Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

fattattoo

Zamieszcza historie od: 24 czerwca 2011 - 0:06
Ostatnio: 21 lutego 2012 - 0:41
O sobie:

Grubasek/ chop z nadwagą :) ze wspaniałą żoną, synkiem, córcia i czarnym pasem krav magi
Zawiadamiam wszem i wobec iż
-chcę zostać całkowicie anonimowym użytkownikiem
-nie udzielam informacji odnośnie mojego studia
(kryptoreklama/reklama to ZŁO!)
-nie przesyłam zdjęć tatuaży (nawet jeśli user zarzekał by się na wszystko co możliwe ze ich nie udostępni)
Co jak co ale honor ważna rzecz, poza tym koledzy po fachu zlinczowali by mnie za coś takiego :)

  • Historii na głównej: 4 z 6
  • Punktów za historie: 5309
  • Komentarzy: 63
  • Punktów za komentarze: 358
 

#15976

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem tatuażystą.
Jednak moja dzisiejsza historia nie dotyczy mojej pracy.

Postanowiłem napisać o niej po przeczytaniu historii Sobol′a o obronie koniecznej i idiotyzmowi polskiego prawa (gratulacje za decyzję od czarnego pasa krav magi chłopie :))
Fabuła podobna.
Właściwie historia można podzielić na dwie części.

Cześć I.
Będąc od około roku w Australii aktywnie trenowałem sztuki walki (krav magę odmiana militarna, boks i bjj) nie zawodowo bo chleb miałem z czego innego :) trenowałem od tak dla siebie, żeby się wyszaleć i głupie pomysły nie przychodziły mi do głowy. Nigdy nie byłem jakoś szczególnie umięśniony, opona na brzuch towarzyszy mi od zawsze (wtedy 187cm wzrostu i 99 kilo wagi bynajmniej nie w mięśniach) więc jestem dość niepozorny względem umiejętności...

Zdarzyła mi się kiedyś dość nieprzyjemna sytuacja. Zostałem zaatakowany prze 3 wyrostków, takie typowe uliczne kozaki (jedna z gorszych dzielnic Melbourne, powodu znalezienie się w niej nawet nie pamiętam). Nie jestem ′masakratorem′ niszczącym 10 ludzi jednym palcem ale gnojki raczej mnie nie zmęczyły parą sierpów, kolan w twarz, obite potylice, najtwardszemu wykręciłem rękę tak, że słyszałem trzeszczenie stawów i kości. Obrażenia z mojej stromy to rozbity łuk brwiowy, parę zadrapań, siniaków, wybity jeden palec i rozcięta noga (któryś chlasną mnie nożem po nodze, całe szczęście nie głęboko). Radiowóz podjechał dosłownie za chwilę (tam od wezwania policji do przyjazdu mija 5-10 min). Znaleźli się świadkowie, zapakowali agresorów do samochodu, wzięli moje dane osobowe, itp. Nie spotkała mnie z tego powodu żadna przykrość, chłopaki za wcześniejsze ekscesy dostali wilczy bilet, szereg kar (ukarani srogo). Dodatkowo dostałem coś w rodzaju gratulacji od tamtejszego wymiaru sprawiedliwości, ogólnie wrażenia dość miłe. Martwiłem się, że przekroczę granice obrony koniecznej, jednak adwokat wyjaśnił mi że tam "Takowych nie ma, ktoś cię atakuje, broń się."

Część II.
Zdarzyła się po moim powrocie do Polski. Jako, że nie chciałem zwalać się rodzicom na głowę postanowiłem wynająć mieszkanie z kumplem jeszcze z czasów podstawówki (to on zaciągnął mnie na mój pierwszy trening kravy, sam przez ten czas został instruktorem sztuk walki). Jako że rozkręcałem studio, liczył się każdy grosz, więc pomagałem mu jako instruktor w klubie (czarny pas krav magi odmiany militarnej, purpura w bjj do tego boks). Zawsze dodatkowy pieniądz dla mnie. Najkrótszą drogą dostania się do mieszkania było przejście przez takie typowe blokowisko (nie mam nic do ludzi z takich miejsc, każdy mieszka gdzie może).

