Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

paella

Zamieszcza historie od: 22 listopada 2012 - 7:50
Ostatnio: 8 października 2015 - 8:11
  • Historii na głównej: 4 z 14
  • Punktów za historie: 4602
  • Komentarzy: 9
  • Punktów za komentarze: 35
 

#66178

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałam ostatnio tutaj o karmieniu lub nie karmieniu pracowników remontowych. Aktualnie kładę u siebie kostkę brukową, dzisiaj już kolejny dzień, przyszło czterech chłopaków. Ja jestem zdania, że jak podam obiad to nie zbiednieję, nie przepracuję się, a i chłopakom się będzie lepiej pracować z pełnymi brzuchami.
I dzisiaj podczas obiadu opowiadali taką historię...

Parę miesięcy temu kładli kostkę u pewnej urzędniczki, babka dawała im obiadki, kanapeczki, kawki i kompociki. Przepracowali u niej kilka dni, jak przyszedł czas rozliczenia się, przyjechał szef, a ona przedstawiła mu rachunek za to serwowane jedzonko, wyliczoną dokładnie ilość i koszt wszystkiego, np. kawa po 5 zł. A że chłopaków było kilku, to się nazbierała z tego ładna suma. Koniec końców szef poodejmował od pensji pracowników po kilka stówek. Chłopaki mówili, że oni nie wymagają jedzenia, wiadomo, jak ktoś chce to daje, jak nie to jedzą kanapki przyniesione z domu.

Zastanawiam się, jaką osobą trzeba być, żeby się tak zachować, jeżeli już paniusia zamierzała brać za jedzenie pieniądze, to mogła uprzedzić, że to płatne, a nie częstować chłopaków ‘z dobrego serca’, żeby potem skasować rachunek jak w restauracji...

robotnicy

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 692 (780)

#51332

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zamawiałam towar na allegro, wysyłka kurierem.
Po dwóch dniach dostaję telefon, pan się przedstawia, że jest kurierem, z jakiej firmy i że ma dla mnie paczkę, tylko żebym mu wytłumaczyła jak do mnie dojechać, to mu będzie łatwiej. Od razu zaproponował, abym stała przy bramce, to będzie szybciej, tym bardziej, że miałam pomachać jak zobaczę jego samochód.

Podjechał, nie wysiadając nawet z samochodu podał mi paczkę, po czym zaczął odjeżdżać.
Ja: - A podpis?
Kurier: - Podpiszę się za panią!
Po czym zasunął szybę i pospiesznie odjechał...

kurierzy

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 717 (791)

#44124

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakieś czas temu mój synek uznał, że jedzenie w słoiczkach to jednak nie dla niego, nie będzie jadł i już. A że robiłam zawsze spore zapasy mleka modyfikowanego, kaszek i słoiczków na promocjach, to zostało mi tego jedzonka kilkanaście sztuk i żeby się nie zmarnowało, a ja żebym ewentualnie odzyskała chociaż część pieniędzy, wystawiłam deserki i zupki na popularnym portalu aukcyjnym.

Licytacja od złotówki, spośród 6 chętnych wygrała pewna kobieta, aczkolwiek jej zachowanie wskazywało na uczennicę gimnazjum. Jej oferta była najwyższa już drugiego dnia licytacji, więc na pewno dostała o tym maila, do końca aukcji został jakiś tydzień - żadnej prośby o wycofanie oferty nie dostałam. Więc dziewczyna wygrała tę aukcję, jednak przez tydzień zero kontaktu z jej strony, pieniędzy również brak. Przypomniałam jej mailem o wygranej aukcji i się zaczęło...

Że ona chce odwołać ofertę (tydzień po wygranej?), że nie wiedziała, że licytowała, bo to jej brat chory na 'zespuł dałna' licytował, że ona w ogóle nie ma dzieci, bo jest za młoda, więc komu niby miałaby te zupki dawać, itd. Najpierw myślałam, że faktycznie pomyłka, nie wylogowała się z allegro i niepełnosprawny członek rodziny poklikał gdzie nie trzeba. Odpisałam, że w takim razie zwrócę się do allegro o zwrot prowizji i wystawię aukcję jeszcze raz, może ktoś inny będzie chętny.

