Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

timoov

Zamieszcza historie od: 14 listopada 2012 - 8:37
Ostatnio: 11 maja 2018 - 21:41
  • Historii na głównej: 5 z 12
  • Punktów za historie: 4081
  • Komentarzy: 145
  • Punktów za komentarze: 582
 

#61001

przez (PW) ·
| Do ulubionych
"Poczta Polska od kuchni znaczy się od sortowni."

Będzie to cykl historii pokazujący dlaczego przesyłki docierają z takim, a nie innym opóźnieniem, dlaczego są uszkodzone oraz dlaczego moloch ten przynosi straty. Historie oparte będą na opowieściach znajomych - pracowników tymczasowych. Jako, że kilka razy pracowałem w takiej sortowni, to mogę stwierdzić, że historie te mogły się wydarzyć - "Tam wszystko jest możliwe"

Rozdział Pierwszy: Dlaczego kartka, z życzeniami świątecznymi doszła do adresata w połowie stycznia.

Najpierw pytanie zagadka. Jak myślicie w jaki sposób segregowane są kartki i listy nierejestrowane?

Nie no bez przesady, ręcznie to było X lat temu, teraz odbywa się to półautomatycznie. W dużym uproszczeniu wygląda to tak: Najpierw przepuszcza się wszystkie listy i kartki przez maszynę, która robi zdjęcia każdej kartce czy kopercie. Następnie kod pocztowy widoczny na zdjęciu przepisywany jest do systemu przez pracownika na zasadzie analogicznej z przepisywaniem literek CAPTCHA przy korzystaniu z niektórych stron internetowych. Tutaj jednak nikt nie sprawdza poprawności. Co prawda jest ktoś w typie nadzorcy, jednak jedyne słowa jakie padają z jego ust to: "Robisz w tempie zaledwie tysiąc trzysta na godzinę". Powinno być co najmniej dwa tysiące!" Osobiście znam człowieka, który zdenerwowany tekstami "mało!", "więcej!", "szybciej!" zaczął wszystkie listy adresować na kody wrocławskie, osiągając prędkość trzy tysiące kodów na godzinę. Oczywiście kolejnym tekstem usłyszanym od nadzorcy było: "Dobra robota! Tak trzymaj!" I w ten o to sposób zmotywowany przez trzygodzinną zmianę skierował do Wrocławia dziewięć tysięcy listów, które zapewne ponownie trafiły do podobnej sortowni tylko mieszczącej się we Wrocławiu, gdzie zapewne kolejny znudzony pracownik wysłał je tym razem do Gdańska, albo Warszawy.
Każde takie błędne adresowanie to co najmniej 2-3 dni opóźnienia, bo dalszej weryfikacji nie ma. Do tego doliczyć należy fakt, przeładowania w okresie przedświątecznym i mamy powód dla którego po nowym roku sortuje się listy ze stemplem pocztowych z 20 grudnia.

Uwaga bonus: Sprzęt używany do przepisywania kodów pocztowych, to komputery z połowy lat 90-tych działające na Windowsie NT, oczywiście w zestawie z czarno-białym monitorem.

poczta

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 452 (516)

#59299

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia nie jest moja, a kuzyna.

Kuzyn został zrobiony przez kogoś w wała na allegro. Nie to jest jednak piekielne.
Sprawa została zgłoszona do mundurowych - jest w toku. Wszystko wydaje się pod kontrolą, nic nadzwyczajnego się nie dzieje póki nagle po kilku miesiącach od transakcji sprzedawca przekazem pocztowym zwracam ułamek wpłaconej kwoty. W związku z informacjami od Policji, że w takiej sytuacji powinno się ich o takiej wpłacie poinformować, kuzyn niesie stosowne pismo z numerem sprawy na komendę.

A tam uprzejmy Pan dyspozytor informuje, że bez nazwiska osoby prowadzącej nie przyjmie pisma, gdyż on nie będzie wiedział do kogo to przekazać. Dodaje do tego, że on nie zna sprawy i nie wie czy to jest dobrze napisane. Na sugestię kuzyna, żeby przekazał to do osoby prowadzącej sprawę, odpowiedział, że nie zna przydziałów wszystkich spraw na pamięć i by kuzyn wrócił z uzupełnionym nazwiskiem, a jak nie zna go, to niech idzie na pocztę (2 budynki dalej) i nada to poleconym jako odbiorcę wpisując komendę. Na tą dziwną sugestię kuzyn zauważył, że i tak czy siak ktoś będzie musiał znaleźć tą osobę. Riposta była powalająca. No tak wtedy będę musiał poszukać tej osoby, oczywiście o ile ja tą przesyłkę odbiorę.

