Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

earl

Zamieszcza historie od: 3 stycznia 2012 - 10:23
Ostatnio: 25 marca 2015 - 22:25
Gadu-gadu: 11690916
O sobie:

Uwielbiam sport, a przede wszystkim piłkę nożną i F1. Kibicuję hiszpańskiemu Realowi Madryt oraz Scuderii Ferrari. Dużo czytam, w szczególności Jamesa Pattersona. Jestem studentem WAT-u na Logistyce.

  • Historii na głównej: 11 z 22
  • Punktów za historie: 9361
  • Komentarzy: 91
  • Punktów za komentarze: 322
 
zarchiwizowany

#65520

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jestem kurierem, historia po części powiązana z pracą.

Miałem ostatnio paczkę pod adres Ulica X/Y, jednak jako, że jest to stacja paliw zadzwoniłem do klienta w celu dostarczenia paki, ostatecznie spotkaliśmy się niedaleko tejże stacji, klient zadowolony bo dostał towar (konsolę jak się później okazało), ja bo nie musiałem tachać paki na 3 piętro i parkować. Niby koniec ale nie...

Dzwoni do mnie po kilku dniach nadawca i mówi iż został oszukany, wysłał towar po zobaczeniu potwierdzenia przelewu (lewego jak się okazało) i został bez kasy i konsoli. Tak więc opisałem jegomościa, co istotne, chłopak miał wziąć z bankomatu 20zł jako pokrycie kosztu transportu. Po tej informacji nadawca odnalazł wszystkie możliwe miejsca wypłaty. Jednym z nich był sklep (wypłata z kasy).

I tak o to bez problemu nadawca otrzymał 5 minutowy zapis z monitoringu, na którym widać ludzi płacących kartą, którzy wpisują swój PIN (idealnie było widać kombinacje), wśród nich podejrzanego (wypłacił 20zł + zakupy około 3-5 minut przed faktycznym doręczeniem paczki). Następnie bez problemu udostępniono zapis z monitoringu miejskiego, który jednoznacznie stwierdził, że podejrzany jest jednak zwykłym Kowalskim, pokazując całą jego drogę z domu do sklepu i do domu.

Teraz wiem gdzie dokładnie mieszka jeden z klientów sklepu, mało tego, spokojnie mogę ukraść mu kartę i bez problemu wypłacić możliwie największą ilość pieniędzy bez najmniejszego problemu. Wystarczy jedynie wymyślić podobną historię.

Tak więc tyle w kwestii bezpieczeństwa naszych pieniędzy...

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 103 (277)

#63078

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Obecnie pracuję jako "żółty" kurier, wyjątkowo o nadawcy, nie odbiorcach.

Ostatnio NC+ zorganizowało akcję wysyłania dekoderów w ramach prezentu świątecznego. Takiego super wypasionego 3D, HD, WIFI itp. Wszystko pięknie ładnie, tyle, że dostarczam takie dekodery ludziom 65+ najczęściej w miejscach gdzie psy nie chcą szczekać wiadomo czym. Starsi ludzie totalnie nie wiedzą co im przywożę i co oni podpisują. Do tego jak 90-letnia babcia ma podłączyć sobie taki dekoder? Non stop jestem pytany ile się płaci, czemu pan nie zamontuje skoro przywiózł, często jestem podejrzewany o jakieś oszustwa, bo to tego teraz pełno. Ja jedyne co wiem to to, że mam wziąć 2 podpisy i tyle, cała reszta nie jest mi znana. Nie podoba mi się taka sytuacja, że przyjeżdżam do samych starszych osób gdzie to jest oczywiste, że takie osoby same nie podepną dekodera do TV, do tego po co to WIFI w nim? Stare dekodery są ok, odbierają co mają odebrać. Jak dla mnie to jest zwykłe naciąganie i nie tylko ja mam problem z umowami NC+. Nie podpisałem nawet 1 umowy z osobą poniżej 50 roku życia, same starsze, często już osamotnione osoby.

P.S. Są to aneksy do starych umów, a nie nowe umowy.

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 330 (400)
zarchiwizowany

#57534

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio koledzy się chwalili ile wypili zanim wsiedli za kółko. Ile to o mało nic się nie stało. I nie widzą nic w tym złego. Wcale... Ja się boję po 4h po piwie a oni spokojnie po kilku browarach czy nawet głębszych. I alkomaty tu nic nie pomogą...

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (249)

#55803

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W tym roku zakończono remont akademika. Był on konieczny z powodu wadliwej instalacji elektrycznej. Uradowani studenci mogli się w nim kwaterować od końca września.

