Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kasiunda

Zamieszcza historie od: 30 września 2012 - 12:10
Ostatnio: 31 grudnia 2020 - 16:50
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1065
  • Komentarzy: 719
  • Punktów za komentarze: 7151
 

#65722

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Taka sytuacja: przed blokiem, w którym mieszkam, jest chodnik, potem trawniczek, miejsca parkingowe i ulica. Chodnik z parkingiem w kilku miejscach łączą przecinające trawnik chodniczki, umożliwiające dojście do miejsc parkingowych. Chodniczki te zrobione są jednak trochę "dla picu", gdyż parking jest wąski i na wyznaczonym przy chodniczku miejscu nie da się stanąć inaczej, niż zastawiając rzeczony chodniczek. Co ważne dla tej historii, przechodzenie przez ulicę w tym miejscu jest niebezpieczne, bo spomiędzy samochodów wychodzi się prosto na ruchliwą drogę. Oznakowane przejście znajduje się jakiejś 15 metrów dalej.

Pewnego wieczora zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu parkingowym, częściowo zastawiając wspomniany chodniczek (inaczej się nie da). Ledwo wysiadłam z samochodu i zaczęłam rozładowywać bagażnik, podeszła do mnie elegancka para w średnim wieku, która oczywiście właśnie przeszła przez ulicę w miejscu nieoznaczonym i wciskała się między samochody. Wywiązał się między nami następujący dialog:

Pani (jeszcze dość uprzejmym tonem): - Zastawiła pani przejście dla pieszych, proszę przeparkować samochód.
Ja: Ten chodniczek to dojście do miejsca parkingowego, tu nie ma przejścia.
Pani (lekceważąco): - Proszę paaani, widać, że pani nie jest stąd (mieszkam tam od 30 lat :), tędy wszyscy przechodzą!
Ja: Nie zmienia to faktu, że tu jest parking, a nie przejście.
Pani(już nerwowo): A jak pani będzie miała dzieci (tu spostrzegając wózek, który przed chwilą wyjęłam z bagażnika), o, już pani ma, tym lepiej, jak pani sobie wyobraża matkę z wózkiem, która chce tędy przejść?!
Ja (już wkurzona): W ogóle sobie nie wyobrażam! Nigdy tędy nie przeszłam z wózkiem, bo to głupota! Przejście dla pieszych jest kilka kroków stąd!
Pani: Nie no, z panią się nie da rozmawiać! Ja porozmawiam z administratorem budynku (co ma piernik do wiatraka?), niech coś z tym zrobi!
Ja: Wie pani co, ja mam lepszy pomysł. Zadzwońmy na policję, niech przyjadą i wypowiedzą się, czy wykroczenie popełniam ja, parkując na wyznaczonym miejscu parkingowym, czy pani, przechodząc przez ulicę w tym miejscu?

Pani popatrzyła na mnie jak na wariatkę i pukając się w czoło zaczęła wycofywać się idąc tyłem (co swoją drogą wyglądało komicznie), jakbym co najmniej miała wbić jej maczetę w plecy. Jej mąż, który cały czas się nie odzywał, z bezpiecznej odległości krzyknął do mnie:
- Życzę pani, żeby ktoś pani urwał lusterko!

No i co zrobisz, nic nie zrobisz.

parking

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 447 (511)

#65201

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ja zrozumiem prawie wszystko.

Ale faceta wysyłającego CV z adresu "sultan.lechtaczek@costam.pl" jednak nie rozumiem.

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 895 (957)
zarchiwizowany

#63484

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Mały poradnik korzystania z kina:

