Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kasiatomka

Zamieszcza historie od: 12 listopada 2010 - 15:32
Ostatnio: 26 lipca 2014 - 0:14
O sobie:

http://sevira.blog.onet.pl/

  • Historii na głównej: 6 z 25
  • Punktów za historie: 2278
  • Komentarzy: 71
  • Punktów za komentarze: 359
 
zarchiwizowany

#8761

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Heh, przypomniała mi się dość krępująca sytuacja z czasów gdy byłam na stażu w sklepie obuwniczym. Był to tani sklepik, gdzie większość klientek stanowiły babcie, dla których miałyśmy pełny wybór obuwia po 20 zł. Większość obuwia był to bubel, który starałam się jak najbardziej odmówić klientką (w końcu żadnej kasy z tego nie miałam). Mieliśmy też obuwie męskie. Wchodzi pewnego dnia Pan i pokazując na buty za 20 zł wystawione na stojaku promocyjnym prosi, żeby podać mu rozmiar 45. Tu rozmowa:
- Wie Pan, tak szerze mówiąc, to tych bym nie polecała.
- Nie, ja te poproszę.
- No ja rozumiem, ale mamy fajne buty ze skóry, a te wczoraj klient reklamował bo podobno dwie godziny na weselu nie wytrzymały.
- Ja jednak poproszę te rozmiar 45.
Podałam Panu w/w rozmiar, bez przymierzania poszliśmy do kasy. Przed skasowaniem pytam Pana:
- A może by Pan jednak przymierzył, bo wie Pan, to różnie numerówka wypada.
Na co facet:
- Nie, dziękuję to do trumny dla taty...
Długo tak stałam w szoku po jego zakupach...

grudziądz

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (266)
zarchiwizowany

#8751

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako że od paru dobrych lat pracuję jako oddziałowa w Służbie Więziennej mogę moje robocze historie traktować w kategorii klient - sprzedawca, ponieważ uważam, że tak jak ekipa sklepów gdyby nie klient (w tym przypadku skazani) to nie miałabym pracy, a sytuacje są prześmieszne. Jeśli nie będzie pasowała tematyka, to zrozumiem. Pewnego pięknego dnia pełniłam służbę na oddziale z matkami i ich dziećmi, lecz znajdują się tam też kobiety w zaawansowanej ciąży. Oddział ma 4 piętra, ja mam dyżurkę na drugim. Dzwoni do mnie skazana z pierwszego (mają tam bezpośrednie połączenie z oddziałową w razie gdyby coś się działo) i krzyczy, że koleżanka krwawi i strasznie krzyczy. No jak to procedury w mojej pracy, w pierwszej kolejności powiadomiłam przełożonych i położne. Jakież było moje zdziwienie, gdy zeszłam w końcu po wykonaniu tych telefonów i osoba której dotyczyło zgłoszenie powiedziała mi, że tak źle nie jest i koleżanki trochę przesadziły z opisem, że jej tylko się słabo zrobiło. Położna jednak przyszła i ją obejrzała, a ja dzięki bogu nie przyjęłam opr, tylko pochwałę za szybką reakcję.

zk

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 9 (103)
zarchiwizowany

#8753

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pamiętacie moją Empiową przygodę? Dla nie znających ją tu przytoczę. Mieszkam w mieścinie, która ma jedną księgarnię i właśnie Empik. Poszukiwałam książki "Władca much" Williama Goldinga a w związku z tym, że był to dzień wypłaty i od dłuższego czasu miałam na nią parcie, uparłam się, że muszę ją mieć i nie zamówię z netu bo musiałabym za długo czekać. Pierwsze kroki skierowałam do księgarni, pani sprawdziła, w sklepie jej nie było, niestety w magazynie też była niedostępna. No to dawaj do Empiku. Tam po przeszperaniu półek i nie odnalezieniu ww tytułu podchodzę do lady gdzie stał młody chłopaczek na oko z 20 lat. Zaczynam rozmowę:
- Dzień dobry, chciałam spytać, czy otrzymam "Władcę much"
Pan postukał na klawiaturze i odpowiada:
- Tak, jest w magazynie, mogę zamówić, będzie za 3 do 5-ciu dni.
Ja - No to super, to poproszę.
On - Dobrze, a który sezon panią interesuje?
No tu już zrozumiałam, że chodzi mu o Czesia i grzecznie go poprawiam.
- Przepraszam, ale Pan mnie źle zrozumiał chodzi mi o książkę "Władca Much" klasyk literatury Goldinga.
Pan poklikał, poklikał mówi:
- No tak jest. Zamawiać?
- Tak poproszę.
- Ale część 5 czy 6?
Tu mi ręce opadły, znów mu chciałam wytłumaczyć o co chodzi i żeby poprawną polszczyzną wpisał tytuł, ale on olał mnie i przeszedł do kolejnego klienta.
Jak pisałam potem w komentarzach wysłałam list do Empiku z uwagą na temat kompetencji sprzedawców w tej placówce. Kierownik punktu z mojej miejscowości odpisał mi na maila, że mam się zgłosić po książkę i wręczy mi ją osobiście w prezencie w ramach przeprosin. Nie wiem, czy mam iść jak myślicie?

