Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

noola

Zamieszcza historie od: 2 kwietnia 2012 - 21:41
Ostatnio: 10 stycznia 2016 - 20:28
  • Historii na głównej: 9 z 12
  • Punktów za historie: 10012
  • Komentarzy: 40
  • Punktów za komentarze: 663
 

#70421

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja Przyjaciółka ze szkolnej ławki dekadę temu wyszła za mąż za przystojnego i sympatycznego policjanta. Wkrótce jej mąż dostał pracę w pewnej komendzie powiatowej, gdzie poznał niepozorną, młodziutką praktykantkę.

Przyjaciółka odkryła, że jej wspaniały mąż systematycznie otrzymuje korespondencję smsową... i erotyczne mmsy od nowej koleżanki z pracy. Niestety gorący mms przyszedł akurat wtedy, gdy nieszczęsny mąż zapomniał zabrać telefonu z blatu kuchennego.
Wytłumaczył przyjaciółce, że to tylko kilka wiadomości, że koleżanka z pracy za bardzo się nakręciła. Za tydzień skończyła praktyki i wszystko wróciło do normy.

Życie płynęło jak dawniej, nie było żadnych zgrzytów, żadnych wątpliwości, na świat przyszły dzieci (5 lat temu i 3 lata temu). Jest to dosyć istotne, ponieważ jak okazało się półtora roku temu, były już mąż przyjaciółki nigdy nie przerwał swojego romansu.

Współczuję Przyjaciółce, że dzieliła życie z takim dupkiem.
Ale co myślała sobie kochanka, która wiedziała, że jej facet śpi ze swoją żoną i rodzą mu się dzieci? Wyobrażacie sobie to? Bo ja nie...
Casanove pominę, bo szkoda słów.

EDIT: Dostałam w nocy na facebooku wiadomość od bohaterki tej historii, która już awansowała z kochanki na żonę. Nie życzy sobie umieszczania tutaj historii. A ja mam to gdzieś :D

Zdraza

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 541 (585)

#54271

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam nadzieję, że to nie jest moja ostatnia historia na Piekielnych.

W związku z ciążą przeszłam szereg różnych badań i na pewnym etapie okazało się, że coś jest nie tak z moim organizmem.
Byłam spokojna, bo badania ginekologiczne przechodziłam co pół roku.

Powiedziano mi, że jest guzek w szyjce macicy.

Gdy czekałam na korytarzu aby odebrać wynik badania histopatologicznego, usłyszałam z pokoiku pielęgniarek taką rozmowę:

P1: Szkoda laski, długo nie pożyje.
P2: Widzisz Misia musisz się przyzwyczajać do tej roboty. Tu już tak jest. Jest pacjent, a za chwilę wącha kwiatki od spodu.
P3: Spoko, dużo już w życiu widziałam.
P1: Ale tyle dzieciaków ma i jeszcze w ciąży.

W taki sposób dowiedziałam się o moim raku, którego nikt (!!!!!) nie zdiagnozował wcześniej pomimo ciąży, pomimo tego, że sama stawiałam się na badania cytologiczne. Co lepsze pomimo tego, że wystąpił już naciek i przerzuty.

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 775 (869)

#52730

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeglądajać portal gazeta.pl trafiłam na artykuł o mężczyźnie, który chciał skoczyć z toruńskiego mostu w asyście wesołej gawiedzi krzyczącej: skacz nam się śpieszy.

Przypomniała mi się pewna historia.

Mój ojciec był negocjatorem policyjnym. To jak problemy w pracy i stres odbiły się na naszej rodzinie to temat na osobną, bardzo długą historię.

Pewnego razu otrzymał wezwanie: kobieta chce się rzucić z kościelnej wieży. Zamieszanie było wielkie, bo była to wioska "zabita dechami"; w niedzielę, kiedy ten przybytek jest szczególnie oblegany.
Na miejscu okazało się, że to 17-letnia dziewczyna. W ciąży. Ojciec ją katował, bo taka hańba i "jest szansa", że poroni...
A pod kościołem tłum.
Ale dziewczyna prawie, prawie już rezygnuje ze skoku.
Wśród tłumu robi się zamieszanie.

