Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

niepiekielni

Zamieszcza historie od: 1 maja 2013 - 21:00
Ostatnio: 15 lipca 2013 - 18:04
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 836
  • Komentarzy: 21
  • Punktów za komentarze: 107
 
zarchiwizowany

#49946

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Jest dzień Waszego wesela na które czekaliście długo. Wszystko pięknie i galowo, impreza trwa w najlepsze, jest koło 23, podchodzi do Was ktoś z rodziny, z grobową twarzą, rozmawiacie, okazuje się, że obrobili Wasz dom. Dom jednej i drugiej strony. Dom młodego i młodej. Doszczętnie, nawet demolując sprzęty, meble itp. zabrane są wszystkie pieniądze przeznaczone na opłacenie wesela, oraz prezenty, koperty, nawet słodycze. Zostajecie z ręką w nocniku, rodzice również, bo to oni wzięli kredyt, a po uroczystości należy opłacić orkiestrę, salę, kuchnię i resztę. To co miało się zwrócić, czyli "koperty" również zniknęło.
Tak wygląda pierwszy dzień Waszej " nowej drogi życia".
Później takich incydentów w tej miejscowości jest więcej. Ludzie nie zostawiają już pieniędzy w domu, tylko drobne upominki. Ale i to nie ujdzie uwadze złodziejom. Ginie wszystko to, co jest wartościowe, demolka w gratisie...
Co ciekawe obrabiane są tylko domy weselników i tylko okolica.
Po paru takich przypadkach sale weselne montują sejfy, rodzina państwa młodych zanosi prezenty znajomym na tą noc, a mamy, lub ojcowie weselni całe wesele uganiają się z 30 tys. w torebce lub kieszeni.
Jak to mówią "mądry polak po szkodzie".
Bo piekielne są tu dwie sytuacje: Pierwsza: Rodzina, która w pustym domu (gdzie najczęściej nie ma obok również sąsiadów, bo bawią się na tym samym przyjęciu) zostawia 45 tys złotych ( tyle było w jednym z obrabowanych domów) oraz wartościowe prezenty.
Druga: Złodzieje, którzy z natury są piekielni, ale Ci szczególnie, ponieważ zostawiają ludzi w okropnej sytuacji, z zaciągniętymi kredytami i rachunkami na już do zapłacenia.

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (284)
zarchiwizowany

#49905

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna tym razem historia kolegi, o dziewczynach lecących tylko i wyłącznie na kasę, tym razem wersja HARD.
Tak to już jest, że dużo osób ze wsi studiuje w wielkich miastach. Gdzieś przecież trzeba studiować. Dla jednych jest to okazja,żeby się wyrwać z nudnego i nic nie oferującego świata, dla innych, aby połączyć nudny świat z tym ciekawym, kilkaset km od domu. Kolega pochodzi z małej wsi. Od wczesnej młodości spotykał się z lokalną pięknością. Rodziny planowały ślub od dawna, ale młodzi, jak to młodzi inaczej chcieli to rozegrać. Konkretnie dziewczyna miała całkiem inny pomysł na życie. Chłopak mniej więcej znał jej temperament i chciał się szybko żenić, aby, zanim pójdzie na studia "mieć ją w posiadaniu". Ona jednak się uparła, dostała na studia, a chłopak niestety nie. Został we wsi i pomagał ojcu na roli.
Jeździł do niej rzadko, ona ciągle wymawiała się pracą wieczorami, nauką, egzaminami. On był wyrozumiały wisiał na telefonie, a później przyzwyczaił się, że jego dziewczyna jest taka "obrotna", że taka zapracowana...Ona wracała raz na jakiś czas w rodzinne strony, związek się rozwijał, miłość zabójcza, nikt nie mógł się na nich napatrzeć.
Rodzice w końcu postawili młodych pod ścianą, wesele miało być zorganizowane w ciągu roku. Przygotowania szły pełną parą, a, że rodziny do biednych nie należały, impreza miała być jedyna w swoim rodzaju. Wszyscy we wsi czekali na to wydarzenie niczym Wielka Brytania na ślub Williama i Kate. Rodzice co raz pod sklepem opowiadali rewelacje, co to ma nie być na tym weselu, swoiste "zastaw się, a postaw się", ciężkie pieniądze przeznaczano na ten dzień.
Dwa miesiące przed weselem do przyszłego Pana młodego przyszedł na jeden z portali społecznościowych dość długi list. Napisał go podający się z imienia i nazwiska facet po 30-stce. W skrócie chodziło mu o wyjawienie prawdy o narzeczonej nieszczęśnika. Nieznajomy mężczyzna napisał szczerze,że ma dość tej szopki, jaką odgrywa przyszła Panna młoda, oraz, że żal mu się zrobiło jej chłopaka. On może takich dziewczyn mieć na pęczki, poza tym jakaś solidarność musi być. Dziewczyna bynajmniej nie była zapracowaną studentką, a jeśli już to jedynie zaoczną. W ciągu tygodnia i wieczorów była damą do towarzystwa nieznajomego pana, swoją drogą bogatego biznesmena. Miała swoją kawalerkę, gdzie przyjmowała znajomych i swojego narzeczonego, ale na stałe mieszkała u tego, który za seks i towarzystwo w mniej oficjalnych imprezach, oferował jej luksusowe życie. Przyszłego Pana młodego zamurowało, zachował jednak zimną krew i skontaktował się z paroma znajomymi, którzy mieli być "znajomymi ze studiów". Dowiedział się następnych kilka rewelacji, ale ogólnie rzecz biorąc panowała zmowa milczenia, bo przyjaciele dziewczyny "nie chcieli się wtrącać", mimo, że część podejrzewała, gdzie się tak zaharowuje wieczorami ( i nocami ) i, że jej narzeczony jest oszukiwany przeszło 2 lata.
Jak się można domyślać, wesela nie było, rodzice młodych miesiącami chodzili "kanałami" po wsi czerwoni ze wstydu, niedoszła Panna młoda po wielu naciskach ze strony rodziny przyznała się do zarzucanego jej czynu, wyjechała na stałe ze wsi, a swojego wieloletniego narzeczonego nie przeprosiła, ani nawet nie zechciała twarzą w twarz wytłumaczyć zaistniałej sytuacji, znów dowiadywał się od osób postronnych.
Dziś chłopak dochodzi do siebie, zrobił się z niego ogromny samotnik i odludek, na studia się już nie wybiera, pozostał na wsi, cień człowieka...

