Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

agat

Zamieszcza historie od: 13 kwietnia 2011 - 15:56
Ostatnio: 3 lipca 2013 - 18:21
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1029
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 6
 

#12233

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W komentarzach do mojej poprzedniej historii ( http://piekielni.pl/10708 ) znalazły się prośby, by opisać jak cała sytuacja się skończyła. Ona wciąż trwa.

Wraz z Ojcem stawiliśmy się o wyznaczonej przez kierownika godzinie - by sytuację wyjaśnić. Poszliśmy na świeżo - bez nerwów,z dowodami osobistymi w ręku - by w razie potrzeby je okazać. Szał poprzedniego dnia ustał, więc jako cywilizowani, kulturalni ludzie chcieliśmy sprawę zamknąć raz na zawsze.

Kierownik przywitał Nas,poprosił byśmy usiedli, po czym zawołał jedną z kobiet, które zwyzywały mnie dnia poprzedniego.
Ta podeszła - przeprosiła za swoje zachowanie, powiedziała, że jest nowa i próbowała dopasować się do grupy. Obiecała i Nam i kierownikowi, że nigdy więcej taka sytuacja nie będzie miała miejsca w stosunku do żadnego klienta. Szczerze mówiąc ucieszyliśmy się, ponieważ spodziewaliśmy się co najmniej małej wojny. Tyle było z naszego szczęścia. Od kierownika dowiedzieliśmy się,że druga kelnerka nie miała zamiaru przyjść i zaraz po naszym wczorajszym wyjściu poinformowała,że bierze wolne. Na jak długo - nie wie. Telefony,prośby i groźby ze strony właściciela nie pomagały - zacytował nam jedynie końcówkę rozmowy - 'ku**y nie będę przepraszać!'
Ja ze łzami w oczach - rzucam panu nasze dokumenty na stół, mówiąc, że nigdy coś takiego w stosunku do mojej osoby wcześniej nie miało miejsca i że bardzo mnie to zraniło. Kierownik nawet nie spojrzał na dokumenty mówiąc
- Przecież z daleka widać,że Państwo są rodziną. Przepraszam za zachowanie tej kobiety. Już wcześniej zdarzyło się, że klienci żalili się na nią. Nie mnie - innym kelnerkom. Nie będę czegoś takiego tolerował. Ludzie tutaj przychodzą się odprężyć, napić się kawy po ciężkim dniu pracy. Nie po to, by swój stres potęgować.

Przy nas zadzwonił ponownie informując, że jeśli nie stawi się w pracy do momentu zamknięcia lokalu zostanie zwolniona.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, już spokojniejsi. Pośmialiśmy się trochę, wraz z kierownikiem trochę posprzeczaliśmy - chciał nam zaoferować spory rabat na chociaż kilka następnych wizyt - na co nie chcieliśmy przystać, ponieważ nie jego winą było zachowanie owej pani.
Tuż przy wyjściu kierownik poinformował nas, że na kelnerka na pewno poniesie konsekwencje swoich czynów. Było mu przykro, ponieważ nie takiego zachowania spodziewał się po swojej pracownicy, która pracowała tam praktycznie od momentu otwarcia.

I tutaj historia mogłaby się zakończyć, ale...
Kilka dni później wracam wieczorem od taty i widzę podchmieloną ową kelnerkę z prawdopodobnie swoim facetem.
Zaczęła mnie obrażać, facet rzucał epitetami i naprawdę zaczynałam się bać. Najbardziej dobił mnie tekst:
- Zachciało ci się szm*to umieszczać mnie w internecie, hę?!
Mimo mojego szybkiego kroku dogonili mnie.
Rzucili mnie na ziemię - uderzyłam głową w krawężnik, zostałam skopana, pobita - nagle stałam się niewidoczna. Ludzie przechodzili obok, ale tylko spod ukosa patrzyli jak kobieta dostaje bęcki od faceta.
Dopiero po kilkunastu minutach jedna, dosłownie JEDNA osoba zatrzymała się i była w stanie ich przegonić. Pan wysiadł z samochodu i zabrał mnie do szpitala.
Efekt? Rozcięta głowa [na szczęście obyło się bez wstrząśnienia mózgu], złamane dwa palce u prawej dłoni, posiniaczone całe ciało.
A! I pęknięcie wrzoda-ale to bardziej na skutek nerwów.

Po kilku dniach obserwacji zostałam wypuszczona. Na szczęście mężczyzna, który się mną zajął zostawił mi swój numer telefonu w razie 'W'.
Sprawa trafiła na policję. Co się okazało - facet ma 'zawiasy'.
Teraz już nie odpuszczę. Wszystkie oszczędności poszły na adwokata, który będzie zajmował się moją sprawą. Pan Marek po moim telefonie zgodził się zeznawać. O dziwo!! Nagle kilkanaście osób chce zgłosić się na świadków.
Jedno pytanie - gdzie byli wtedy? Gdy leżałam kopana na chodniku - dlaczego tylko obserwowali z kilku metrów? Dlaczego nawet grupy ludzi nie mogły podejść? Wiadomo, im więcej osób tym większa szansa na przestraszenie sprawców.
Pisząc tę historię łzy same cisną mi się do oczu.