2 tygodnie później ewakuowano cały akademik z powodu pożaru wywołanego... wadliwą instalacją elektryczną.

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 599 (641)
zarchiwizowany

#54863

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W wakacje pracowałem jako kierowca. Jeździłem po całej Polsce odwiedzając różne miejsca. Akcja tych wydarzeń miała miejsce w Gdańsku. W samochodzie w pracy zawsze jest nas 2. Jeden kieruje, drugi ma przed oczami mapkę w Google Earth i mówi gdzie ma kierowca jechać (mamy zaznaczoną trasę przejazdu, nie jest to linia ciągła ale często mamy przejechać np. 2-3 osiedla czy okolice miasta, tak więc "nawigator musi się troszkę wysilić aby pomyśleć jak najkrócej przejechać). Ogółem nie miałem problemów z pracownikami lecz jeden dał mi mocno w kość. Tutaj nazwę go T.

1. Początkowo pierwszego dnia ja usiadłem za kierownicą a on mnie "nawigował" co w praktyce wyglądało to tak że pokazałem mu jak mamy jechać i tak mnie miał prowadzić. Po paru godzinach w końcu on sam usiadł za kierownicą. Od samego początku hamował pulsacyjnie. Wiadomo, nowe auto, mocne hamulce niech się chłopak przyzwyczai. Ale t trwało i trwało. Cały czas zwracałem mu uwagę, ponieważ moja głowa cały czas obijała o zagłówek. Stwierdził że on zawsze tak jeździ i tak jest normalnie i tak każdy hamuje...

2. Lewoskręty... Każdy brał przecinając lewy pas. Ok ja też tak robię ale wjeżdżając 0,5 metra max a nie obok lewego krawężnika! Jego wytłumaczenie? Każdy tak jeździ! Pokonałem dziesiątki tysięcy kilometrów i ani razu nie widziałem aby ktoś tak skręcał. Mówiłem że możemy się rozbić ale on nic sobie z tego nie robił. W końcu wjechaliśmy na czołowe zderzenie. Dobrze że zakręt to mniejsza prędkość i ostatecznie minęliśmy się niecały metr.

3. Żucie gumy... Od 8 do 22 non stop mlaskał. I tak całe 3 dni (tydzień z 13.08). Zwracałem uwagę a on cały czas otwierał i zamykał, otwierał i zamykał usta. Nie pomagały żadne uwagi.

4. 3 dni wcześniej rozbiłem lusterko na wąskiej drodze. Zdarza się. Aby policja nas puściła lustra zamieniliśmy stronami. Tak więc byliśmy praktycznie bez prawego lusterka, ni w nim nie było widać. Wyprzedzamy auto. Zwracam uwagę na fakt aby się odwrócił i upewnił że ma miejsce na powrót aby nie zajechał drogi innemu kierowcy. Jeb, zajechał... Pod rozpędzone auto. A w bagażniku sprzęt za kilkaset tysięcy. Na szczęście kierowca był ogarnięty i wyhamował. Potem on nam zajechał drogę. Jeżeli chodzi o wyprzedzanie to była to 3 pasmowa droga, kierowca musiał chyba przyspieszyć jak go mijaliśmy i przez to wyszło co wyszło. T. jakby nigdy nic mówi że on zajechał i kierowca zajechał i wszystko jest w porządku.

5. Nie zatrzymywał się na stopach przez co kilka razy wyjechał przed innym samochodem.

6. On kieruje, ja nawiguję:
- Na światłach w lewo.
- Na tych w lewo?
- Tak na tych.
- Ale tutaj w lewo?
- Tak tu przecież mówiłem.
W prawo pojechał...

7. Gdy mnie "nawigował" co w praktyce wyszło na tym, iż ja patrzyłem na mapę i jechałem, musiał zaczekać 200-300 metrów aż się upewni że dobrze pojechałem. Praktycznie zawsze wskazywał mi złą drogę, tylko dzięki temu że miałem ślad w automapie praca dość płynnie mi wychodziła.

8. Jedna z dwóch nocy to był istny koszmar! Położyłem się około północy spać. Obudziłem się około pierwszej. Czemu? Przez jego chrapanie. To nie było zwykłe chrapanie, to było tak głośne że na cmentarzu nie jednego zmarłego by obudził. Ja wręcz się przeraziłem zanim zorientowałem się o co chodzi. Budził się i potem znów chrapał, nawet rozmawiał ze mną ale 5 sekund później znów to samo. Żeby pokazać skalę głośności chrapania to powiem tak. Potrafię być wypoczęty a nawet 5 budzików mnie nie obudziło między 0 a 2 godziną w nocy. Tutaj byłem zmęczony po całym dniu pracy i wstałem po około godzinie. Ostatecznie nie mogłem znieść tego okropnego dźwięku i wyszedłem z kołdrą do samochodu, włączyłem silnik i pojechałem na 30 minut na wycieczkę po Starogardzie Gdańskim i na jakieś wczesne śniadanie bo cały byłem lekko rzecz ujmując wkurzony.

