Profil użytkownika
marmolada85
Zamieszcza historie od: | 7 września 2015 - 23:25 |
Ostatnio: | 7 marca 2016 - 19:18 |
- Historii na głównej: 2 z 2
- Punktów za historie: 676
- Komentarzy: 10
- Punktów za komentarze: 35
Czytając poczekalnie przypomniała mi się historia z mojego byłego miejsca pracy. Duża firma, dużo pracowników i szefowie, bracia.
Pomijając już fakt ich ciągłej rywalizacji i wydawanych sprzecznych poleceń raz przez jednego, raz przez drugiego chciałam opisać temat wypłat. Bracia podzielili się pracownikami i każdy wypłacał pieniądze innej grupie osób. O ile ten pierwszy dawał wypłatę "do dziesiątego", poślizg max. 2 dni, to ten drugi w ogóle tego nie przestrzegał.
I tak ludzie w grudniu zostali bez pieniędzy na święta (dzień przed wigilią wypłacił jednak każdemu po 400 zł), co miesiąc ludzie się prosili o pieniądze, jako, że szef mieszkał w tym samym budynku po prostu uciekał do domu i udawał, że go nie ma lub kazał kierownikowi rozpowiadać, że wyjechał do innego miasta i mają się zgłosić wieczorem po odbiór, po czym ludzie koczowali po godzinach pracy nawet i 4 godziny, ale pieniędzy się nie doczekali.
Kiedy pracownicy się poskarżyli drugiemu z szefów ten stwierdził, że to nie jego sprawa. Sytuacja się powtarzała co miesiąc, aż w końcu jeden z pracowników niespecjalnie trzeźwy wkroczył do budynku i udał się prosto do domu szefa. Skończyło się bijatyka, wyrzuceniem pracownika i wybita szybą.
Do dziś mnie zastanawia ten fenomen - szef kasę ma, firma ma się świetnie, a mimo to ciągłe zwlekanie z wypłatami było normą. Czyżby panu prywaciarzowi tak ciężko było się rozstać z pieniędzmi, których było mu ciągle mało?
Pomijając już fakt ich ciągłej rywalizacji i wydawanych sprzecznych poleceń raz przez jednego, raz przez drugiego chciałam opisać temat wypłat. Bracia podzielili się pracownikami i każdy wypłacał pieniądze innej grupie osób. O ile ten pierwszy dawał wypłatę "do dziesiątego", poślizg max. 2 dni, to ten drugi w ogóle tego nie przestrzegał.
I tak ludzie w grudniu zostali bez pieniędzy na święta (dzień przed wigilią wypłacił jednak każdemu po 400 zł), co miesiąc ludzie się prosili o pieniądze, jako, że szef mieszkał w tym samym budynku po prostu uciekał do domu i udawał, że go nie ma lub kazał kierownikowi rozpowiadać, że wyjechał do innego miasta i mają się zgłosić wieczorem po odbiór, po czym ludzie koczowali po godzinach pracy nawet i 4 godziny, ale pieniędzy się nie doczekali.
Kiedy pracownicy się poskarżyli drugiemu z szefów ten stwierdził, że to nie jego sprawa. Sytuacja się powtarzała co miesiąc, aż w końcu jeden z pracowników niespecjalnie trzeźwy wkroczył do budynku i udał się prosto do domu szefa. Skończyło się bijatyka, wyrzuceniem pracownika i wybita szybą.
Do dziś mnie zastanawia ten fenomen - szef kasę ma, firma ma się świetnie, a mimo to ciągłe zwlekanie z wypłatami było normą. Czyżby panu prywaciarzowi tak ciężko było się rozstać z pieniędzmi, których było mu ciągle mało?
Pracodawcy
Ocena:
272
(304)
O sile Facebook'owych grup-czyli jak zniszczyć komuś reputację.
