Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Zielonooka

Zamieszcza historie od: 10 maja 2011 - 12:38
Ostatnio: 8 lipca 2021 - 22:41
  • Historii na głównej: 2 z 11
  • Punktów za historie: 1084
  • Komentarzy: 152
  • Punktów za komentarze: 940
 

#66366

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio w sklepie obuwniczym byłam świadkiem dosyć dziwnej sytuacji.

Stoję sobie przy kasie, płacąc za buty, gdy przybiega kobieta i krzyczy do ekspedientki:
K-Właśnie jakaś kobieta wzięła buty i po prostu sobie wyszła!
E-Aha.
K-No serio pani mówię! Wzięła buty i je ukradła! Przed chwilą, naprawdę!
E-Ehe, no dobrze.
K-No ale serio, ukradła je!
E-No ale ja nie wiem, nic nie wiem.

Nie wiem właściwie, co należy do obowiązków ekspedientki, kiedy ktoś coś ukradnie, ale reakcja sprzedającej była w mojej opinii dosyć dziwna.

obuwniczy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (242)
zarchiwizowany

#48381

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak zdezorganizować sklepową kolejkę :)

Stoję sobie w kolejce, przede mną dziewczyna z wyłożonymi już zakupami, ale wyraźnie zerka w kierunku półek. Rzuca mi w końcu, że jak coś ona tu stoi i znika. Po chwili wraca i mówi mi, że jak coś mam dać swoje produkty do skasowania pierwsza bo jej się o czymś przypomniało jeszcze.Podałam swoje trzy rzeczy, zapłaciłam. W sumie nic problematycznego, gdyby nie to, że co chwile wracała do kasy, prosząc o to samo kolejne osoby z kolejki. Zanim się opakowałam w słuchawki itp. zdążyła poprosić o to 3 osoby. Tym sposobem jej produkty leżały sobie na taśmie (a w tym sklepie taśmy krótke) a reszta musiała podawać po kolei kasjerce swoje zakupy, by ta mogła je kasować.

Na takie zaniki pamięci polecam listę zakupów.

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (227)
zarchiwizowany

#48352

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nasza kawiarnia jest tą zazwyczaj najdłużej otwartą na mieście. Jako, ze zostało 20 minut do zamknięcia, uprzejmie informuję wchodzacych klientów o tym fakcie, żeby nie czuli się zaskoczeni, no i żeby nie oszukujmy się, o dobrej porze po całym dniu do domu wyjść :)

J-Dobry wieczór, informuję, że tak za 20 minutek bedziemy zamykac, także zapraszam na szybką kawkę czy czekoladkę.
K-A co tak szybko ?
J-No wie Pan, w końcu to kawiarnia, a już 21 prawie...
K-No własnie, dlatego do kawiarni przyszlismy a nie na dworzec !

W sumie nie wiedziałam co mam powiedzieć, posiedzieliśmy sobie z nimi trochę.

gastronomia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 82 (180)
zarchiwizowany

#24591

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od początku wakacji pracuję w kawiarni na starówce pewnego miasta. Siłą rzeczy już znam wszystkich miejscowych pijaczków pytających o pieniądze "na chlebek" albo o grosza na cokolwiek. Na początku trochę było mi ich żal myślałam, że może rzeczywiście nie kłamią, szczególnie było mi przykro z powodu jednego pana który w te wakacje właśnie chodził ze złamaną nogą. Zawsze prosił o "chociaż grosz".

Moje zdanie diametralnie się zmieniło, kiedy pewnego dnia wracałam z pracy. Przed delikatesami, czyli sklepem ze wszystkim, siedział sobie właśnie ten pan ze złamaną nogą. Przed nim rozłożony kocyk a na nim: wędlina paczkowana, masło, ser, jakaś maskotka, serek homogenizowany-ogólnie wyglądało to tak jakby wyłożył na kocyk zawartość lodówki. Razem z kolegą handlował sobie tymi produktami spożywczymi. Akurat było tak, że weszłam do delikatesów po jakiś soczek i słyszę dialog sprzedawczyń:
S1-Ty, no konkurencje nam robi!
S2-No! Tak nie można! I co my niby mamy teraz zrobić?
S1-No weź idź do niego i mu coś powiedz!
S2-Sama idź ja nie będę z tym pijakiem dyskutowała!

