Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

fattattoo

Zamieszcza historie od: 24 czerwca 2011 - 0:06
Ostatnio: 21 lutego 2012 - 0:41
O sobie:

Grubasek/ chop z nadwagą :) ze wspaniałą żoną, synkiem, córcia i czarnym pasem krav magi
Zawiadamiam wszem i wobec iż
-chcę zostać całkowicie anonimowym użytkownikiem
-nie udzielam informacji odnośnie mojego studia
(kryptoreklama/reklama to ZŁO!)
-nie przesyłam zdjęć tatuaży (nawet jeśli user zarzekał by się na wszystko co możliwe ze ich nie udostępni)
Co jak co ale honor ważna rzecz, poza tym koledzy po fachu zlinczowali by mnie za coś takiego :)

  • Historii na głównej: 4 z 6
  • Punktów za historie: 5309
  • Komentarzy: 63
  • Punktów za komentarze: 358
 
zarchiwizowany

#22450

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Fattattoo wita po przerwie :) od od ostatniego wpisu minęło trochę czasu więc postanowiłem przypomnieć o sobie.
Miałem zaserwować coś ze studia tatuażu ale jakoś nic nie wydaje mi się na tyle ciekawe żebym to tutaj umieszczał.

Dzisiaj o moich zakupach z żona w jednej z galerii handlowych w naszym mieście.
żeby wprowadzić temat: Moja ślubna jest prawnikiem. Efektem tego jest zmuszanie waszego biednego fattattoo do uczestniczenia w rautach/przyjęciach/obiadach z bracią palestry. Powiem szczerze, nie lubię tych "zebrań" tak jak i moja żona ale bywać trzeba ;( takie wymogi rynku (bo jak Cię nie ma to nie istniejesz/nie liczysz się). Jakoś irytuje mnie ta pseudointeligencja (nie żebym uważał się za jakiegoś szczególnego inteligenta ale bez przesady, nawet mnie razi w oczy naburmuszenie zwłaszcza młodocianej braci prawniczej) przeplatającej się z pijaństwem i spaniem pod stołem. Ale swoją dumę mogę schować w kieszeń raz na jakiś czas, czasem ze starszymi przedstawicielami można nawet się całkiem dobrze bawić. Strojem standardowym jest garnitur więc co jakiś czas jestem zmuszony kupić nowy co by żona się nie musiała wstydzić.

Teraz część właściwa.
Zazwyczaj w takiego rodzaju tekstylia zaopatrywałem się w jednym sklepie, należącym do starej krawieckiej rodziny w której od pra^n dziadka chodź jeden syn jest krawcem :) Jak to bywa biznes dobrze się rozwijający rozrasta się i właściciel otworzył większy sklep, potem drugi we wspomnianej galerii. Pech chciał, że ten znajdujące się w centrum był zamknięty. Wściekły jak diabli muszę jechać do tego przybytku, molocha, dzieła szatana, diabelskiego pomiotu jakim jest galeria handlowa... Na miejscu nie lepiej, ścisk, mnóstwo ludzi, po prostu miks armagedonu z pospolitym ruszeniem, żona widząc moja minę bez słowa poszła prosto do celu naszej podróży wartko omijając inne sklepy. Docieramy na miejsce, jako że sklep tani nie jest to i ludzi nie praktycznie nie było poza starszym małżeństwem wybierającym krawat i spinki (żeby nie było, nie jestem snobem lubiącym chwalić się pieniędzmi, który zastanawia się czy założyć roleksa z białego złota czy platyny. Unikam wydawania pieniędzy bo lekkiej pracy ani ja ani żona nie mamy. Jednak garnituru nie kupuję co tydzień, a jak coś i tak mnie będzie kosztowało to niech będzie chociaż warte swojej ceny). Atmosfera spokojna, za ladą ekspedientka pokazuje spinki i krawaty, druga dzielnie pomaga. Ani jedna ani druga nie zwróciła nawet na nas uwagi. Jako że wybór jest tam potężny a całego dnia nie miałem żona poprosiła tą dopingująca o pomoc w wybraniu garniaka. Obrzuciła nas jedynie naburmuszonym spojrzeniem i mało uprzejmie odparskneła lubej cytuje:
" Nie widzisz łachmaniarko, że jestem zajęta?! To nie jest sklep dla was!!! Tutaj trzeba mieć pieniądze, poszli bo wezwę ochronę. Na co patrzysz prostaczo w szmatach z ciucholandu? Ja mam Ci pomóc, dobre sobie!!!"

