Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kutonapletes

Zamieszcza historie od: 30 września 2020 - 17:39
Ostatnio: 10 lutego 2022 - 12:58
  • Historii na głównej: 4 z 6
  • Punktów za historie: 610
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#88065

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O niedoruchanej przełożonej i barmanie-bohaterze.

Pracowałem w restauracji w Anglii. Wszystko było fajnie, dopóki managerką nie została znajoma właściciela. Wredna, chamska, złośliwa, pyskata, niegrzesząca inteligencją, o wyglądzie Shreka, jakby dodać mu przetłuszczone, przerzedzone blond włosy i wysyp pryszczy.

Maszkara zmieniła pracę całej załogi w piekło. Stałym repertuarem było darcie mordy bez powodu, obwinianie innych o swoje błędy, albo robienie awantury o "spóźnienia". W cudzysłowie, ponieważ chodzi o to, że zaczynaliśmy powiedzmy o godzinie 8, ktoś wchodził już gotowy do pracy o 7:57, a ta darła mordę, że spóźnienie, bo na jej zegarku jest 8:01, mimo że na wszystkich innych zegarkach (w tym wiszącym na ścianie w kuchni) była 7:57. Innym sposobem na umilanie załodze pracy było chodzenie za pracownikiem do ubikacji, stanie pod drzwiami kabiny i popędzanie go, gdy ten robił swoje.

Tak nam mijał czas w pracy, gdy pewnego dnia pojawił się nowy barman. Gościa momentalnie wszyscy polubili. Męska część załogi za to, że był naprawdę w porządku facetem, dobrze się z nim pracowało, a po pracy można było pogadać, pośmiać się i wypić piwo, a żeńska część dodatkowo wzdychała do niego, bo był przystojny, wygadany i grał na gitarze. On jednak, rozeznawszy się jak wygląda sytuacja, zignorował urodziwe kelnerki, a zamiast tego zainteresował się naszą ogrzycą i nie przeszkadzało mu to, że jest o dwie głowy od niego wyższa i o jakieś 50 kg cięższa. Na swoje nieszczęście mieszkałem z nimi w służbowym mieszkaniu i słyszałem jak ją rucha - ryczała jak krowa pełna mleka, aż się ściany trzęsły.

Po krótkim czasie nastąpił cud. Wredna, złośliwa, pyskata menda zmieniła się w normalną osobę. Przestała krzyczeć na ludzi, przestała stosować własną interpretację czasu i przestała nawet chodzić za ludźmi do kibla. Nawet zaczęła się uśmiechać, czego nigdy wcześniej nie robiła.

Nie wiem dlaczego barman, nasz wybawiciel, to zrobił. Być może widząc "pod kim" będzie pracował i widząc nas umęczonych, chciał nam wszystkim stworzyć normalne warunki do pracy. Minęło już trochę czasu, ale dla mnie zawsze będzie bohaterem, który pokonał smoka.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (94)
zarchiwizowany

#87377

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niektóre rzeczy zrozumie się dopiero po latach.

Za dzieciaka mieliśmy ekipę na osiedlu. Było nas siedmioro, wszyscy z klasy średniej, przynajmniej jedno z rodziców pracujące, nikomu nic nie brakowało, nikt nie klepał biedy.

Co roku jeździłem z rodzicami na wczasy, 2-3 tygodnie. Któregoś razu, gdy wróciłem, koledzy wymyślili sobie zabawę. Otóż udawali, że mnie nie ma. Przychodziłem, witałem się, a oni zero reakcji. Mówiłem do nich - zero reakcji. Ostentacyjnie mnie ignorowali, jakbym nie istniał. Było mi bardzo przykro i smutno. Zabawa ta trwała kilka dni, potem im się nudziło i wszystko wracało do normy, ale tak im się spodobało że zaczęli to robić co roku.

Dopiero jako dorosły zrozumiałem prawdopodobne motywy jakimi się kierowali. Mianowicie ich rodzice jeździli na wczasy sami, a ich podrzucali babciom i dziadkom albo wysyłali na kolonie. Choć to nie moja wina, że rodzice mieli ich w dupie i nie powinni się na mnie za to mścić, to zrobiło mi się ich żal...

dzieciństwo rodzice

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 9 (89)

1