Istnieje grupa, na której jest około 5 tysięcy młodych dziewczyn- są to zazwyczaj gimnazjalistki i licealistki dzielące się problemami "życia codziennego" jak "co ubrać na imprezę" lub " jak poderwać chłopaka w rurkach". Na tej właśnie grupie post dodały dziewczyny, które opisały jak chciały kupić sukienkę i zostały brzydko potraktowane przez ekspedientkę. Odzew był spory - jedna nakręcała drugą i tym sposobem pewna część dziewczyn poszła na profil facebookowy butiku.
Zaczęły masowo wystawiać negatywne opinie i oceny, a trzeba zaznaczyć, że nawet nie były w tym miejscu. Butik postanowił się bronić i wystawił screen z wiadomością od "poszkodowanej" gdzie dobrze widać jak butik przeprasza i zaprasza do kupna i wyjaśnienia sytuacji. Niestety, lawina ruszyła i nawet to nie było w stanie otrzeźwić nastolatek. Dalej szły w zaparte, na grupie pojawiły się hasła "zniszczmy sklep", "z nami się nie zadziera" itp. Ocena butiku spadła do 1*. Niestety, ale aktualnie strona nie istnieje- została usunięta lub zawieszona przez właścicielkę, czemu się absolutnie nie dziwię. Obserwowałam cala ta sytuacje od początku i byłam w szoku, do czego zdolne są te dziewczyny. Aktualnie myślą, że wygrały, bo strona zniknęła i nawet jak pojawi się kolejna to mają zamiar ją zbojkotować...
Chciałam tylko dodać, że zdaje sobie sprawę, że członkinie grupy, "siostry" jak siebie nazywają mogą się tu pojawić. Jestem tez w posiadaniu screenów z całej akcji. Wiem, że w pewnym momencie niektóre z nich się przestraszyły i zmieniły zdanie kiedy butik pokazał wiadomość z przeprosinami, ale reszta szybko je przekonała, że sklep i tak należy zniszczyć.Facebook
Istnieje grupa, na której jest około 5 tysięcy młodych dziewczyn- są to zazwyczaj gimnazjalistki i licealistki dzielące się problemami "życia codziennego" jak "co ubrać na imprezę" lub " jak poderwać chłopaka w rurkach". Na tej właśnie grupie post dodały dziewczyny, które opisały jak chciały kupić sukienkę i zostały brzydko potraktowane przez ekspedientkę. Odzew był spory - jedna nakręcała drugą i tym sposobem pewna część dziewczyn poszła na profil facebookowy butiku.
Zaczęły masowo wystawiać negatywne opinie i oceny, a trzeba zaznaczyć, że nawet nie były w tym miejscu. Butik postanowił się bronić i wystawił screen z wiadomością od "poszkodowanej" gdzie dobrze widać jak butik przeprasza i zaprasza do kupna i wyjaśnienia sytuacji. Niestety, lawina ruszyła i nawet to nie było w stanie otrzeźwić nastolatek. Dalej szły w zaparte, na grupie pojawiły się hasła "zniszczmy sklep", "z nami się nie zadziera" itp. Ocena butiku spadła do 1*. Niestety, ale aktualnie strona nie istnieje- została usunięta lub zawieszona przez właścicielkę, czemu się absolutnie nie dziwię. Obserwowałam cala ta sytuacje od początku i byłam w szoku, do czego zdolne są te dziewczyny. Aktualnie myślą, że wygrały, bo strona zniknęła i nawet jak pojawi się kolejna to mają zamiar ją zbojkotować...
Chciałam tylko dodać, że zdaje sobie sprawę, że członkinie grupy, "siostry" jak siebie nazywają mogą się tu pojawić. Jestem tez w posiadaniu screenów z całej akcji. Wiem, że w pewnym momencie niektóre z nich się przestraszyły i zmieniły zdanie kiedy butik pokazał wiadomość z przeprosinami, ale reszta szybko je przekonała, że sklep i tak należy zniszczyć.
Ocena:
333
(443)
1
« poprzednia 1 następna »