Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lolo

Zamieszcza historie od: 9 czerwca 2013 - 19:13
Ostatnio: 22 listopada 2013 - 20:04
  • Historii na głównej: 0 z 6
  • Punktów za historie: 1895
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 40
 
zarchiwizowany

#56155

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeczytalam wlasnie historie oszukanejniewiasty o stereotypie Polaka za granica. Przyponiala mi sie historia sprzed kilku lat. Szukalismy z Kochanym kawalerki do wynajecia poniewaz mielismy juz dosc wspolokatorow. Dlaczego? A no dlatego,ze przez ludzi,z ktorymi mieszkalismy wczesniej stracilismy siedemset piecdziesiat funtow kaucji. Mieszkalismy w wielkim domu,w ktorym byly cztery pokoje. Wspolokatorzy byli w porzadku i zylo nam sie spokojnie dopoki nie wprowadzila sie do nas nowa parka. Ona bardzo mila,sympatyczne dziewczyna,za to ON, okropny awanturnik. Czesto sie klocili,z ich pokoju slychac bylo odglosy rzucanych o sciane rzeczy. Nie wtracalismy sie,dopoki awantury nie przeniosly sie na wspolne pokoje,salon,korytarze,kuchnie i niewielkie patio. Zglosilismy to do wlasciciela bo w pewnym momencie zrobilo sie to nie do zniesienia. On wiecznie o nia zazdrosny,robil awantury doslownie o wszystko.W pewnym momencie zaczal sie czepiac chlopakow z domu,ze zbyt czesto z nia rozmawiaja.
W maju wyjechalismy z Lubym na tygodniowy urlop.Przed wyjazdem zamknelismy pokoj na klucz. Komputer,sluzbowe telefony i kilka wartosciowych rzeczy zostawilismy u przyjaciol. Nasze szczescie.Trzeciego dnia urlopu dostalismy maila od jednego ze wspollokatorow '' Nie chcialem Wam psuc wczasow ale obejrzyjcie sobie zalaczniki''. Otwieramy,a tam zdjecia zdemolowanego domu.Nasz pokoj wywrocony do gory nogami,rama lozka polamana.Reszta pokoi w nielepszym stanie. Kuchnia w tragicznym stanie,szklane drzwi do patio rozbite,w salonie wielka plama na dywanie,w lazience wyrwany zlew,elektryczny prysznic dyndal na jednej srubce. Wielkie lustro w salonie rozbite w droby mak.
Okazalo sie,ze nasz furiat oszalal kiedy zobaczyl swoja dziewczyne wracajaca z pracy z kolega. Wpadl do domu i zaczal rzucac czym popadnie,wywarzac drzwi gdzie sie dzialo i demolowac wszystko wokol niego.Tylko jedna wspollokatorka byla wtedy w domu,wszyscy inni w pracy.Nie dala rady go uspokoic,uciekla z domu i zadzwonila po policje ale zanim ci przyjechali ON zdazyl rozwalic pol chaty.
Wlasciciel zostal powiadomiony. Staral sie zrozumiec nasze polozenie,wiedzial o tym,ze mamy z zazdrosnikiem problemy a mimo to nie zrobil nic.Jak tylko wrocilismy dowiedzielismy sie,ze musimy sie wyprowadzic,dostalismy miesiac wypowiedzenia,stracilismy kaucje,ktora musiala pokryc koszty remontu i strat.
Wlasnie z powodu takich ludzi,wlasciciele domow zadaja niebotycznych kwot na kaucje.Ja sie im po prostu nie dziwie.

zagranica

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (264)
zarchiwizowany

#56006

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytalam ostatnio historie kobiet ciezarnych. Dodam i swoja.
Bedac na urlopie w Polsce,w 5 miesiacu ciazy,postanowilam pojsc do ginekologa.Cudowna pani doktor zbadala wszystko jak trzeba,poczestowala cukiereczkiem i odeslala do domu.Badanie jednak nie nalezalo do tych przyjemnych i nie czulam sie zbyt dobrze. W miejskim autobusie postanowilam usiasc zaraz za kierowca aby widziec moj przystanek. Moj luby obok mnie. Wtem gdzies na wysokosci jednego z wiekszych hipermarketow w miescie do autobusu weszlo bardzo duzo osob.Srednia wieku 6o lat.Babcie malo sie nie pozabijaly o wolne miejsca, a ze te juz sie skonczyly,przyszedl czas na wymuszanie ustapienia siedzenia.Luby ustapil miejsca obok mnie pani lekko mowiac,dosc otylej,ktora przygniotla mnie do okna.Won ''Byc moze Paryz'' mnie dobila.Chcialam wyjsc na nastepnym przystanku bo czulam,ze moze sie to roznie skonczyc.Grzecznie przeprosilam wspolpasazerke,chcialam wyjsc.Ta ani drgnie,do tego jeszcze sie wypreza tak,ze nie moglam nawet pomarzyc o przejsciu. Mowie jej,ze jestem w ciazy i jest mi niedobrze,ze musze wyjsc juz,teraz zaraz!Nic,jak grochem o sciane. Spojrzala sie na mnie,moj brzuch,Kochanego mojego i powiedziala-'' jak zes ja tak zalatwil,to teraz ja podnies bo mi sie nie widzi wstawac''. Pozdrawiam pania serdecznie,mam nadzieje,ze to co z siebie wyrzucilam na pani kiecke,odepralo sie elegancko :)

