Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

maseciuset

Zamieszcza historie od: 8 sierpnia 2011 - 18:28
Ostatnio: 4 lutego 2020 - 21:53
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1304
  • Komentarzy: 34
  • Punktów za komentarze: 159
 

#57410

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znalazłam w końcu czas na dodanie kolejnej historii. Również dotyczy ona sklepu, w którym pracuję. Dla niezorientowanych - duży sklep w galerii handlowej.
Na pewno każdy z nas miał do czynienia z paragonem - tak, ot zwykły paragon. Czy to z mięsnego czy odzieżowego, to bez znaczenia.

Weekend, ruch dość spory. Koleżanka kasuje kolejną osobę z kolejki, czas leci. Ja stoję przy drugiej kasie, ale nie obsługuję klientów, coś tam układałam (nieistotne dla historii, ważne, że byłam świadkiem incydentu).
Nagle widzę, że pewien facet wrócił do koleżanki i pretensjonalnym tonem mówi, że naliczyła mu za dużo. Że "coś" mu jeszcze doliczyła. Kumpela w szoku, mówi żeby pokazał zakupy i paragon. Zostawił w samochodzie, zaraz wróci.

Klienci patrzą już na nas jak na złodziei, bandytów, oszustów i nie wiadomo co jeszcze. Koleżanka mówi do mnie, że koleś kupował trzy rzeczy dokładnie, kwota nie przekroczyła nawet 50 zł, więc nie wie o co chodzi.
Zdenerwowany jegomość wraca, rzuca nam na ladę reklamówkę i paragon. Patrzę na to z koleżanką i nic nie rozumiem. Kwota się zgadza z zakupami. Chwila konsternacji... facet wybucha. Krzyczy, że co ONA mu nabiła, że on nie brał nic za 2,78 zł (to przykład, ale bardzo zbliżony).

Domyślacie się już o co chodzi? Tak! Genialny pan chodzący mózg krzyczał, że naliczony miał jakiś towar, a to był wyszczególniony na paragonie... podatek. Który jest wliczony w cenę towaru już, nie osobno przy kasie. Jak mu delikatnie wytłumaczono, facet cały czerwony WYBIEGŁ dosłownie ze sklepu.
W takiej sytuacji nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Wiecie co najlepsze? To nie był jakiś starszy człowiek, to był facet w kwiecie wieku, koło czterdziestki. Ceny w naszym sklepie są okrągłe w takim sensie, że nie ma końcówek z groszami. A jego zakupy można było przeliczyć w pamięci, bez problemu.
Serio, nic już mnie nie zaskoczy.

sklepy

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 478 (582)

#45603

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w galerii handlowej w chyba największym sklepie ze znajdujących się tam. Historii jest mnóstwo i chyba mogłabym z czystym sumieniem siadać codziennie po pracy przed komputerem i opisać wam coś żenującego na bieżąco. Ale opowiem jedna, która zwaliła mnie z nóg.

Było to jeszcze w okresie letnim. Stałam koło przymierzalni i pilnowałam klientów, wiadomo ile rzeczy wnoszą, czy nie próbują w zaciszu kotary odpiąć klipsa i takie tam. Akurat odeszłam odwiesić ubrania i wróciłam pilnować dalej warty. Po tym co zobaczyłam zatkało mnie i wryło w ziemię.

W przymierzalni była sobie kobieta (kotary sięgają mniej więcej za kolana) i mężczyzna. Kobietka siedziała radośnie na krzesełku, a nad nią stał facet. Zapewne w ferworze emocji facet szarpnął za kotarę i oto ukazała mi się na sekundę, rodem z erotyka, scena miłości. Miłości francuskiej. W szoku nie wiedziałam co zrobić, chyba pierwszy raz w swoim życiu. Zakochani szybko wyszli z przymierzalni zanim się ogarnęłam i udali się w stronę wyjścia. Widziałam jak babeczka jeszcze ukradkiem wytarła usta kołnierzem z bluzeczki.
Dodam, że to nie byli jakieś smarkacze, spokojnie byli pod 30-tkę.

Aha... na lustrze pan zostawił niespodziankę. Żałuję z całego serca że nie narobiłam im wstydu, ale prawdopodobnie byłam bardziej zażenowana niż oni. Na pewno.

sklepy

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 704 (842)

1