Od tej pory już nie miałam złudzeń na co ten pan przeznacza zebrane pieniądze.
Do tej pory regularnie spotykam go koło delikatesów z prośbami pt. "Żałuje pani grosza głodnemu/bezdomnemu ?"
Raz mój brak reakcji okrasił nawet komentarzem: "O no tak! Blondynka!"

Wiem już też, że złamana noga była efektem powrotu z z jakiejś popijawy, gdzie zalany w trupa pijaczek po drodze sturlał się skądś i ją złamał.

Starówka

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 63 (139)
zarchiwizowany

#21622

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia będzie o dosyć specyficznym kurierze.

Dłuższy czas temu, zamówiłam z Allegro dwa fotele. Wszystko umówione, kurier będzie w taki a taki dzień, jak będzie problem to zadzwoni. I rzeczywiście, bez większych przeszkód z samego rana około 7 kurier zawitał w nasze progi. Moja mama szybko, jeszcze w piżamie, wybiegła do bramki, bo pan kurier uznał, że zasygnalizuje nam jak mu się spieszy, dzwoniąc do bramki non stop bez odrywania palca od guzika. Za jakąś chwilę, gdy wygramoliłam się już z łóżka widzę mamę wbiegającą do domu, znów słyszę dzwonek do bramki, mama w drzwiach zawraca. Wyglądam-kurier wsiada do samochodu i odjeżdża, foteli nie zostawił. Myślę sobie-o co chodzi?

Dopiero potem dowiedziałam się o co chodzi. Kiedy moja mama wyszła z pieniędzmi i okazało się, że pan kurier nie ma jak wydać, zaproponowała, że szybciutko pójdzie po drobne. On odburknął, że byle szybko bo on musi dalej jechać, nie ma czasu czekać, ani u siebie drobnych szukać. Mama zdążyła dobiec do drzwi, gdy on znów zaczął dzwonić dzwonkiem. Więc w tył zwrot,z powrotem! No i jaśnie pan oświadczył, że on nie ma czasu tyyyle czekać, że on musi jechać już, a fotele przywiezie ewentualnie wieczorem.

Nie powiem, zdziwiło mnie to bardzo-nie ma czasu poczekać trzech minut na drobne, ale wracać drugi raz w to samo miejsce ma?

Drugi raz przyjechał tego samego dnia około osiemnastej i tym razem ja miałam wyjść do niego bo moja mama stwierdziła że "więcej z tym burakiem rozmawiać nie będzie".

Gdy zadzwonił wyszłam szybciutko, przywitałam pana, przygotowałam się na niemiły ton głosu albo burczenie-a tu totalna odmiana-pan milutki, pieniążki z podziękowaniem przyjął, wytargał moje fotele z dostawczaka a nawet wniósł je na podwórko, rzucił jakimś żarcikiem, dał mi coś do podpisania i odjechał.

Gdy opowiedziałam to wszystko mamie stwierdziła, że dla niej od początku był niemiły, na dzień dobry nie odpowiedział, a przy stwierdzeniu, że pieniądze nie są równo zaczął już żywo gestykulować.

Czyżby poranne humory?

usługi

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 59 (183)
zarchiwizowany

#14586

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia o piekielnej fryzjerce przypomniała mi moją własną.