I to by było na tyle. Nikomu nie życzę takiego współpracownika.

Gdańsk Starogard Gdański Kościerzyna

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (208)
zarchiwizowany

#31594

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś na lekcji PO pan opowiedział jak ludzie mogą doprowadzić do czyjejś śmierci, ponieważ nie zrobili nic aby osobie pomóc.

Otóż taksówka potrąciła rowerzystę. Nie była to jakaś masakryczna scena, ale pana odrzuciło na parę metrów, mocno się poobijał i stracił przytomność. Ludzi w panice dzwonią na pogotowie. Wyjaśniają co i jak. Karetka przyjeżdża. Ratownicy sprawdzają stan poszkodowanego. Nie oddycha, serce nie pracuje. Facet zmarł mimo prób medyków. Zmarł nie dlatego, że został potrącony przez auto, a dlatego, że się... utopił. Otóż tak niefortunnie upadł, iż wylądował głową i brzuchem do ulicy, na której był kałuża. Ludzie czekali na karetkę nie robiąc zupełnie nic, a wystarczyło by tylko obrócić pana, ponieważ najprawdopodobniej pan tylko stracił przytomność.

Pan w ten sposób pokazał, jak można zabić człowieka gdy się nic nie robi. Zachęcał do prób ratowania życia, ponieważ takich historii może być jeszcze więcej.

PS. Pan zna ratownika medycznego, który "ratował" rowerzystę.

Ulica

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (224)
zarchiwizowany

#30422

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
jestem jeszcze nieletni, a więc jedyny środek transportu to rower bądź skuter. Ja posiadam tą bardziej ekologiczną i zdrowszą wersję jednośladu.

Jadę po głównej ulicy nawet szybko. Widzę Focusa stojącego i czekającego aż wszyscy przejadą. Samochód przejechał a ja byłem przed jego wyjazdem. Nagle ni stąd ni zowąd, wjeżdża mi przed koła. Ja po hamulcach i próbuje ominąć czubek zderzaka. Gościu mnie widzi i wjeżdża we mnie. Nie wiem o co chodziło, ale już samo wyhamowanie było ciężkie. Zmniejszam przerzutki a on dalej swoje. Jakby nigdy nic wyjeżdża na ulicę, jakbym wyparował mimo tego że byłem 20cm od maski. Nie wiem jak to się stało, że obeszło się bez lakiernika, ale głupota gościa mnie przeraża. Rodzice żartowali, że mogłem walić śmiało. I tak on płaci, a znając mnie nic by mi się nie stało :)

To nie jest pojedyncza sytuacja. Jeżdżę codziennie i widzę, że większość kierowców nie wie, iż rower ma takie same prawa jak inni. Jadę po chodniku-źle. Jadę po ulicy-też źle. Już kilka razy mało co nie skasowałem wypasionych autek za dobre pieniądze. Czasami żałuję, bo może by się nauczyli czegoś.

Ulica

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 118 (162)

#27883

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój tata prowadzi firmę. Wszyscy w domu mają telefony w sieci Plus. Tata podczas pracy otrzymuje telefon. Nie chce mu się odbierać, bo wie że to super, mega, ultra, najlepsza promocja tylko i wyłącznie dla niego.

T-tata, K-konsultant

K-Dzień dobry. Dzwonię z centrali sieci Plus GSM. zauważyliśmy, że kończy się panu umowa. Czy zechciałby pan wysłuchać mojej oferty?
T-No jak muszę...
K-Tak więc mamy dla pana X minut wymienne na Y SMS i MMS za Z złoty. Do tego takie i takie pakiety. (I tak przez 5 minut).
T-Dobrze, zobaczę jeszcze na miejscu waszą ofertę.
K-Ale nie trzeba. Możemy podpisać umowę przez telefon, a jutro otrzyma pan aparat z umową na piśmie.
T-Nie. Tak to ja nie chcę. Proszę przesłać mi całą ofertę na maila abc@xx.pl. Zastanowię się i dam panu znać.
K-Nie ma problemu. Zaraz wyślę ofertę. Do widzenia i życzę miłego dnia.
T-Do widzenia.

