Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zielonybanan

Zamieszcza historie od: 30 czerwca 2016 - 20:36
Ostatnio: 10 lutego 2017 - 8:43
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 872
  • Komentarzy: 12
  • Punktów za komentarze: 21
 

#76515

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam konto w dawnym Alior Sync. O ile z Sync nie miałam problemów, tak odkąd zmienili na T-mobile bankowe mam ochotę rzucić w tych baranów czymś ciężkim.
Zaczęło się od tego, że narzeczony zgubił moją kartę debetową. Szybkie zgłoszenie, karta zablokowana, nowa dotarła po kilku dniach.

PIN do nowej karty można sobie nadać samemu, poprzez stronę internetową i tą opcję wybrałam.
Pierwszy zgrzyt nastąpił przed Świętami - karta w sklepie odrzucona, błędny PIN (wpisany poprawnie). Na infolinii nadano mi nowy, przeszło, zapomniałam o sprawie.

Do dzisiaj. Jeszcze rano płaciłam zbliżeniowo za papierosy. Podczas przerwy w pracy, kilka godzin później, wskoczyłam do marketu po parę drobiazgów a przy kasie - niespodzianka. Karta nie przeszła. Myślę ki czort, pieniądz jest, próbujemy na PIN (nadany na infolinii, wcześniej działający). PIN rzekomo błędny, karta zablokowana...

Po 50 (!) Minutach dodzwoniłam się na infolinię, gdzie dowiedziałam się, że w zasadzie nic nie zrobią. Super. Karta zablokowana, pieniądze zamrożone.
Chyba się pożegnamy drogie T-mobile.

call_center bank

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 157 (185)

#74708

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Klient ma zawsze rację.

Pracuję w barze orientalnym. Oprócz zjedzenia na miejscu można także wziąć jedzenie na wynos.

Godziny popołudniowe, wchodzi [p]an.
[P] - Poproszę kurczaka w cieście w kawałkach. Tylko pani dobrze zapisze! Bo ostatnio brałem to samo i była wtopa.
[J]a - Na miejscu czy na wynos?
[P] - na wynos.

Przyjęłam płatność, dałam paragon, realizuję. Po kilkunastu minutach wołam klienta po odbiór.

[P] - Ale co to ma być?! Zamawiałem na miejscu!
[J] - Proszę pana, jestem pewna, że na wynos. Pytałam pana, mówił pan o wynosie.
[P] - Wariata ze mnie robi! Wiem co zamawiałem! Płacę ponad 30 zł i nigdy nie mogę dostać tego co zamówiłem!

Cóż zrobić, zamówienie przełożone na talerze, opłata za pojemniki na wynos zwrócona, pan szczęśliwy. Jak tylko wyszedł poszłam zapalić a jedna z koleżanek poradziła mi go zapamiętać bo to stały klient i ZAWSZE przy odbiorze się wykłóca, że dostał źle. A ostatnia "wtopa" okazała się zamówieniem na filety w cieście, które magicznie zmieniło się właśnie na kawałki. Widzę, że pan będzie mi regularnie podnosił ciśnienie... (j/w stały klient).

gastronomia piekielny klient

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 185 (205)
zarchiwizowany

#74388

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja pani doktor od spraw babskich wybrała się na urlop, a że tabletki już się kończyły - musiałam wybrać się do innego [l]ekarza.

Ja - Dzień dobry, ja po rece...
[L] - Na fotel! I nie łazić mi z gołym tyłkiem po gabinecie, bo bardzo tego nie lubię!

A ja nawet nie zdążyłam zamknąć za sobą drzwi :)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (126)

#74255

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Parę słów o mojej przygodzie z siecią dość popularnych wege-barów z zielonym logo.

Zauważyłam całkiem spore zainteresowanie dietą wegańską i wegetariańską, coraz więcej ludzi odwiedza lokale podające, rzekomo zdrową, wege żywność. Oto kilka kwiatków (głównie ku przestrodze każdemu, kto uważa jedzenie tam za zdrową alternatywę fast foodów):

1. Wypłaty.

Na start dostałam 7 zł/h, później (po egzaminie z dań - które wegańskie, które wegetariańskie, składniki dań, etc.) 7,50. Obecny manager, oprócz bycia managerem, pracuje normalnie jak każda inna z dziewczyn i otrzymuje zawrotne 9 zł/h. Samo w sobie jest to mało piekielne, jednak jeśli dodamy do tego, że zmiany są po 13 godzin, gdzie ciężko jest wyrwać się nawet do toalety, bo pracowników jest na zmianie dwóch - przy takiej orce to śmieszne pieniądze. Każdy, kto pracował na jakiejkolwiek kuchni (a umówmy się, tutaj to raczej taśma produkcyjna, a nie kuchnia) zrozumie doskonale.

