Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

wyploszka

Zamieszcza historie od: 14 maja 2011 - 14:08
Ostatnio: 17 kwietnia 2021 - 10:25
O sobie:

matka, żona, studentka, "Pani domu" :P

  • Historii na głównej: 2 z 16
  • Punktów za historie: 686
  • Komentarzy: 128
  • Punktów za komentarze: 384
 
zarchiwizowany

#11959

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
historia pozytywna

Jestem chora- mam anginę, dostałam antybiotyk jednak źle dobrany- wcale nie działał (już mam nowy), gorączka 40 stopni a nawet po silnych przeciwgorączkowych nie spadała poniżej 38 stopni.

Mam też 3-letniego syna. Kiedy wychodziłam z domu, by odebrać Go ze żłobka przypomniałam sobie, że skończyły się wszystkie pieluchy ( nadal śpi w pieluchach).Musiałam iść do sklepu razem z synem. Poszło szybko i stajemy w kolejce do kas-dość długiej. No nic- takie życie.

Akurat przechodziła koło nas jedna z pracownic supermarketu. Musiałam naprawdę marnie wyglądać, bo jak mnie zobaczyła, zawróciła, złapała mój wózek i poprowadziła do pustej kasy, którą otworzyła by mnie obsłużyć!!!

Wszędzie są dobrzy ludzie, tylko większość z nas zazwyczaj ich nie zauważa, albo nie potrzebuje pomocy. ( Oczywiście nie neguję, że piekielni też są wszędzie, ale mniej ich chyba niż tych dobrych, mam nadzieję :) )

carrefour

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (204)
zarchiwizowany

#11710

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mąż pracuje w sklepie sportowym jako sprzedawca internetowy. Na Allegro maja dość spore obroty i ,co ważne, od kiedy On tam pracuje (2 lata) nie dostali żadnego negatywa.
Mąż ma służbowy telefon, który przynosi ze sobą do domu- mimo, że na stronie informują, że pracują tylko od 10 do 18 to i tak ludzie dzwonią o różnych porach ( nawet o 3 w nocy) a mąż zazwyczaj odbiera by udzielić pomocy.A klienci mają dziwne pytania np.- "właśnie dokonałem zakupu na allegro- czy to znaczy że Pan mi WYŚLE te buty pocztą?! i nie muszę do Pana przyjeżdżać ?" :P
Ostatnio w trakcie obiadu ok.19 zadzwonił właśnie ten służbowy telefon. Mąż odbiera- od razu słychać krzyki jakiejś oburzonej klientki. Z kontekstu zdań dowiedziałam, sie że kupiła ona firmowe buty i są za duże na nią, za co oczywiście obwiniła męża. Janek od razu jej zaproponował, ze w takim razie może dokonać wymiany i wysłać tamte do nich z informacją jaki rozmiar potrzebuje a firma jej odeśle już prawidłowy rozmiar. Ale ona się uparła- "To Twoja wina! Jak nie umiesz robić aukcji to się za to nie bierz! Nie będziesz mi mówił co mam robić! Chyba dobrze wiem jaki nosze rozmiar buta!" itd. Mąż zawsze na aukcjach oprócz numeru z tej najpopularniejszej skali ( czyli 36-45 itd) zapisuje także rozmiar wkładki w cm. Akurat w tym wypadku firma widocznie zrobiła niestandardową numerację i but okazał się za duży, ale kobieta nie mogła przyjąć tego do wiadomości. Poskarżyła sądem, negatywem i powyżywała się dobre pół godź na mężu, który na koniec poinformował ją, ze i tak jest po godzinach pracy, wiec wcale nie musi jej wysłuchiwać- na co odparła"To trzeba było nie odbierać" i sie rozłączyła.
Chyba dopiero potem do niej dotarło jaką idiotkę z siebie zrobiła, bo negatywa do teraz nie ma, a o niej słuch zaginął.

klientka z allegro

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 150 (172)
zarchiwizowany

#11709

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W niedzielę zachciało się mężowi pizzy. Niestety większość "naszych" pizzerii była akurat nieczynna. Na szczęście udało się do jednej dodzwonić i zamówić- dużą pizzę z grzybami i salami dla nas a małą tylko z salami dla 3-letniego syna (dzieci nie powinny do 5 roku życia jesć grzybów, a mój do tego ma skłonności alergiczne, ale na grzyby testów jeszcze nie miał- tylko na jakieś tam inne substancje testy z krwi jak miał roczek).