Punkt 1: Kasa
Jeżeli nie wiesz, na jaki film chcesz się wybrać albo wahasz się pomiędzy dwoma, wystarczy spytać. Ale wpychanie się przed osobę aktualnie obsługiwaną i blokowanie kolejki przez pięć minut a potem debatowanie z mężem/żoną/dzieckiem/babcią/wujkiem czy ze wszystkimi na raz co do kwestii tytułu w godzinach szczytu generuje gigantyczne kolejki, przez co później jesteśmy ładnie mówiąc ganieni przez klientów, którzy nie zdążyli odebrać rezerwacji. Repertuar zazwyczaj wyświetla się w widocznym miejscu, ulotki też mamy porozstawiane.
Odbiór rezerwacji - warto przyjść jednak pół godziny, godzinę wcześniej, a nie 15 minut przed seansem, kiedy one wygasają. Prawdopodobnie przez w/w klientów będą się tworzyć kolejki i szanse na odebranie rezerwacji spadną do zera. A jeżeli jednak zdarzy się, że rezerwacja spadnie i przychodzi czas na wybranie nowych miejsc - skoro masz lepsze to czemu ciągle narzekasz?
Obsługiwałam chłopców, to były akurat Mikołajki. Trochę się nie mogli zdecydować, które miejsca zająć, więc zaznaczyłam im te, które według mnie były najlepsze. Zgodzili się, przyjęłam zapłatę, wydałam bilety - na pewno zajęło to mniej niż dwie minuty. Gdy odchodzili usłyszałam sapanie. Odgłos pochodził od Pani Bardzo Zabieganej, która przyszła odebrać rezerwację na film zaczynający się o 17:30 o godzinie 17:28. Oczywiście na moje „niestety, rezerwacje przepadły prawie piętnaście minut temu” zareagowała oburzeniem, a gdy pokazałam jej podgląd sali oburzenie ustąpiło, a pojawiła się wściekłość. No bo jak to, najgorsze miejsca zostały! Ona ŻĄDA tańszych biletów!! Sala nie była nawet w 1/3 wypełniona, po prostu nie było miejsc na samym końcu. Po grzecznym wytłumaczeniu, że niestety tańszych biletów zaoferować nie mogę i prośbie o wybranie miejsc (tak samo jak wcześniej zaznaczyłam bardzo dobre miejsca i tylko czekałam na zgodę lub ewentualną korektę). No ale nie, zaczęła paplać o tym, że gdyby Ci chłopcy się tak długo nie zastanawiali to ona na pewno by zdążyła odebrać tą rezerwację, że teraz nie wie czy dzieci będą zadowolone siedzieć tak na samym początku (to był bodajże 7. czy 8. rząd, to nie wiem czy takie na początku…). Przy okazji wykonała dwa telefony, a kolejka za nią rosła i rosła… Koniec końców kobiecina kupiła bilety 10 minut po rozpoczęciu seansu.
„Bilet normalny?” „Nie, popie****ony" - na ten „żart" żadnemu z kasjerów nie drgnie nawet kącik ust a wręcz wytworzy wokół atmosferę żenady. Tak samo jak zalotne spojrzenia od panów po 50-ce i „no to może jednak znajdzie pani jakąś ulgę dla mnie?”.

Punkt 2: Sprawdzanie biletów
W kasie zazwyczaj mówią: „Legitymacja będzie sprawdzana u biletera”. Dotyczy to klientów z biletami uczniowskimi lub studenckimi, a nawet z biletami ulgowymi (jeżeli chodzi o niewidoczną niepełnosprawność lub czy nie jesteśmy pewni wieku, który kwalifikuje do uzyskania ulgi). Dlatego gdy widzisz sznurek przed Tobą i za Tobą, widzicie, że bileter stara się to wszystko opanować to może warto zawczasu wyjąć legitymację, a przede wszystkim BILETY trochę wcześniej, niż grzebać w torbie/kieszeniach/majtkach przy stanowisku? Ułatwia to pracę bileterowi, a tym bardziej klientowi bo nie wiem czy to jest takie wygodne szukać legitymacji niosąc popcorn i napój.
Jeżeli seans zaczyna się o godzinie 19.00 to znaczy, że od tej chwili zaczynają się REKLAMY. Dlatego nie rozumiem ludzi, którzy „za biletera” chcą wchodzić już pół godziny przed czasem, kiedy jeszcze na tej sali trwa poprzedni seans. Po skończonym seansie trwa jeszcze sprzątanie sali, które trwa w zależności od rozmiaru sali i wychowania poprzednich klientów od 5 do nawet 15 minut. Bileter ma obowiązek wpuszczać na salę o godzinie rozpoczęcie seansu (czyli reklam), a jeżeli zrobi to wcześniej to pewnie dlatego, że sala już jest posprzątana i chce rozładować sobie nadchodzącą kolejkę.
Jeszcze co do tych legitymacji - jeżeli bileter sprawdza bilet i widzi, że bilet jest uczniowski/studencki/ulgowy musi sprawdzić dokument stwierdzający ten ulgę, chyba, że widać, że osoba jest starsza, jeździ na wózku lub sięga Ci do pasa i prawdopodobnie w szkole nie miała jeszcze ułamków. Dlatego jeżeli nie ma takiego dokumentu, trzeba się wrócić do kasy i dopłacić do biletu normalnego. Grożenie skargą do kierownika jest tylko pochwałą - to znaczy, że dobrze wykonujemy swoją pracę.
Do kina nie można wnosić jedzenia i napojów, które nie zostały zakupione w kinie. Dotyczy to wszelakich McDonaldów, KFC, Subwayów, - nie daj Boże - kebabów. Tyczy się to też siatek z Carrefoura czy Biedronki. Warto takie zakupy zjeść wcześniej, zanieść do domu czy do auta. A największym chamstwem jest schowanie takich rzeczy do plecaka po uwadze biletera i to na jego oczach. Rozumiem, że marża kin, jeżeli chodzi o przekąski jest gigantyczna, lecz warto zachować chociaż pozory uczciwości. Raz, z tego co pamiętam, pewna klientka przyszła po zwrot pieniędzy bo bileter jej nie chciał wpuścić na salę z wielką torbą z McDonalds i lodami. Była wielce zszokowana, że tak można. No cóż, można. Nie bez powodu wszędzie wiszą tabliczki „Na terenie kina nie wolno wnosić i spożywać produktów spożywczych niezakupionych w kinie”.

