, opowiadają sobie coś o kremach, jakich to one nie używają i jak piękne po nich nie są.

Pada tekst: "a płyny micelarne i jeszcze maseczka taka najlepsza”.

Nic no, gadają, robię swoje, nie zwróciłam uwagi, że panie stoją, patrzą jak słup soli na regał i to miało być do mnie.

Skończyłam, co robiłam i chcę odjeżdżać na magazyn. Jak się nie oburzy i dalej w ten deseń: "no płyny micelarne potrzebuję, halo!”.

Oczywiście panie przeprosiłam i pomogłam znaleźć i płyn i maseczkę, bo moja wina, że klient nie potrafi jak człowiek podejść, powiedzieć: "przepraszam, czy może mi pani pomóc" albo (nie)zwykłe "przepraszam" i dać mi również znak niewerbalny, że mnie szanuje np. podejść, jeśli stoję dalej i jestem czymś zajęta.

To jest aż przykre, drodzy Klienci, że wchodząc na zakupy, za drzwiami zostawiacie swoje myślenie. Brak kultury, a ja muszę być miła, bo to od Was mam pensję.

Lubię swoją pracę, inaczej dawno musiałabym szukać czegoś innego, ale zachowanie niektórych osób jest naprawdę piekielne.

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 90 (186)

#82798

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako kasjer w znanej i reklamowanej przez Przyjaciółki drogerii.

Piekielnych sytuacji z klientami to chyba ze 3 tomy można opisać. Jak się spodoba, będę takowe wrzucać.:)

Na początek zachowanie już na progu sklepu, bardzo częsty przypadek.

Siedzę przy wejściu na kasie, widać mnie, wchodzi pan/pani władca, ani me, ani be, ani pocałuj mnie w d***, nawet taki/taka nie odpowie na moje "dzień dobry”.
Cóż, nie pierwszy, nie ostatni raz, przyzwyczaiłam się (choć i tak wkurza).

Robi zakupy, podchodzi do kasy:
Ja: Dzień dobry, czy doliczyć reklamówkę?
Pan/Pani: ...cisza...
Jestem w trakcie skanowania produktów, mówię dalej swoją regułkę...
Ja: Czy otrzymam aplikację klubu?
Pan/Pani: ...dalej nic, cisza...
Cóż, brnę dalej, bo to moja praca.
Ja: Polecam promocyjny produkt… (klient dalej tylko patrzy i nic; ponawiam pytanie o reklamówkę, bo nie otrzymałam jasnej odpowiedzi).
Pan/Pani: Nie! (jest pierwszy znak, że to nie niemowa - z całym szacunkiem dla tychże osób).
Ja: Dobrze, poproszę (np.) 86 zł 12 gr.

Klient cisza, mam mieć pewnie dar czytania w myślach, bo przeważnie to kobiety grzebią w tych torebkach i szuka, i szuka i jest, znalazła portfel i patrzy, i patrzy (kolejka już się powoli robi, dzwonię na drugą kasę, pani rzuca mi na ladę kartę, więc, tu moja mała piekielność, dłonią wskazuję terminal i mówię: „proszę użyć karty”. Już foch na mnie, bo musi sama zapłacić i jak nie ryknie:

Pani: A siatka?! Jak ja mam się z tym zabrać?
Ja: Pytałam o reklamówkę, jeśli nadal ją pani chce, poproszę 49 gr.
Pani: A zwykłych nie macie, takich za darmo?
Ja: Przykro mi, właśnie się skończyły (wiemy przecież wszyscy, że już takich nie ma).

Pani oczywiście nie chce reklamówki, nagle wszystko mieści się w torebuni (lub panom w dłoniach) i jak ja początku, ani me, ani be na moje "dziękuję i zapraszam ponownie”, po prostu wychodzi.

Niesmak pozostał, a pracować trzeba dalej.

Na 10 klientów 7 tak się zachowuje.

Piekielne? Przykre? Na pewno zero kultury....

Drogeria R

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (206)

1