No taki łachmyta to ja nie jestem, koszula w kratę, koszulka z napisem Eternia (kto słuch rapu tak jak ja wie o co chodzi i domyśli się czyje wszystkie płyty stanowią najważniejsze miejsce na mojej półce), jeansy i buty znanej firmy z serii air max, żoneczka też w koszuli, jeansach i trampkach. Ubierać się trzeba wygodnie przede wszystkim :)
Mojego wyrazu twarzy sam bym nie chciał widzieć, żona stwierdziła, że zdziwienie przeszło w coś o wiele gorszego niż furia ale szybko wróciło do kamiennego wyrazu... Sama trochę się zdziwiła ale jak to prawniczka języka w buzi nie zapomniała ]:-)> Naskoczyła na nią jak wściekła i zasypała lawina prawniczego języka. Dziewczyna bledła z każdym słowem, paragrafem i częścią kodeksu. Starszy pan przyłączył się do mojej ślubnej, i może raczej w żołnierskich słowach ale wytłumaczył pyskatej ekspedientce kim jest i na jaki poziomie jest jej kultura osobista. Jednak mięknie serce mam więc uspokoiłem towarzystwo, wyjąłem telefon i zadzwoniłem do właściciela (jeden ze stałych klientów,znajomy z sekcji krav magi i kolega z boiska, więc rozumiecie czemu akurat tam kupuję garnitury). Nakreśliłem mu sytuację, pojawił się może po 20 min. Ekspedientka więcej niż przerażona, nikt za nią, a wszyscy ewidentnie przeciwko niej. Sprawa wyjaśniona, właściciel przeprosił za chamskie zachowanie pracownicy. Jakoś przeszła mi ochota na dalsze kłótnie jak obiecał zwolnic ja specjalnie na moja prośbę (jak kiedyś wspominałem mnie można obrażać ale od mojej rodziny wara, oj mściwy potrafię być). Po zakupieniu tego czego potrzebowałem (może trochę na złość swojemu portfelowi i piekielnej kupiłem jeden z najdroższych ale...) przy osobistej asyście właściciela sklepu. Później dowiedziałem się, że to jego chrześnica dał jej pracę bo od liceum na bezrobociu jedzie, a umiejętności jakichkolwiek brak (rodzice bogaci to i dwie lewe ręce się zrobiły) ale teraz mógł ją zwolnic bez żadnych skrupułów. Podziękowaliśmy i mimo wszystko w kiepskich humorach wróciliśmy do domu.

Mam jedną refleksje dla was i dla siebie. Czy to ze ktoś nie lata w drogich ciuchach lub nie szasta pieniędzmi na lewo i prawo nie zasługuje na szacunek? Czy pierwsze wrażenie zawsze musi być tym decydującym? Przecież nigdy nie wiemy na kogo trafiamy :)

PS.
Aha i żeby nie było, to że nie lubię paru przedstawicieli palestry to nie oznacza, że odczuwam niechęć do ogółu, jak w każdym zawodzie są ludzie różni.

stoodio :)

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 385 (457)
zarchiwizowany

#12562

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewnie sporo osób już wie czym się zajmuję, więc żeby nie przedłużać nie będę tłumaczył.

Od jakiegoś roku mam w studiu uczennicę, miła dziewczyna, świetnie rysuje, perfekt angielki, włoski, hiszpański + łacina i japoński (fanka mangi), uczy się chińskiego (takie umiejętności są przydatne gdy ktoś chce napis w takich językach, nie musimy wertować cegieł z takimi znakami w poszukiwaniu właściwego chociaż łacinę akurat trochę znam). Stara się jak może, widać ogromny postęp, jeszcze robi zazwyczaj małe tatuaże ale powoli małymi kroczkami najlepsza nauka.
Niedaleko znajduje się również kościół, stary, pamiętający jeszcze czasy zaborów. Proboszcz zna mnie od małego (komunia, chrzest itp), przyjaźni się z moim ojcem. Często jest gościem w moim studio, żartuje że biskup gdyby się dowiedział obłożyłby go za to ekskomuniką (wg, Biblii nie można tatuować ciała). Zazwyczaj przychodzi "po cywilnemu", sporadycznie widać koloratkę. Jest on prawdziwym dobrym duchem okolicy, młodzież go uwielbia, proboszcz stara się organizować jej czas jak może, boiska, treningi boksu/judo w podziemiach kościoła, pomagam mu czasem np. ucząc dzieci rysować (mam nadzieję że nie zostanie to odebrane jak reklama mojej dobroci, robię to bo lubię i tyle ;)), w tym wszystkim pomaga mu też dwóch z trzech jego podkomendnych (klerycy/wikariusze sam nie wiem?), ten trzeci to typowy wszystko wiedzący GAD który jest ulubieńcem okolicznych moherów. Płomienne kazania, nawracanie na siłę, ocieka ksenofobią i nietolerancją, nie kryje się z tym że bruździ naszemu proboszczowi. Dowodzi nawet swoistą grupą uderzeniową czyli kółkiem różańcowym które chętnie pomaga mu w nawracaniu. Tyle wstępu(tak wiem że długi)

