Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

k00rcia

Zamieszcza historie od: 8 maja 2012 - 20:20
Ostatnio: 29 lipca 2017 - 23:56
  • Historii na głównej: 3 z 6
  • Punktów za historie: 927
  • Komentarzy: 21
  • Punktów za komentarze: 48
 

#79259

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sprzed chwili.

Jadę autobusem, dojeżdżając do przystanku widzę kobietę z wózkiem, a obok drepcze 3/4-latek. Gdy zauważyła zbliżający się autobus, zaczęła biec z wózkiem, zostawiając drugie dziecko w tyle. Dopiero gdy dobiegła do autobusu, zorientowała się, że o kimś zapomniała.

Matka roku? :)

matka

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (174)

#79257

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tytułem wstępu, mieszkam od kilkunastu lat na Wyspach, ale dalej nie mam brytyjskiego akcentu. ;)

Na studiach pracowałam dorywczo w jednej popularnej drogerii. Do moich obowiązków głównie należało pilnowanie porządku i pomaganie klientom na dziale z kosmetykami do makijażu.

Przychodzi [P]iekielny Pan i prosi mnie o szminkę w kolorze burgund. Na śmierć zapomniałam, jak ten kolor wygląda, więc uprzejmie zapytałam, czy ma może zdjęcie lub czy może mi go opisać, cobym mogła dokładniej doradzić. 

[P] - Zawołaj mi kogoś innego do pomocy! Nie chcę żebyś mi pomagała!
[J] - Mogłabym wiedzieć, dlaczego?
[P] - Bo ty nie masz brytyjskiego akcentu i na pewno nie rozumiesz angielskiego!

Dodam tylko, że Piekielny miał śniadą cerę i ostry dalekowschodni akcent.

PS. Też byłam piekielna. Gdy zawołał mnie drugi raz, żebym pomogła mu przy wyborze kremu, powiedziałam, że niestety nie mogę mu pomóc, gdyż nie umiem angielskiego. ;)

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 171 (251)

#78889

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O służbie zdrowia na Wyspach.

W zeszłym tygodniu bardzo zaczęły mnie boleć plecy, a następnego dnia plecy razem z brzuchem. Z pracy, chwilę po 10 rano, zadzwoniłam do swojej przychodni. Pomijając sam fakt, że nikt nie odbierał telefonu przez 25 minut, udało mi się wytłumaczyć pani w recepcji, co mi dolega. Recepcjonistka powiedziała, że lekarz zadzwoni do mnie po południu.

Aha.

No dobra. Czekam. O 14 zadzwoniłam znowu (15 minut słuchania melodyjki), pani w recepcji informuje mnie, że lekarz zadzwoni koło 16 albo 17! Przychodnia czynna do 18, nie ma szans, że lekarz mnie dzisiaj przyjmie.

Godzina 17.30 (!), dzwoni lekarz. W 5 minut, przez telefon, bazując na opisie moich dolegliwości, stwierdził zapalenie nerek i przepisał antybiotyk.

Nie rozumiem, jak można diagnozować pacjenta na postawie tego, co pacjent opisuje, bez jakiegokolwiek zbadania?!

Jeszcze jedna piekielność, Pan Doktor wysłał receptę na antybiotyk elektronicznie, do apteki, która już była zamknięta.

3 dni jestem na antybiotyku – boli dalej, nawet gorzej. Jutro dzwonię znowu, jeśli ból nie przejdzie. Ciekawe, jaką diagnozę postawi teraz – miejmy nadzieję, że tym razem nie przez telefon.


PS. Odpowiadając z góry na pytania, czemu nie poszłam od razu do przychodni – polityka mojej przychodni jest taka, że nawet jak przyjdzie się zarejestrować, to odsyłają do domu i każą czekać na telefon.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 193 (217)

1