Pozwoliłam sobie jednak przejrzeć jej konto i zobaczyłam w komentarzach, że kupowała sporo rzeczy dla dzieci, w tym słoiczki - kilka godzin po tym, jak licytowała u mnie, z tym że tam była opcja kup teraz. Pozwoliłam sobie też ją znaleźć na portalu społecznościowym, gdzie miała zdjęcia 'z całom rodzinkom :**** :DD' i jakoś nie było tam widać chorego brata oraz 'z moją córeczkom Amelkom :***', dziewczyna 20 lat, więc nie rozumiem czemu tak głupio wszystko wymyśliła i wypierała się dziecka.

Odpisałam grzecznie, że widzę po komentarzach, że jednak kupuje rzeczy dla dzieci, a na tej mojej aukcji były jeszcze inne osoby licytujące, więc jeśli zapomniała się wycofać z oferty, powinna po prostu przeprosić zamiast wymyślać niestworzone historie. Na co przeczytałam, jaką to ja nie jestem szmatą, że i tak nie sprzedam tych je**nych słoiczków, bo jakoś nie widziała, żeby się o mój towar ktoś bił, a w kolejnym mailu dodała, że pewnie sama sobie podbijałam licytację z moich 5 różnych kont.

Na przemian była miła i wulgarna, raz prosiła żebym wystąpiła o zwrot prowizji i zamknęła sprawę, innym razem mnie wyzywała od suk, kłamczuch i karierowiczek. I za to właśnie wystawiłam jej potem negatywa, w sumie nic złego tam nie napisałam, tylko że nie zapłaciła za wylicytowany towar i nie polecam. W odpowiedzi dostałam jakże by inaczej negatywa, że jestem niewiarygodną osobą, żeby u mnie nie kupować, bo wmawiam potem ludziom wiele różnych nieprawdziwych rzeczy, że moje zakłamanie zauważył już niejeden allegrowicz, stąd duża ilość negatywów (od niej był pierwszy) i że na pewno spotka mnie za to kara boska.

A po kilku miesiącach dostałam od niej maila, żeby usunąć tego negatywa, którego jej dałam, bo ubliżam jej w ten sposób, ona pójdzie na policję i do sądu, bo to co ja zrobiłam tym negatywem, to jest znęcanie się psychiczne. Nawet nie odpisałam...

A słoiczki sprzedałam w opcji kup teraz jeszcze tego samego dnia, kobiecie zależało na czasie, bo wszyscy w domu mieli ospę i nikt nie mógł wyjść, a dziecko jeść musiało. Dostałam za szybką wysyłkę piękne podziękowania i oczywiście pozytywa. A kto wie, może gdzieś w sądzie gdzieś czeka na mnie pozew o znęcanie psychiczne, tylko jeszcze nic nie dostałam ;)

internet

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 525 (591)

#43255

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak czytam te Wasze historie i pomyślałam, że napiszę o moim byłym (nazwijmy go B.), miłości mojego życia, jak wtedy myślałam. Oto kilka sytuacji z naszego związku:

1. Miał zwyczaj nie odzywania się, nie zadzwonił ani nie wysłał smsa przez kilka dni, czasem nawet tydzień, dwa, trzy... I tak jak na początku się strasznie stresowałam, że pewnie mnie już nie kocha, nie chce ze mną być i nie wie, jak mi to powiedzieć (młoda byłam, to różne rzeczy przychodziły mi do głowy), tak się okazywało, że on ten czas po prostu spędzał przed komputerem, który był bardzo ważnym elementem jego świata, a do mnie po prostu nie pisał, bo "nie wiedział, że czekam". Gdy ja w końcu do niego pisałam odpisywał jakby nigdy nic, jakbyśmy co najmniej widzieli się pół godziny wcześniej. Jak miałam pretensje, to wysyłał mi smsa graficznego (wtedy popularne były jeszcze nokie 3310) z jakimś misiem albo serduszkiem i uważał, że to załatwi sprawę.

2. Zaprosił mnie na pizzę, jak już mieliśmy się zbierać do wyjścia poinformował, że on nie ma kasy i żebym ja zapłaciła. W ogóle nie rozumiał mojego oburzenia, jak uznałam, że o takich rzeczach informuje się szybciej i że gdybym ja nie miała pieniędzy to czy musiałabym zastawiać dowód osobisty czy raczej odpracować tę pizzę na zmywaku (oboje się uczyliśmy, więc sprawy finansowe raczej się powinno szybciej załatwiać niż już po zamówieniu i zjedzeniu ;)).

