Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Variata

Zamieszcza historie od: 21 maja 2016 - 22:02
Ostatnio: 18 czerwca 2017 - 12:15
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 383
  • Komentarzy: 23
  • Punktów za komentarze: 161
 

#73094

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Działo się to, kiedy miałam gdzieś 5-6 lat. Pochodzę z małej wioski, gdzie wszyscy się znają. Pewnego dnia rodzice zostawili mnie i siostrę starszą o 4 lata same w domu (nie pamiętam na ile ani dlaczego - duże byłyśmy, damy sobie radę, jakby co jest sąsiadka).

Siedzimy sobie w domu (zamkniętym) i nagle ktoś puka. Przestraszone podchodzimy do drzwi, pytamy:
- Kto tam?
- To ja, (dajmy na to) Janusz. (nie pamiętam jak się nazywa).
- To pan podejdzie do okna.

Podszedł. Patrzymy na niego, a to Rzeźnik! Krążyły o nim legendy w naszej wiosce, a najprawdopodobniej po prostu pogubił w pewnym momencie drogę i trafił do więzienia.

- Chcę pożyczyć pompkę do roweru, bo mam kapcia.
- To niech pan wejdzie do stodoły, jest w tym i tym miejscu.
- Nie będę wchodził do czyjejś stodoły sam, wyjdźcie.
- Ale my nie możemy otwierać domu, mama zabroniła, niech pan pójdzie do sąsiadki.
- Jak już tu jestem, to wyjdźcie i dajcie mi pompkę.
- Niech pan idzie do sąsiadki.

I w ten deseń 10 minut. W końcu dał spokój i odszedł. Patrzymy, a koło bramy sąsiadki jak gdyby nigdy nic wsiada na rower i jedzie. Jeszcze wyleciałyśmy na drogę za nim (był już w bezpiecznej odległości) popatrzeć, bo nie dowierzałyśmy, a przecież na kapciu daleko człowiek nie zajedzie. Dojechał co najmniej do zakrętu, gdzie straciłyśmy go z oczu. I pobiegłyśmy do sąsiadki.
Do dziś nie wiem, czy chciał nam coś zrobić, ale jeśli tak, to cieszę się, że nas to ominęło. I cieszę się, że miał taką mroczną ksywkę, która działała na dziecięcą wyobraźnię, być może dzięki temu bałyśmy się otworzyć te drzwi, bo jakby był zwykłym Januszem, którego znamy z widzenia, to pewnie byśmy te drzwi otworzyły...

PS Sąsiadka z rodzicami zrobili na wsi aferę. Być może dzięki temu żadne dziecko nie otwierało drzwi innym osobom niż te wskazane przez rodziców, typu sąsiadka.
Rzeźnik nie poniósł konsekwencji poza linczem wioski (dziw, że nam "nikt" domu nie podpalił), który i tak cały czas trwał.
Tak, dzieci nie powinno zostawiać się samych w domu, ale były to inne czasy, rodzice nie byli tak maltretowani informacjami, że niby źle wychowują i nam ufali. I była sąsiadka :)

dom

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (259)
zarchiwizowany

#73189

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jutro Boże Ciało, dla wielu Polaków rozpoczyna się długi weekend. Pracuję w średniej wielkości hali targowej na stoisku warzywniczym. Dookoła mam jakieś piekarnie, stoiska mięsne, sklepy z ciuchami itp. Przyszłam do pracy na 13 i od tamtej pory usiadłam jedynie dwa razy na chwilę w toalecie. O przerwie na zjedzenie bułki mogłam tylko pomarzyć. Ludzie robili zapasy, jakby wojna miała nadejść.Sama miałam ponad 300 paragonów plus 200 koleżanka z porannej zmiany (sklep czynny od 9 do 20). Jednym słowem masakra. Na mięsnych i w piekarniach było to samo cały dzień. Do zamknięcia, nawet parę minut później skończyłyśmy ludzi obsługiwać... Ja się tylko pytam po co, skoro większość nie dość, że w piątek przyjdzie zrobić kolejne zakupy, to w niedzielę przyjdzie się użalać, że tyle jedzenia wyrzuciło??? Ja potrafię uczyć się na własnych błędach - w zeszłym roku kupiłam 40 jajek na Wielkanoc (pierwsze święta jakie robiłam) i nie wiadomo ile innego jedzenia, a w tym 15 jajek i nie przesadzałam z mięsem i chlebem, myślenie typu coś się wymyśli, bo się po prostu nauczyłam. I tak jest przed każdym długim weekendem, czy świętami. Nawet sobota przed zielonymi świątkami tak wyglądała (WTF?) niedziela jak każda inna, moim zdaniem...
I nie chodzi o to, że mogę zmienić pracę, bo mogę, ale sama sobie taką wybrałam i ją uwielbiam. Ale takich dni przed wolnym nie rozumiem...

Edit: Wiele osób w komentarzach pisze "ich pieniądze, ich strata, przecież ci od ust nie odjęli i zapłacili". Mi nie chodzi o pieniądze. To tylko pieniądze. Dla mnie piekielne w tej historii jest przede wszystkim wyrzucanie jedzenia. Najwidoczniej zbyt wiele ludzi widziałam wygrzebujących jedzenie z "naszego" śmietnika. Kolejna piekielność to robienie zakupów na wojnę, bo jeden dzień wolny (niedziela-Zielone Świątki). Bo sklepy pozamykane, tylko są żabki co krok, a warzywa mają w większości tańsze niż my, zresztą te same kartony, więc te same warzywa...

sklepy

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (183)

1