Piekielny tatuś przybył z odsieczą wnosząc okrzyki "Ty K*^&^ puszczałaś się to teraz skacz!", "Bachora trzymać nie będę!", "Bladź w domu trzymałem!". Zaraz dołączyły do niego okrzyki moherowej bandy.

Dziewczyna skoczyła.

miasteczko na podlasiu

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 994 (1062)

#52195

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Usłyszałam dziś rano historię Sasiądki. Kobieta starsza, unika różnych cudów techniki, z internetu nie korzysta.

Otóż Sąsiadka wybrała się do osiedlowej fryzjerki. Chciała coś zmienić. Fryzjerka obcięła Sąsiadkę na boba i dla zwiększenia efektu wyprostowała jej włosy. Efekt wręcz piorunujący, Sąsiadka zachwycona urządzeniem, chce kupić podobne. A przedsiębiorcza fryzjerka zaproponowała jej "rewelacyjną prostownicę", którą sprzedaje za 150 zł "w promocji". Sąsiadka kupiła.

Wszystko byłoby ok, ale moja mama po oględzinach stwierdziła, że to produkt firmy, która sprzedaje swoje wyroby w Biedronce. Konkretnie to model dostępny w tym sklepie za 19,99.

Salon fryzjerski

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 781 (825)

#51606

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miesiąc temu. Pogoda u mnie przepiękna, więc wrzuciłam na siebie letnią sukienkę i zaopatrzona w niezbędny sprzęt, udałam się z moją dzieciarnią na spacer.
Małe grzecznie spało w nosidełku, średni brzdąc wesoło pedałował rowerkiem (na kiju), starszy natomiast zbierał roślinki kwitnące przy drodze.
Małe wyjaśnienie: szłam przy zakorkowanej (tylko w stronę centrum) drodze, po mającym 3 metry (ważne!) szerokości chodniku; między chodnikiem a budynkami 2 metry roślinności.

Niestety, jakiemuś skur...nowi, a konkretnie panu MACIEJOWI Z. (z którym będę miała okazję się jeszcze spotkać) bardzo ów korek przeszkadzał. Dlatego postanowił wykonać jakże skomplikowany manewr zawrócenia i zmiany trasy. Niestety wykonując ten manewr wjechał tyłem swojego kombi na chodnik dokładnie w miejscu, w którym znajdował się na swoim rowerku mój średni synek. I zrobił to bardzo energicznie, bo oczywiście musiał dać upust swoim nerwom spowodowanym staniem w korku.

Szczęście w nieszczęściu jest takie, że zachowawszy resztki rozumu w tym ułamku sekundy, pchnęłam rowerek z całej siły, dzięki czemu szkrab nie znalazł się pod samochodem szanownego pana kierowcy, natomiast został przez niego odepchnięty i przewrócił się i mocno poturbował.

Bilans jest taki: złamana i zwichnięta lewa nóżka, druga skręcona, złamana prawa ręka; plus efektowne zgniecenie w nowym kombi pana kierowcy, w które z satysfakcją uderzyłam moją pięścią (a uderzenie mam potężne, wyćwiczone).

Pan był zasmucony faktem, że musi czekać na przyjazd odpowiednich służb, bo nie ma czasu na zajmowanie się "pierdołami".

moje miasto

Skomentuj (48) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1630 (1718)

#36926

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój brat ma żonę, która przez ponad 10 lat pracowała jako modelka. A że ciało ma niezłe i urodę bardzo egzotyczną, jakiś czas była twarzą pewnej marki kostiumów kąpielowych. Urodziła dzieci, jakiś czas była w domu, do pracy wracać nie chciała (czuła się mniej atrakcyjna, była mniej pewna siebie, w domu generalnie było jej dobrze), a że brat zarabia sporo to i potrzeby takiej nie było.

