Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ladysatine

Zamieszcza historie od: 29 września 2015 - 8:49
Ostatnio: 19 grudnia 2015 - 17:16
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 368
  • Komentarzy: 9
  • Punktów za komentarze: 38
 
zarchiwizowany

#68795

przez ~ladys ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu pracowałam w jednej z warszawskich prywatnych szkół w Wawrze - V. Na początku było ok, wchodząc do pracy cieszylam się że pracuje w takim fajnym miejscu, z fajna szefową i fajnymi ludźmi. Fakt pracy było sporo, ale byłam zadowolona, wydawało mi się że znalazłam się w swojej bajce.
Sielanka trwała rok. Po roku zaczęły się jazdy. Zmieniła nam się wicedyrektor. Poprzednią została zwolniona bo -teoretycznie, ale o tym pozniej- naduzywala alkoholu. Może i tak było, nie wiem, fakt jest taki że jakoś to wszystko ogarniala, umiała nas i ochrzanic i pochwalić powiedzmy stosownie do okoliczności. Roboty miała od groma, bo właścicielką szkoły pełniąca funkcję dyrektora pojawiała się u nas rzadko. Nie wnikalismy jak to u nich funkcjonuje, dla nas się liczyła atmosfera w pracy i żeby pensja była na czas.
Nową pani wice była znajomą jednej pani która w tym przybytku pracowała, a ta z kolei była przyjacioleczka właścicielki. I tak oto kobieta bez kwalifikacji zajęła jakieś tam kierownicze stanowisko. Nie, zolc przeze mnie nie przemawia, ją się do stolkow nie pcham. Było to dwa lata temu. Zaczęliśmy slyszec od tej pani może nie wprost ale można to było tak zrozumieć (o dziwo tak to rozumiało 90% pracowników) że nauczyciele są glabami i są na tyle tępi, że nie rozumieją najprostszych poleceń. O zwolnieniu lekarskim można było zapomnieć chyba że się było jedną nogą w grobie. Moja koleżanką, której dziecko dość często chorowało i chciała pójść na L4 żeby się dzieckiem chorym na angine zająć usłyszała że to nie jest śmiertelna choroba i żeby się nie zajmowała glupotami i wracała do pracy. Wróciła a 6-letnie dziecko musiała zostawić w domu. Ktos tam niby do niego zagladal jak była w pracy, ale i tak przez większość dnia dzieciak był sam. Innym razem jak już musiała wziąć to zwolnienie to kilka dni po powrocie usłyszała że podczas dnia otwartego (taka impreza w szkole w sobote, kiedy przychodzą rodzice obejrzeć szkole i ewentualnie zapisać dziecko jak im się placówka spodoba) była pod wpływem alkoholu. No i w dziewczynie się zagotowalo. Rozmawiała z nauczycielami którzy byli wtedy w pracy, nikt nic nie wyczuł. Podobno czuli rodzice, dotrzeć do nich nie można bo ewidencji obecnych wtedy osób nikt nie prowadzi.
Ta sama osoba po wakacjach została pozbawiona wychowawstwa swojej klasy i wszystkich lekcji swojego przedmiotu. Ot tak, z dnia na dzień. W rozmowie usłyszała tylko że uczyc tego przedmiotu będzie pani która jest po prostu rewelacyjna i przy okazji jest znajomą wice bo razem pracowały. A moja znajomą miała być w tym czasie takim "przynieś, wynies, pozamiataj" czyli osoba na posyłki. Tydzień później odeszła, znalazła nową pracę i z tego co wiem jest zadowolona ale ze stresu spowodowanego praca leczyła się długo.
Inną sprawą - byliśmy tam zatrudnieni na umowę o pracę, czyli 40h tygodniowo. Nie żadna tam karta nauczyciela że 3-4 godz dziennie i do domu. Oczywiście wszystkie zebrania z rodzicami i rady pedagogiczne odbywały się po naszych godzinach pracy i były obowiązkowe. O płatnych nadgodzinach czy nawet tych godzinach do odbioru nikt nie mógł nawet pomarzyc. Wszyscy zrobiliśmy to charytatywnie.
Takich akcji było jeszcze dużo, ale moja opowieść byłaby za długą. Powiem tylko jeszcze o dwóch rzeczach bo wiem o tym od znajomych którzy tam zostali.
Ostatnio jednej z dziewczyn zmarł tata. W dobrym tonie wydaje mi się jest zakupienie kwiatów albo wieńca i wysłanie kilku osób na pogrzeb. Szefową się nie zgodziła, bo uznała że to sprawą prywatna.
Drugie-jeden z rodziców chciał zobaczyć jak wyglądają obiady w stołówce więc poprosił o nałożenie porcji. Traf chciał że dostał kotleta mielonego... że zmielonym papierem. Chyba toaletowym.

edukacja

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 29 (187)

1