Po jakiejś godzinie w końcu pizza dotarła, kierowca dostał ładny napiwek, wszystko miło itd. (Dodam, że w tej pizzerii za karton trzeba dodatkowo zapłacić, co jest dość ważne w tej historii). Mąż otwiera kartonik z pizzą dla syna i... cały karton w środku jest upaprany grzybami przyschniętymi już do papieru a na tym syfie ta pizza na kawałku aluminium o objętości mniej więcej połowy objętości pizzy! Po pierwsze sam fakt upierniczonego pudełka ( nie wiadomo jak długo juz brudnego, mogły sie na tym namnożyć bakterie różne) po drugie akurat grzybami gdzie pizza była z salami.

Mąż złapał za telefon i dzwoni. A kobitka z pizzerii jak usłyszała,że brudne powiedziała "no to co z tego? zjeść się przecież da". Mąż nie wytrzymał- kazał przywieźć nową. Tamtej zrobił zdjęcie i od razu przygotował pismo w dwóch kopiach- dla nas i dla pizzerii, w którym informował o powiadomieniu sanepidu, a ponadto pismo miało stanowić potwierdzenie odebrania przez kierowcę brudnej pizzy.

Pizzę wymieniono na nowa, kierowca nawet za bardzo nie wiedział co się stało- z pewnością obsługa zbagatelizowała sprawę- szefostwa pewnie nie było, nikt by się nie dowiedział i po sprawie.
Ale mąż postanowił być bardziej piekielny- zdobył numer do kierownika pizzerii i zadzwonił do niego by poinformować o zaistniałej sytuacji. Kierownik nic nie wiedział, ale obiecał rozwiązać sprawę i przyznał mężowi parę bonusów na kolejne zamówienia. Podobno osoba odpowiedzialna za pakowanie pizzy już tam nie pracuje.

pizzeria

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 106 (158)

#9940

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O tym, że niektórzy księża traktują to co robią jako zawód do wypychania sobie portfela wiadomo powszechnie. To co opiszę dotyczy księdza malutkiej wsi (200-300) mieszkańców, który przekracza wszelkie granice.

Już na drzwiach do zakrystii może nas uderzyć widok wywieszonego cennika, drukowanego dużymi literami. Ceny za wesela, chrzty itd, są wręcz ogromne. Ponadto w kościele tym należy płacić za miejsca w ławkach - na każdej ławce jest szklana malutka tabliczka/gablotka, w której znajduje się kartka z nazwiskami osób uprawnionych do siedzenia w tejże ławce.

Jak byłam mała (mniej niż 10 lat) i przyjeżdżałam do babci w odwiedziny nie raz "babuleńki" wyrzucały mnie z takiej ławki, albo zgniatały mnie pomiędzy sobą (ławki zakończone są podłokietnikami i nie da się usiąść na tzw. "półdupku").

Mało tego ksiądz wymyślił sobie msze kopertowe - co 3 tyg. na tacę nie zbiera się pieniędzy tylko PODPISANE koperty z większą kwotą. Tydzień później ksiądz z ambony odczytuje kto dał najmniej, a kto nic!

Niezły biznes. A ludzie na to pozwalają!

ksiądz

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 861 (1033)
zarchiwizowany

#10311

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Właśnie po raz kolejny mnie uratował mój młody wygląd:P

Siedzę sobie na mieszkaniu, słychać dzwonek do drzwi więc zaglądam przez judasza- kominiarz?! Hmm... może znowu przeoczyłam informację od administracji o jakiejś kontroli? Otwieram. Facet okazuje się być [d]omokrążcą sprzedającym jakieś badziewie ( strój kominiarza chyba na zdobycie zaufania),ale zamiast zaproponować kupno pyta:
[d] Jest ktoś dorosły w domu?
[ja] (zgodnie z prawdą) Jestem tylko ja.
[d] A to przyjdę jak będą dorośli.
I.. sam zamknął moje drzwi i poszedł do sąsiada( obserwowałam przez judasz stąd wiem czego chciał). Mam 23 lata:P

domokrążca

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 120 (160)
zarchiwizowany

#9966

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
historia fryzjerska z happy endem

