Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zapomnijomnieszybko

Zamieszcza historie od: 7 grudnia 2015 - 23:05
Ostatnio: 20 grudnia 2018 - 7:06
  • Historii na głównej: 14 z 19
  • Punktów za historie: 3069
  • Komentarzy: 282
  • Punktów za komentarze: 1895
 
zarchiwizowany
Witajcie ponownie.

Jak pisałam w jednej z poprzednich moich historii, postanowiłam zostać strażakiem. Zdałam egzaminy i teraz gdy zawyje syrena a ja jestem dostępna to biegnę na wezwanie.

To co wydarzyło się wczoraj zmusiło mnie (myślę że to odpowiednie słowo) do opisania dwóch sytuacji. Nie będę podawać szczegółów, gdyż nie mam pewności, że żaden z moich znajomych nie jest czytelnikiem tego portalu. Opiszę to dość ogólnikowo, jednak postaram się jak najdokładniej opisać te dwie sytuacje.

1. Miejsce akcji: obwodnica miasta. Uczestnicy: kierowca samochodu osobowego i motocyklista.

Motocyklista porusza się prawym pasem ruchu. Samochód osobowy jedzie lewym. Oba pojazdy zbliżają się do zjazdu, który kierowca samochodu (najprawdopodobniej) zauważa w ostatniej chwili. Zjeżdża na prawy pas zahaczając o motor. Szczęście w nieszczęściu: motor do kasacji, motocyklista wyszedł prawie bez szwanku. Patrząc na to jak wyglądał motor wręcz niewiarygodne.

2. Miejsce akcji: autostrada - droga szybkiego ruchu. Uczestnicy: kierowca samochodu osobowego, kierowca tira i motocyklista.

Tutaj opis będzie trochę bardziej skomplikowany. Motocyklista porusza się prawym pasem. Tir lewym - za kilkaset metrów zamierza skręcić w lewo. Auto osobowe jadące za tirem zmienia pas ruchu i wpada na motocyklistę. Ten ginie na miejscu.

Tyle się mówi o motocyklistach i o tym że uważają się za królów szos. Jak pewnie zauważyliście oba te wypadki były spowodowane z winy kierowców osobówek. Jako smaczek dodam historię koleżanki ratowniczki medycznej. Rowerzysta jedzie ścieżką rowerową, chce przejechać przez drogę na drugą część ścieżki. W tym momencie uderza w niego samochód. Nie znam szczegółów jednak w tym przypadku również byłą ewidentna wina kierowcy samochodu - przyznał się.

Prawda jest taka, że nie zawsze wina leży po stronie motocyklisty, rowerzysty czy pieszego. Słysząc z opowieści znajomych mam wrażenie że to samochodziarze maja się za władców szos. W końcu w takim wypadku najwyżej ucierpi ich samochód a nie zdrowie.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (52)
zarchiwizowany

#78841

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałabym przytoczyć tutaj sytuację, która wydarzyła się wczoraj, a swój ciąg dalszy miała dzisiaj. Zdaję sobie sprawę, że mogę zostać zaatakowana tutaj przez obrońców zwierząt, jednak już na początku chcę zaznaczyć, że w tamtym momencie była to jedyna rzecz którą mogłam zrobić, ze względu na brak czasu (spóźnienie do pracy).

Jadę wczoraj do pracy (spóźniona ze względu na przedłużającą się wizytę u dentysty) i patrzą że na skraju drogi (boku, nie poboczu), leży potrącony kot. Zatrzymuję się, sprawdzam, kot nie żyje. Przeniosłam kota na pobocze. O całej sprawie zapomniałam. Dziś ponownie jadę do pracy. A kot cały porozjeżdżany. Wątpię żeby był to inny zwierzak.

Kim trzeba być, żeby rozjeżdżać nieżyjące już zwierzę i to w dodatku leżące na poboczu?? Widać było, że ktoś specjalnie wjechał na zwierzaka. Żaden normalny kierowca by tak nie jechał.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (25)
zarchiwizowany
Duże skrzyżowanie ze światłami. Droga krajowa krzyżuje się z inną dość mocno uczęszczaną drogą (nie wiem dokładnie czy to droga wojewódzka czy powiatowa - nie ma to znaczenia).

I nagle, jakieś 20-30 metrów za światłami kontrola trzeźwości. Dla uściślenia, na drodze krajowej!

Tak siedzę i zastanawiam się kto w powyższej sytuacji był bardziej piekielny. Policjanci, którzy w takim miejscu urządzili sobie łapankę, czy kierowcy, którzy wiedząc i widząc że nie ma dla nich miejsca, zamiast zatrzymać się przed światłami, jadą dalej i blokują ruch na całym skrzyżowaniu.

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (20)
zarchiwizowany
Piekielność, a może głupota w dążeniu do bycia fit.

1. Dziewczyna miesiąc po porodzie, wraca do ćwiczeń na siłowni. I nie przetłumaczysz, że to niezdrowe, zabronione wręcz. Ona wie swoje. Pomijam już fakt, że przez treningi przed ciążą, teraz ma ciało i tak lepsze niż niejedna dziewczyna.

2. Dziewczyna, która według mnie ma na prawdę super ciało. Delikatnie zarysowane, kobiece mięśnie brzucha. Szczupłe nogi i mega pośladki. Według niej samej jest "gruba jak świnka pepa". Jest coś takiego jak ćwiczeniowa anoreksja?

3. Dziewczyna, która katuje swoje ciało 6 dni w tygodniu. Żeby tego było mało, nie raz dziennie. W przeciągu tygodnia ma 10 90-minutowych treningów.

Ja wiem, że one mają swój rozum i są dorosłe. Ich sprawa. Jednak są chyba jakieś granice?

P.S. Żeby nie było, że mam coś do ćwiczących i trenujących osób. Sama nie chodzę na siłownię jednak staram się regularnie ruszać (rower, rolki, basen itp.) Jednak wszystko w granicach rozsądku.

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (30)
zarchiwizowany
Zacznę od tego, że moja klasa w technikum nie za bardzo za mną przepadała. Spędziliśmy ze sobą cztery lata, więc mimo wszystko jako tako się akceptowaliśmy. Przynajmniej tak mi się wydawało.

W zaszłym roku mieliśmy spotkanie. Dziesięciolecie matury. Dowiedziałam się o tym wczoraj. Zobaczyłam zdjęcie koleżanki z tego spotkania.

Tak. Moja klasa zrobiła takie spotkanie i mnie na nie nie zaprosiła. Mało tego, nawet nie wiedziałam że takie jest organizowane.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (34)

1