Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

rarara

Zamieszcza historie od: 26 listopada 2012 - 21:58
Ostatnio: 29 grudnia 2021 - 20:31
  • Historii na głównej: 1 z 4
  • Punktów za historie: 492
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 3
 
zarchiwizowany

#43919

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Swego czasu pracowałam w sklepie z pieczywem, ciastkami fastfoodem w jednym z dużych sklepów M. Przybytek zamknięto, ponieważ dyrekcja piekarni nie dogadała się z sklepem M co do czynszu. Jak to sieciówki starają się ciąć koszta. To co kazali nam czasami robić było porostu kpiną. Nie zawsze tak robiłam bo ludzie naprawde duże pieniądze płacili za cistka, chleby.

1. Ciasta potrafiły być sprzedawane przez 2-3 dni jako świeże ponieważ "góra" wymagała aby na sklepie był pełen asortyment przez cały dzień. Nie wszystko było powiedzmy szczerze stare ale zdarzały się produkty, które nie szły. Wieczorem były mrożone w chłodni a dnia następnego podgrzewane i sprzedawane po 3-4 zł. ;] (koleżanka potrafiła zostawiać 3 dniowe ciastko na drugi dzień które po odgrzaniu byłe twarde jak kamień).

2. Chłodnia. Ach wspaniałe -20 stopni o ile działała. Zdarzało się, że się rozmroziła a z nią połowa asortymentu. Oczywiście zamrożony ponownie ale wszystkie ciastka sklejone a Ty biedna radź sobie i rozrywaj.

3. Parówki do hot-dogów. Zależy kto na sklepie. śliska lekko, trochę śmierdzi powinna iść do kosza. Nie bo oszczędności. Umyć i wcisnąć pierwszemu co przyjdzie.

4. Lody. Gałka kosztowała 2,5 a wielkość pozostawiała wiele do życzenia. Ludzie mieli do nas pretensje, że mamy taką małą gałkownicę.

5. Zapiekanka. Farszu tyle co na lekarstwo (kazali dawać 4-5 pieczarek na zapiekankę) i trochę serem posypać tj. byle by coś na niej było. A później klienci mieli do nas pretensje.

6. Nawet jak klient prosił o więcej sałaty do kanapek i hamburgerów nie wolno dawać bo za dużo kosztuje. Miałyśmy to w poważaniu chyba ze kierownictwo było.

7. Jak w większości firm funkcjonowało coś takiego jak tajemniczy klient. Miałyśmy być miłe uśmiechnięte proponować coś do picia itd. Normalna rzecz każdy wiedział, że o to chodzi. Szczególnie, że dużo obcokrajowców przychodziło więc można jakoś zarobić więcej. Jednak nasza kierowniczka nas się czepiała a sama była ponura nic nie proponowała. Dopóki nie przyszła na jej zmianie kontrola. Oczywiście nie przyznała się. Wymyśliła inny dzień wizyty TK (mailowo przychodziły wyniki kontroli) i za złe wyniki zostałyśmy obarczone z koleżanką. Fakt dziwne to było bo w porze, którą podała był ogromny ruch i zawsze dobrze nam się współpracowało. Później znalazłyśmy prawdziwy raport kontroli, którą ona zawaliła. A jako, że była to druga kontrola koleżanki i nie wyszła pomyślnie została zwolniona. A po 3 miesiącach firmę zamknięto i kierownictwo również pracę straciło.

gastronomia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (190)
zarchiwizowany

#43472

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytam tyle razy już piekielnych więc stwierdziłam, że pora samej dodać "historie" z życia wzięte.

Na początek historia z dnia dzisiejszego.

Stoję sobie kulturalnie w kolejce w aptece. Obsługuje jedna pani [M]agister druga słychać, że jest na zapleczu. W kolejce 4 osoby: starszy Pan, jedna Pani przedemą druga za mną i [J]a Nie było by nic piekielnego w całej sytuacji gdyby nie weszła [P]iekielna. Nie krytykuje ludzi po wyglądnie ale weszła w przybrudzonej kurtce, spodiach dresowych i adidasach. Na dodatek czuć było od niej papierosami w sumie to śmierdziało. Między mną a panią z przodu odstęp na jakieś 50-80 cm żeby człowiekowi na plecach nie stać. Piekielna wepchnęła się miedzy nas i stoi. no nie wytrzymałam po prostu nie znoszę jak ktoś się wpycha.

[J] Przepraszam ale kolejka jest z tyłu.

Popatrzyła na mnie jakbym jej pół rodziny wybiła.

[P] Ja nie muszę stać w kolejce.

Szok...

[J] Ale każdego obowiązuje kolejka.

Babki patrzą na mnie to na piekielną.

[P] Mnie nie. Pani Mariolu może Pani zawołać Panią magister.

[M] Tak już wołam Pani doktor.

No tak lekarz. Super. Odpuściłabym gdyby nie jej głupi uśmieszek i..

[P] Wpierw się trzeba zapytać a nie zwracać uwagę bez sensu.

No nie wytrzymałam.

[J] No należałoby coś powiedzieć, że chce Pani przejść i że jest Pani lekarzem a nie przepychać się i jakieś pretensje jeszcze do człowieka.

[P] Ja nie muszę.

No kurcze. Jaki babsztyl.

[Jedna z Pan z kolejki] Nie ma Pani na plecach napisane, że jest Pani lekarzem więc może trochę kultury względem innych. Pani ma rację, że zwróciła uwagę.

Piekielna stała obrażona przy okienku. Fajnie jest lekarzem ale nie znaczy, że obowiązują ją inne zasady niż resztę. Średnio mnie obchodzi kim jest bo każdy gdzieś się śpieszy. Zresztą po jej wyglądzie nie powiedziałabym, że jest lekarzem. I ich do takiego babska do lekarza. Tragedia.

służba_zdrowia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (38)
zarchiwizowany

#43474

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak czytałam historię o piekielnych klientach i przypomniała mi się historia usłyszana od [K]oleżanki.

Jest sierpień dokładnie 14. Jak wiadomo 15 sierpnia wolne jest więc sklepy pozamykane. Koleżanka pracuje w małym sklepie w niewielkiej miejscowości. Kartka na drzwiach wywieszona, że danego dnia nieczynne bo święto. Przyszedł [P]iekielny.

[P] A czemu jutro zamknięte macie?

Zdziwiona patrzy na niego ponieważ przed czytał kartkę.

[K] Ponieważ jutro jest święto.

[P] No czytałem na drzwiach kartkę. Ale przecież święta są dla ludzi.

Koleżanka w szok no nie wie co powiedzieć. Wkurzyła się przy tym bardzo.

[K] A my co zwierzęta?! Każdy ma prawo odpocząć w dzień ustawowo wolny od pracy.

Faceta zatkało. Zapłacił za zakupy i wyszedł.

Ja nie wiem czy ludzie codziennie chcieli by robić zakupy. Bo on ma wolne i on CHCE.

sklepy

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 67 (231)

1