Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lenka

Zamieszcza historie od: 4 marca 2012 - 10:28
Ostatnio: 21 kwietnia 2023 - 13:57
  • Historii na głównej: 7 z 14
  • Punktów za historie: 5852
  • Komentarzy: 203
  • Punktów za komentarze: 1359
 
zarchiwizowany

#34668

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ponad miesiąc temu ktoś na ulicy ukradł mi portfel. Trochę gotówki i dokumenty stracone, wiadomo. Miałam płonną nadzieję że ktoś znajdzie portfel i odeśle mi chociaż dokumenty, ale uważałam to za mało prawdopodobne. Tak więc najpierw wizyta na komendzie, później obchód gminy, uczelni i wydziału komunikacji aby uzyskać duplikaty.

Wszystkie potrzebne mi dokumenty odebrałam dwa tygodnie temu, o sprawie zapomniałam. Dziś spotkałam przypadkiem kolegę z uczelni. Ucieszyliśmy się na swój widok, uściskaliśmy, po czym on z zadowoloną miną wyciąga... mój portfel! Wprawdzie bez gotówki, ale z kompletem dokumentów!

Na moje pytania co, jak i dlaczego wyjaśnił, że znalazł go przypadkiem miesiąc temu na uczelni (widocznie ktoś musiał podrzucić) i miał mi oddać, ale zawsze zapomniał wziąć go ze sobą... Szkoda że nie raczył poinformować mnie o fakcie zanim zaczęłam wyrabiać sobie nowe dokumenty.
Nie wiem, czy to piekielność czy zwykła głupota.

Aha, wiecie może co teraz zrobić z podwójnym dowodem osobistym, prawem jazdy i legitymacją?

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 216 (266)
zarchiwizowany

#31014

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeglądając poczekalnię, przypomniała mi się historia z czasów, kiedy byłam pełną sympatii do świata i ludzi osiemnastolatką.

Pewnego październikowego dnia odebrałam swój oczekiwany, pachnący niemal farbą, świeżutki dowód osobisty. Chcąc go "wypróbować" i zarazem oblać, postanowiliśmy wybrać się ze znajomymi do pobliskiego pubu. Lokal w miarę tani, więc dosyć często tam zaglądaliśmy.

Po przybyciu skierowałam się od razu do baru, aby pierwszy raz w życiu samodzielnie zamówić sobie piwo. Z sokiem. Obsługiwała mnie (P)ani, która poprosiła mnie od razu o dowód i parę długich sekund go studiowała, po czym stwierdziła:
(P): To nie jest pani dowód.
Myśląc, że babka żartuje, zaśmiałam się lekko, ale ona nadal miała śmiertelnie poważną minę.
(J): Ależ oczywiście, że to jest mój dowód!
(P): To nie jest pani dowód, widzę przecież że na zdjęciu jest inna osoba!
Tak... Na zdjęciu miałam rozpuszczone włosy, natomiast tego dnia uczesałam je w kucyka. Po krótkiej, aczkolwiek intensywnej kłótni, pani zdecydowała sprzedać mi to piwo z sokiem.

A raczej- sok z piwem. Napój w kuflu miał intensywnie różowy kolor i ledwie wyczuwalny smak piwa.
Następne piwo zamówił mi kolega.

pub

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 49 (177)
zarchiwizowany

#29036

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Będzie historia mojej znajomej (lat 43), dziś mi opowiedziana.
Znajoma ma syna, teraz chłopak jest już prawie dorosły, ale jak był mały to przysparzał jej wielu problemów- niegrzeczny był niesamowicie.
Znajoma przypomniała sobie, jak ciężko było zapanować nad małym urwisem w momencie, gdy była na mszy w kościele i zobaczyła młodą matkę z chłopcem. Chłopiec był niegrzeczny, nie słuchał się matki, biegał po kościele i kopał wiernych pogrążonych w modlitwie. Znajoma przypomniała sobie, że na jej syna czasami działał system pochlebstw- po prostu chwaliła go, jemu robiło się głupio i była chwila spokoju. Dlatego też, gdy chłopiec przechodził koło niej, kucnęła i powiedziała do niego:
-No proszę, kogo my tu mamy, co za grzeczny chłopczyk.
Chłopiec spojrzał na nią z jawną pogardą i odpowiedział:
-Wcale nie jestem grzeczny!
Zastanowił się chwilę i dodał z satysfakcją, głosem ociekającym jadem:
-Ty stara babo!
Po czym sprzedał jej kopniaka w rękę i pobiegł dalej.

ach te dzieci...

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 15 (69)
zarchiwizowany

#28226

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ostatnio panuje "moda" na wypalanie suchych traw. W połączeniu z brakiem deszczu i silnym wiatrem może to mieć niezbyt ciekawe skutki.