Teraz jestem już setki kilometrów od tego miejsca. Nadal boję się wyjść z mieszkania w obawie,że w każdej chwili ponownie mogą mnie dopaść.

A wystarczyło głupie 'przepraszam'.

Skomentuj (92) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 800 (874)

#10708

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj na własnej skórze przekonałam się,jak bardzo wkurzające jest ocenianie po stereotypach/domysłach [niepotrzebne skreślić]
Kilka słów wstępu. Moi rodzice mieszkają w miejscowości na Pomorzu - tej samej,ale każde z nich oddzielnie.
Gdy przyjeżdżam do mamy wiadome jest, że spotkam się również i z tatą.
Jestem dość drobnej budowy ciała, ale niestety mam bardzo obfity biust, który jest straszną zmorą zarówno dla moich pleców, jak i odbioru przez otoczenie - i to on mnie wczoraj zgubił. Na dodatek mając dwadzieścia kilka lat wyglądam na niecałe 18.

Umówiłam się z Ojcem na wieczór w jego ulubionej restauracji na kawę.
Przyszłam trochę przed czasem, kelnerka przyniosła menu - przy czym poprosiłam ją o podejście dopiero za chwilę, bo ktoś ma do mnie dołączyć.
Przyszedł tata - wiadomo nie widzimy się czasami prawie rok, to mnie przytulił, uśmiechnął i tak od słowa do słowa.
Kelnerki wciąż nie ma – ok, złożymy zamówienie przy ladzie.
Tata zamówił kawę, ja wzięłam koktajl bananowy i czekamy. Kawa przyszła od razu. No dobrze,poczekamy - gdzie nam się spieszy.
Mija 5-10-15 minut. Tata, jako że jest typem człowieka szybko popadającego w złość zaczyna się denerwować, ale grzecznie zapytał kelnerki o moje zamówienie. Z fochowaną miną przyniosła mój napój, prawie rzucając nim o stolik.
Rozmowa trwa w najlepsze - ja opowiadam tacie co u mnie, tata co u niego.
Zeszło nam może trochę ponad godzinę, kiedy poszedł do toalety.
I tutaj się zaczęło.
Stanęły niczym dwie święte krowy[k1,k2] przy barze i w powietrze rzucają:
[k1] -Ja nie sądziłam, że i u nas dojdzie do tego, że faceci z małoletnimi k**wami będą przychodzić. Stałego klienta dorwała i pewnie sobie na nim poużywa.
[k2] -Pamiętasz te galerianinki czy jak tam szło? Kawałek cyca ma i wydaje jej się, że może wszystko.
[k1] -Kto to widział puszczać się za kawałek picia?!
Mi ciśnienie skoczyło na maksa, ale myślę poczekam, aż ojciec wróci.
Chwilę jeszcze pozrzędziły i tato wrócił - od razu zauważył, że coś jest nie tak - streściłam mu całą historię i powiedziałam, że jeszcze nigdy z powodu mojej figury, ani z żadnego innego nie słyszałam tak raniących słów i że jest to bardzo przykre.
Ojciec wku**iony jak nigdy, podszedł do baru i pyta kelnerek o całe zajście, mówi, że nie życzy sobie więcej takiego zachowania w kierunku jego córki, że co one sobie myślą i o zajściu opowie kierownikowi.
Kelnerki zmieszane, ale nic nie odpowiedziały. Do czasu. Ojciec tylko usiadł i było tylko słychać
- taaa... Córka...
Myślę - nic nie powiem, nie będę dolewać oliwy do ognia. Niestety i on to usłyszał. Kazał mi wziąć torebkę i zebrać się do wyjścia.
Rzucił na ladę odliczoną kwotę [nie dziwię się,w takiej sytuacji i ja nie zostawiłabym napiwku] i rzucił na odchodne:
- Córy obrażać nie pozwolę, a jak będę chciał przyjść z ku**ą to przyjdę. Ch*j wam do tego - macie obowiązek obsłużyć klienta z uśmiechem na ustach i językiem za zębami.

Telefon do kierownika wykonał od razu po wyjściu z lokalu. Dostaliśmy przeprosiny. I prośbę o stawienie się dzisiaj wieczorem, by pokazać, które to panny są takie mądre.
Przyjdziemy.

Co takiego zrobiłam - prowokując je do takich komentarzy? Nie byłam ani wyzywająco ubrana - nie lubię tego typu strojów. Co śmieszniejsze - miałam golf z krótkim rękawkiem. Może po prostu mimo upałów powinnam chodzić w płaszczu, by przez przypadek nie dać nikomu powodów do zaczepki?!

Ps. Jestem tutaj dopiero nieco ponad tydzień, a to już druga podobna sytuacja. Kompleksy?
Ps.2. Galerianinki i kawałek picia przytoczone dosłownie.

Restauracja w woj. pomorskim

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 645 (689)

1