Wracając któregoś razu po treningu, ja i kumpel (roboczo Adam) natknęliśmy się na grupę wyrostków, tak w wieku około 20 lat w liczbie 4 sztuk. Zażądali od nas pieniędzy, zegarów itp. Normalnie postąpił bym wg II zasady kravy ale jak zaświecili nam po oczach nożem i kastetem to z góry wiadomo było co nas czeka, walka i to z rozlewem krwi, bo nie oddamy czegoś na co ciężko pracujemy). Adam przyjął pierwszy cios, prosty w twarz, ja podobnie tylko w brzuch, byliśmy pewni, że teraz możemy swobodnie obić im pyski (porada policjantów których trenowaliśmy). Ja miałem rozcięcie na policzku, połamane 2 palce u lewej ręki, podbite oko, rozbity łuk brwiowy, pocięta bluzę (machali tymi scyzorykami na lewo i prawo) i parę siniaków/draśnięć. Z Adamem było podobnie, tylko że jemu wybili jeszcze bark i parę palców. Ogólnie masakra, mnóstwo krwi bo trochę pokiereszowaliśmy chłopaczków, jeden złamana ręka, drugi połamane palce (jak odbierałem mu kastet to chyba to się stało), ich "szef" nic nie widział, bo miał pięknie zapuchnięte oczy, ostatni leżał znokautowany po kopnięciu w głowę (Adam mimo 190 cm wzrostu i 110 kilo wagi potrafi kopnąć). Obraz niezbyt ciekawy. Za chwilę była policja, karetka, nawet prasa. Ponieważ panowie mundurowi nas znali (trenowali u nas), było mnóstwo świadków tego zdarzenia (siedzieli w oknach i patrzyli na spektakl), byliśmy pewni swojego bezpieczeństwa od strony prawnej, bo to na zaatakowano.
Jednak dniu rozprawy zostałem wprowadzony z błędu...

Pan prokurator nie tylko zrobił z chłopaków ofiary, to jeszcze z nas zrobił bezwzględnych oprawców oO (sic!). No tak dwóch wytatuowanych mężczyzn o 23.00 na niebezpiecznej ulicy, ja kwalifikacje takie jak wcześniej i Adam (czarny pas krav magi odmiana militarna, czarny pas judo, czarny karate, brąz w jj). Gangole jak nic, jeszcze ja prowadzący studio tatuażu... 10 lat za samą twarz :) Bogu dziękuję, że właściciel monopolowego po drugiej stronie ulicy miał kamerę przed wejściem i wszystko się nagrało (wąska uliczka). Zeznania świadków nic nie warte bo było ciemno, dobra opinia u mundurowych nic nie znaczy, niekaralność? I co z tego... Gdyby nie to nagranie i nasz adwokat, pewnie nie było by dobrze. O tak! W sądach wierzy się gnojom z zawiasami i licznymi pobiciami, policja znała ich nie od dziś ale co tam, lepiej uwalić nas. Fakt, że jeden z nich to syn innego prokuratora, i do tego który brał udział w sprawie zwracał się per "wujku" nie miało pewnie znaczenia...

Jak fart to fart, prawie ukarano mnie za to, że nie dałem się zabić i okraść, oraz to że jakaś papuga nie umie utrzymać synka w domu bo wychował się na pseudo gangstera... Brawo dla ludzi egzekwujących prawo w tym kraju. I czytając podobne historie wnioskuję ze dużo się nie zmienia.

stoodio :)

Skomentuj (67) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1111 (1241)

#14930

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem tatuażystą.
Ponieważ urlop trwa w najlepsze miałem czas żeby posegregować w głowie swoje historie. Oto jedna z czasów mojego pobytu w kraju kangurów. Ostrzegam bezie to teatr absurdu ale prawdziwy w 100%, żadna proza al′a p. A. Sapkowski.

Studio w którym pracowałem pewnego dnia odwiedziła pewna klientka. Powiem szczerze bardzo charakterystyczna zarówno w wyglądzie i zachowaniu. Typowa plastik-fantastik, tipsy długie jak cholewa, blond w wersji mocno utlenionej, różowe pasemka etc. Denerwowała mnie osobiście już od początku pozorną niezdarnością i straszna pieszczotliwością w głosie. Ogólnie typ kobiety jakiego nie toleruje, i nie dotknął bym kijem przez ścierkę (swoja droga solarowa blondi w tym kraju to widok niecodzienny, tyle tam słońc, że tylko durnie chodzą na solarkę)...
Kolejnym zaskoczeniem dla mnie było to iż pani blondi była matką, przyszła do mnie ze zdjęciem swojego synka (niemowlak). Zdjęcie miało znaleźć się na jej ramieniu, czyli standard robota. Szkic, kalka, zaakceptowane i do boju. Zapłacone, pouczyłem jął żeby uważała z opalaniem, kąpielami w oceanie itp czyli szereg dobrych rad od rzemieślnika jak użytkować żeby nie zjeb.... jego roboty.

