Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zharick

Zamieszcza historie od: 7 listopada 2011 - 1:20
Ostatnio: 3 lutego 2014 - 20:29
  • Historii na głównej: 4 z 5
  • Punktów za historie: 2696
  • Komentarzy: 23
  • Punktów za komentarze: 60
 

#57782

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wolno nigdy wierzyć komornikowi!

Jestem studentką i mieszkam z mamą oraz 9-letnim bratem w mieszkaniu należącym do ojca. Rodzice są rozwiedzeni od kilku lat, nie utrzymujemy kontaktów z ojcem. Pewnego dnia ojciec postanowił odzyskać mieszkanie i eksmitować "starą" rodzinę, która go już nie interesuje. Nie to jest przedmiotem historii, lecz postępowanie egzekucyjne.

Przyszedł wyrok eksmisji matki i brata na dzień, gdy gmina znajdzie dla nich mieszkanie socjalne. Odnośnie mojej osoby nic nie przyszło.

Jako studentka, której nie przyznano alimentów (pracowałam dorywczo studiując dziennie i jego adwokat tak zakręcił, że...), mam w uzasadnieniu wyroku, iż skoro mam możliwości zarobkowe, a ojciec zapewnia mi mieszkanie i uiszcza opłaty za czynsz, to jest to wystarczające świadczenie z jego strony. Matka od 10 lat nie pracuje.

Gdy znaleziono mieszkanie socjalne dla mamy i brata, wyznaczono datę egzekucji komorniczej. Komornik przyszedł nie tylko z tytułem wykonawczym eksmisji, lecz również z papierkiem, który mówił, iż mama jest winna ojcu 1800zł za wynajem mieszkania za każdy miesiąc od dnia rozwodu, o czym wcześniej nie miała pojęcia... wyszło ponad 70tys. zł...!

Komornik powiedział, że mamy opróżnić i opuścić mieszkanie. Poprosiłam go o wyrok z moim imieniem i nazwiskiem (do dnia eksmisji nic z sądu do mnie nie dotarło). Pokazał mi wyrok z danymi moich bliskich. Spytałam jakim prawem ma mnie wyrzucić bez wyroku na mnie. Stwierdził, że od 2013 roku wszedł w życie artykuł 795, który mówi, że jak jest eksmisja to dotyczy ona wszystkich domowników, nie muszą być wszyscy wymienieni w wyroku. Chciał zmienić zamki i odebrać nam klucze. Zadzwoniłam na policję.

Policjanci mówiąc kolokwialnie totalnie go ochrzanili, że próbuje działać bezprawnie i zrezygnowany odszedł - przyznając, że nie ma prawa mnie ruszyć do 31 marca, czyli do kiedy trwa okres ochronny (bo zimą trochę wieje pod mostem :P), wspominał też coś o jakichś noclegowniach, gdzie wysyła się ludzi eksmitowanych, jeśli znajdzie się dla nich miejsce, nawet przed tą datą, nie powiem, nieźle mnie nastraszył. Widać było, że był nieźle wściekły. Mama mówiła, że jak wcześniej kilka razy rozmawiała z komornikiem to naciskał by namówiła mnie do wyprowadzki.

Trzy dni później mama wręcza mi pismo od komornika, gdzie widnieją już nasze trzy nazwiska, a ja jestem adresatem dokumentu. Jest na nim dokładnie to samo co w piśmie egzekucyjnym z kancelarii komorniczej, które dostała mama na siebie i brata. Z tą różnicą, że dopisano, iż wg sądu mi nie przysługuje mieszkanie socjalne i komornik wzywa mnie do dobrowolnego opuszczenia lokalu najpóźniej do 31 marca lub przekieruje mnie wcześniej do noclegowni. Pismo nie zostało wysłane pocztą, lecz doręczone przez komornika osobiście, odebrała je mama i podpisała się bez daty, mimo, że widniała tam data dnia poprzedniego. Skontaktowałam się z prawnikiem.
Skoro nie było rozprawy i nie ma wyroku, ani żaden papier nie dotarł listem poleconym, to należy napisać skargę na działania komornika.