Historia przydarzyła się moim- być może- przyszłym teściom. Mieszkają oni na wsi, w pewnej odległości od reszty sąsiadów. Gdy pewnego dnia wyjechali do pobliskiego miasteczka, ktoś "inteligentny inaczej" postanowił wypalić suche trawy w okolicy ich domu. Oczywiście po chwili niewinne ognisko zamieniło się w poważny pożar, obejmujący zabudowania. Najpierw zajął się garaż. Najprawdopodobniej spłonęło by wszystko, gdyby nie to, że na pobliskich polach było dwóch sąsiadów, którzy wezwali straż i przyjechali ciągnikami pomóc ratować dorobek życia. W międzyczasie wrócili też teściowie, straż pożarna, ogień udało się zagasić. Garaż jednak spłonął doszczętnie, razem z samochodem osobowym którego nie udało się już wyciągnąć i mnóstwem innych cennych rzeczy. Dom ocalał, chociaż stopiły się jakieś kabelki (wybaczcie, nie znam się na tym), w związku z czym przez jakiś czas w domu nie było prądu.

Nie będzie jednak o piekielności "dowcipnego" podpalacza traw, ale o sąsiadach pomagających przy gaszeniu pożaru.

Teść postanowił podziękować za okazaną pomoc, wybrał się więc do pierwszego sąsiada, jak to w Polsce przyjęte, z flaszką czystej. Posiedzieli, pogadali, podziękowania przyjęte. Kolej na następnego sąsiada, który ciągnikiem wyciągnął samochód dostawczy z płonącego garażu. Teść poszedł, usiedli, podziękowania za pomoc. Sąsiad zadowolony, miło się siedzi przy wódeczce, czy czegoś więcej trzeba? Jak się okazuje:
-Wiesz, Janek, ale taka flaszeczka to trochę mało, sam wiesz, paliwo do ciągnika teraz drogie a i od roboty się oderwać musiałem. Paru polskim złotym bym nie odmówił.

Teścia zatkało.

wieś

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 131 (159)
zarchiwizowany

#27245

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pozdrawiam dziewczynę z UW, która siedząc przy komputerze w bibliotece grzebała w nosie, a wstając zostawiła dowody rzeczowe na krześle. Dzieki niej od dziś sprawdzam każde krzesło, na które mam zamiar usiaść.

Uniwersytet

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (149)
zarchiwizowany

#27082

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na głównej mnóstwo historii o kościele, istnieje też stereotyp chciwego księdza. Jak dotąd opowieści wydawały mi się lekko przesadzone, ale pewnego razu zmieniłam zdanie.
Spotykałam się z moim obecnym chłopakiem już dłuższy czas. Jesteśmy wierzący, a więc chodzimy też zazwyczaj co niedzielę do kościoła, ja do swojej parafii, on do swojej (większej). Pewnego razu postanowiliśmy się wybrać razem do jego parafii na Pasterkę. Ludzi bardzo dużo, ponieważ wiadomo- święta, rodzina przyjechała w odwiedziny, tak że dużo osób było "nietutejszych". Kazanie ksiądz wygłosił ładne, jednak pod koniec bardzo się rozczarowałam. Po życzeniach wesołych świąt ksiądz zaczął temat pieniędzy- że planowany remont kościoła, że ogrzewanie się zepsuło i potrzeba na to wszystko pieniążków, że przyjezdni powinni się odwdzięczyć za możliwość udziału we mszy i wspomóc parafię paroma groszami. Jako że ludzi było dużo, to i taca była wypełniona, i to w dużej mierze grubymi nominałami.
Nie sądziłam, że można tak wprost prosić o pieniądze i to w czasie Pasterki. Od tej pory chodzimy na mszę tylko do mojej parafii, gdzie ksiądz od 10 lat nigdy nie mówił, że brakuje pieniędzy na to czy na tamto.
Dodam jeszcze tylko, że remont polegał na powieszeniu dwóch dodatkowych obrazów, w kościele nadal jest zimno, a ksiądz ostatnio kupił sobie nowe Audi A4.

księża

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 11 (39)
zarchiwizowany

#26344

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/25330 przypomniała mi pewne zdarzenie z udziałem mojego chłopaka.

Trzy lata temu wyżej wymieniony jechał konno wzdłuż drogi, nie była to ruchliwa droga ale mimo to starał się jechać jak najbliżej prawej strony. Dodam, że jeździł on konno od najmłodszych lat, więc opanował tą sztukę w bardzo dobrym stopniu. Jechał na swojej ulubionej kobyłce, bardzo spokojnej Dianie. Było to wieczorem, pod koniec września, na dodatek zaczął padać lekki deszcz, więc asfalt zrobił się mokry. Chłopak zbliżał się do zakrętu, gdy z tyłu dogonił go pewien pan jadący autem. Widocznie nie spodobało mu się to, co robił chłopak, więc zamiast zwolnić coby nie spłoszyć konia(jak robili to zawsze wszyscy przejeżdżający obok), przyśpieszył jeszcze i przejechał maksymalnie blisko Diany. Nie trzeba mówić, że konik się spłoszył, no dodatek był akurat na zakręcie i było ślisko, więc po prostu przewrócił się na prawy bok, przygniatając tym częściowo swojego właściciela. Piekielny pan oczywiście pojechał dalej, nie interesując się czy nic poważnego się nie stało. Chłopak stracił przytomność, na szczęście za jakiś czas przejeżdżał tamtędy znajomy i zaopiekował się poszkodowanym. Dianie nic się nie stało, ale w efekcie chłopak miał wstrząs mózgu i nogę złamaną w trzech miejscach.
Wszystko przez Piekielnego, któremu nie podobało się, że ktoś lubi jeździć konno.

wieś

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (143)

1