Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

whosyourdaddy

Zamieszcza historie od: 30 maja 2011 - 22:17
Ostatnio: 17 lutego 2020 - 14:58
  • Historii na głównej: 11 z 13
  • Punktów za historie: 4784
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 36
 

#32047

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Lazarusa o domofonie przypomniała mi moją. I ostrzegam, że jest niesmaczna.

Niedziela 7 rano, Mama akurat musiała wstać wcześniej żeby coś załatwić, także o tej godzinie już nie spała. I zadzwonił [D]omofon

[D] Ulotki!
[Mama] Panie, ale jak to? Ulotki w niedzielę o 7?
[D] O pani, ale to sobota jest!

Mama olała i nie wpuściła. Ktoś inny wpuścił. A skąd wiem?
Mogę jedynie się domyślać. A zatem, pozdrawiam bezdomnego (chyba), który, za przeproszeniem, zesrał się na schodach w mojej klatce.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 344 (468)

#29900

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia znowu będzie dotyczyła mojego kociaka. Tego, którego próbowano zaprosić na prezentację pościeli.

Dwa lata temu, podczas wakacji zauważyłam, iż moje zwierzę wykazuje duże (jak na kota) zainteresowanie klatką schodową. Chętnie wychodziło, gdy ktoś z domowników wchodził do domu, a mieszkamy na czwartym piętrze, to kotek mógł się wyspacerować. Stwierdziłam że kupię mu smycz i zacznę z nim wychodzić.

Początkowe przerażenie szybko zamieniło się w ciekawość, kot przestał się czołgać i zaczął wchodzić pod krzaki (po to smycz - krzaki wielkie, a nie uśmiechało mi się chodzenie po krzakach i szukanie kota).

Kiedyś wybraliśmy się na niesamowicie długi spacer i doszliśmy do końca 3-klatkowego bloku (mieszkam w klatce środkowej), a wtedy zadzwoniła do mnie mama, chciała mi coś zrzucić przez balkon. Więc biorę mojego kota na ręce (zawsze gdy chcę iść do przodu, on zaczyna iść do tyłu z prędkością 15 cm/godzinę) i idziemy na trawnik pod naszym balkonem. Postawiłam kiciaka, coby się dowiedział czym jest trawa. I muszę zaznaczyć, że kot stał. Nie załatwiał swoich potrzeb, nie deptał wściekle trawy. Po prostu stał. I stałby dłużej, gdyby nie nasza niesamowita sąsiadka z klatki obok, która zaczęła krzyczeć, że skoro tak bardzo kocham zwierzęta to niech zaniosę kota mamie do łóżka w nocy, że mam go w tej chwili zabierać, to jest okropne, niemoralne i przerażające bo...

...trawnik jest dla psów a nie dla kotów.

kochani sąsiedzi!

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 676 (794)

#22390

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia może nie tyle piekielna, co zabawna.
Słowem wstępu - jestem posiadaczką dwóch kotów. Kilka lat temu, jedna z firm produkujących kocie jedzenie, zrobiła taką akcję - na ich stronie internetowej wpisywało się imię, nazwisko, adres oraz co ważne - telefon domowy. Nie byłam do końca pewna, czy mam wpisać imię moje, czy kota, więc wpisałam kota. A że ma imię ludzkie, powiedzmy Felicjan, co wraz z nazwiskiem brzmiało Felicjan Piekielny, czyli dość ‘ludzko’. Paczka przyszła, koty dostały prezent, zapomnieliśmy o wszystkim.
Pewnego dnia siedzimy w domu, nagle dzwoni telefon. [M]ama odbiera.

[Dz]woniący: Dzień dobry, dzwonię z firmy takiej-a-takiej, czy mogę rozmawiać z panem Felicjanem Piekielnym?
Mama w szoku, no bo kto normalny dzwoni do kota?
[M]: Niestety, nie mógłby pan. Coś przekazać?
[Dz]: Mam sprawę do pana Felicjana. Kiedy będę mógł zadzwonić aby z nim porozmawiać?
[M]: Nie porozmawia pan z panem Felicjanem. Pan Felicjan jest... kotem.

Zastanawia mnie reakcja pana dzwoniącego :)

call_center

Skomentuj (37) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 797 (901)