Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

localhost

Zamieszcza historie od: 4 stycznia 2012 - 16:35
Ostatnio: 5 października 2012 - 22:11
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 389
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 10
 
zarchiwizowany

#40171

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielność dotyczy obsługi klienta pewnej sieci komórkowej.

W dniu wczorajszym mój stary modem USB uległ awarii i korzystanie z niego stało się wręcz niemożliwe. Jeszcze tego samego dnia udałem się do salonu w celu zakupu nowego urządzenia. Po powrocie do domu sprawdziłem modem i niestety okazał się wadliwy. Zadzwoniłem na Infolinię i opisałem dokładnie problem. Konsultant powiedział, że nie jest to problem sieci oraz proponuje oddanie modemu na gwarancję w dowolnym salonie. W związku z tym, że Internet mobilny jest mi potrzebny do pracy chciałem otrzymać modem zastępczy. Zgodnie z instrukcjami następnego dnia udałem się z urządzeniem w celu jego reklamacji.

Jak się niestety okazało modemów zastępczych nie było na magazynie. Pan z obsługi powiedział, że mogę jedynie oddać modem na gwarancję. Zapytałem wówczas czy istnieje możliwość oddania modemu z racji tego, że kupiłem zepsuty sprzęt. Okazało się, że istnieje taka opcja jednak nie jest ona darmowa. Koszt zwrotu wynosi 50 zł, ze względu na "aktywację usługi" i jest możliwy tylko w ciągu 7 dni od zakupu. Szkoda tylko, że przy kupnie nikt mnie o tym nie poinformował.

Zapytałem czy jest szansa, abym w innych salonach otrzymał modem zastępczy. W odpowiedzi usłyszałem, „może Pan próbować”. Niestety cała rozmowa odbywała się „na siłę”, tak jakbym przeszkadzał w czymś nad wyraz ważnym. Z kolei jeśli chodzi o jakąkolwiek inną pomoc od ze strony obsługi to cytuję „niestety, ale nie”. Na szczęście w Centrum Handlowym, do którego się udałem są trzy salony i postanowiłem sam sprawdzić dostępność. Niestety w żadnym z nich nie mieli na stanie modemów zastępczych. Wróciłem wówczas do pierwszego salonu.

Zapytałem czy to na pewno wszystko co można dla mnie zrobić, czy nie ma żadnej innej opcji.
Wywiązał się następujący dialog:

[BOK]: Tak jak mówiłem wcześniej.
[Ja]: Z tym, że wie Pan że bez tego modemu nie będę w stanie korzystać z oferty abonentowej, za którą cały czas płacę.
[BOK]: Jeśli Panu coś nie odpowiada to może Pan w każdej chwili rozwiązać umowę.
[Ja]: Zdaję sobie z tego sprawę. A czy ewentualnie jest taka możliwość, aby zadzwonił Pan do innych salonów i zapytał czy mają na stanie modemy zastępcze.

(Z doświadczenia wiem, że w wielu sklepach i salonach obsługa ma możliwość sprawdzenia czy interesujący klienta model jest dostępny w innych placówkach. Myślałem, że tutaj jest podobnie.)

[BOK]: Nie.
[Ja]: Dlaczego? o_O’’
[BOK]: Bo nie. Tak poza tym widzę, że Pan przyszedł tu specjalnie do mnie tylko po to, aby prowadzić przepychanki słowne. Nie zrobię w tej sprawie nic więcej i na pewno nigdzie za Pana nie będę dzwonił.

W momencie, gdy poprosiłem o imię i nazwisko lub o spotkanie z kierownikiem Pan powiedział, że w ostateczności może mi udostępnić telefon firmowy, abym sam załatwił swoje sprawy. Po chwili do stanowiska podeszła Pani kierownik, pytając współpracownika „co się dzieje?”. Odpowiedz „Ten Pan chciałby, żebym za niego dzwonił po salonach, bo my nie mamy modemu zastępczego. A tego robić nie będę”. Pani kierownik pokiwała tylko głową po czym w ciągu kilku sekund wróciła do swojego stanowiska nie odzywając się słowem.

Wychodząc z Centrum Handlowego mijałem drugie stoisko i postanowiłem zapytać czy ktoś z tego punktu nie mógłby sprawdzić innych salonów. Pan z tego stoiska był na tyle miły, że zadzwonił do kilku salonów i modem zastępczy się znalazł. Dodatkowo opowiedziałem po krótce sytuacje z pierwszego punktu i jak się okazało takie procedery są tam na porządku dziennym. Taka obsługa jak w tym drugim salonie powinna być wszędzie.

Morał z historii jest całkiem prosty. Następnym razem wezmę laptopa ze sobą, żeby sprawdzić przed kupnem czy sprzęt działa.

W mieście Łodzi gdzie nawet bieganie psom szkodzi...

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 15 (115)
zarchiwizowany

#33790

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia opowiedziana przez jednego z wykładowców na mojej uczelni.

Jak wiadomo niektórzy studenci są zbyt leniwi, aby chodzić na wszystkie zajęcia. W tym przypadku jeden z nich nie pojawił się ani razu na wykładzie w ciągu całego semestru. Niestety, nadeszła sesja, a co za tym idzie wypadałoby pójść do prowadzącego po wpis.

Aby dokładniej zobrazować sytuację chciałbym powiedzieć, że na naszym wydziale znajduje się pokój "Świętej Trójcy". Mowa tu o trzech najbardziej dowcipnych wykładowcach jakich znam. Historia działa się, w momencie gdy jeszcze nie mieli wspólnego pokoju. Dla ułatwienia nazwijmy ich XXX, YYY i ZZZ ;)

Akcja właściwa:

Biedny student nie wiedząc co go czeka, wszedł do pokoju z pytaniem czy zastał pana XXX, bo chciałby otrzymać wpis.
Jedyną osobą, która była w pokoju był właśnie poszukiwany wykładowca. Ale po co od razu się przyznawać "Tak, to ja", dużo lepiej jest

powiedzieć "Niestety go nie ma, ale wie Pan ja akurat mam do niego sprawę więc możemy pójść razem i go poszukać". Jak się domyślacie właśnie rozpoczęła się wesoła zabawa kosztem nieświadomego studenta.

Pan XXX poszedł szukać sam siebie do pana YYY.
[XXX]: "Nie widziałeś może przypadkiem XXX? Student przyszedł po wpis do niego."
YYY najpierw zdziwiony, po chwili zrozumiał całą sytuację.
[YYY]: "Nie.. nie widziałem, ale też mam do niego sprawę więc pójdę z wami".

Historia powtórzyła się z Panem ZZZ, który widząc, że cała trójka jest w komplecie zaproponował, żeby pójść do pokoju, bo może już wrócił.
Po powrocie Pan XXX usiadł w swoim fotelu. Obrócił się na nim o 360 stopni po czym powiedział "Witam. Jestem XXX. W czym mogę pomóc?"

Nie chciałbym być na miejscu tego studenta ;)

---

Przy okazji taka mała perełka z jednym z w/w Panów:
Zebranie katedry. Kierownik mówi do zgromadzonych osób, że potrzebuję dwóch odpowiedzialnych chętnych, którym powierzy ważne zadanie. Pan YYY otarł ręką czoło i powiedział "Uff.. Całe szczęście. A już się bałem.".

Uniwerek

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 306 (340)

1