Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ciociawodzia

Zamieszcza historie od: 14 lutego 2016 - 12:46
Ostatnio: 27 kwietnia 2021 - 21:21
  • Historii na głównej: 9 z 10
  • Punktów za historie: 1537
  • Komentarzy: 35
  • Punktów za komentarze: 164
 

#76884

przez ~grammarnazi001 ·
| Do ulubionych
Ogłoszenie z pewnego serwisu, skopiowane co do literki:

"Sprzedam pilnie uszko ze szafkami zadbane firanke ktura kosztowala 500 sprzedam tanio wezmiesz wszystko dogadamy sie co do ceny polecam wyprowadzam sie i sprzedajem pod numer ********* oraz meble kuchniowe narozne ze zlewem i gazowkom bez piekarnika".

Tytuł ogłoszenia "uźko pilnie sprzedam"...

Ktoś ma pomysł, co to może być? Obstawiałabym łóżko, gdyby nie to, że do ogłoszenia dołączono dwa zdjęcia - na jednym widnieje jakaś szafeczka, na drugim chyba ta firanka.

Poziom znajomości ortografii - piekielny.

allegro

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 270 (302)

#30833

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem od kilku ładnych lat osobą w pobliżu granicy niedowagi. Zwłaszcza od kiedy chore jelita wykreśliły z mojej diety mąkę, cukier i czekoladę. To oznacza że mam mało zapasowego tłuszczu, i sytuacje awaryjne, jak zatrucia, pobyt w szpitalu, jakakolwiek gorączka, długotrwały stres natychmiast zamieniają mnie w osobę nieco za szczupłą.
Czasem wygląda to dobrze, czasem wydaję się mocno wycieńczona.
Akurat teraz wyrobiłam sobie trochę mięśni na brzuchu i po wyjściu ze szpitala mam 58 centymetrową talię. Tak, można mnie spokojnie objąć jednym ramieniem, ale niedługo to pewnie nadrobię, sezon na truskawki za rogiem. :)

Ale do rzeczy. Dwie niesamowicie otyłe nastolatki z rodzicami w barze szybkiej obsługi. Siedzą stolik dalej. Czekając na brata popijam colę zero i czytam książkę.
Pani matka zauważa mnie pierwsza i już po chwili cztery świnki wesoło jadą sobie po mojej sylwetce, nie próbując ściszyć nawet głosu. Lecą ładne słowa jak "anoreksja", "poje*anie", "zboczeńcy", "kretynka". A także wyważone opinie: "patrz, kurka, od tych reklam wszystko, posrane takie, to wszystko z reklam", "a gdzie toto ma cycki", "ja to bym tak nie chciała, to nawet zjeść nie zje jak człowiek tylko ciągle dieta i dieta", "chce być modelką tylko dupy za mało daje, one wszystkie jadą na dupie, bo komu się to podoba", "tak, bo to geje chcą, ci projektanci, oni nienawidzą PRAWDZIWYCH kobiet".
Świnkowata rodzina wstając wywala przede mną swoje niedojedzone resztki, a ojciec familii rzecze głośno:
- Zeżryj sobie, po normalnych ludziach, bo takiej to cię nikt nie będzie chciał.
Córeczki chichoczą z wyższością.

Wiecie co? Ludzie lubili mi dokuczać z powodu tuszy gdy byłam gruba, a teraz robią to samo bo jestem szczuplaskiem. Widziałam wszystko z każdej strony barykady i powiem jedno - kochane dziewczyny, pieprzcie wagę, miejcie taką jaka WAM się podoba, bo nie da się zadowolić tych wszystkich biednych, zakompleksionych ludzików, którzy po prostu MUSZĄ komuś dowalić żeby czuć się lepiej.

gastronomia

Skomentuj (68) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1014 (1198)
zarchiwizowany

#76800

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
To i ja sobie ponarzekam, nieco zainspirowana innymi opowieściami, głównie z Oceanarium. Przedstawię kilka wniosków jakie wysnułam, na podstawie obserwacji społeczeństwa.

Słowem wstępu: mieszkam w jednym z większych miast naszego kraju, przemieszczam się w większości komunikacją miejską, lub na piechotę.

1. Ludzie lubią się przytulać do obcych.
Jeden z środków transportu miejskiego, mało jeszcze ludzi, bo to w godzinach przed-szczytowych. Stoję sobie spokojnie przy oknie, naprzeciwko drzwi, pogrążyłam się w lekturze. Na jednym z przystanków wsiadło kilka osób i trafiła się ONA. Stanęła do mnie plecami i chyba chciała sobie pomasować plecy wierzchołkiem grzbietu mojej książki. Napierała, a ja twardo książkę trzymałam. Krząkanie nie pomogło, więc odpuściłam i się przesunęłam, żeby mnie kapturem nie udusiła.
Miejsca było co najmniej ze dwa metry kwadratowe wokoło, wystarczyło zrobić krok do przodu.
Wywnioskowałam, że to chyba przyzwyczajenie do tłumu, trzeba się zbić w zwartą grypkę, najlepiej przy drzwiach.