Pod koniec ciąży postanowiłam mocno skrócić włosy żeby mi nie przeszkadzały przy dziecku. Miałam je wtedy dość długie wiec wybrałam się do zakładu, w którym można było sprzedać włosy. Umówiłam się z fryzjerką na konkretną fryzurę, potwierdzoną poglądowym zdjęciem z jakiegoś pisemka i usiadłam zadowolona. Jakież było moje zdziwienie kiedy wyszłam z salonu z czupryną prezentującą jakąś na pół męską wersje emo skrzyżowanego z nie wiadomo już czym. Koszmar dość ostry- z tyłu prawie na zero, z przodu grzywka na pół twarzy i pojedyncze pióra w rożnych miejscach głowy sięgające linii brody. Nie wiem jak dotarłam do domu. Pomyślałam że przecież odrosną, a 400 zł za włosy dostałam.
Kiedy mąż wrócił do domu to rozpętał piekło. Dodam, że On sam jest typowym długowłosym metalem zawsze ubranym na czarno i noszącym glany okrągły rok, a i mi taka subkultura jest najbliższa choć nie manifestuję tego zbyt obcesowo. Złapał mnie za rękę i zaciągnął prosto do tej fryzjerki. Zrobił jej awanturę i kazał mnie obciąć tak żebym choć człowieka przypominała. Kobieta oczywiście była urażona, że coś mu nie pasowało, ale złapała za sprzęt i zaczęła obcinać. Przeszłam jeszcze ze trzy metamorfozy tej piekielnej fryzury aż skończyłam na kilkumilimetrowym prawie-jeżu, który ostatecznie został, bo w sumie i tak nic już nie można było więcej zrobić:)
A happy end jest taki, że ta fryzura była idealna na pierwsze tygodnie z noworodkiem i pomimo groteskowych przejść byłam ostatecznie z niej całkiem zadowolona :)

fryzjer

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (193)
zarchiwizowany

#9963

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia całkiem zabawna, ale odradzam konsumpcję w trakcie czytania:)

Mój mąż od małego był non stop w szpitalach (pielęgniarka podobno wyrwała mu biodro zaraz po narodzinach, ale dokładnie to nie wiem).

Pewnego razu kiedy był już jakiś czas po operacji i mógł stać i chodzić samodzielnie, razem z kolegą w podobnym wieku ( ok 6 lat) postanowili...pozwiedzać szpital. Działo się to w Prokocimiu i podobno mieli co zwiedzać:) Jeździli windą po wszystkich piętrach, biegali po korytarzach- słowem hulaj dusza piekła nie ma :)
Pielęgniarki w panice, bo to jednak mali chłopcy i gdzieś zaginęli ( a sądząc po moich doświadczeniach z teściową mogły się spodziewać problemów z jej strony).
Kiedy w końcu się znaleźli pielęgniarki prewencyjnie wpakowały obu chłopców do wysokich łóżeczek ( takich jak dla niemowląt, żeby mieli problem wyjść) i rozebrały ich całkiem do naga! Zadowolone z poskromienia łobuzów poszły do siebie. Pech chciał, że Jankowi zachciało się do toalety. Pielęgniarki uznały jednak, że to fałszywy alarm więc olały sprawę...już niedługo miały do umycia z "brązowych ornamentów" wszystko co było w zasięgu jego ręki! blee:P