Dzisiaj mimo urlopu musiałem odwiedzić studio żeby nadzorować pracę mojej studentki (PIERWSZY DUŻY TATUAŻ), ponieważ reszta była w robocie po pachy. Dziewczyna robiła napis na plecach kolegi (nazywa się Allen, jest czarnoskóry), no więc obserwuję, doradzam, podpowiadam, robota idzie jak złoto. Obok mnie siedział ks. proboszcz i tak sobie gawędziliśmy, dodam że zna Allena, wie że jest mag.inż po, katolikiem i ma polska żonę, poza tym jest znany ze swojej tolerancji, nieraz w kazaniach poruszał temat nietolerancji czy rasizmu podając je za największe zło na świecie (organizował spotkania z rabinami, popami, muzułmanami a nawet buddystami, swoimi długoletnimi przyjaciółmi) W połowie pracy nad dziarą Proboszcz musiał wyjść pozałatwiać swoje spawy. No więc dalej siedzę i obserwuję każdy ruch ręki uczennicy. Nagle do Mojego studia wpada jak burza moher komando ze swoim dowódca na czele (tak to ten GAD). I zaczynają się jaja jak berety. Bez żadnego dzień dobry, pochwalony, ni pocałuj w D.... zaczyna naskakiwać na mnie, moje studio, że to przybytek szatana, że Biblia zabrania się tatuować, (sic!) zaczyna mnie odpytywać z modlitw jak kandydata do komunii, zanim się odezwałem usłyszałem że na pewno jestem satanistą ( kur... tutaj przegiął ponieważ jestem praktykującym katolikiem, chodzę do kościoła, modle się rano i wieczorem, a satanisty nawet nigdy nie spotkałem), zagotowałem się jak zaczął obrażać Allena (bambus, asfalt, won do bambo landu, leń i nierób(-> Allen pracuje bardzo ciężko i dużo jako architekt więc zarabia tyle, że i na dziary mu starcza) to te chyba najkulturalniejsze obelgi, uczennice wyzywał od niewiernych suk, które pewnie wieczorami się kur..., a stan furii osiągnąłem jak zaczną wyzywać moją rodzinę do pierwszego pokolenia, żonę i dzieci obrażać. Myślę no nie kur... nikt nie będzie obrażał moich bliskich, straszył klientów i pracowników. Ale zanim zdążyłem wyjść zza lady mohery dosłownie rzuciły się na Allena. wyrwały uczennicy maszynkę, ja pie... moher gang jak nic. Na szczęście współpracownicy zdążyli zareagować, zastąpić drogę moherom które zaczęły demolkę w studiu. No nie teraz ku... zrobiłem się biały. Trenuje krav magę (czarny pas już 10 lat), księdza za karman i jeb o drzwi, moherami zajęli się wspólnik i wspólniczka (też trenują krav magę ale krócej niż ja). Klienci panika, studentka dzwoni na policje (to był napad chyba :/) Wyrzucaliśmy ich ze studia, akurat gdy zjawił się proboszcz, oczy jak 5zł i mina WTF? tłumacze co się dzieje. Proboszcz zaniemówił... I dzisiaj pierwszy raz widziałem go wściekłego. Opi..... jak burą sukę wikarego, zwyzywał od psycholi i gadów, mohery to samo, dodał że nie dziwi się ludziom wstydzących się wiary katolickiej. Gad jeszcze coś tam próbował gadać ale Proboszcz kazał mu się zamknąć, poprosił ze względu na starą znajomość aby odwołać policję, przeprosił za wszystko i poszedł opierniczając gada i mohery dalej dodając co chwile że tacy z nich katolicy jak z niego śpiewak rockowy.
Reasumując:
- dwa obrazy mają zniszczone ramy, trzeba było je sklejać, maszynki do sterylizacji, i dodatkowe godziny roboty, drzwi zachlapane krwią (gad mocno przywalił w drzwi i chyba robił nos), zjawił się 2h później i przeprosił, ale dodał że i tak zamknę studio jeśli jestem katolikiem i naśle na mnie sanepid jeśli tego nie zrobię, pomogłem mu wyjść ( tak samo jak wcześniej czyli najpierw o drzwi, później za) i wróciłem do klejenia ram.
Po takim dniu jeszcze mi się ręce trzęsą i jeśli gdzieś inf nie są spójne to przepraszam ale nerwy robią swoje, jeszcze nigdy nie miałem takiego piekielnego, a byli na prawdę hardcorowi. Chyba nic długo tego nie przebije
I taka mała refleksja skąd się tacy psychole biorą, i szkoda że tak często psują nam opinie w oczach ludzi z innych krajów.

stoodio :)

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 417 (457)

1