2. Wsiadanie i wysiadanie z komunikacji jest horrorem. Gdy podjeżdża mój dyliżans, staje przy drzwiach, nie zastawiając przejścia wychodzącym. Za to, za każdym razem, wokoło drzwi skupia się grupka ludzi, którzy najchętniej wsiedli by od razu po otworzeniu. Niekiedy zostawia się wysiadającym tyle miejsca, że wychodzą gęsiego bokiem. Każdy zdąży wsiąść, bo kierowcy, motorniczy mają lusterka i widzą, że ktoś chce wejść, a kierownik pociągu wsiada ostatni, także nie grozi Wam zamkniecie drzwi przed nosem.

3. Chodzenie „pod prąd”. Duże miasto to nie pole, i chodzenie wszędzie jak nam się podoba, stwarza sytuacje, że obijamy się o siebie, potrącamy, szturchamy. Starajcie się chodzić prawą stroną.
Przejście podziemne, pośrodku barierka. Normalnie rozumujący człowiek idzie, mając barierkę po swojej lewej, ale pełno spragnionych kontaktu fizycznego, gna „pod prąd”, bo to takie fajne, wpadać co chwilę na innych.
Moi drodzy, nie zejdę w klomb, krzaki, kwiatki, trawę, nie wtopię się w ścianę, bo idziecie tłumnie z autobusu, całą szerokością chodnika.
Sorry kobieto, że obiłaś się o moją twardą, wypchaną torbę, ale Twoi pozostali współtowarzysze podróży, nie mieli problemu zrobić miejsce po swojej lewej stronie, bym mogła przejść.

Jestem introwertyczką, nie lubię tłumów, uwielbiam przestrzeń. Jednak, nie czuję dyskomfortu, gdy trafiam na godziny szczytu i po prostu jest tłok. Nie mogę tylko zdzierżyć, gdy ktoś stanie za blisko i się ociera, gdy wkoło jest dużo miejsca.
Inni "nie wyprzytulani", stają w drzwiach i dzielnie znoszą, walenie z bara, przy wymianie ludzi w pojeździe.

4. Łazienki publiczne (tj. toalety w centrach handlowych, prysznice basenowe i na siłowniach)
No cóż, czasem obraz i zapach jaki można uświadczyć, wywołuje natychmiastowe torsje. W toaletach mogłam podziwiać różne wydzieliny ludzkiego ciała. Standard to oczywiście mocz i tzw. „dwójka”. W z damskich toaletach, dochodzą plamy i rozmazy palcem w kolorze czerwonym. Raz nawet trafiłam na malowidła z wydzielin z nosa.
Mówię tu o miejscach gdzie panie sprzątające, są i wykonują swoje obowiązki. Nie oszukujmy się, bo nawet Supermen nie dał by rady wejść do każdej z 15 kabin po każdym kliencie. Serwis sprzątający ma też, inne obowiązki np. latanie z mopem w części z umywalkami, bo ręce się osusza, strzepując wodę na podłogę, ewentualnie jak wytrze się ręczniczkiem i nie trafi do kosza, to schylić się za ciężko. (Pani sprzątająca, ma lżej, bo wprawiona, robi to kilkadziesiąt razy dziennie.
W basenowych i siłownianych prysznicach, można znaleźć DODATKOWO (tak, brąz i czerwień się pojawiają, co do żółtego, to nie widać ale czuć) zwinięte kłębki włosów przyklejone do ścian i zasłon

5. „Młody jak nie będziesz się uczył, to tak wylądujesz”
Historie wszystkim znane, ale pozwolę sobie dołożyć swoją.
Obowiązkiem gospodarza budynku jest utrzymanie czystości i używalności terenu wokoło. W pewien niedzielny wieczór spadł śnieg, więc w samochód i jedziemy na akcję. Łapiemy za łopaty i latamy koło bloku. Akurat odśnieżałam przed klatką, gdy wyszedł z niej ojciec z dzieckiem. Tak… uraczył potomka tym mądrym, życiowym przesłaniem. Podchodzę do pana, zdejmuję rękawiczkę i mówię „Witam inżynier KurkRurka, specjalista do spraw takich a takich, w takiej a takiej firmie. Wie pan, siedzę za biurkiem, po te 8 godzin dziennie, więc ruch na świeżym powietrzu wskazany dla równowagi, po za tym dokarmiam swój egoizm, bo czuję się fajniejsza jak komuś pomogę.” Pan coś fuknął pod nosem, i szybko uciekł. Gospodarzem na tym budynku jest mama mojego chłopaka, pomagamy jej, w kilka osób, na ile czas pozwala, bo wystarczająco się kobiecina namacha w tygodniu. Jeśli chodzi o jej pracę, to piekielności jest wiele, opowiem jak będziecie chcieli. (Perfekcyjna Pani Domu, może się schować, z testem białej rękawiczki ;))