Tata kończy pracę, odpala PC i wchodzi na skrzynkę. Oferty nie ma. No cóż. Nic ważnego, nie przysyłają to nie. Na następny dzień ok godziny 18 zajeżdża kurier.

K-kurier T-tata

K-Dzień dobry. Przesyłka do pana X Y.
T-Jaka przesyłka? Skąd? Nic nie zamawiałem.
K-Jestem kurierem sieci Plus. Przywiozłem telefon i umowę. Może pan podpisać?
Tata patrzy na telefon, a tam jakaś przedpotopowa Nokia jak na tamte czasy. Ledwo wyświetlacz kolorowy i aparat 1,3 Mpix.
T-Nie. Ja tego nie podpiszę. Umawialiśmy się, że macie mi wysłać ofertę, a nie jakiegoś złoma. Nawet nie znam tej oferty!
K-Czyli nie przyjmuje pan, tak?
T-A czy to jakiś problem jest?
K-A gdzie tam. Codziennie kilkadziesiąt zwrotów mam od ludzi. Głupich nie ma. Ale jak wysyłają, to dostarczyć trzeba. Proszę tylko tu podpisać, że nie przyjął pan. Dziękuję i do widzenia.
T-Do widzenia.

Na następny dzień znów podczas pracy dzwonią z biura. Zaczynają awanturę, jak to mógł tata tego nie przyjąć. Po 10 minutach awantury biuro się poddało. Od tamtej pory tata nic od nich nie odbiera. Po miesiącu tata wziął najnowszego SE c702i za 1 zł przy swoim abonamencie, a nie jakiś badziew.

Tak więc jak widać Plus robi tak, iż wysyła złom i liczą że opchną to coś, co mogłoby się nazywać telefonem dla ludzi, którym wszystko jedno w kwestii telefonu, mimo że się to wcale nie opłaca. Codziennie jest dużo zwrotów. Nic nie akceptujcie podczas rozmowy telefonicznej, ponieważ można się naciąć.

Call center Plus

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 460 (534)

#27865

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tata miał zerwane więzadła krzyżowe. Operacja na NFZ-za rok. Operacja prywatnie - zrobiona miesiąc temu. Tata potrzebuje sprawnego kolana, ponieważ ma firmę budowlaną i płaci co miesiąc ok 1500zł składek na ZUS itp.
A później czekaj człowieku rok na to, abyś mógł znów pracować.

NFZ

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 554 (612)

#27494

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pełno tutaj jest historii antylistonoszowych. Teraz przedstawię drugą stronę tego medalu czyli jak klienci potrafią umilić życie listonoszom. Wujek jest jednym z nich i stara się wypełniać obowiązki.

1. Awizo.
-Dzień dobry. Mam awizo dla pana. Przekaz jest na 25 000 PLN. Do odebrania dziś po 12.
-Jakie awizo? Masz mi tu urwa przynieść tą kasę. Nie za to ci płacą, żebyś mi tu awizo przynosił, a ja miał się męczyć i iść na tą pocztę!
-Proszę pana. Ja nie mam prawa nosić takiej kwoty. Tym bardziej, że to nieciekawa dzielnica gdzie nic nie wiadomo.
-Mnie to gówno obchodzi! Masz mi przynieść tą kasę albo wyrzucą cię z pracy, bo ja mam znajomości w urzędzie.
-Proszę bardzo. Awizo zostawiam. Do widzenia.

Skarga poszła. Bez konsekwencji. Wszystko zgodnie z procedurami.

2. Emerytura. Wujek dał emeryturę wnuczkowi, bo babci nie było w domu. Zgodnie z prawem bo:
-Ten sam adres zamieszkania.
-To samo nazwisko.
-Udowodnione pokrewieństwo (nie wiem jak, jakoś było).
No i babka wydarła się na listonosza, bo wnuczek wszystko przepił. Zwyzywała od najgorszych. Nastraszyła Benedyktem i Rydzykiem i skarga poszła. Nie chciała nic słuchać. Oczywiście skarga do kosza.

3. Wujek doręcza polecony. Puka. Właściciel mówi, że otwarte. Wujek wchodzi. Patrzy, a tam stary dziadek z siekierą w ręku.
-Kto pan? Komornik? Obiecuję, zatłukę jak psa!
-Panie spokojnie. Listonosz tylko. Polecony mam dla pana.
-A skąd?
-A nie wiem... Proszę odłożyć siekierę i podpisać.
-Dobrze. Proszę podać długopis.
Wujek wyszedł. Tak. To był polecony od komornika.

Poczta

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 657 (709)