2. Koktajle.

Bar w swojej ofercie posiada kilka rodzajów koktajli. Oczywiście wersja dla klientów jest taka, że są one świeżutkie, pyszne, samo zdrowie. Prawda wygląda trochę odmiennie - z dnia na dzień napojów zostaje na tyle dużo, że nikt ich nie wyrzuca bo szefostwo nakazało przelewać je do czystych kubeczków, zamieszać, uzupełnić braki wodą lub mlekiem (zależnie od rodzaju napoju) i wciskać je ludziom ("Proszę Pani, oczywiście, że świeże! Sama je dziś rano robiłam!"). Dla dociekliwych - nie mogłyśmy mówić prawdy, bo przy kasie był mikrofon, który rejestrował każde słowo barmanki. Mało piekielne? Te "świeżutkie" koktajle są robione z owoców, ale mrożonych. Nawet w sezonie. Smoothies, które są na bazie soku, faktycznie są robione na bazie napoju z kartonu, który nigdy prawdziwego soku na oczy nie widział. Co więcej, owoców do koktajli się nie rozmraża, tylko blenduje mrożone.

3. Kotlety

Każdego dnia, oprócz kotletów "standardowych", podawane są kotlety dnia. Kotlety "standardowe" są przygotowywane hurtowo, na cały tydzień, i surowe zamrażane. Codziennie wyjmuje się z zamrażarki określoną ilość, zamrożone wrzuca do pieca na kilka minut i sprzedaje jako świeże. Natomiast kotlety dnia są przygotowywane na bieżąco, smażone w takiej ilości oleju, że nawet w Macu tyle do frytek nie używają (nie przesadzam). Nie jest to żadna oliwa extra virgin tylko najtańszy możliwy olej do smażenia z marketu. Jedną "porcję oleju" zużywa się na przygotowanie całej blachy kotletów, oczywiście nikt ich nie odsącza, więc sobie radośnie wchłaniają ten syf.

4. Owoce i warzywa.

Większość warzyw i owoców jest mrożona (oprócz tych z baru sałatkowego), zatem każdy farsz do naleśników, większość dań z kuchni i każdy koktajl jest na bazie mrożonek.

5. Pierogi.

Bar w ofercie posiada kilka rodzajów pierogów. Żadnego z nich nie przygotowuje się na miejscu, wszystko jest zamawiane w paczkach (niewiele większych niż można kupić w każdym dyskoncie) i na bieżąco "gotowane", tj. zamrożone wrzuca się na parę minut do gotującej się wody i podaje. W gruncie rzeczy na to samo wyjdzie, jeśli pójdziecie do pierwszego lepszego marketu i kupicie gotowe pierogi, z tym, że w markecie zapłacicie za paczkę ok. 3 złote i macie circa 20 sztuk, tak tutaj zamawiając porcję 8 pierożków płacicie ok. 8 zł.

6. Odświeżanie.

Normą jest, że jedno ze stałych w ofercie ciast jest odświeżane - konkretniej jego polewa, tak aby wyglądało na dzisiejsze. Polewę się zdrapuje i nakłada nową. Polewa, która rzekomo jest super wyjątkowa i nikt takiej nie robi jest w rzeczywistości zwykłym serkiem waniliowym, takim najtańszym, oczywiście też z marketu. Inne ciasta mają również być odświeżane, tj. zdejmuje się np. plasterki jabłka i kroi nowe. Ciasto prezentuje się pięknie a tak naprawdę stoi na wystawie trzeci dzień. Ale oczywiście wszystko świeże.

Zdaję sobie sprawę, że jest to bar, nie restauracja, więc rządzi się trochę innymi prawami. Nie zmienia to jednak faktu, że klienci są po prostu jawnie okłamywani i pod przykrywką zdrowej żywności wciska im się niewiele lepsze jakościowo jedzenie niż w przydrożnej budzie z hamburgerami. Wszystko za ceny z kosmosu, bo samo drugie danie składające się z wczorajszych surówek, tłustych kotletów i zeschniętego ryżu płaci się ok. 12-13 zł. Rozumiem chęć dbania o zdrowie, ograniczanie "śmieciowego" jedzenia, etc. ale nie dajmy się zwariować i nie łykajmy każdego kitu, który się nam serwuje.

gastronomia fastfood bar zdroważywność

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 256 (290)
zarchiwizowany

#74152

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracowałam na stacji benzynowej.

Gwoli wyjaśnienia - jako, że byłam najświeższym pracownikiem, najczęściej trafiały mi się nocki. Traf chciał, że na jedną z nich trafiłam z jednym z kierowników (kierownicy rzadko kiedy dostają nocne zmiany).

Historia właściwa - wchodzę do pracy i od razu podchodzi do mnie rzeczony kierownik z pytaniem: zielonybanan, powiedz mi, co się właściwie robi na nockach?

Facet pracował tam 5 lat i rano to on miał sprawdzać czy dobrze wykonaliśmy pracę na nocy...

EDIT: Widzę, że trochę nie dopowiedziałam - na nockach oprócz obsługiwania klientów (stacja przy trasie więc ruch nawet w nocy spory) trzeba również:zliczyć kasę, zrobić raporty z zamknięcia i rozliczenia dnia, posprzątać toalety, zaplecze, pomyć podłogi, kawomaty, urządzenia gastronomiczne (grille od parówek etc.), umyć dystrybutory, zamieść podjazd. Kierownik miał sprawdzać czy wszystko jest należycie czyste. Skoro nie ma pojęcia co się robi na nocy i co konkretnie sprząta/myje to jakim cudem ma sprawdzić czy wszystko jest zrobione?

stacja benzynowa

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (159)

1