komunikacja_miejska

Skomentuj (54) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 526 (606)
zarchiwizowany

#52511

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przez ostatnie kilka miesiecy rozgladam sie za nowa praca. Mieszkam w sporym miescie,jakkolwiek o prace niesamowicie tu trudno. Nie chcialabym sie rowniez przenosic do innej czesci Anglii i zaczynac wszystkiego na nowo.
Kolezanka polecila mnie swojemu szefowi. Firma-farma potrzebowala kogos na stanowisko kierownika produkcji. Proponowali druga zmiane,wiec dla mnie to bylo po prostu super rozwiazanie.
Pierwszy dzien pod nadzorem glownego menadzera minal szybko i przyjemnie.Ludzie pracowali niesamowicie sprawnie a produkcja szla bez zadnych zarzutow.W drugim nie bylo juz tak kolorowo,pracownicy wygladali jak z krzyza zdjeci,zmeczeni,niewyspani. Pomyslalam tylko,ze to zmeczenie.Kolejny dzien na zmianie i wszystcy znowu jak skowronki. Caly kolejny tydzien minal na tej samej zasadzie- jeden dzien na pelnych obrotach,kolejny-ponizej normy.Czasami bylo nawet tak,ze pracowali na dwie zmiany non sto0p przez trzy dni z rzedu.
Naprawde zaczelo mnie to wszystko zastanawiac bo jeszcze nigdy nie widzialam takich wachan.
Bardzo szybko odkrylam o co chodzi.Ludzie z produkcji imprezowali na potege po skonczonej zmianie. Pili do upadlego,nastepnego dnia umierali na kaca,a kolejnego po prostu raczyli sie tzw sciezka zdrowia,badz raczej kreska...
Dowiedzialam sie o tym,kiedy zostalam zaproszona na jedna z takich imprez a kilka dziewczyn pod wplywem napojow wyskokowych opowiedzialo mi jak to wyglada. Rozmawialam o tym z menadzerem,ktoremu to w ogole nie przeszkadzalo,dla niego tylko wyrobiona norma sie liczy. Najgorsze jest to,ze szefostwo wie o tym,ze ekipa cpa na potege,ze przychodzi do pracy na zejsciu. Ja sie po prostu boje o bezpieczenstwo pracy a walczyc z wiatrakami nie zamierzam wiec cos czuje,ze niestety dlugo tam nie popracuje.

zagranica

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (230)
zarchiwizowany

#51123

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Postanowilam opisac kilka piekielnych historii. Jak wiecie mieszkam za granica. Tutaj niestety Polak Polakowi wilkiem.Wiele razy spotykalam sie z niemilymi komentarzami w moim kierunku.Czesto wypowiadane przez naszych rodakow,nieswiadomych mojego pochodzenia. Zazwyczaj udaje,ze nie slysze badz nie rozumiem. Jezeli jednak slysze komentarze po adresem mojego dziecka,gotuje sie we mnie.
Kilka miesiecy temu czekalam na swoja kolej do kasy w jednym z wiekszym marketow w miescie.Niuniek okropnie zmeczony i glodny zaczal plakac w wozku wiec szybko zapchalam go jakas przekaska.Z kolejki slysze jakies komentarze wypowiadane po polsku.. a to jaka ze mnie kurfa,jakie brzydkie dziecko,jaki okropny wozek,ubranka.Komentarze dotyczyly tez produktow,ktore mialam zamiar kupic.Uslyszalam tez,ze moje dziecko musi miec downa bo jest lekko rude (po tatusiu)no i tak dziwnie plakalo.Swoja droga,jak mozna ocenic czy dziecko jest uposledzone po tym jak placze!? Wtedy nie wytrzymalam.Odwrocilam sie,spojrzalam w strone pary okolo czterdziestki i podziekowalam grzecznie za zrujnowanie mojej wiary w ludzi. Przeraza mnie fakt,ze wielu naszych rodakow komentuje bardzo glosno ludzi wokol siebie,nie zdjac sobie sprawy z tego,ze ktos moze ich rozumiec. Czasami jest mi naprawde wstyd.