Punkt 3: Zachowanie w kinie
Jeżeli masz obiekcje, co do zachowania jakiegoś pracownika, poszukaj kierownika zamiast krzyczeć na cały hol jacy to jesteśmy chamscy, że zachowujemy się jak hitlerowcy podczas okupacji, że nigdy tu nie wrócicie etc. Szczególnie, jeżeli skargi mogą być w jakimś stopniu nieuzasadnione. Jeżeli jednak okaże się, że pracownik popełnił błąd, wtedy zostaną wymierzone wobec niego konsekwencje.
Jeżeli przeszkadza Ci zachowanie innych klientów w kinie, np. podczas filmu, warto podejść do pana/pani, który zazwyczaj w środku seansu wchodzi na salę z noktowizorem i latarką, wytłumaczyć mu w czym tkwi problem i czekać na jego reakcję. Jeżeli taka osoba się nie pojawi, wystarczy wyjść z sali i znaleźć najbliższego pracownika (zazwyczaj biletera).
Jeżeli Wasze dzieci jeżdżą na szkolne wycieczki do kina, warto je nauczyć podstawowych zasad współżycia społecznego. Rozumiem, że coś tam może się przez przypadek wylać, wysypać, jednak to co przed Mikołajkami ujrzałam na jednej z sal przerosło moje wszelkie oczekiwania - fotele wysmarowane rozpuszczoną czekoladą, sosem serowym, połamane okulary 3D, okulary w sosie serowym, popcorn w każdym zakamarku, na dywanie itd. Panie nauczycielki też mogłyby być wzorem dla dzieciaków i wyrzucać kubki po darmowych kawach. Nie daj boże będzie w niej jeszcze napój i jakieś dziecko je kopnie. Wtedy sala, którą zazwyczaj w pojedynkę sprząta się w mniej niż 5 minut, jest sprzątana przez 15 minut przez 5 pracowników.
Tego najbardziej nienawidzę - pijanych klientów. Często trzeba takich wypraszać bo nie dość, że nie pozwalają w spokoju innym obejrzeć filmu to potrafią stwarzać zagrożenie dla siebie i dla innych. Też nachalność niektórych panów potrafi ostro podziałać na nerwy.


Ta praca nie jest niewdzięczna, wielu klientów jest bardzo miłych. Jednak jeden odosobniony przypadek klienta fatalnego w swoim zachowaniu potrafi zepsuć zmianę już do końca. I to wszechobecne „patrz Jasiu, jak nie będziesz się uczył to będziesz zamiatać jak ten pan” - przykro mi to mówić, ale wszyscy się uczymy, studiujemy więc takie uwagi są pozbawione wszelkich podstaw. Nie mam pojęcia, czemu dorośli wciskają taki kit dzieciom - by się dowartościować czy po prostu ubliżyć drugiej osobie?

kino

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (266)
zarchiwizowany

#63086

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Właśnie wróciłam ze sklepu..
Stałam w kolejce, droga zatarasowana, chłopiec może 5letni mówi do mnie: - Proszę się przesunąć, chcę przejść!
- Proszę bardzo. - przesunęłam się. Przeszedł. Mówię:
- Może powiesz "dziękuję", jak tak ładnie umiesz prosić?..
- Pff! - warknął.
- Aha, tego już mama cię nie nauczyła?..
Matka stała za mną.. i w krzyk:
- Nie musi dziękować! To dziecko i nic nie musi!!!

Dobrze, że mnie nie kopnął :), no, ale nic nie musi..

sklep

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 204 (386)

1