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 267 (355)
zarchiwizowany

#49868

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia jakich wiele.

Jestem studentem na ostatnim roku, pracuję dorywczo,mam szansę na stałą pracę po studiach w tym zawodzie, więc dwoje się i troję, żeby ją utrzymać. Stąd nie mam czasu na życie towarzyskie, studia, praca magisterska, robota do nocy i to przed komputerem.
Mój kumpel postanowił to zmienić i na ostatnim grillu, na który przyszły nowo poznane dziewczyny, poznał mnie z bardzo ładną i miłą kobitką. Jak się okazało zdrowo jej naściemniał, że mam własną firmę ( zrobił mnie właścicielem firmy w której dorabiam), jeżdżę Audi Q7, ogólnie rzecz biorąc-bogacz. Dziewczę cały wieczór było przesadnie miłe, a ja nie umiałem naprostować tych rewelacji. Myślałem, że daruje to sobie, skoro rano i tak nikt o tym nie będzie pamiętał. Może i zadziałało trochę moje męskie "ego" i chciałem pobawić się w biznesmena, ale bez konsekwencji. Nie zaprzeczałem po prostu, nowych bredni nie wymyślałem, ale z tego co się okazało zrobił to za mnie kumpel.
Jakie było moje zdziwienie, gdy następnego dnia owe dziewczę zadzwoniło (nie podałem jej sam numeru) i w pół godziny było u mnie w mieszkaniu. Nakłaniało mnie bez przerwy na przejażdżkę za miasto "twoim autkiem" i planowało już bez mała wspólne życie, nie zrażając się widokiem kawalerki, która niezbyt przypomina lokum bogatego właściciela firmy.
W końcu uświadamiając sobie, że dziewczyna leci ewidentnie na kasę, powiedziałem wprost, że to wszystko nie prawda, a autorem tej bajeczki jest mój dowcipniś kumpel. O mało nie rzuciła się na mnie z pazurami oraz wycedziła przez zęby z fukiem: "Jeśli się ci nie podobam, mogłeś inaczej to rozegrać!" i zaczęła słowotok, że tak się spławia dziewczyny, że jestem skąpcem, bo wczoraj, gdyby mi się podobała na pewno zabrałbym ją "autkiem" za miasto, bla bla bla. Nie wytrzymałem tego i z naciskiem powiedziałem, żeby przeszła się po parkingu i zobaczyła, czy stoi tam jakieś audi Q7, rozglądnęła się wokół i przestała wmawiać sobie bzdury. Pokazałem jej indeks, w którym wyraźnie pisze, że nadal jestem studentem i powiedziałem, że dalsza rozmowa nie ma chyba sensu, bo minęła się z oczekiwaniami.
Laska wpadła w furię, powiedziała, że i tak się jej nie podobałem, że widać, że jestem "gołodupcem" i ona chciała mnie tylko "nabrać". Było mi trochę głupio, gdy rozpłakała się u mnie w fotelu i wyszła trzaskając drzwiami, a na chodniku pod blokiem wywalając się na swoich 15 cm obcasach :)

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 244 (350)

1