Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

monalo4

Zamieszcza historie od: 30 marca 2011 - 0:20
Ostatnio: 27 sierpnia 2017 - 11:16
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 299
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 6
 
zarchiwizowany

#61618

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Z pamiętnika zbieracza, część pierwsza.


Pracuję dorywczo w jednym z hipermarketów. Zasadniczo jestem kasjerką, ale gdy nie ma zbyt dużego ruchu, zbieram również kosze i małe wózki oraz zwroty z kas. Z racji tego często (częściej niż bym chciała) trafiam na różnego rodzaju indywidua (zwane również klientami). Tyle w ramach wprowadzenia.

1. Jaśnie Pani [JP]
Sytuacja dzieje się tuż za bramką wejściową na teren sklepu.
[JP] Przepraszam...?
[Ja] Tak?
[JP] Gdzie znajdę [wertuje zawzięcie gazetkę reklamową] to?
(Chwila na zastanowienie się, gdzie mamy nakrętki, uszczelki i tego typu rzeczy).
[Ja] W dziale z majsterkowaniem.
[JP] A gdzie to jest?
[Ja] Proszę iść do końca tą alejką i skręcić w...
[JP] A nie może ktoś do mnie podejść?

2. Niespodzianka.
Reklamówki i woreczki? Notorycznie.
Kubeczki i łyżeczki po degustacjach? Za każdym razem, gdy takie mają miejsce na terenie sklepu.
Zapomniane drobiazgi? Standard.
W życiu chyba jednak nie spodziewałabym się, że zbierając kosze przy kasach, w jednym z nich znajdę zużytą pieluchę... Na szczęście para (dość młoda), która ją tam zostawiła, stała jeszcze przy kasie - pan, zgromiony przeze mnie wzrokiem, podszedł, wybełkotał jakieś przeprosiny, zabrał pakunek i błyskawicznie się oddalił. Długo nie mogłam wyjść z podziwu nad tym, że najpierw ją jednak tam zostawił.

3. Samo się...
Idea kas samoobsługowych chyba każdemu jest znana, ale mimo tego przybliżę: klient podchodzi do kasy, skanuje każdy towar, a po zeskanowaniu umieszcza go w pojemniku obok kasy, który ma w sobie wagę sprawdzającą, czy towar się zgadza. Kasy są cztery i nadzoruje je jeden z pracowników.
Wczoraj stałam tam przez chwilę, bo pilnująca ich kasjerka musiała na chwilę opuścić stanowisko pracy. W pewnym momencie podszedł chłopak, wyłożył produkty z koszyka do pojemnika z wagą i czeka. I czeka. I czeka. Po jakichś dwudziestu sekundach chyba ogarnął, że coś jest nie tak, i zapytał mnie, co ma dalej robić. Strasznie się zdziwił, kiedy mu powiedziałam, że czeka go skanowanie każdego produktu po kolei. A to i tak nie był jeszcze szczyt możliwości - podobno zdarzyło się już kilku klientów, którzy wstawiali do środka cały koszyk i byli równie zdziwieni, że nie przynosi to efektów.

A mówią, że myślenie nie boli...

sklepy

Skomentuj (73) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 69 (335)

#8109

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Koleżanka mojej mamy pracuje w księgarni. Różni ludzie w dzisiejszych czasach przychodzą i różne tytuły książek chcieliby zobaczyć na ladzie, czasem wręcz z księżyca. Pewnego dnia przyszły do niej dwie dziewczyny w wieku ok 17 lat i jedna z nich pewnym tonem mówi:
- Chciałabym książkę Danuty Oligari, nie pamiętam tytułu, ale to do szkoły.
Koleżanka mamy zdębiała, bo pracuje tam ładnych parę lat, ale to nazwisko słyszała po raz pierwszy. Upewniła się jeszcze raz, po czym spróbowała wyszukać je w komputerze, oczywiście bez efektu. Dziewczyny zaczęły się denerwować, że taka porządna księgarnia, a głupiej książki nie potrafią znaleźć. Nie umiały jednak podać innych wytycznych co do utworu. Wreszcie któraś z nich chyba doznała olśnienia, bo podała coś, co skojarzyło jej się z tytułem. Wtedy koleżanka mamy z trudem powstrzymała śmiech, sprzedała im ta książkę i dopiero po opuszczeniu przez nie księgarni dała upust swej wesołości.
Nazwisko, o które chodziło dziewczynom? Dante Alighieri... Oczywiście 'Boska komedia'.

ksi?garnia

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 539 (715)

1