Kwiatek.
Na skargę jest 7 dni. Pismo otrzymałam w piątek. Kancelaria Przyjmuje interesantów jedynie w poniedziałki i wtorki. Gdy tam poszłam, dowiedziałam się, iż trzeba napisać podanie o możliwość wglądu do akt, które rozpatrywane jest przez 3-4 dni. Więc umówiono mnie na następny poniedziałek =) Prawnik mówi, że piszemy skargę mimo to =) Złożenie skargi kosztuje urzędowo 100zł.

Współczuję ludziom, którzy nabrali się na takie komornicze hocki klocki... to jest po prostu niegodne... ciekawe ile zyskuje ten człowiek i ile ma do stracenia skoro ma odwagę działać tak bezprawnie... ciekawe czy sypia w nocy...

Mam nadzieję, że ta historia będzie dla kogoś przestrogą, żeby nie dać się nabrać takim nikczemnikom, nawet jeśli jakiś dokument brzmi poważnie i jest na nim pieczątka urzędowa.

komornik sądowy

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 611 (731)
zarchiwizowany

#46663

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako, że ostatnio jest sporo ciekawych wątków o poszukiwaczach pracy i pracowników chciałabym napisać swoje spostrzeżenia po zamieszczeniu ogłoszenia, że restauracja szuka kelnerów:)

Mówi się o kryzysie i braku miejsc pracy, a większość nieszczególnie się stara aplikując CV. Pierwszego dnia pojawiło się ponad 150 maili...

W ogłoszeniu jest wyraźnie podana prośba o informację czy kandydat posiada aktualną książeczkę, czy ma doświadczenie w gastronomii, jaka jest jego dyspozycyjność itp...

70% osób pisało jedynie "cv" - dosłownie... i przypinało załącznik.

Niektórzy silili się na formalną grzeczność i wymieniali swoje zalety, ale nie odnosili się do powyższych próśb.

Niektóre informacje np. o miejscach pracy mogłyby być w CV, ale gdzie tam... jest praca biurowa, na budowie...

Nie będę mówić o zabawnych wpisach w CV, gdzie ktoś ma stan cywilny - wolny:) albo że potrafi obsługiwać system operacyjny windows millenium, vista, xp, 7... :) ani o zdjęciach z biustem na wierzchu lub naprawdę niezachęcających by obcować z tą osobą...

Nie wiem czym kierują się osoby typu "a może się uda"...
Naprawdę zalatuje tu niesamowitą ignorancją.

Zaprosiłam na dzień próbny 3 osoby, które spełniły wymagania podane w ogłoszeniu, miały schludne, rzeczowe CV i sympatyczne zdjęcia. Przecież nie mamy chyba zbyt wygórowanych wymagań, chciałabym tylko, by pracownik rozumiał wydawane mu polecenia i żeby było widać, że trochę mu zależy:)

gastronomia

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 12 (234)

#33028

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mała warszawska restauracja. Mecz Polska - Grecja.
Na czas Euro 2012 wisi na ścianie duży, fajny telewizor. Od 18 do 22 ani jednej osoby w knajpie. Ok, jedna zamówiła jedzenie na wynos. :)

Zamykamy lokal i piszę SMSa do właścicielki, że chyba trzeba zrobić jakąś reklamę przy wejściu, bo ludzie nie wiedzą, że mamy TV i nikogo nie było od około 17tej.

Odpisuje, że skoro nikogo nie było, to dlaczego jest dwóch kelnerów, a nie jeden.

Odpowiadam, że kolega chciał wyjść wcześniej, ale ja (zamykająca lokal) bałam się zostać sama z ewentualnymi kibolami.

Odpisała, że w takim razie niech zapłacę mu z własnej pensji za ochronę.

Spytałam: skąd mamy wiedzieć czy będą klienci czy ich nie będzie?

