Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

katma

Zamieszcza historie od: 13 maja 2013 - 17:43
Ostatnio: 15 lipca 2015 - 17:18
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 749
  • Komentarzy: 84
  • Punktów za komentarze: 562
 
[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 18) | raportuj
20 czerwca 2015 o 17:45

@Shaienne: No ok, ale to jest argument, żeby zrezygnować w momencie, kiedy to wyjdzie. Nieprzychodzenie na rozmowę to buractwo - a pracodawcy wzrastają koszty, które gdzieś musi wliczyć. Jeśli odchodzi po tygodniu, to już raczej wiedział na czym stoi - podpisał przecież umowę.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
19 czerwca 2015 o 8:28

@malgo: I może jeszcze inaczej - sytuacja z życia. Ze dwa lata temu, średnio raz w tygodniu wracałam z rowerem komunikacją miejską, bo miałam ku temu powód właściwie z kategorii "kaprys". Czyli to zdecydowanie nie było to nieszczęsne "na wyjątkowe sytuacje". Miałam do wyboru autobus (jeden z bardziej obłożonych w tej okolicy, szczególnie w godzinach, w których wracałam) lub tramwaj / pieszo dwa przystanki + pociąg. Tramwaj przynajmniej w połowie pusty, pociąg to w ogóle świecił pustkami. Czy sytuacja, w której wybierałam pociąg Twoim zdaniem jest zła? Bo ja cały czas pod tą historią nie bronię rowerzysty z historii - zachował się jak cham i tyle. Ale mam wrażenie, że część osób (włącznie z autorem podlinkowanego artykułu) to najchętniej by zabroniło przejazdu z rowerem, o ile rower nie jest w kilku kawałkach, znaczy naprawdę zepsuty.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
19 czerwca 2015 o 8:22

@malgo: Oczywiście, że zależy od mojego kaprysu. Tylko jak we wszystkim innym, mój kaprys ograniczany jest prawami innych osób. Jeśli wiem, że codziennie na odcinku X autobusu Y są dwie osoby na krzyż, to mogę sobie nawet codziennie przewozić ten rower, bo mam taki kaprys. I nawet na miejscu dla wózka, dopóki nie pojawi się osoba z wózkiem (co przy wspomnianych dwóch osobach nie jest szczególnie częste). I nie ma to nic wspólnego z "Przewożenie roweru komunikacją miejską to przywilej na wyjątkowe sytuacje". Przytoczony przez Ciebie artykuł w 95% procentach zawiera sensowną treść - nie przewozić, jeśli utrudnia innym życie; jeśli przewozić, to tu są miejsca. Świetnie. Tylko wkurzyło mnie w nim to nieszczęsne "na wyjątkowe sytuacje". No właśnie sytuacja, gdy około południa tramwaje i pociągi (bo tym zwykle się poruszam jeśli już miejską) są prawie puste to jest "wyjątkowa sytuacja" - to norma.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 czerwca 2015 o 22:34

@ugluck: Jeśli na obwodnicy jest ograniczenie prędkości powyżej 50km/h (a zwykle jest), to rowerzysta nie ma prawa się tam znaleźć.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 czerwca 2015 o 22:16

@mailme3: W kwestii "zasadne" - jak na każdą inną grupę, bo w każdej się znajdą i idioci, i normalni ludzie. Nie brak idiotów wśród rowerzystów, wśród pieszych ani wśród kierowców. Po prostu rowerzystów ostatnio znacznie przybywa i wiele osób się jeszcze do nich nie przyzwyczaiło. Np. jeszcze kilka lat temu moja mama chodziła po ścieżkach rowerowych, bo to była nowość i nie przyszło jej do głowy, że to nie chodnik (dopóki nie została przeze mnie ze ścieżki ściągnięta). Teraz jest trochę lepiej, ale do pewnych rzeczy przywyka się powoli.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
18 czerwca 2015 o 21:05

@zieziura: Na trzy części w dwóch masz rację, tylko szkoda, że piszesz to w tak nieprzyjemnej formie i z takim jadem. Owszem, rower to nie wózek. Ale przejazd komunikacją wcale nie musi być kwestią drogiego roweru, tylko np. wspomnianych już przez znajomych Pierzastej powodów.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
18 czerwca 2015 o 21:03

@Volu: I pewnie ani słowa nie powiedzieliście, nawet żartobliwie w stylu "ładny pan przykład daje, panie władzo".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 czerwca 2015 o 20:55