Przez długi czas już nakręcałam się na lekkie blond refleksy na moich brązowych włosach (szła wiosna, chciałam coś ożywić)

W końcu wybrałam się do fryzjerki. Na początku zaniepokoiła mnie jej własna fryzura-wielki czarny kokon z czerwoną plamą z przodu. Ale jako, że byłam strasznie napalona, że muszę już, teraz, zaraz myślę sobie "będzie ok"

Przystąpiłam do tłumaczenia, o co mi chodzi:
J-Chciałabym delikatne blond pasemka, refleksy, tylko żeby wyglądało to naturalnie.
F-No okej, zrobimy pasemka, takie blond.
J-No dobrze, tylko żeby wyglądało naturalnie, nie chcę aby się rzucało mocno w oczy.
F-No okej, ja wiem o co Ci chodzi, będzie dobrze, pokażę Ci próbnik.

W próbniku aż dwa odcienie blondu, poprosiłam o ciemniejszy, fryzjerka coś pomruczała, że nic nie będzie widać i powiedziała, że ona wie o co mi chodzi, że zrobi tak jak uważa. Myślę dobrze, jeśli zrozumiała to dobrze.

Koniec końców, gdy zobaczyłam się w lustrze, po godzinie różnych zabiegów, farbowaniu itp. Moim oczom ukazały się PLATYNOWE pasemka na brąz włosach-słowem-wielka tandeta.

F-I jak Ci się podoba?
J-Są za jasne.
F-No ale ciemniejsze by się zlewały!
J-No to się właśnie miały zlewać, bo przecież miało być naturalnie!

Fryzjerka zrobiła minę pod tytułem "Mała jędza" i poszła. Należność za wizytę uiściłam u drugiej.

Skończyło się na płaczu i szamponetce. Od tamtej pory włosy farbuje mi koleżanka, a do fryzjera boję się iść nawet na podcięcie końcówek od kiedy straciłam cały ogonek zapuszczanych włosów.

Salon Fryzjerski

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 78 (176)
zarchiwizowany

#12689

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Opiszę teraz moim zdaniem bardzo interesujący sposób wymuszania upatrzonych miejsc w autobusie, który opracowały starsze panie w moim mieście.

Jadąc autobusem, zajęłam miejsce siedzące przy oknie. W pojeździe nikt nie stał, ale nie było już wolnych miejsc siedzących podwójnych, wiadomo, każdy w miarę możliwości lubi siedzieć sam. Na którymś z przystanków wsiadły dwie starsze panie. Jedna podreptała gdzieś na tyły autobusu, a druga usiadła koło mnie-chociaż moim zdaniem to złe określenie, ponieważ siadając odwróciła się do mnie plecami, i OPARŁA się całym ciężarem swojego ciała o moje ramię. Byłam bardzo zaskoczona, próbowałam zwrócić jej uwagę, jednak pani podziwiała widoki za oknem oraz reklamy na szybach. Pomyślałam, że za dwa przystanki i tak wysiadam, więc już trudno. Gdy autobus zbliżał się do mojego przystanku wstałam i ustawiłam się koło drzwi. I nagle słyszę jak moja współpasażerka sapie do siebie:
-No nareszcie ruszyła dupę.
I krzyczy, do koleżanki, która wcześniej zajęła miejsce z tyłu:
-Chodź, już mam dla Ciebie miejsce! Tuuutaj!
Gdy zerknęłam na tą, dla której zwolniłam miejsce, okazało się, że ta tamta w ten sam sposób próbowała wyrzucić z miejsca jakiegoś nastolatka, dodatkowo kładąc mu prawie na kolanach swoją torbę.

Nie powiem, niektórym nie można odmówić kreatywności oraz samozaparcia w dążeniu do celu :)

Autobus MZK

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (146)
zarchiwizowany

#10238

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Gdy miałam około 7-8 lat, okropnie sie rozchorowałam, toteż mama zabrała mnie do przychodni, by lekarz coś na to poradził.

