Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

xkaban

Zamieszcza historie od: 25 kwietnia 2011 - 13:08
Ostatnio: 5 stycznia 2014 - 2:28
  • Historii na głównej: 14 z 14
  • Punktów za historie: 9033
  • Komentarzy: 28
  • Punktów za komentarze: 211
 

#56958

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś, godzina 11:00.

Siedzę w pracy, w serwisie, pozbawiam serwisowanego komputera procesora. Kolega na papierosie. Nagle dzwoni moja komórka. Numer z 22 na początku - pewno ubezpieczenia czy inne bajery w ofercie. Odbieram.

- Dzień dobry, moje nazwisko Janina Piekielna, dzwonię z firmy orendż (nigdy nie miałem nawet z nimi kontaktu), mam panu do zaoferowania naszą najnowszą ofertę ze smartfonem Samsung Galaxy S4 za złotówkę, czy jest pan zainteresowany?

- Niezbyt, jestem w innej sieci, poza tym, skąd mają państwo mój numer?

- Został wygenerowany przez komputer.

- Komputer sam z siebie nie wygeneruje mojego numeru. Proszę mi powiedzieć, jaka firma dostarczyła państwu mój numer?

- Proszę pana mówiłam już, że wygenerował go komputer. Czy jest pan zainteresowany ofertą?

- Nie, dziękuję.

Wyłączyłem się i pracuję dalej. Godzina 12:40. Telefon.

- Dzień dobry, moje nazwisko Janina Piekielna, dzwonię z firmy orendż, mam panu do zaoferowania...

- Proszę pani, już mówiłem, że mam numer u innego operatora, do widzenia.

Rozłączyłem się. Komputer był gotowy, zadzwoniłem do klienta by go odebrał, niestety mógł przyjechać dopiero za godzinę. Nuda straszna, nic do roboty nie było, 13:03 telefon. Odbieram. Z planem zemsty.

- Dzień dobry, moje nazwisko Janina Piekielna, dzwonię z firmy orendż, mam panu do zaoferowania naszą najnowszą ofertę ze smartfonem Samsung Galaktyka S50 [blablabla] czy jest pan zainteresowany?

- W sumie to tak.

No więc dałem kobicie pole do popisu. Męczyłem ją wypytując przez kolejne 34 minuty o najdrobniejsze szczegóły oferty, wyrażając wątpliwości, pytając o regulamin, umowę i inne ceregiele. Wyczerpałem już zasób pytań.

- Rozumiem, czy ma pan jeszcze jakieś pytania? (nieźle zniecierpliwiona i zmęczona pytaniami).

- Nie, już nie.

- Rozumiem, że mogę wysłać do pana kuriera z umową?

- Nie, dziękuję, mam numer u innego operatora.

Rozłączyłem się.

Orendż

Skomentuj (84) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1219 (1335)

#53044

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Plaża. Dzisiaj.

Żona leży na plaży i pilnuje paru rzeczy, syn szuka między leżakami sprzedawców lodów, a ja poszedłem popływać. Za dużo ludzi w wodzie nie było, bo dosyć chłodna.

Pływam radośnie, szczególnie, że to ostatni dzień pobytu w nadmorskiej miejscowości, gdy moim oczom ukazuje się dziecko. Nie zwracałem na dzieciaka uwagi, siedział w takiej dmuchanej 'oponie' i unosił się na wodzie. Po chwili wynurzając się spod wody zauważam, że chłopiec jest już w znacznej odległości od brzegu, a rodzica/opiekuna brak. Stara się malec jakoś poruszać ku brzegowi, ale bezskutecznie. Podpływam nieco bliżej, pytam czy wszystko OK, a młody przestraszony informuje, że nie umie wrócić.

Głęboko już było, nogami dna nie wyczuwałem, postanowiłem popchnąć małego ku brzegowi. Wszystko sprawnie, lecz tuż przy brzegu do wody wszedł, a właściwie wbiegł facet, jego (T)atuś...

(T) Gdzie mi dziecko molestujesz sku*****nu! Maryśka! - zawołał do żony stojącej na brzegu - po psy dzwoń!

(J) Proszę pana, pański syn nie mógł sobie poradzić z powrotem do brzegu, nie przypilnował go pan.

(T) A ch*j cię to obchodzi! Chciałeś mi dziecko porwać i jakimś statkiem za granicę wywieźć (WTF?!)

(J) Chciałem pomóc, człowieku! Nie słyszałeś co się wczoraj na Warcie stało?

(T) G*wno prawda, wszystko wymyślone żeby dziecioj*by miały jak się tłumaczyć!

Dobra, nie będę się z człowiekiem spierał, wolałem poczekać na policję.

