Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

noola

Zamieszcza historie od: 2 kwietnia 2012 - 21:41
Ostatnio: 10 stycznia 2016 - 20:28
  • Historii na głównej: 9 z 12
  • Punktów za historie: 10012
  • Komentarzy: 40
  • Punktów za komentarze: 663
 

#30749

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś będzie krótko, bo piszę na świeżo i bulwers nie minął. Choć na dobrą sprawę to i mnie śmieszy to trochę, ale nie jestem zwolenniczką używania niektórych słów przy dzieciach.

Tytułem wstępu, bo ktoś kto nie czytał mojej historii może nie zrozumieć. Rozwiodłam się z mężem, po tym jak teściowie mnie okradli za jego cichą zgodą.

Akcja właściwa: dzieciaki moje były cały dzień wczorajszy u ojca (jak się okazało później zabrał je do teściów byłych na szczęście). Dziś rano odebrałam je, małe zakupy i obiad w domu. Później oglądamy bajki, a mój brzdąc mówi:
- Mamusiu, a co to znaczy ciwka?
Czy ja dobrze usłyszałam??!! Proszę, żeby powtórzył.
- Dziwka mamusiu.

Mówię maleństwu na to "kochanie skąd ty takie słowa?" Jaką usłyszałam odpowiedź?

- Bo babcia mówiła, że z ciebie jest taka dziwka, że na starych ludzi pieniędzy żałujesz.

teściowie

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 979 (1023)

#28532

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piękny letni dzień zeszłego roku. Ja – uśmiechnięta od ucha do ucha, bo tego dnia odbierałam zapłatę za wykonany projekt. Kosztował mnie sporo pracy ale i zapłata była bardzo, bardzo zadowalająca. Prawdę mówiąc ponad 3-krotność mojej pensji.

Tak jak napisałam wyżej – uśmiechnięta wracałam z torbą pełną pieniędzy. I teraz małe wyjaśnienie: wybierałam się na małe zakupy – wiadomo, moja sukienka, buty, żeby odbić sobie tygodnie stresu. Pieniądze chciałam zostawić u teściów, żeby potem je odebrać i już razem z małżonkiem wrócić do domu (oddalonego o ponad 50 km).

Było „kochanie”, było „słoneczko” i co tylko, „a może herbatki a może kawki?” ale się śpieszyłam. Ale ja mam dobrą teściową, prawda?

Dość szybko uporałam się z zakupami i jeszcze bardziej uśmiechnięta wracałam do teściów.

[T]eściowa, [Te]ść, [J]a

Ochy, achy, oglądanie ciuchów.

[T] A wieeeeeeesz, Kacper do mnie dzwonił, zostaje dłużej, ale Adam (mój szwagier) po ciebie przyjedzie o 15. Dodzwonić się nie mogli. (Telefon rozładowany)

Kawka. Pogaduchy, wszystko pięknie. Chcę już wychodzić, rodzice lubego mnie żegnają czule. Już w korytarzu:

[J] Ale mamo, pieniądze muszę zabrać. Zapomniałabym, poda mi je mama? (Miałam buty, nie chciałam brudzić).
[T] (Teatralnie) Co? Jakie pieniądze?

Trochę zdezorientowana byłam, trochę to mało powiedziane, aż mnie zatkało, ale kobieta stara – może nie pamiętać.

[J] Moje, za projekt, zostawiłam tu.
[T] Nic nie zostawiłaś. Andrzej prawda? Powiedz.
[Te] Ja nic nie pamiętam, nie widziałem.

Powoli zaczynałam się denerwować. Na dalsze tłumaczenia usłyszałam od teściowej:
- Ale ty tu nic nie zostawiłaś, kłamczyni!!! Chcesz nas z synem skłócić, złodziejami nas robisz?! Dzi***o wynoś się, bo policje zawołam!!!
Po czym „delikatnie” trzasnęła mi drzwiami przed nosem.

Z płaczem popędziłam do mojego szwagra, wróciliśmy pod drzwi, ale nie otwarli. Później telefon po policję i tłumaczenia podobne do tych, które ja usłyszałam.
- Co??? Jakie pieniądze? Ona kłamie, chce od nas wyłudzić a my biedne emeryty.

Wróciłam do domu, zadzwoniłam do męża. Cóż, wyprzedziła mnie teściowa, pożalić się jaką to ma synową „su**”. Kłótnia była nie z tej ziemi. Bo przecież jak śmiałam na teściów i rodziców ukochanego męża policje nasłać? No jak ja to mogłam zrobić? O kradzież ich oskarżyć...?

Mąż pojechał w długą, do rodziców oczywiście, a ja z dwójką małych dzieci w domu starałam się nie rozsypać kompletnie.

I tu – wybawienie – młodszy synek bawił się telefonem (robi zdjęcia wszystkiemu co w zasięgu wzroku). Małe wyjaśnienie: mój telefon, choć chińskie gó***, ma dość dobry aparat i kamerę, które uruchamia się z boku jednym przyciskiem. Domyślnie ustawioną mam kamerę, która dość często się uruchamia sama, z racji tego guziczka. Było tam chyba 13 minutowe nagranie, które zaczęło się od jak mniemam mojego wejścia do tramwaju po wejście do rodziców. Wizji co prawda nie było, ale był marny bo marny, ale zawsze głos, gdzie słychać było rozmowę z teściami o pieniądzach.

I na zakończenie mojej piekielnej i smutnej historii. Sprawy w sądzie odbyły się dwie: przeciwko teściom i rozwodowa. Dwie sprawy, które przypłaciłam depresją.

dom teściów

Skomentuj (71) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1857 (1919)