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 24 (206)
zarchiwizowany

#9922

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem o koleżance i jej obecnie 1,5-rocznym synu.
Krystianek ma problemy z kanalikiem łzowym. Od samego początku dostawał jakieś kropelki itd, aż w końcu skierowali Go na operację. Gosia załatwiła miejsce w prywatnej klinice na Śląsku bo NFZ w ogóle takich operacji nie robi. Koszt ok 4000 zł. Krystuś miał 10 miesięcy gdy nadszedł termin operacji.
Skoro to operacja na oku u tak małego dziecka trzeba było wypełnić kilka zaleceń- Krystian nie mógł nic jeść ani pić od wieczora poprzedniego dnia, oczywiście musiał być pod narkozą, w trakcie operacji rodzice czekali na korytarzu itd.
W dzień operacji do kliniki przyjechali o 9.30 bo wszystko miało zacząć się o 10. Tymczasem odsyłano ich od pokoju do pokoju i dopiero o 11.30 pielęgniarki zabrały dziecko.
"Duduś był 15 godzin bez jedzenia i picia, wzięli go na narkozę, nie pozwolili mi wejść na sale [przy podawaniu narkozy], trzymać go chociażby za rączkę żeby się nie bał.Jak go wynieśli po operacji to miał spać 30 minut a on cały czas płakał i rzucał się, że nie można go było utrzymać, a jeść nie wolno mu było dawać 30 minut po przebudzeniu." Ponadto podobno się dusił, a lekarze i pielęgniarki albo nie reagowali na zadawane im pytania albo mówili, że to już nie ich sprawa. Jedna z osób przebiła całą resztę, bo na pytanie jak pomóc dziecku odpowiedziała pytaniem czy chcą zwykły rachunek czy fakturę vat?

Może jestem przeczulona, bo też mam małe dziecko, ale jak dla mnie , kiedy płaci się taką kasę to wymaga się fachowej opieki. A nawet jeśli nie chodziłoby o pieniądze to przecież było niemowlę więc z litości można by się nim lepiej ( i wcześniej) zająć.

lekarze w prywatnej klinice

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 70 (168)
zarchiwizowany

#9777

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tym razem coś pozytywnego

Do małego kiosku spożywczego, z którego właścicielem jestem zaprzyjaźniona ( stoi tuż pod moim blokiem) przyszła [k]obieta z małym dzieckiem. Przepuściłam ją, bo się nie śpieszyłam i chciałam porozmawiać z właścicielem. Kupiła kilka rodzajów warzyw i owoców, zapłaciła i wyszła. Nic nadzwyczajnego.
Po kilku minutach wraca z grobową miną:
[k] Przyszłam na skargę! Pan mi źle skasował zakupy!
Po czym podała sprzedawcy rachunek i 2 jabłka, które kupowała.
Sprzedawca zbity z tropu zaczyna przepraszać a kobieta nagle w głośny śmiech:
[k] JABŁEK MI PAN NIE POLICZYŁ!!!
Wszyscy odczuliśmy ulgę, właściciel policzył za jabłka i poczęstował jej dziecko cukierkami, kobieta zapłaciła i z uśmiechem na ustach wyszła z kiosku.
Rzadko zdarza się by ktoś upomniał się, że za mało mu policzono. Niby 2 jabłka to niedużo, ale w takim warzywniaku one pewnie więcej były warte niż cały zarobek właściciela z zakupów tejże kobiety.

Warzywniak

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (224)
zarchiwizowany

#9774

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój mąż pracuje jako sprzedawca internetowy, ale jego pracodawca ma także 2 normalne sklepy "stacjonarne".
Któregoś razu do sklepu przyszła parka młodych ludzi z jakimś kolesiem i przymierzali buty (dość drogie, firmowe).

Kiedy już się zdecydowali i buty w reklamówce były zapakowane chłopak stanął przy drzwiach wyjściowych i "obczaił" czy korytarz jest pusty. Skinął głową do drugiego, który niby oglądał buty przy kasie. Ten nagle zerwał się, złapał reklamówkę i pędem przez drzwi. Obie ekspedientki zatarasowały drogę parce, która została w sklepie, a szef pobiegł za złodziejem. Oczywiście go nie dogonił.

Sprawa została zgłoszona na policję i parka czekając, rozmawiała z obsługą sklepu wypierając się znajomości z tym trzecim kolesiem. Co śmieszne, laska nadal oglądała buty jakby była zaprogramowana na te jedną rolę. Byli świecie przekonani, że policja puści ich wolno. Tymczasem niedługo wcześniej w sklepie zainstalowano kamery i wszystko było nagrane. Mina tego chłopaka kiedy po paru minutach przepychanki słownej szef sklepu wskazał mu kamerę tuż nad jego głową naprawdę była jedyna:)
Na koniec przyszła matka chłopaka- widać było, że bogata kobieta i zapłaciła za wszystko tłumacząc, że niby przegrał zakład i dlatego miał okraść sklep. No cóż nie udało się:P Do jakich innych konsekwencji pociągnęła ich policja nie dowiedziałam się.

sklep sportowy

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 206 (228)