Po 20 minutach zjawili się panowie policjanci. Tatuś wszystko wyjaśnił stróżom prawa, oczywiście stawiając mnie w świetle "dziecioj*bów, pedofilów, porywaczy, terrorystów" itp. Panowie spokojnie wysłuchali jego wersji, po czym zajęli się mną. Wyjaśniłem im sprawę, co trochę trwało przez krzyki zbulwersowanego tatusia, że ja kłamię i jaki to jestem be.

Do synka to nawet policjantów dopuścić nie chciał. W końcu wszystko wyjaśnione.

Tatuś roku dostał upomnienie, mnie panowie pochwalili.

Ludzie, naprawdę. Są na świecie ci źli, o tym wie chyba każdy, ale nie szukajcie problemu tam gdzie go nie ma. Nie dziwię się, że czasem w podobnych sytuacjach nikt nie reaguje. "Po co sobie robić problemy?"

plaża

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 917 (965)

#52835

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałem kiedyś w sklepie komputerowym. W sumie to było coś w rodzaju sklepu i serwisu. Miałem tam z kolegami taki warsztacik, gdzie składaliśmy komputery, ludzie kupowali, wszystko było OK.

Pewnego dnia przyszedł do nas pan. Zaczął rozglądać się po sklepie, popytał, zdawało się, że zna się na rzeczy. Okazało się, że kupuje komputer dla syna, myślał o takim "składaku". Wymyślił jakie tam chce podzespoły itp. Nie wspomniał nic o zainstalowaniu systemu.

[JA] - A system jaki pan chce?
[Pan] - A żadnego, ja tam sobie wszystko sam zrobię.

Myślę ok, klient nasz pan.

Zaczęliśmy z kolegą składać, wszystko poszło dość sprawnie, dwa dni później pan dostał komputer. Byłaby to kolejna udana transakcja, gdyby nie to, że po godzinie pan wrócił do nas. Nie aby podziękować, nie aby dopytać. Pan przybył by wypie****ić komputerem o ladę, a następnie z krzykiem oznajmić, że jesteśmy wszyscy dziećmi kobiet lekkich obyczajów i takie tam. Uspokoiłem go (kolega był na papierosie) i kazałem wytłumaczyć o co chodzi.

[P] - Bo włącza syn komputer, klika, klika i nie działa! [w tym momencie pominę falę nieprzyzwoitych określeń] Chce zwrotu kasy.

Pomyślałem logicznie - gość nie chciał systemu, może w tym problem.

[J] - A system pan instalował?

[P] - A po co mnie to, tu o gry chodzi, a nie o jakieś systemy i inne badziewie!

[J] - Proszę pana, system jest niezbędny....

[P]-Sam jesteś ku*wa niezbędny! Nie naciągniesz mnie na kasę! Ma działać!

[J] - Niech mi pan da dojść do słowa. Proponowałem panu system jak pan zamawiał ten komputer. Stwierdził pan, że sam sobie to zrobi.

[P] - Bo ja tego nie potrzebuję! Jesteś kłamliwym sku****lem, biednego człowieka na pieniądze naciągasz! Dawaj mi tu frajerze kierownika!

W tym momencie tylnymi drzwiami wszedł [K]olega (ten co był na papierosie). Prawie dwa metry, 90 kg, wygląda groźnie.

[K] - Ja jestem kierownikiem. W czymś pomóc?

Facecik skurczył się na jego widok, krzyczeć przestał i wręcz wyszeptał:

[P] - No wie pan, bo ja chciałem o system prosić...

Został na miejscu jak mu go instalowałem, co chwilę nerwowo oglądał się na kolegę. Zapłacił i pospiesznie wyszedł.

Jednak dobrze jest pracować z kierownikiem :)

sklep komputerowy

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 779 (837)

#52836

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem nie o sklepie komputerowym, a o powrocie z niego.

Wracałem z pracy piechotą, szczególnie że była ładna pogoda, niedaleko mam do domu. Przy okazji zrobiłem drobne zakupy. Wkraczałem już na osiedle i cieszyłem się na myśl o pysznym obiadku i poobiedniej drzemce. Nagle podbiegł do mnie jakiś szczyl, wyrwał reklamówkę, którą niosłem w ręce i gdzieś zwiał. Nawet go nie goniłem, bo w środku miałem paczkę papieru toaletowego, żel pod prysznic i farbę do włosów dla żony.

No nic, gówniarz mi dzionek zepsuł, właśnie myślałem czy dać sobie spokój czy wrócić do sklepu po nowe zakupy, gdy z pobliskich krzaków podszedł do mnie ten szczyl i z pyskiem do mnie:

[SZ] - Co ty ku**a gościu za g**no kupujesz?!