Siedziałyśmy we dwie w poczekalni, czekając na swoją kolej. Jedyne co wiedziałyśmy o doktorze to to, że był czarnoskóry-bo zapraszał sam po kolei do gabinetu. Gdy tak sobie czekałyśmy, do przychodni wpadło para, z małą dziewczyną (na oko z 6 lat). Kobieta zapytała się ludzi w kolejce, kto dzisiaj przyjmuje, na co moja mama odparła, że nie wie dokładnie, ale że to jakiś czarnoskóry, ale chyba miły facet. W tym momencie kobieta zaczęła krzyczeć:

-No nie! Jak to możliwe! On zazwyczaj u nas w przychodni przyjmuje! My specjalnie na drugi koniec miasta z małą a on tutaj! Przecież ona temu czarnemu się dotknąć nie da! Ciągle problem z nim tylko!

I tupiąc nóżkami, cała trójka szybko wyszła z budynku.

Z mojej wizyty u tego lekarza pamiętam tyle, że czasami niewyraźnie mówił, ale ogólnie był bardzo sympatyczny.

Przychodnia

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (184)
zarchiwizowany

#10171

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia miała miejsce w Realu.

Stoję sobie w kolejce, przede mną para około 35 lat.
Mieli kilka produktów spożywczych, oraz czajnik elektryczny. To co przykuło moją uwagę to to, że nie miał on żadnego opakowania.
Pani kasjerka kasuje wszystko, dochodząc w końcu do czajnika. Troszkę zdziwiona pyta mężczyzny:

K-Przepraszam a ten czajnik nie miał opakowania żadnego?
M-Ja nie wiem, stał se, to wziąłem.
K-Ale nie było innych, w opakowaniu?
M-Pani, ja nie wiem, ostatni był, to wziąłem! Pani go kasuje.
K-To czajnik był z wystawy?
M-Z wystawy chyba, nie wiem, ostatni był, wziąłem, pani go skasuje w końcu!
K-Musi pan chwilę poczekać, bo jak nie ma opakowania nie ma kodu kreskowego, nie wiem co to za czajnik muszę zapytać o cenę i kod.
M-Cena 19,99! Dlatego ostatni został, mnie nie potrzebne opakowanie, czajnik chce kupić, rozumie pani ?
K-No ale ja to muszę wbić na kasę, na paragon, nie mogę tak po prostu...
M-Jak nie może! Cenę podałem! Ostatni za 19.99!

Co działo się dalej nie wiem, ponieważ postanowiłam zmienić kasę, bo nie byłam pewna ile czasu jeszcze będę musiała czekać, zanim pan zrozumie, że kasjerka na prawdę musi się dowiedzieć jaki jest kod czajnika, ostatniego, z wystawy, za 19,99.

Real

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 68 (126)

#9443

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dosyć często z moją mamą robimy zakupy w Realu. Pracuje tam na oko 25-cio letni chłopak. Nigdy nie odpowiada klientom na pytania o towary gdy jest na sklepie, nosi głowę wysoko, na pierwszy rzut oka widać, że nie jest zadowolony ze swojej pracy. Nazywamy go troszkę złośliwie "Pan Kierownik", ponieważ z obserwacji mojej mamy wynika, że posiadał takową funkcję, ale za jakieś przewinienia (może właśnie za nieuprzejmość) został zdegradowany do kasjera.

Pewnego dnia wybrałyśmy się do tego sklepu. Po zrobieniu zakupów znalazłyśmy pustą kasę na której pracował właśnie "Pan Kierownik". Obsługiwał nas w milczeniu. Po chwili do kasy podszedł inny klient i chciał wypakować swoje zakupy na taśmę. W tym momencie nasz kasjer krzyknął:
-Kasa zamknięta! Ja już kończę pracę i nikt mi nie zapłaci za to, że pana obsłużę po godzinach!
Pan ze zdziwioną miną zabrał swój koszyk i zaczął się oddalać. Na odchodne usłyszał jeszcze od kasjera:
-I bez takich min proszę! Co za ludzie, zero kultury.

Zaznaczam, że pan który chciał ustawić się w kolejce nie odezwał się ani słowem, a kasa nie była oznaczona jako już zamknięta.

Real

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 433 (617)