@Jezebel: Większość się przyzwyczaiła, że palaczom się nie zwraca uwagi. I ci palacze, którzy zachowują się fair, rzucają się w oczy jako wyjątki, niestety. Inny przykład: przed wejściem do budynku szpitala stoją tłumy palaczy, bo dalej odejść nie łaska - a drzwi automatyczne ciągle otwarte, więc wszystko wwiewa do środka. A 20m dalej mały przyszpitalny parczek, w którym są dwie osoby w sumie i dużo miejsca, gdzie można zapalić. I tylko jedna paląca, której jako jedynej chciało się odejść. Może kiedyś tacy palacze jak Ty przestaną być wyjątkami...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
18 czerwca 2015 o 20:49

@Pierzasta: Po pierwsze, przypisujesz mi słowa, których nie napisałam. Ja nie piszę o zajmowaniu miejsca dla osoby uprzywilejowanej i jak najbardziej popieram, że rowerzysta z historii zachował się jak cham. "Ten nieuprawiony" powinien ustąpić miejsca osobie uprawnionej. Natomiast, o ile nie było innych, niewymienionych w historii wskazań, nie ma powodu, aby "powinien wysiąść". Ma takie samo prawo jechać komunikacją miejską jak i Ty (tylko nie na tym miejscu, które sobie upatrzył). I właśnie do tego odnosiłam się wcześniej - pomijając kwestię zajęcia miejsca dla osoby uprzywilejowanej - to mógł poczekać na inny pojazd tak samo on, jak i jakakolwiek inna osoba. Skąd pomysł, że np. rowerzysta jadący do pracy ma czas czekać, a osoba bez roweru jadąca do parku na spacer już nie?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
18 czerwca 2015 o 20:35

Magda Solecka, farmaceuci też nie zawsze wiedzą, czego się niby uczyli. Ze dwa lata temu wysłałam mamę po leki na dwie rzeczy - nie pamiętam szczegółów, obstawiam migrenę i przeziębienie. Mama w rozmowie z farmaceutką podkreśliła, że oba problemy są u córki, dostała dwa polecone przez kobietę leki. Wróciła do domu, patrzę na leki i oczom nie wierzę. Oba na tej samej substancji czynnej, którejś z tych, której przedawkowanie kończy się halucynacjami i podobnymi odlotami. Kontrolnie zerknęłam również do ulotki i jak wół - nie łączyć z innymi lekami zawierającymi substancję X.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 18) | raportuj
18 czerwca 2015 o 20:17

@zieziura: Idąc torem "on zawsze może poczekać", to każdy może poczekać na inny tramwaj/autobus, osoba z rowerem nie jest wyjątkiem.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 24) | raportuj
18 czerwca 2015 o 20:09

"może ktoś wyjaśni mi jaki sens ma wsiadanie ze SPRAWNYM rowerem do autobusu" "Mnie nie oburza fakt ze koleś przewoził rower W OGÓLE tylko że robił to w sposób nieregulaminowy i utrudniający mi skorzystanie z miejsca." Czy możesz się zdecydować?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
18 czerwca 2015 o 16:39

@bizarrotron: Boże, widzisz i nie grzmisz. Czy naprawdę uczciwość w ludziach wymiera, skoro usprawiedliwia się oszustwo osoby sprzedającej i twierdzi, że nie była ona piekielna?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
12 czerwca 2015 o 10:54

@chwilowy: Powinny być budki. Ale wtedy odezwą się głosy sprzeciwu: że palacze są dyskryminowani, że nie mogą palić podczas przechodzenia z miejsca na miejsce, że muszą się zatrzymać na czas palenia i jeszcze przejść, o zgrozo, jakiś odcinek do wydzielonej przestrzeni.

[historia]
Ocena: 41 (Głosów: 69) | raportuj
12 czerwca 2015 o 10:33

@hejter: Potem będzie "dziecku komputera bronisz?", "telefonu nie pożyczysz?", "bajki nie puścisz?". A chwilę potem "oj tam, kup sobie nowy telefon, przecież drogi nie był".