empik grudziądz

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 18 (70)
zarchiwizowany

#8720

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
No to jak ciągniemy temat o Służbie Zdrowia to dorzucę coś od siebie. Zaznaczam, że nie jest to zabawna anegdotka. W czerwcu zeszłego roku odwiedziłam moją koleżankę. Miała ok roczną wtedy dzidzię z którą miała duże problemy w ciąży, tzn długo leżała w szpitalu, była zaszywana już przed 20 tygodniem, ledwo ciążę donosiła urodziła wcześniaka. Wcześniej kilka poronień, po porodzie lekarz bez ogródek na obchodzi ze studentami stwierdził, że tak zniszczonej macicy on nigdy nie widział i nie ma co liczyć na następne. Wpadłam do niej na kawę jakieś trzy miesiące później tzn we wrześniu i ku mojemu zdziwieniu w w dużym pokoju stało dziecięce łóżeczko. Okazało się, że koleżanka ma kolejne miesięczne dziecko i tu jej historia:
W lutym zatrzymał jej się okres. Marzec, kwiecień, robiła testy ciążowe, które wykazały, że w ciąży nie jest. W kwietniu udała się do ginekologa, opowiedziała jak wygląda sytuacja, lekarz bez zbadania wypisał jej tabletki na wywołanie okresu. Tabletki wzięła, okres dostała. W maju dostała strasznych kolek. Z tym udała się do lekarza rodzinnego, który zdiagnozował chorą wątrobę i przepisał odpowiednie leki w tym antybiotyki. Brała je miesiąc. W czerwcu poszła na kontrolną wizytę u ginekologa i okazało się, że jest w szóstym miesiącu ciąży. Dwa miesiące wiedziała o ciąży i w sierpniu urodziła w ósmym miesiącu dziewczynkę. Dodam, że tak jak w pierwszej ciąży nie miała w ogóle brzucha, zachcianek itp. Dzięki Bogu, że mała Asia była tak twarda, że nie dała się tabletkom na wywołanie okresu i lekom na chorą wątrobę. Taka jest nasza Służba Zdrowia, wszystko na odp...ol.

służba zdrowia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (285)
zarchiwizowany

#8544

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z serii ja i mąż w sklepie. W czasach kiedy byliśmy jeszcze narzeczeństwem często robiliśmy zakupy w osiedlowym sklepiku, gdzie pracowało kilka sympatycznych pań z którymi zawsze sobie gawędziliśmy. Były to dni pierwszych stopniowych podwyżek cen papierosów, a że oboje z mężem jesteśmy palaczami, między nami a ekspedientką rozwinęła się rozmowa na temat cen w/w produktów. Dodam, że papierosy były wystawione w witrynach nad i pod kasą. Oglądam sobie ceny papierosów i odkryłam, że niektóre sięgnęły już 10 zł (co teraz już jest normą, ale wtedy Viceroye kosztowały ok 4 zł).
Ja - Zobacz, kochanie, te papierosy już do dychy doszły!! Proszę panią, pani mi powie jakie są teraz najdroższe?
Pani - To to chyba akurat te o których pani mówi.
Ja - A najtańsze?
Pani - Najtańsze to Cudzesy są.
I razem z mężem zaczęli się śmiać. Ja niestety nie zrozumiałam dowcipu i drążę temat:
Ja - Tak? A w jakiej cenie są?
Tu dziwne spojrzenie męża i pani ekspedientki, a ja szukam dalej na półkach Cudzesów.
Mąż - Chodź kochanie, idziemy.
Ja - Czekaj, czekaj, tylko te Cudzesy znajdę.
W domu mi wytłumaczył, że "Cudzesy", to cudze papierosy i dziwił się, że wcześniej nie spotkałam się z takim określeniem.

xxx

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 164 (352)