I tu uruchamia się [P]iekielna [M]amuśka bratowej.

[PM] do bratowej (często przy rodzinie i dzieciach):
"Dupę pokazywać tylko potrafisz, ja się dziwie, że męża masz",
"Rozbierałaś się jak dziwka, to jak dziwkę cię traktować musi",
"Wstyd jak dzieciaki do szkoły pójdą, że za matkę ku***e mają",
"Grzegorz powinien sobie znaleźć ładniejszą i szczuplejszą od ciebie, na pewno to zrobi o ile jeszcze cię nie zdradza".

Dodam tylko, że bratowa jest naprawdę piękną i zgrabną kobietą i nigdy nie brała udziału w sesji bez bielizny.

Piekielna Mamuśka odpuściła, jak brat wywiózł bratową i dzieci 150 km dalej, po tym jak bratowa wpadła w głęboka depresję.

Ps. Zapomniałam o najważniejszym: oczywiście bratowa dopóki zarabiała, część pieniędzy przelewała na konto swojej matki. Pieniądze się skończyły,to i miłość do córki jakoś się wyczerpała.

piekielna mamuśka

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 782 (818)

#36785

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia jakich wiele. Ale warta opisania, bo skala zjawiska jest ogromna i pora niektórych uświadomić, że szybki telefon na pogotowie i pierwsza pomoc może komuś uratować życie (bo nie wszyscy to wiedzą).

Idę sobie z dzieciakami zatłoczoną ulicą. Nadmorski kurort dodam, jedna z głównych ulic. Na środku chodnika pod modną restauracją tłum ludzi. Rodziny z dziećmi jedzące lody, kelner z tacą z brudnymi naczyniami, para staruszków, zakochani. Zapytacie na co patrzyli? Nie, wcale nie było tam mima, młodzieży tańczącej breakdance czy cyrku na kółkach. Tam leżał mężczyzna, starszy, czysty i normalnie ubrany.

NIKT Z TYCH OKOŁO 20 POPIER... LUDZI NIE WEZWAŁ KARETKI ANI NIE PODSZEDŁ.

Wszyscy patrzyli na leżącego w 35 stopniowym upale człowieka. Na moje pytanie czy ktoś dzwonił po karetkę, nastąpiło ogólne zmieszanie.

Pomocy udzieliłam, ludzi zje**ałam, bo taka głupota doprowadza mnie do szaleństwa. Mężczyzna nie przeżył.

zatłoczona ulica

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 817 (861)

#30749

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś będzie krótko, bo piszę na świeżo i bulwers nie minął. Choć na dobrą sprawę to i mnie śmieszy to trochę, ale nie jestem zwolenniczką używania niektórych słów przy dzieciach.

Tytułem wstępu, bo ktoś kto nie czytał mojej historii może nie zrozumieć. Rozwiodłam się z mężem, po tym jak teściowie mnie okradli za jego cichą zgodą.

Akcja właściwa: dzieciaki moje były cały dzień wczorajszy u ojca (jak się okazało później zabrał je do teściów byłych na szczęście). Dziś rano odebrałam je, małe zakupy i obiad w domu. Później oglądamy bajki, a mój brzdąc mówi:
- Mamusiu, a co to znaczy ciwka?
Czy ja dobrze usłyszałam??!! Proszę, żeby powtórzył.
- Dziwka mamusiu.

Mówię maleństwu na to "kochanie skąd ty takie słowa?" Jaką usłyszałam odpowiedź?

- Bo babcia mówiła, że z ciebie jest taka dziwka, że na starych ludzi pieniędzy żałujesz.

teściowie

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 979 (1023)

#28532

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piękny letni dzień zeszłego roku. Ja – uśmiechnięta od ucha do ucha, bo tego dnia odbierałam zapłatę za wykonany projekt. Kosztował mnie sporo pracy ale i zapłata była bardzo, bardzo zadowalająca. Prawdę mówiąc ponad 3-krotność mojej pensji.