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
12 czerwca 2015 o 10:29

@Qaziku: Bardzo krótko odpowiem na ogólną kwestię "antypalaczowym terrorystów": Ustawa z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
12 czerwca 2015 o 10:26

@Persfazja: Szczerze, to nie, nie śmierdziała. Ale to było w czasie, kiedy wypalała ponad paczkę dziennie, więc te popielniczki zmieniały się bardzo szybko. I używane były właśnie wtedy, kiedy nie było wokół kosza na śmieci, czyli jednak rzadko - przy znalezieniu kosza i nowej pustej paczce spokojnie można było użytą wyrzucić. @emhaka: Zawsze dobrze jest napisać, że "z papierkiem problemu nie ma". "Palącego się peta" można zgasić na czymkolwiek, nawet na chodniku - nie zostanie więcej popiołu niż od strzepywania w trakcie palenia. A papierek może być najróżniejszy, włącznie z chusteczką, którą wycierałam coś mokrego. I chyba napisałam wyraźnie o niesieniu w ręce - nie chcesz chować peta do torebki, to nieś w ręce. Ale łatwiej napisać, że "innym jest łatwiej". A ja napiszę - jeśli chcesz palić, to ponoś (nomen omen) tego konsekwencje.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
10 czerwca 2015 o 19:18

@Sway: A ja bym właśnie wzięła karteczkę od lekarza z wyszczególnieniem "dlaczego". Może nauczycielka by się choć trochę zawstydziła, że taką oczywistą wiedzę z biologii lekarz jej na karteczce przesyła.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 30) | raportuj
6 czerwca 2015 o 18:30

@emhaka: Zdarzyło mi się nieraz kilka minut nieść papierek w ręce tylko dlatego, że nie było w okolicy śmietnika (lub był dobrze ukryty). I tego samego oczekuję również od palaczy - albo donieś do tego śmietnika (a w razie czego do gminy zgłoś, że brakuje śmietników na danym odcinku), albo go gdzieś przechowaj. Moja paląca mama w torebce nosiła puste opakowanie po papierosach jako popielniczkę. Da się? Najwyraźniej tak, jeśli się tylko chce.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
3 czerwca 2015 o 14:00

A ja napiszę z drugiej strony. Kiedyś pukałam. I nawet jeśli nie doczekałam się odpowiedzi, to nie oznaczało jeszcze, że toaleta jest wolna. Więc skoro i tak brak odpowiedzi o niczym nie świadczy, to przestałam pukać, przykro mi.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 czerwca 2015 o 13:52

W kwestii zapisów na godziny można zawsze kłamać, a często jest tak, że pacjenci sami między sobą pilnują kolejki numerkowej. Np. ostatnio po prostu osoby pod gabinetem wiedziały, który numerek teraz wszedł, a lekarka miała na dzień zapisanych 80 (!) osób i nie dawała rady wychodzić i wołać pacjentów. Zapisy na USG hurtowo na godziny - tzn. jest n osób zapisanych na ósmą, n na dziesiątą, itd. W obrębie tych grup kolejka według czasu przyjścia. Przychodzę na swoją godzinę (12) i dowiaduję się, że pani (nieszczególnie stara) robi za stróża prawa. Pani rozstawia całą kolejkę, wie kto po kim jej zdaniem ma wchodzić i nie zdziwiłabym się, gdyby miała rysopisy wraz z godziną pojawienia się pod gabinetem. Ona ma na dziesiątą, czeka od szóstej i nie wejdę przed nią. Cóż, jednak weszłam przed nią. A że na badaniu byłam w szpitalu, gdzie pracuje moja mama, i z nią też byłam wtedy, to dowiedziała się od osób w gabinecie, że pani wcale nie jest napisana na 10tą, tylko na 14tą.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
3 czerwca 2015 o 13:40

W kwestii podawania nazwisk, to uzasadnienie które słyszałam jest takie: pacjent A może nie znać pacjenta B, ale jak usłyszy nazwisko, to zaświta mu, że przecież zna sąsiadkę o tym samym nazwisku. I pójdzie w świat, że B był w takiej a nie innej poradni. Oczywiście to jest absurd, szczególnie że usłyszałam to od osoby z rodziny pracującej na onkologii ginekologicznej, gdzie aż samo nasuwa się wołanie "pan z prąciem", "pani z cyckiem".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 maja 2015 o 9:57

@GythaOgg: U mnie co prawda nie "kolor wstążki", ale różne drobiazgi, którym poświęcono jedną linijkę w książce. Rzeczy w stylu "ile dni bohater szedł do X", "na którym piętrze mieszkała Iwanowna [Zbrodnia i kara]"…

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
16 maja 2015 o 18:27

Są świadkowie, konduktor ma dane chłopaka - nie widzę problemu w ściganiu go. Nie wiem tylko czym jest "pudło wagonu".

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
15 maja 2015 o 20:54

@Shaienne: Boże, co za brednie... Korki zwykle nie powstają dlatego, że pieszy / baba z wózkiem postanawiają spacerować po jezdni...

« poprzednia 1 2 3 4 następna »