Na początku powiem, ukazała się jako piekielnica nienaturalnymi reakcjami na ból, narzekaniem na długość pracy, szacowana cenę itp. Jak wyszła to aż odetchnąłem z ulgą. Pojawiła się jeszcze może ze dwa razy do końca roku, i za każdym razem pracy nad jej pomysłami trafiał mnie jasny szlag. Żeby choć można z niż było porozmawiać, a tu nawet to nie wychodziło. Ale padłem jak przyszła z ostatnim projektem.

Od początku zastanawiałem się dlaczego przyszła do studia ze swoim synkiem, nie często to się zdarzało wśród naszych klientów ale nie moja sprawa. Moje wątpliwości wyjaśniły się gdy powiedział czego ode mnie wymaga (jedyny tak absurdalny pomysł w mojej 20 letniej karierze). Proszę się trzymać krzeseł bo możecie z mnich spaść...

Ta skubana tlenblond chciała żebym zrobił jej synowi, ledwo rocznemu dziecku JEJ portret na całych plecach i uwaga cytuje napisy "SYNEK JANE" a poniżej "wara od niego zdziry" (wszystko po angielsku).

Najpierw zrobiłem klasyczny spryskiwacz pitą w chwili słuchania wodą, prawie się zadławiłem... Potem usłyszałem ryk/śmiech szefa i współpracownika, sam z miną WTF?! próbowałem ogarnąć co się dzieję. Jak doszedłem do siebie zacząłem tłumaczyć, że tak małym dzieciom nie robi się tattoos′ów, że tak nie można i to nielegalne chyba jest. Tutaj znowu zostałem znokautowany mentalnie bo klientka poinformowała, że jest to legalne bo konsultowała się z prawnikiem, ponoć jeśli ona się zgadza to nie ma problemu wg australijskiego prawa. O.O WTF x2.

Uratował mnie szef. Wytłumaczył jej, że w jego studio nie robi się dziar tak małym dzieciom, że granica to 16 lat itp. Gdy zaczęła krzyczeć, tupać i żądać wykonania zlecania wyrzucił ja z salonu i zakazał się pokazywać kiedykolwiek więcej. Później odwiedził nas jeszcze jej mąż z pretensjami ale został uciszony i tak jak żona wyrzucony z zakładu.

Do tej pory zastanawiam się czy znalazł się psychopata, który poją się zlecenia i jak się dzieciak chowa bo z takimi rodzicami o cholewa wie... Ludzka głupota nie ma jednak granic.

stoodio :)

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1039 (1119)

#12447

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem tatuażystą.
Słowem wstępu: jestem zwykłym facetem który umie rysować ale wiedział że raczej z malowania obrazów nie wyżyje. Studio mam w jednym z większych polskich miast od 10 lat, wcześniej szlifowałem umiejętności w Anglii i Australii przez około 8 lat. Mam wiele ciekawych opowieści. Jedne są śmieszne, inne smutne. Moje studio odwiedzają różni ludzie i z rożnych powodów. Jedni zdobią swoje ciało bo tak chcą, drodzy chcą np. kogoś upamiętnić. ETC. Większość z opowiastek dotyczy moich szalonych czasów kawalerskich gdy studio było otwarte prawie non stop, zero obowiązków rodzinnych a pieniądze na rozkręcanie biznesu i mieszkanie potrzebne były bo pracowałem jeszcze w pojedynkę.

Jedno się tylko u mnie nie zmieniło. Swoich zasad trzymam się kurczowo, czyli nie robię tatuaży osobom nietrzeźwym/naćpanym (mam alkomat i testy na narkotyki w studiu), nie robię ich na narządach rodnych, głowie, palcach i dłoniach oraz twarzy, dziar o wymowie komunistycznej, faszystowskiej lub nazistowskiej (jestem patriotą do szpiku kości, a "naziorów" nie cierpię w szczególności i nieraz na takich pojeb.... testowałem umiejętności krav magi). Zacznijmy więc ;)

