Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

coccolinka

Zamieszcza historie od: 20 maja 2012 - 22:42
Ostatnio: 18 stycznia 2013 - 17:57
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 1150
  • Komentarzy: 19
  • Punktów za komentarze: 36
 
zarchiwizowany

#45751

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ja to chyba pecha mam do pracodawców...
Moja historia jest jak wiele innych, studia skończone, humanistyczne. Przez jakiś czas dobra praca, biurowa ( z której odeszłam w przyjaźni z przełożonymi do innego miasta niestety), ale los płatać figle lubi w najbardziej nieoczekiwany sposób i wylądowałam pracując jako barmanka.

Szefowej facet od samego początku mi prawił komplementy. Mamusia nauczyła, że za każdy komplement mówi się "Dziękuję". Żałuje, że nie mówiłam "spier...".
Gościu zaczął coraz bardziej otwarcie mnie nagabywać, pisać smsy (które teraz są jedynym dowodem).
W pewnym momencie przestałam się patyczkować i dziękować za uprzejmości i otwarcie mówiłam, że nie interesuje mnie to co mówi i żeby dał mi święty spokój.
W końcu zaczął proponować seks. Miarka się przebrała gdy zostałam sama na jednej z sal pubu zbierając naczynia a ten dup** podszedł i próbował mnie pocałować. Odepchnęłam go i dałam wyraz mojej frustracji kiedy zaczął mnie przepraszać i mówić "to silniejsze ode mnie". Wybuchnęłam i głęboko w poważaniu mam czy klienci słyszeli jak wyzywałam go od najgorszych.
Fizycznie nie zrobił mi krzywdy, ale psychicznie wysiadłam.

Najlepsze było to, że ten stary obleśny facet uważa się za Adonisa i mówi o tym otwarcie. "Głowa siwieje dupa szaleje" i ponoć barmanki z nim sypiały...

W niedługim czasie odezwały się moje problemy z biodrami i obecnie jestem na L4, ponieważ bywa, że nie mogę się podnieść z łóżka (niby nie trzeba jeszcze operować- dwóch na trzech lekarzy mi odradziło teraz operację ze względu na powikłania).

Gościu popuszcza po majtach, bo myśli, że to z jego powodu (pośrednio pewnie tak) prawdopodobnie nagadał szefowej, żeby mnie zwolniła. Zadzwoniłam, aby jej przekazać informację o przedłużeniu L4 a ona mi powiedziała, że już i tak jestem zwolniona.
W sumie nie uśmiechało mi się tam wracać, ale ta piekielna rodzinka zapewnia mi regularne skoki ciśnienia i stany depresyjne.
A dodatkowa piekielność? Zwolnienie lekarskie kończy mi się niebawem, tracę pracę. Od trzech tygodni uparcie i wytrwale szukam pracy w jakimkolwiek zawodzie, bo przez tego sukins... zostaje bez środków do życia.

A najlepsze na koniec - moje dowody mogą się okazać niewystarczające w sądzie w sprawie o molestowanie a najlepsze jest to, że ten facet nie jest tam zatrudniony. Nie jest nawet formalnie związany z szefową więc w teorii go tam w ogóle nie ma.
I gdzie tu sprawiedliwość? I co mi zostaje? Zatrudnić karków, którzy mu wytłumaczą, że źle zrobił? I co to da? NIC. Nie zostanie ukarany, bo nawet nie bardzo jest jak go pozwać i dalej będzie molestować dziewczyny a te co bardziej uległe albo zdesperowane będą przystawać na te warunki.
A szefowa? Jestem pewna, że i tak by mi nie uwierzyła. Dla niej ON JEST ŚWIĘTY.

gastronomia

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (200)

#31863

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielność ojca mojego znajomego, wiernego słuchacza radia o imieniu zaczerpniętym z Biblii.

Spotkałam rozgoryczonego znajomego na podwórku. Jak zwykle przystanęliśmy, co tam słychać, sratatata...
Znajomy przyznał mi się, że idzie się napić, bo już nie może. Ja pozbierałam szczękę z podłogi (facet ciężko chory, cukrzyca i chyba wszystkie możliwe następstwa) i pomimo moich próśb poszedł. Zostałam ze szczęką na wysokości kolan bez żadnych wyjaśnień.

Nie minęło dwie godziny kiedy znajomy wraca "na fali", więc pytam, co jest.

Okazuje się, że ojciec dyrektor wspomnianej stacji za pomocą fal radiowych przeprał mózg jego ojca. Ojciec jego, człowiek starszy, niedołężny, dawno na emeryturze, chcąc pomóc (biednym dzieciom, staruszkom, domom dziecka, winniczkowi na poboczu) nabrał ponad 15.000 (tak, piętnaście tysięcy) polskich złotych i przesłał w "eter".

Gdzie tu piekielność?

Mężczyźni żyją razem z niskiej emerytury ojca i bardzo niskiej renty znajomego, nie mają pieniędzy na spłatę. Pożyczki pobrane w kilku placówkach. W tej chwili chyba wszystkich komorników dostępnych w regionie mają na karku.

Teraz znajomy musi pilnować ojca 24 godziny na dobę, ponieważ ten wyraża dalszą chęć pobierania pożyczek, nie bardzo rozumiejąc złość znajomego. Argument ojca jest niepodważalny: "to na boski cel"

A podobno boskie cele nie wymagają pieniędzy.

księża

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 778 (868)
zarchiwizowany

#31866

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Studia, jakże cudowne czasy...

Zdarza się, że trafiamy na wykładowcę tak piekielnego, że aż strasznego.
Historia z opowieści mojej mamy.

Otóż na jednym z Uniwerków w Polsce zatrudniony został Pan Profesor, który miał protezę jednej ręki (od łokcia). Miał specyficzny sposób witania się z nowymi studentami.

Zazwyczaj wchodził na salę pełną studentów, czekał aż się uciszą, po czym wyrywał sobie (bardzo realistyczną) rękę, która była rzucana w tłum a Profesor powitanie kwitował tak:

"Przywitajcie się, bo ja nie mam czasu na gadki" i zaczynał wykład.

Do końca wykładu nikt nie śmiał pisnąć.

Dodam tylko, że Pan Profesor okazał się koniec końców równym gościem, z ogromnym dystansem do siebie i poczuciem humoru. Choć może zbyt mrocznego humoru.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (280)

1