No tak po co robić, jak można nie robić, a i tak zarobić.

policja

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 451 (557)

#57609

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia zasłyszana z kilku niezależnych źródeł więc należy ja uznać za "prawie na pewno autentyczną"

W jednej z fabryk mieszących się w województwie mazowieckim nie wiodło się najlepiej. Zakład upadał i pewnego piątku miano poinformować 15 osób z każdej zmiany, że zostaną zwolnione. Zważywszy na fakt, ze Dyrektorzy nie mieli już sił robić tego prosto w oczy wpadli na genialny pomysł i wręczyli kierownikom zalakowane koperty zawierające te nazwiska. Jak to tłumaczyli miało to sugerować, ze decyzja była ich a nie kierowników.

Atmosfera była bardzo napięta, padały różne kandydatury, każdy bał się najgorszego.

Po zakończeniu zmiany dajmy na to Zenon Krawiec czyli kierownik, w obecności wszystkich pracowników, w tym tańszych sezonowców dostarczanych przez agencje pracy tymczasowej których zwolnienia nie dotyczyły, rozpoczął wyczytywanie listy. Przeleciał ją dość szybko, ale bez wrzasków lamentów i wyzwisk się nie obeszło. Po przeczytaniu ostatniej pozycji, która brzmiała Zenon Krawiec, momentalnie nastąpiła dziwna cisza. Nasz bohater stał jak wryty przez kilka minut i patrzył na dokument z niedowierzaniem.

Powiedzcie mi jaką świnią trzeba być by zwolnić człowieka w ten sposób?

fabryka

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 699 (771)

#45642

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na wstępie zaznaczam, że daruję grosiki wszystkim kasjerom poza jednym Piekielnym.

Kupuję kabanosy i pieczywo koszt 4.95. Kładę 10 PLN, standardowa prośba o drobne. Więc skubię drobne głównie żółciaki skubie i skubie. Wyskubałem 4.94 i koniec, nie ma więcej. Myślałem, że facet ucieszy się z masy drobnych jednak on po przeliczeniu...

- Grosza brakuje.

- Nie mam więcej.

- Co pan sobie myśli, jak bym wszystkim grosz darował to bym wypłaty nie miał.

- W takim razie poproszę resztę z 10 PLN.

Ten kładzie mi 5 PLN i mówi, że 5 groszy nie wyda, bo nie ma.

Hipokryta.

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 748 (826)

#43509

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałem w kinie wielosalowym, by nie robić kryptoreklamy określę naszą jedyną słuszną sieć jako MultiCinema.

Miejsce: Sala numer 8 seans "Ciacho" czy tam inny "Och Karol".
Misja: Zlokalizować brakujące miejsce.

Przychodzi Piekielna na bramkę biletową.

Piekielna1: Proszę pana, proszę pana!
Qba w sensie Ja(kub): Słucham?
P1: Proszę natychmiast udać się ze mną na salę! Moja koleżanka potrzebuje pomocy! Prędko!

Q niewiele myśląc, przeprasza czekających w kolejce i biegnie za Piekielną na salę numer 8, w biegu modli się by nie było to ni zasłabnięcie ni atak epilepsji. Wbiega po schodach na ostatni rząd, a tam kolejna Piekielna stoi o własnych siłach na nogach i mówi tonem, określanym jako darcie ryja.

P2: W końcu! Co tak długo?!
Q: W czym mogę pomóc?
P2 (wymachując biletem): Na tej sali nie ma mojego miejsca, proszę zobaczyć na poręcze. Na prawej jest numer 14 na lewej 12, a ja mam numer 13. Ja żądam zwrotu pieniędzy i darmowego popcornu.
Q (Pokazując na fotel pomiędzy poręczami z tabliczkami 12 na lewo od tej poręczy oraz 14 na prawo od tej poręczy): To jest pani miejsce.
P2: A to 13 jest pomiędzy 12 i 14?

Gwoli wytłumaczenia - Nie, to nie były blondynki.

kino

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 653 (733)

1