zagranica

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (300)
zarchiwizowany

#51119

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jeszcze za czasow studenckich zarabialam roznoszeniem ulotek,bylam troche hostessa w marketach,czasami dorabialam na tzw.imprezach biznesowych. O takim ''wyjezdzie integracyjnym'' opowiem.Szef poinformowal,ze placa 15 zlotych na godzine,oplacaja nocleg w fajnym hotelu i o transport na miejsce nie musimy sie martwic. Dla studentki oferta jak najbardziej na tak wiec spakowalam uniform i w droge.Bylo nas sztuk dziesiec. Mialysmy tylko polewac wodke gosciom,roznosic przekaski,kawke i herbatke na bankiecie. Mialysmy skonczyc tuz przed jedenasta. I tutaj zonk-organizator imprezy wrecz nakazal nam pozostanie na afterparty. Po telefonie do szefa i krotkiej naradzie zgodzilismy sie.
To,co dzialo sie na afterparty,w ktorym uczestniczili czlonkowie zarzadow duzych firm telekominikacyjnych przeszlo moje najsmielsze oczekiwania. Panom calkiem puscily lejce. Dobierali sie do co ladniejszych,proponowali pojscie do pokojow,na basenik.... Panie,ktore rowniez uczestniczyly w imprezce nie byly lepsze,znikaly z panami na jakas chwile,potem wracaly badz i nie... My szybciutko za telefon do szefa,za pol godziny mialysmy podstawiona taksowke pod hotel. Z tego co jeden z uczestnikow powiedzial,nieoficjanie mieli miec zalatwione panie do towarzystwa. Super.

uslugi

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 251 (299)
zarchiwizowany

#51118

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mieszkam od kilku lat w Anglii.Zarowno ja i jak moj chlopak pochodzimy z malych wiosek wiec wszyscy wiedza gdzie sie podziewamy.Wybralismy sie do Polski samochodem poniewaz byla to najtansza dla nas opcja. Samochod wcale nie nowy ale z tych lepsiejszych.
W czasie naszego urlopu-o dziwo jak nigdy,ludzie zaczeli nas zapraszac na imprezki,odwiedzinki u rodzinki i takie rozne.Wszedzie trzeba bylo jakos dojechac wiec bylam niepijacym kierowca. I tu staly punkt programu- a to podwiezc trzeba kogos bylo,a to sie piwo skonczylo i trzeba bylo dokupic (najblizszy nocny okolo 12 kilosow od domu),a to ktos tam nie mial transportu i trzeba bylo podwiezc. Ja tam raczej rozumiem,ze nie wszyscy maja samochody a ze i jezdzic lubie to wozilam,podwozilam,dokupowalam browara itp...wszystko za swoja kase. Po okolo tygodniu sprawdzilam ile mniej wiecej wydalam na te nasze podwozki i doliczylam sie okolo tysiaka,na diesla i napoje alko tyle mi poszlo.Zapowietrzylam sie troche,no ale w koncu sama sie zgadzalam,wiec przelknelam sline postanawiajac,ze juz wystarczy tej mojej dobroci.
Okolo weekendu zadzwonila do mnie kolezanka z zaproszeniem na ognisko kilka kilometrow od domu.Podkreslila tez,ze trzeba kilka osob zgarnac i wypadaloby,zebym przyjechala samochodem. Zylka pierdzaca mi pekla.Powiedzialam,ze chetnie ale my z Lubym przyjdziemy pieszo,zebym i ja w koncu mogla sobie strzelic jakies piwko.Wyszlismy duzo wczesniej przed ogniskiem,kupilismy browara na droge-w koncu kolezanka zaprasza to i cos na ognisku miec powinna.Doczlapalismy sie do miejsca,wszyscy patrza na nas jakbysmy kogos po drodze zabili i przytargali za soba trupa. Ognisko pali sie-ok,ale ani zarcia ani picia na horyzoncie NIET.Ok,Luby sie rozsiadl a ja pytam kolezanki O CO KAMAN. Dowiedzialam sie,ze jestem okropna,bo tyle ludzi ona zaprosila,obiecala ze JA po nich przyjade,myslala,ze po drodze kupie alko i kielbase a ona tylko ognisko rozpali i bedzie imprezka jak ta lala.No bo w koncu my zalatwiamy sie funtami,samochod mamy duzy (taxi kuzwa)no i ona tak pomyslala,ze po co ma wydawac kase jak ja moge. Szlag mnie trafil i tyle mnie widzieli. Dodam,ze dziewczyna z calkiem zamoznej rodziny. Moze i nie jest to strasznie piekielne ale boli mnie takie myslenie. Ja naprawde musze sie nazapieprzac na to co mam i nie lubie jak ktos organizuje moje wydatki.

ognisko

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 359 (423)

1