Profil użytkownika
wrurkachnadesce
Zamieszcza historie od: | 26 kwietnia 2016 - 20:06 |
Ostatnio: | 24 lipca 2020 - 0:12 |
- Historii na głównej: 2 z 4
- Punktów za historie: 386
- Komentarzy: 12
- Punktów za komentarze: 29
zarchiwizowany
Skomentuj
(1)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia sprzed około dwudziestu lat. Jako dzieciak jeszcze podstawówkowy należałam do szkolnego chóru. Tyle tytułem wstępu.
Na drugim końcu miasta organizowany był "Konkurs Piosenki Świątecznej i Kolendy". Decyzja - zgłaszamy się i pojedziemy autobusem. Do konkursu ćwierć roku zostało, toteż przygotowania trwają, a co. Starałyśmy się jak mogłyśmy, ćwiczyłyśmy praktycznie cały czas. Dzień przed konkursem informacja - z powodu zbyt małej ilości uczestników konkurs zostaje zmieniony w przegląd piosenki. Nie powiem, popłakałam się. Zrobiłyśmy kupę dobrej roboty, a tu taka niespodzianka...
Na przeglądzie okazało się, że występujemy my i jakieś szkole dzieciaki. Poziom całego przeglądu okazał się być fatalny, jednak zaśpiewałyśmy i przynajmniej my trzymałyśmy poziom. I to nie tak, że byłyśmy boskie, tylko oni mieli wszystko totalnie w poważaniu, to znaczy - widać było brak przygotowania, tamte dzieciaki śpiewały do płyty, na której już wokalista śpiewał... O braku mikrofonów nie wspomnę.
Na koniec dostaliśmy po cukiereczku, w "nagrodę".
I znowu się popłakałyśmy. Odwaliłyśmy kupę dobrej roboty, a tyle starań poszło na marne... Pomijając dwugodzinną jazdę autobusem.
Na drugim końcu miasta organizowany był "Konkurs Piosenki Świątecznej i Kolendy". Decyzja - zgłaszamy się i pojedziemy autobusem. Do konkursu ćwierć roku zostało, toteż przygotowania trwają, a co. Starałyśmy się jak mogłyśmy, ćwiczyłyśmy praktycznie cały czas. Dzień przed konkursem informacja - z powodu zbyt małej ilości uczestników konkurs zostaje zmieniony w przegląd piosenki. Nie powiem, popłakałam się. Zrobiłyśmy kupę dobrej roboty, a tu taka niespodzianka...
Na przeglądzie okazało się, że występujemy my i jakieś szkole dzieciaki. Poziom całego przeglądu okazał się być fatalny, jednak zaśpiewałyśmy i przynajmniej my trzymałyśmy poziom. I to nie tak, że byłyśmy boskie, tylko oni mieli wszystko totalnie w poważaniu, to znaczy - widać było brak przygotowania, tamte dzieciaki śpiewały do płyty, na której już wokalista śpiewał... O braku mikrofonów nie wspomnę.
Na koniec dostaliśmy po cukiereczku, w "nagrodę".
I znowu się popłakałyśmy. Odwaliłyśmy kupę dobrej roboty, a tyle starań poszło na marne... Pomijając dwugodzinną jazdę autobusem.
szkoła konkurs chór
Ocena:
-7
(23)
zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Czy historia piekielna - oceńcie sami. Mam sąsiadkę. A że to-to w moim wieku, to często się spotykamy. Do rzeczy.
Rozważam przygarnięcie/kupienie psa. Szczeniak, samiec, beagle.
Rozmawiam o tym z [J]ustyną. Warto tu zaznaczyć, że [J] ma psa/ szczura rasy york/shih-tzu/maltańczyk/west/hawańczyk ( niepotrzebne skreślić).
Wujek Google współpracuje z wrurkachnadesce, pokazując [J] co raz to lepsze zdjęcia beagle'ów.
Wtem [J] zaczyna na mnie krzyczeć, olaboga, "Wzywać karetkę? Co jej?" - myśli sobie zdziwiona wrurkachnadesce.
[J]: Ty zabić chcesz tego psa! Albo pochować żywcem!!!
[w]: Nie, nie. Chcę go tylko ugotować i przyprawić. Jako pierwsze danie lepszy będzie żurek, czy rosół? - tu obudziła się w wrurkachnadesce dusza skora do sarkazmu
[J]: Bo ty chcesz tego psa w domu trzymać! A to bydle ci zdemoluje wszystko!!!
Okej - myślę sobie. Beagle mi wszystko zdemoluje. I dlatego pochowam go żywcem. Wszystko się pięknie klei w całość...
[W]:Wiesz, to mały pies...
[J]: A to ma futro czy włosy?! Futro?! Futro, co? I sobie płaszczyk zrobisz...
[W]: Słuchaj - ma sierść. S - I - E - R - Ś - Ć. Kumasz? Idę stąd...
Gdy wychodziłam, [J] coś jeszcze wrzeszczała o małym, biednym piesku. A potem... CYNK! O ogromnym bydle, co mi dom zdemoluje.
Takich ludzi to się nie powinno z Wariatkowa wypuszczać.
Rozważam przygarnięcie/kupienie psa. Szczeniak, samiec, beagle.
Rozmawiam o tym z [J]ustyną. Warto tu zaznaczyć, że [J] ma psa/ szczura rasy york/shih-tzu/maltańczyk/west/hawańczyk ( niepotrzebne skreślić).
Wujek Google współpracuje z wrurkachnadesce, pokazując [J] co raz to lepsze zdjęcia beagle'ów.
Wtem [J] zaczyna na mnie krzyczeć, olaboga, "Wzywać karetkę? Co jej?" - myśli sobie zdziwiona wrurkachnadesce.
[J]: Ty zabić chcesz tego psa! Albo pochować żywcem!!!
[w]: Nie, nie. Chcę go tylko ugotować i przyprawić. Jako pierwsze danie lepszy będzie żurek, czy rosół? - tu obudziła się w wrurkachnadesce dusza skora do sarkazmu
[J]: Bo ty chcesz tego psa w domu trzymać! A to bydle ci zdemoluje wszystko!!!
Okej - myślę sobie. Beagle mi wszystko zdemoluje. I dlatego pochowam go żywcem. Wszystko się pięknie klei w całość...
[W]:Wiesz, to mały pies...
[J]: A to ma futro czy włosy?! Futro?! Futro, co? I sobie płaszczyk zrobisz...
[W]: Słuchaj - ma sierść. S - I - E - R - Ś - Ć. Kumasz? Idę stąd...
Gdy wychodziłam, [J] coś jeszcze wrzeszczała o małym, biednym piesku. A potem... CYNK! O ogromnym bydle, co mi dom zdemoluje.
Takich ludzi to się nie powinno z Wariatkowa wypuszczać.
Pewna wieś
Ocena:
-13
(15)
1
« poprzednia 1 następna »