Już nie odpisała. Mam nadzieję, że argument do niej przemówił. Powinniśmy to przecież telepatycznie przewidywać... poza tym co z tego, że dziewczyna zostanie zupełnie sama z potencjalną klientelą składającą się z podchmielonych, rozentuzjazmowanych fanów piłki nożnej...

gastronomia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 610 (734)

#20262

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój ojciec znalazł sobie o 10 lat młodszą kochankę z małym dzieckiem i postanowił porzucić dla niej moją mamę, która była jego żoną przez 15 lat i w dodatku była z nim w ciąży w momencie składania pozwu rozwodowego. Rozwód trwał 5 lat i kompletnie wyniszczył moją mamę psychicznie, zostawiając ją dodatkowo kompletnie z niczym. Wyrok: wina obu stron, mimo, że nie było żadnej winy mamy, ale on miał adwokata, a ona nie.

Okazało się, że ojciec porzucił nie tylko ją, lecz także i swoje dzieci. Nie interesowało go czy mamy co jeść. Nie chciał płacić alimentów, mimo zarobków w wysokości kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. W ogóle nie zainteresował się nowo narodzonym dzieckiem, mój los także go nie obchodził i nie obchodzi nadal. Mama od lat nie może się pozbierać i znaleźć pracy.

Mieszkamy w mieszkaniu będącym wyłącznie własnością ojca. Jakiś czas temu postanowił on nas eksmitować (mimo, iż wybudował sobie ostatnio dom). Niedługo będzie rozprawa.

Najlepsze, że już umieścił w internecie ogłoszenie, że sprzedaje mieszkanie wraz z żoną i dwójką dzieci.

ukochany tatuś...

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 545 (937)

#19405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w jednej z warszawskich restauracji jako kelnerka. Całkiem sympatyczne miejsce ze smacznym, niedrogim jedzeniem, swobodnym, domowym klimatem oraz zwyczajami bez zbędnego nadęcia. Minusem jest piekielny manager. Jako, że lokal jest mały i nie ma on zbyt dużo do roboty (w przeciwieństwie do nas i kucharzy), czasem wprowadza wymyślone przez siebie, przeważnie bezsensowne reformy. Opowiem o jednej z nich.

Nowe rozporządzenie brzmiało: do butelki wina podajemy na talerzyku korek do wąchania...
Niby tak powinno się robić, ale przy szlachetnym winie za 400zł, a nie za 35zł za butelkę. Taka trochę "wiocha" zwłaszcza, że tylko jedno z naszych win ma prawdziwy korek, reszta to jakieś plastiki. Zasugerowałam mu, że to nie jest dobry pomysł po czym usłyszałam: "ja tu jestem managerem i ja mówię, że macie tak robić i bez dyskusji".
Nie przemawiał do niego nawet argument, że te korki są utlenione, ponieważ wino jest trzymane szyjką do góry, jeżeli korek miałby faktycznie zachowywać swoje walory i nie pachnieć kwaśno, powinien być cały czas zanurzony w winie - butelka powinna stać na stojaku szyjką do dołu. Postanowiłam porozmawiać z właścicielką restauracji, która mnie poparła i poprosiła managera by zniósł tę praktykę.

Następnego dnia, gdy przyszłam do pracy manager od razu dał mi olbrzymią reprymendę, wydzierał się na mnie, powód... nie zrobiłam raportu dobowego (błahostka!), również stwierdził, że moja koszulka jest nieprzepisowa. Powiedziałam, że byłam w niej nie raz i nigdy nic takiego nie mówił. On na to: "no to teraz mówię", dostałam też karę w postaci niemożliwości wychodzenia do domu wcześniej niż po ostatnim gościu, co bardzo utrudnia mi życie, bo często mam wykłady na 8 rano.
Facet zwyczajnie się nie zna i nie potrafi przyznać się do błędu, a ja tylko chcę dobrze dla restauracji i komfortu pracy.

Dodam jako ciekawostkę, że pracuję tam już dwa lata i nie miałam ani jednego piekielnego klienta, tylko manager i jedna kelnerka sprawiają, że od czasu do czasu krew mnie zalewa...

gastronomia

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 443 (529)

1