3. Miał bogatych rodziców, dostawał, czego chciał, nie potrafił poszanować pieniądza, stąd za pizzę, kino, jego bilety na autobus najczęściej płaciłam ja. Na swoje urodziny chciałam tylko mieszankę wedlowską za 7,49 zł (ja mu kupowałam zegarki, łańcuszki) i to nie dostałam tych cukierków, bo "nie miał pieniędzy", a na drugi dzień kupił sobie obudowę do komputera (samą obudowę jednostki centralnej, takie zielone pudło) za 400 zł. Jak mu powiedziałam, że trochę mi przykro, że dla mnie nie miał na tak skromny prezent, jakim były cukierki, a sobie za tyle pieniędzy kupił coś całkiem zbędnego, to usłyszałam, że jestem materialistką i zależy mi tylko na pieniądzach.

4. Wymyślił, że z okazji naszej 3 rocznicy kupi mi piękny krzyżyk – przywieszkę. Poszliśmy do jubilera, obejrzeliśmy w gablotce krzyżyki i szczególnie spodobał mi się jeden, jemu też, powiedział do sprzedawcy – "no to my poprosimy ten krzyżyk"’, po czym cały czas stał z rękami w kieszeniach i ani myślał wyjąć pieniędzy i zapłacić. Zrobiło mi się głupio przed obcym facetem, wyjęłam portfel i zapłaciłam te 50 zł. Na drugi dzień jak się widzieliśmy powiedział – "O, masz ten krzyżyk, który ci kupiłem".

5. Niewiele jadł poza pizzą, a ja też zawsze miałam problemy z jedzeniem, brak apetytu i w ogóle strasznie szczupła byłam, wiedział, że chcę przytyć, a mimo to ciągle powtarzał "Ty wiesz z czego to jest zrobione?" Po czym zaczynał mi opowiadać różne obrzydliwe rzeczy. W efekcie czego jadłam jeszcze mniej i chudłam.

6. U mnie w domu się nie przelewało, toteż nie kupowałam tak drogich ubrań jak on – zamiast koszulki za 250 zł wolałam sobie kupić kilka rzeczy. Raz koleżanka wyciągnęła mnie do lumpeksu, gdzie widział mnie jego kolega. Powiedział, że ma śliczną dziewczynę i jest naprawdę szczęściarzem, ale gdy B. dowiedział się, gdzie mnie spotkał to zadzwonił z awanturą i usłyszałam, że nigdy w życiu się tak za kogoś nie wstydził jak za mnie w tym momencie.

7. Na spacery chodziliśmy tylko od uczelni do sklepu komputerowego. Nigdy do żadnego parku czy gdzieś, "bo po co, drzew nie widziałaś?"

8. Po maturze pracowałam dorywczo w jego miejscu zamieszkania, pewnego razu nam się przedłużyło i nie miałam szans zdążyć na ostatni autobus do domu. On miał już wtedy prawo jazdy i mama dawała mu samochód. Napisałam do niego 0k godz. 23 smsa, że jeszcze pracuję i że nie mam czym się do domu dostać (jakieś 15 km), na co dostałam odpowiedź: "Przykro mi. PS ja już idę spać, dobranoc, kocham Cię".

9. Jego rodzice zaproponowali mi pracę w barze. 5 dni w tygodniu po 8 godzin za 200 zł. Miesięcznie. Wszyscy, razem z B., byli oburzeni, że odmówiłam. Przecież "oni wyciągają do mnie rękę, a ja nie potrafię tego docenić".

10. Zaprosił mnie do siebie, miałam wracać ostatnim autobusem o 22.40. Ciemna noc, a on uznał, że mnie nie odprowadzi, bo "tam pod sklepem takie podejrzane towarzystwo siedzi, jeszcze mu wpi*rdolą", zapytałam "a jak mnie się czepią?". Usłyszałam – "może nie..."

I ten samotny spacer w ciemną noc bez latarni uzmysłowił mi, że z tej mąki chleba nie będzie. Szkoda tylko, że straciłam na to 3,5 roku...

związki

Skomentuj (74) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 841 (1217)

1