[J] - ... [seria przemyśleń i próba zrozumienie o co chodzi]

[SZ] - No się pytam, na ch*j mi takie badziewie! Trzymaj to [wcisnął mi w rękę moją reklamówkę] i spie****aj z takimi łupami!

I poszedł.

Miałem być smutny, bo trafiłem na takiego kretyna czy szczęśliwy że odzyskałem zakupy?

osiedle

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 901 (973)

#21155

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stałem przy kasie w hipermarkecie, w którym akurat nie było ochroniarza i czekałem, aż (K)asjerka wyda mi resztę. W międzyczasie zobaczyłem,że za mną stoi (M)atka z 4-6 letnim (Ch)łopcem, który zniecierpliwiony zaczął otwierać jeszcze nieskasowanie chipsy. Myślę sobie-ok, mój syn też tak robi a później kasuje się otwarte już opakowanie i nic takiego się nie dzieje. Jednak podczas, gdy ja pakowałem zakupione orzeszki (tak, lubię orzeszki) babka skasowała wszystko i już chciała odchodzić od kasy.

(K)-Przepraszam, musi pani mi dać do skasowania tą torbę chipsów!
(M)-Pierd*l się.

I odeszła. Dogoniłem ją i grzecznie poprosiłem o powrót do kasy. Ta jednak dalej swoje.

(M)-Spierd*laj albo po policję zadzwonię!
(J)-Ale musi pani zapłacić za te chipsy.

Wtedy zeszło się jeszcze kilku klientów i otoczyło babkę szczelnym kordonem. Zaczęła wszystkich kopać, szarpać, a potem (możecie mi nie wierzyć, ale tak było) rzuciła się na ziemię waląc w nią pięściami.
Wreszcie przybiegł ochroniarz trzymając w ręku niedojedzonego pączka.
Zwykła złodziejka? Nie.
Kiedy ochroniarz pytał ją, dlaczego to zrobiła, opluła mu twarz. Gdy ten chciał się wytrzeć chusteczką, opluła go jeszcze raz.

A biedny synek stał obok i przez cały czas pochłaniał swoje chipsy.

Hipermarket na osiedlu

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 618 (712)

#20737

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu pracowałem w sklepie komputerowym.
Letnie, duszne popołudnie, nuda, nagle wchodzi jakaś babka po 40-stce z chłopaczkiem na oko 10-12 lat.
(J)-Ja, (P-)Pani,(C)-Chłopak.

(J)-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
(P)-Dzień dobry. - Powiedziała wyciągając z torebki notebooka. - Ja chciałam zgłosić reklamację, albo żeby mi pan pomógł.
(J)-A o co konkretnie chodzi?
(P)-Michałek (chyba to był jej syn) powiedział, że jak chce włączyć ten komputer, to nie działa!
(J)-Proszę mi go podać.
Otworzyłem notebooka, a babka od razu:
(P)-No i nie działa!
(J)-A kliknęła pani przycisk "POWER"?
(P)...
Chyba nie, bo zrobiła głupią minę. Podałem jej notebooka, ona wcisnęła wspomniany przycisk i znowu:
(P)-No i co?! Dalej nie działa!
(J)-A baterie pani włożyła?
(P)-A to trzeba?
(J)-No tak.
(C)-To ja tego nie chcę.
(J)-Towar nie jest wadliwy, nie można go zwrócić.
(C)-Ja mam to w dupie!
(P)-Michał, spokój!

Wtedy młody wlazł za ladę i począł zrzucać towar z półek, a jego matka gdzieś uciekła. Prawie młodego złapałem, ale dzieciak był mniejszy i zwinniejszy. Towar uszkodzony (Laptopy i notebooki które nie znajdowały się w ochronnych szklanych gablotach gdyż były akurat wymieniane) uległy zniszczeniu, straty wyceniliśmy na ponad 10 tysięcy złotych.

Zapewne spytacie jak młody zdążył zrzucić tyle rzeczy a ja do niego nie dobiegłem?
Otóż sklep ma kształt prostokątny a lada rozciąga się pod dwoma ścianami. Ja byłem na końcu lady naprzeciwko wejścia, a młody wlazł za ladę po prawej stronie od wejścia. Zanim tam dobiegłem, młody zbiegł.

Tej piekielnej babki nie widzieliśmy przez tydzień, dopóki nie przyszła z synkiem do sklepu w towarzystwie policji. Babka płakała, że to nie ona, że nie ma pieniędzy itp. a młody chował się za nią. O mało znowu nie wbiegł za ladę. W końcu zapłacili.

Dziwne, ten sklep jest chyba jakiś przeklęty, mnóstwo w nim rzeczy, które ulegają zniszczeniu poprzez upadek na ziemię. Po dostawie nowego sprzętu zawaliła się półka z monitorami...

sklep komputerowy

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 605 (661)

#16925

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia, gdzie zostaję nazwany pedofilem.