#8453

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolega pracuje w pogotowiu energetycznym. Opowiedział mi ostatnio bardzo sympatyczną historię. Jak wiadomo, pracuje on na zmiany i tak się złożyło że w piątek miał nockę. Godzina po 23 zaczynają dzwonić telefony, na jednej z ulic padł prąd. Z tych telefonów zapamiętał jeden, bo dzwoniła już dość wstawiona dziewczyna z zapytaniem
- Kiedy będzie prąd na ulicy xxx, bo oni tu domówkę mają i po ciemku siedzą.
Kumpel klientkę poinformował, że jest mała awaria i tak za pół godziny powinno wszystko działać. Za 40 minut kolejny telefon:
- Ja przepraszam bardzo, ale kiedy będzie prąd, bo my tu przy świeczkach siedzimy, gramy w butelkę i śpiewamy piosenki obozowe (w tle "płonie ognisko i szumią knieje")
Kumpel nieco już rozbawiony musiał dziewczynę zmartwić, bo niestety awaria była poważniejsza i przed 1 prądu nie będzie. Godz 1.10 prąd zaczął działać. Dzwoni telefon, kolega odbiera i słyszy chór głosów:
- DZIĘ......KU.....JE......MY......!!! :D

pogotowie energetyczne

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1393 (1507)
zarchiwizowany

#8516

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może nie do końca bezpośrednia historia między sprzedawcą a klientem, ale jednak związana z tematem. Siostra męża miała wtedy z 5 lat. Kiedyś podbiega pod balkon bloku i woła mamę. Teściowa wyszła i tu rozmowa:
Mała - Mamo daj złotówkę!!!
Mama - Dałam ci dziś już 3 złote, na co znowu chcesz?
Mała - Na loda!!!
Mama - Nie dam Ci, bo się pochorujesz od tych lodów!!!
Mała - Ale ja już go zjadłam i teraz muszę zapłacić!!!!
Mama - Jak to?
Mała - No na kreskę wzięłam!!!!
Mama - Jak to na kreskę!!??
Mała - No normalnie, ja dzisiaj biorę, ty jutro płacisz!!!!
I tu pytanie, kto daje dzieciom lody na kreskę!?

xxx

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (260)
zarchiwizowany

#8509

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie tu o pomocnym sprzedawcy. Moja niewiedza mogła skończyć się tragicznie. Na parapetówkę dostałam rybkę, pięknego, niebieskiego bojownika. Nazwałam go Stefan i pół imprezy bawiliśmy się podstawiając mu lusterka do naczynia w którym się znajdował. Wręczając mi go koleżanka poinformowała mnie, że mam go karmić raz na 2 - 3 dni i dała próbkę karmy w żelu. W związku z tym, że ostatni raz miałam do czynienia z rybkami akwariowymi w wieku 5 lat (wszystkie wtedy udusiłam próbując je głaskać) informacja o częstotliwości karmienia nie wzbudziła moich podejrzeń. Mąż także z akwarystyką nic wspólnego nigdy nie miał. Po dwóch dniach jako właścicielka Stefana, zrobiło mi się go żal, że siedzi tak sam i wybraliśmy się do zoologicznego w celu zakupu jakichś sexy żoneczek. Wybrałam 3, Pan zapakował i tu nasz dialog.
Ja - No to do widzenia, acha, mam jeszcze pytanie. Kiedy były rybki karmione?
Pan - No jakieś dwie godziny temu, a dlaczego Pani pyta?
Ja - No to teraz je nakarmić tak za 2 - 3 dni?
Facet aż pobladł!
Pan - Kto Pani takich rzeczy nagadał?!
I tu wytłumaczył, że karmi je się 2 - 3 razy dziennie, a nie tak jak mówiła koleżanka. Jestem wdzięczna temu Panu za pomoc, bo gdyby mi wtedy te rybki zginęły straciłabym zapał i nie posiadała teraz ogromnego akwa z dziesiątkami rybek i roślinek.

zoologiczny

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (256)

#8324

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z osiedlowego sklepu. Mam taki jeden ulubiony z fajną ekspedientką, lecz nie posiadają tam karmy dla psów, więc musiałam udać się do tego drugiego. Zabrałam z półki w/w produkt i poszłam do lady. Tam już jakiś pan obsługiwany, więc stoję grzecznie w kolejce. Pan kupował wino marki wino za ok 5 zł. Gdy przyszło do płacenia, postawił na ladzie woreczek z drobnymi po 1, 2, 5 groszy. Pani bez mrugnięcia okiem pieniążki przeliczyła, wrzuciła z powrotem do woreczka i postawiła pod ladą. Moje zakupy były za 10 zł, dałam pani 20. Otrzymałam reszty śliczny woreczek + pięciozłotówkę. :)

społem

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 583 (773)
zarchiwizowany

#8404

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wybrałam się z mężem do osiedlowego sklepiku. Przed nami w kolejce chłopczyk tak z 5 lat. Gdy przyszła jego kolej, wysypał drobne na ladę i mówi do pani ekspedientki:
- Poplosę seść scenków.
Każdego w sklepie rozbroił tym swoim seplenieniem:)
Po kilku pytaniach o co dokładnie chodzi, okazało się, że chciał kupić sześć sztuk takich gumowych szczęk - cukierków. Po przeliczeniu okazało się, że zabrakło mu 20 groszy, razem z mężem dokupiliśmy mu jeszcze 4:)

xxx

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (55)