Historia ta pochodzi z czasów gdy otwierałem swoje studio i dopiero badałem rynek. Zapadła mi w pamięci, ponieważ był to jedyny taki klient w mojej karierze, a robię to co robię dosyć długo. Około 20-24 czerwca odwiedził mnie młody (23-26 lat) chłopak. Pokazał mi zdjęcie jakiejś dziewczyny, bardzo ładnej zresztą. Chciał żebym wydziarał mu jego ukochaną na ramieniu. Szkic, kalka i do boju. Chłopaczyna wyraźnie entuzjasta siłowni, z umiejscowieniem nawet tak dużego obrazka nie miałem kłopotów. Ale coś mnie tak tknęło, instynktownie cofnąłem rękę i zapytałem czy jest to jego żona czy może narzeczona. Chłopak spojrzał na mnie wyjął ze spodni jakieś pudełeczko i pokazał pierścionek zaręczynowy, widać że drogi jak jasna anielka. W takich sytuacjach (już nie raz zamalowywałem imiona chłopaków lub dziewczyn rzekomo tych na całe życie :o) odradzałem mu takie malowidło, na dodatek tak duże. I tutaj gatki, że lepiej jako prezent ślubny czy po zaręczynach ale uparł się więc spoko, lecimy. Robota skończona po długiej sesji, klient zadowolony, pieniądze zainkasowane. Przyszli kolejni klienci, kolejne dziary.

Około miesiąc, może trochę krócej zjawia się ww klient bojową mina, myślę ki czort? niezadowolony czy co?! Portret jego ukochanej to jedna z perełek w moim portfolio więc niezadowolenie z roboty wykluczone o.O. Witam się, i pytam co go sprowadza, jak tatuaż. Odpowiada że wszystko jest z nim ok, ale chce żebym znalazł sposób na zakrycie go. Kopara poziom podłogi ale klient płaci, klient wymaga. Kazałem zgłosić mu się za tydzień. Roboty sporo więc rezerwacja na cały dzień. Całe szczęście że nie był to pin up tylko czarno-białe odwzorowanie zdjęcia. Jedyne co wymyśliłem to pokrycie "damy z ramienia" czymś na kształt strzygi, człekokształtnego potwora, jakieś dodatki i wyszło jak chciałem, znowu sumka pierwsza klasa. Klient trochę się rozchmurzył i po robocie pyta czy pójdę z nim na piwo. Klienci coś nie dopisywali więc zgodziłem się.

Marek( imię zmienione) dopiero po kilku piwach powiedział czemu chciał pokryć swoją pierwszą dziarę. Jak wielu z was już się pewnie domyśliło dziewczyna z tatuażu to jego (była) dziewczyna i niedoszła narzeczoną. Obraz na ciele miał być prezentem zaręczynowym. Żeby było ciekawiej Marek tego samego dnia zmalał ją w jego własnym mieszkaniu z jego bratem wesoło baraszkujących w łóżku, akurat w momencie kulminacji (na twarzy, że tak powiem). Świat mu się zawalił jak głaz na głowę kojotowi, ramię zaczęło go dziwnie parzyć. Usiadł na fotelu i wpatrywał się w nicość, braciszek zwiał, a dziewczyna ponoć szybko starała się ogarnąć, powycierać i ubrać. Zaczęła przepraszać Marka za to co zrobiła, próbowała go pocałować, szlochała ale on tylko ją odepchnął i zaczął rozpinać koszulę. Tak zgadliście, co zobaczyła niewierna. Swój portret, ponoć oniemiała. Wyrzucił ją z mieszkania, brat skończył ze złamanym nosem, szczęką. Marek zaczekał spokojnie aż tattoo się zagoił. Zastanawiał się nad usunięciem, ale wrócił do mnie po ww przeróbkę. Z bratem nie rozmawia, dziewczyna próbowała jeszcze ratować to co mówiąc najprościej sama spier...ła ale chyba nie muszę mówić jak to se skończyło. Historia z tych smutnych, jedyny dobry aspekt to, że teraz to mój szwagier, ojciec chrzestny najstarszego syna i stały klient w studiu.

Potraktujcie ta historię jako przestrogę, jeśli wybieracie się do tatuażysty 1000 razy zastanówcie się co chcecie mieć na skórze żeby później nie żałować. I nigdy ale to nigdy nie róbcie sobie dziar dla dziewczyny czy chłopaka. Kto wie jak miłość może się skończyć?

stoodio :)

Skomentuj (55) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 855 (909)

#12486

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem tatuażystą.
Po poprzedniej mało zabawnej historii teraz będzie tak w sosie słodko/kwaśnym o synu, babci (nie moher) i piekielnej matce.