Kilka lat temu szedłem z synem na spacer (miał wtedy 4 lata). Chodzimy po osiedlu, aż tu nagle zza ściany jednego z bloków wyłania się jakaś babka po 60. Podchodzi do mnie, mierzy pełnym nienawiści wzrokiem i wrzeszczy:
-Zostaw to dziecko, ty..ty...
-Ależ proszę pani, to jest...
-Zostaw go pedofilu, już ja ci dam dzieci molestować!

W tym momencie chciałem odejść, jednak ona bardzo zwinnie za pomocą swojej nogi przewróciła mnie na ziemię (podstawiła mi tak zwanego haka) i wezwała policję a mojego syna wzięła do siebie. Ten szybko jej się wyrwał i pobiegł gdzieś z płaczem.

Całej interwencji policji opisywać nie będę, na pewno ją sobie jakoś wyobrazicie.

Efekt spaceru? Złamana ręka i rozprawa w sądzie, gdyż kobieta nie zapłaciła odszkodowania.

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 679 (785)

#16920

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz działa się w hipermarkecie, gdy robiłem zakupy. Zastanawiałem się właśnie czy bardziej opłaca się kupić orzeszki 100g czy 150g.

Nagle zauważyłem, że jakaś dziewczynka (ok. 6 lat) stoi i płacze. Podchodzę do niej i pytam, co się stało.
- A bo moja babcia... i ja nie...
Wywnioskowałem z tego wszystkiego, że zgubiła gdzieś babcię, z którą była w sklepie. Gdy chciałem jej zaproponować pomoc, podeszła do mnie kobieta (na oko 60 lat) i wydziera się na pół sklepu:
- Te pedofilu! Ja ci kur.. dam dzieci! Zostaw ją, bo na milicję...!
Jeszcze kilka obelg się zebrało, nawet mi dojść do słowa nie dała, ale z pomocą przybyła mi... jej wnuczka.

-Babcia, ten pan chciał ciebie szukać! Nie krzycz!

Wtedy babie mina zrzedła i truchcikiem wybiegła ze sklepu zostawiając koszyk. Przebiegając obok mnie wykrztusiła ciche "Przepraszam". Dobrze, że chociaż tyle kultury... :)

Hipermarket dla ciebie i rodziny.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 774 (838)

#11881

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz wydarzyła się wczoraj.

Wychodzę do sklepu, patrzę-po boisku przed moim blokiem biega sobie jamnik. Gdy mnie zauważył, podbiegł do mnie, obwąchał i pomerdał ogonkiem. Miał szelki, ale właściciela jakoś nie było. Niewiele myśląc udałem się do najbliższej przychodni weterynaryjnej w celu sprawdzenia, czy pies ma wszczepionego chipa. Miał. Na dodatek Właśnie w tej przychodni mu go wszczepiono. Znaleziono dane właściciela a następnie poinformowano go telefonicznie.

Już po kilku minutach do przychodni wpada starszy pan.
Po okazaniu dowodu osobistego (należało sprawdzić, czy jest właścicielem) podbiegł do jamnika, wziął go na ręce.

Tuląc go do siebie spojrzał na mnie i powiedział:

-Pier***ony złodziej.

Po tych słowach wyszedł.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 643 (701)

#11849

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz działa się około rok temu.

Kończyła mi się umowa (abonament), więc musiałem załatwić nową na kolejne 2 lata.
Przychodzę do serwisu, umowa za chwilę będzie podpisana, ja wybrałem telefon, jednak tu się zaczyna. [J]a, [K]obieta (nie wiem, jak ją nazwać.) oraz jej [ch]łopak:

-[K] Dlaczego pan wybiera ten telefon? Tu jest masa innych, są lepsze, mają to i to itp.
-[j] Przepraszam, ale interesuje mnie właśnie TEN telefon.
-[K] Ale ten to taki słaby, bo on nie jest dotykowy, a to teraz jest taki fajny bajer!
-[j] Dziękuję. Telefon będzie mi służył do dzwonienia i pisania SMS-ów.
-[k] No ale... - tu zabrakło jej słowa, ale nagle pojawił się jej chłopak, napakowany wyrostek.
-[ch] Co się skarbie dzieje?
-[k] A nic, bo ten gość chce jakiś badziew, a nie telefon. - wymawiając te słowa patrzyła na mnie dziwnie. Po tym jej chłopak podchodzi do mnie i mówi:
-[ch] A wpi***ol byś nie chciał?

W tym momencie wstałem, podziękowałem za stracony czas i wyszedłem.
Bez komentarza, tyle powiem.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 611 (745)