Profil użytkownika
dab68
Zamieszcza historie od: | 12 września 2011 - 21:08 |
Ostatnio: | 28 października 2023 - 19:05 |
- Historii na głównej: 8 z 11
- Punktów za historie: 7731
- Komentarzy: 51
- Punktów za komentarze: 458
zarchiwizowany
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia sprzed paru lat, przedstawiająca, jak piekielnymi potrafią być dzieci. Byłem początkującym nauczycielem w szkole podstawowej, sytuacja miała miejsce w czasie mojego dyżuru na przerwie.
Brodzę sobie wśród dziatwy szkolnej - raz, że Bozia dała mi słuszny wzrost, a dwa, dyro dał mi dyżur w części zajmowanej przez nauczanie początkowe. Przechadzam się, zanurzony w ultradźwiękach emitowanych przez młode paszcze, gdy nagle widzę następująca sytuację.
Oto z klasy wybiega uczeń (2 klasa), zanosząc się od płaczu. Nawet w tym hałasie dotarło też do mnie, że jednocześnie coś krzyczy. Zanim zdążyłem zareagować, podbiegł do kąta, położył się na podłodze (cały czas płacząc i coś wykrzykując). Dostałem zastrzyk adrenaliny i podbiegłem do niego (J-ja,U-uczeń, imię zmienione).
J (nachylając się nad nim)
-Robercik, co się stało?! Dlaczego płaczesz?
U (cały czas rozszlochanym krzykiem)
-JA NIE CHCĘ UMIERAĆ, NIE CHCĘ, NIE CHCĘ!
J
Ależ nie umrzesz, co się stało?
U
Nie chcę umierać, babcia powiedziała, że gdy się będę żenił kupi mi komputer, ja nie chcę umierać!
J
Daję słowo, że nie umrzesz dzisiaj - dlaczego w ogóle przyszło ci do głowy, że umrzesz?
Po kilku minutach uspokajania chłopca, okazało się w czym rzecz. Zaraz na początku przerwy bawił się swoim kompletem pisaków. Zasadniczym elementem zabawy stało si pomalowanie sobie języka na różne kolory. Kumple z klasy, którym postanowił pochwalić się swoim "pomysłem" stwierdzili autorytatywnie, że jego dni są policzone, a tak zatruty pisakami organizm, nie przeżyje przerwy. No cóż, musieli być naprawdę przekonujący...
Brodzę sobie wśród dziatwy szkolnej - raz, że Bozia dała mi słuszny wzrost, a dwa, dyro dał mi dyżur w części zajmowanej przez nauczanie początkowe. Przechadzam się, zanurzony w ultradźwiękach emitowanych przez młode paszcze, gdy nagle widzę następująca sytuację.
Oto z klasy wybiega uczeń (2 klasa), zanosząc się od płaczu. Nawet w tym hałasie dotarło też do mnie, że jednocześnie coś krzyczy. Zanim zdążyłem zareagować, podbiegł do kąta, położył się na podłodze (cały czas płacząc i coś wykrzykując). Dostałem zastrzyk adrenaliny i podbiegłem do niego (J-ja,U-uczeń, imię zmienione).
J (nachylając się nad nim)
-Robercik, co się stało?! Dlaczego płaczesz?
U (cały czas rozszlochanym krzykiem)
-JA NIE CHCĘ UMIERAĆ, NIE CHCĘ, NIE CHCĘ!
J
Ależ nie umrzesz, co się stało?
U
Nie chcę umierać, babcia powiedziała, że gdy się będę żenił kupi mi komputer, ja nie chcę umierać!
J
Daję słowo, że nie umrzesz dzisiaj - dlaczego w ogóle przyszło ci do głowy, że umrzesz?
Po kilku minutach uspokajania chłopca, okazało się w czym rzecz. Zaraz na początku przerwy bawił się swoim kompletem pisaków. Zasadniczym elementem zabawy stało si pomalowanie sobie języka na różne kolory. Kumple z klasy, którym postanowił pochwalić się swoim "pomysłem" stwierdzili autorytatywnie, że jego dni są policzone, a tak zatruty pisakami organizm, nie przeżyje przerwy. No cóż, musieli być naprawdę przekonujący...
Ocena:
234
(280)
‹ pierwsza < 1 2
« poprzednia 1 2 następna »