Tak jak napisałam wyżej – uśmiechnięta wracałam z torbą pełną pieniędzy. I teraz małe wyjaśnienie: wybierałam się na małe zakupy – wiadomo, moja sukienka, buty, żeby odbić sobie tygodnie stresu. Pieniądze chciałam zostawić u teściów, żeby potem je odebrać i już razem z małżonkiem wrócić do domu (oddalonego o ponad 50 km).

Było „kochanie”, było „słoneczko” i co tylko, „a może herbatki a może kawki?” ale się śpieszyłam. Ale ja mam dobrą teściową, prawda?

Dość szybko uporałam się z zakupami i jeszcze bardziej uśmiechnięta wracałam do teściów.

[T]eściowa, [Te]ść, [J]a

Ochy, achy, oglądanie ciuchów.

[T] A wieeeeeeesz, Kacper do mnie dzwonił, zostaje dłużej, ale Adam (mój szwagier) po ciebie przyjedzie o 15. Dodzwonić się nie mogli. (Telefon rozładowany)

Kawka. Pogaduchy, wszystko pięknie. Chcę już wychodzić, rodzice lubego mnie żegnają czule. Już w korytarzu:

[J] Ale mamo, pieniądze muszę zabrać. Zapomniałabym, poda mi je mama? (Miałam buty, nie chciałam brudzić).
[T] (Teatralnie) Co? Jakie pieniądze?

Trochę zdezorientowana byłam, trochę to mało powiedziane, aż mnie zatkało, ale kobieta stara – może nie pamiętać.

[J] Moje, za projekt, zostawiłam tu.
[T] Nic nie zostawiłaś. Andrzej prawda? Powiedz.
[Te] Ja nic nie pamiętam, nie widziałem.

Powoli zaczynałam się denerwować. Na dalsze tłumaczenia usłyszałam od teściowej:
- Ale ty tu nic nie zostawiłaś, kłamczyni!!! Chcesz nas z synem skłócić, złodziejami nas robisz?! Dzi***o wynoś się, bo policje zawołam!!!
Po czym „delikatnie” trzasnęła mi drzwiami przed nosem.

Z płaczem popędziłam do mojego szwagra, wróciliśmy pod drzwi, ale nie otwarli. Później telefon po policję i tłumaczenia podobne do tych, które ja usłyszałam.
- Co??? Jakie pieniądze? Ona kłamie, chce od nas wyłudzić a my biedne emeryty.

Wróciłam do domu, zadzwoniłam do męża. Cóż, wyprzedziła mnie teściowa, pożalić się jaką to ma synową „su**”. Kłótnia była nie z tej ziemi. Bo przecież jak śmiałam na teściów i rodziców ukochanego męża policje nasłać? No jak ja to mogłam zrobić? O kradzież ich oskarżyć...?

Mąż pojechał w długą, do rodziców oczywiście, a ja z dwójką małych dzieci w domu starałam się nie rozsypać kompletnie.

I tu – wybawienie – młodszy synek bawił się telefonem (robi zdjęcia wszystkiemu co w zasięgu wzroku). Małe wyjaśnienie: mój telefon, choć chińskie gó***, ma dość dobry aparat i kamerę, które uruchamia się z boku jednym przyciskiem. Domyślnie ustawioną mam kamerę, która dość często się uruchamia sama, z racji tego guziczka. Było tam chyba 13 minutowe nagranie, które zaczęło się od jak mniemam mojego wejścia do tramwaju po wejście do rodziców. Wizji co prawda nie było, ale był marny bo marny, ale zawsze głos, gdzie słychać było rozmowę z teściami o pieniądzach.

I na zakończenie mojej piekielnej i smutnej historii. Sprawy w sądzie odbyły się dwie: przeciwko teściom i rozwodowa. Dwie sprawy, które przypłaciłam depresją.

dom teściów

Skomentuj (71) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1857 (1919)

1