Działo się to około 2003 roku. Studio odwiedza około 18 letni chłopak, zadbany, uroda jak u modela (ocena mojej koleżanki którą akurat skończyłem dziarać), widać że zadbany, włos i głos filmowy (takie określenie mojej babci), towarzyszyła mu jak się dowiedziałem jego babcia. Kładzie kilka projektów na blat, zdjęcia tygrysów. Prosi o takiego w stylu orientalnym. I standardowe 20-30 min szkicowania itp bo motyw dość popularny. Szkic, kalka i do boju. Robota trochę zajęła, skończone, zapłacone, pogadanka jak dbać. Fotka do albumu i prośba żeby zgłosił się jak wszytko się zagoi (pierwszy obrazek na jego ciele, więc wolę skontrolować). Jakieś dwa dni później wpada zdyszany ten sam chłopak i zdążył powiedzieć tylko przepraszam. I tutaj zaczynają się jaja. Do salonu wpada jak burza Matka tego chłopca, czerwona, można powiedzieć, że toczy pianę o.O
-[M]atka, [T]omek(imię zmienione), [B]abcia i [J]a . Myślę ki czort?
[M]: Ty sku..... co ty zrobiłeś mojemu dziecku? Bez mojej zgody mu kur... takie chu.. robisz? Masz to usunąć ty pojeb...
I tak 5 min bluzgów (szczęście, że kolejny klient przełożył wizytę i nikt tego nie słyszał)
-[J](pełna kultura) Nie rozumiem o co Pani chodzi, chłopak ma 18 lat, sam zapłacił, na oko widać że tatuaż jest dobrze zrobiony i do prawdy nie rozumiem pani wzburzenia (gdybym coś takiego od faceta usłyszał, to bym nim drzwi otworzył).
-[M] Co się nie podoba? Ty chu.. ty gnoju, on miał modelem zostać, on miał dla XYZ pracować nawet jego CV wysłałam. Usuń to i oddaj pieniądze sku.....
Robi się dziwnie.
Tłumaczę, że nie mogę tego usunąć, można to zrobić laserem. I znowu bluzgi. Wreszcie odezwała się Babcia Tomka. Powiem szczerze, ze spodziewałem się kolejnej dawki obelg, ale...
[B] Ja bardzo pana przepraszam za zachowanie córki, ona jakaś walnięta jest, modelką chciała być i odjeb.. jej na tym punkcie. Z dwóch córek nie zrobiła tapmadel (dosłownie jak ze skeczu i z takim akcentem o jakim myślicie ;)) to z syna próbuje.
Matka coś tam znowu zaczął krzyczeć, że to jej dziecko i będzie robiła z nim co zechce (jak kur.. można traktować dziecko jak własność?).
[B] Aż zamknij się do jasnej choler... sama mu dałam pieniądze na tatuaż.
Wreszcie odezwał się Tomek,a ja poczułem że tracę kontakt ze światem realnym, bo nijak to co się działo nie licowało z logika
[T] Mamo przymknij się wreszcie, nie zostanę żadnym kur... modelem, dostałem się na na medycynę na UM Piekielnym i mam zamiar zostać lekarzem.
[M] Ty gnoju, konowałem chcesz zostać? Miałeś być modelem u XYZ (projektant naprawdę prima sort dla bardzo bogatych). Jak ty mi możesz to zrobić? Nie dostaniesz pieniędzy, ani grosza łajzo.
[T] Dobrze. 18 mam, idę do ojca, pożegnaj się z alimentami, poza tym pamiętaj na kogo jest spadek po dziadku. Od teraz mogę nim dysponować bez twojej kontroli.
Matka wybiegła coś tam wykrzykując, Tomek z babcia zostali i zaczęli mnie przepraszać za zachowanie piekielnej.
Na koniec, żeby było ciekawiej, babia poprosiła wnuka żeby jeszcze zostali. Pokazała mi projekt tatuażu dla siebie, bo to jej marzenie, a że widzi, że fachowiec ze mnie dobry to kiedy będzie mogła się zgłosić. Kopara metr pod podłogą o.O Miała tak z 70 lat dodam ;)
Umówiłem się na termin, a gdy wyszli jeszcze przez 10 min zastanawiałem się, czy przypadkiem nie jestem pijany i czy to co się wydarzyło było realne, od historii z modelem do tatuażu dla babci :)

Widać rożni są ludzie i nie jest fikcją, że niespełnione marzenia rodziców mogą stać się tragedią dla dzieci. Jak się dowiedziałem gdy robiłem dziarę babci Tomka córka chciała być modelką, nie udało się jej, wielokrotnie zdradzała męża (próba kariery przez pierzyny), ale sąd to jej przyznał prawa do opieki nad dziećmi, które na szczęście miały więcej rozumu. Cała trójka, jak ich ojciec, jest teraz lekarzami.
Nie życzę nikomu takiej matki ale przynajmniej historia teraz wydaje mi się śmieszna.

stoodio :)

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1282 (1334)

1