6. Kolejki do kas.
Tak wiem, klasyk. Do tej pory nie rozgryzłam tego zjawiska. Jedyne wytłumaczenie jakie wymyśliłam, to strefa kas, jako że naładowana elektroniką, wytwarza jakieś pole magnetyczne. Komputery, skanery, bramki antykradzieżowe itd. promieniują i widocznie wysysają pokłady cierpliwości w niektórych osobnikach.
Moja ulubiona, nieodporna bohaterka, to Pani, która chodziła po całym sklepie, z telefonem przy uchu, głośno komentując. Także wszyscy wokoło wiedzieli, że sama nie wie po co pszyszła. Coś tam jej się przypomni, to akurat jest w drugim końcu sklepu, po drodze zapomina po co szła, to znowu wraca, bo coś innego jej się przypomniało i tak czas mijał na hasaniu z jednego końca na drugi. Mijała mnie z 5 razy, nie widziałam, ale słyszałam. W końcu, dotarła do kasy, stanęła w tym samym ogonku co ja, więc się nasłuchaliśmy, o braku czasu, że się spieszy, że wolno idzie, tyle ludzi itd.

7. Temat śliski - Matki karmiące.
Dyskusje na ten temat, są bardzo burzliwe, a ja uważam, że do niektórych karmiących po prostu nie dociera, że prosi się tylko o trochę kultury, na poziomie: jak jesz to nie mlaskaj.
Można się zachowywać jak świnia, a można kulturalnie jak na cywilizowanych ludzi przystało. Także, drogie panie, nie zdziwcie się, że jak ujrzę Waszą nagą pierś, zacznę się zajadać, czymś co mam pod ręką, tak byście mogły w pełnej okazałości podziwiać, zawartość mojej buzi.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby chować się z dzieckiem po toaletach, ale czemu trzeba wywalać wszystko na widok. Gdzie szacunek, dla malucha, żeby sobie w spokoju zjadł? Czy trzeba tego niewinnego człowieczka używać, do tego by pokazać, że ma się prawo.
Tak odnośnie aury pogodowej. W lato, jest ciepło, jesteście w parku, nagle dziecko płacze, bo głodne, to siup pierś na wierzch i już mały ciumka. Zastanawia mnie jak karmicie, na mrozie, czy deszczu? Dziecko w płacz, to też, siup pierś na wierzch i karmienie, czy jednak może dziecko chwilkę poczekać, żeby znaleźć dogodne warunki?
To na tyle. Dziękuję tym, co dotrwali. Lżej mi, że mogłam to z siebie wyrzucić!

komunikacja_miejska kultura basen siłownia ulica sklep klient karmienie_piersią publiczna_toaleta

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 26 (136)

#12215

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia miała miejsce parę lat temu kiedy to sieć Orange "raczyła" swoich klientów dodatkowymi pakietami smsów w promocyjnej cenie. Jako, że jestem nietypowym użytkownikiem telefonu komórkowego, nie lubię za długo rozmawiać przez telefon, wolę spotkanie "na żywo", nie korzystam także z jakże popularnej formy komunikacji jaką są smsy. Nie lubię i już. Znajomi znają moją awersję do smsów i wiedzą, że potrafię odpowiedzieć na wiadomość nawet po 2 tygodniach lub wcale. I tu zaczyna się owa historia.
W gorącym okresie "wciskania" promocyjnych pakietów otrzymywałem po kilka telefonów dziennie od pań i panów z biura obsługi klienta. Nie skutkowała argumentacja, że nie potrzebuję dodatkowych opcji, gdyż to co ma w swoim planie w zupełności mi wystarcza. Prosiłem także o wprowadzenie do ich systemu, że nie jestem zainteresowany taką usługą. Nic. Jak grochem o ścianę a oni swoje. Postanowiłem, że muszę coś wymyślić, żeby się w końcu odczepili. Jak postanowiłem tak zrobiłem.

[J] - Ja, [BOK] - telefonistka z biura obsługi klienta.

[BOK] - Dzień dobry, Imię i Nazwisko dzwonię z sieci Orange czy rozmawiam z właścicielem telefonu?
[J] - Tak, słucham panią.
[BOK] - Mamy do zaoferowania promocyjny pakiet smsów na bardzo dogodnych warunkach (i tu pojawia się dalsza część wypowiedzi informująca mnie o szczegółach oferty).
[J] - Dziękuję nie jestem zainteresowany. Informowałem już Państwa o tym przy poprzednich rozmowach. Prosiłem także o wprowadzenie do waszego systemu mojej decyzji w tej sprawie.
[BOK] - Ale proszę pana to wyjątkowa okazja ... (dalsza część argumentacji, jakże poprawnie wyuczona na szkoleniach z zakresu pracy z opornym klientem)
[J] (Z desperacją) - Dziękuję, lecz nie skorzystam gdyż ... jestem niewidomy! Proszę o wprowadzenie tej informacji do waszego systemu.

Chwila ciszy. Szufladki z wyuczonymi argumentacjami się otwierają i zamykają w pośpiechu, lecz pani nie znalazła odpowiedniego planu działania.

[BOK] - A...a... to ja wprowadzę tę informację w system. Przepraszam i dziękuję. Do usłyszenia.

Od tej chwili nie dostałem żadnej oferty na "extra" smsy. Poskutkowało.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 530 (576)

1